𝖱𝗈𝗓𝖽𝗓𝗂𝖺ł 𝗌𝗓𝗈́𝗌𝗍𝗒
Nagato pov.
Wsiadłem do autobusu, poprzednio przepuszczając Saki w wejściu i zasiadłem koło niej.
- Chciałbym Saki... Abyś nie wierzyła we wszystko co mówi Hidan.. - Zacząłem temat, zmuszając dziewczynę do spojrzenia na mnie. Za każdym razem odczuwałem przypływ ciepła kiedy zwracała na mnie jakąkolwiek uwagę, po czym rumieniłem się. Jednak teraz musiałem zadbać o to aby nie nagadali jej jakiś głupot, więc wolałem ją uprzedzić o charakterze Hidana. - Często gada głupoty.
Ta spojrzała nie zrozumiale na mnie, skupiając się na tym co mówiłem.
- Po prostu nie chce.. Abyś pomyślała o mnie źle gdy powie jakąś nie prawdę.
-No dobra.. W takim razie komu mam wierzyć?
- W co w-wierzyć? - Zająłknalem się, nie rozumiejąc jej przekazu.
- Muszę wiedzieć nie? Kto wie czy kiedykolwiek mnie nie zranisz?
Odrazu zaprzeczyłem, jednak trochę mnie to nie zapokoiło. Oczywiście po chwili odwróciła to w żart, tłumacząc się, że nie potrafi żartować. Sam nie potrafiłem żartować więc nie oceniałem. Brązowowłosa odwróciła się do mnie, po czym widziałem jej boczny profil, który idealnie widziałem w nim fotogeniczność.
-Nagato.. Gdzie wysiadamy? - Zapytała mnie, znów odwracając się do mnie.
- No... - Wyjrzałem za okno i miałem ochotę sobie przywalić piątkę. Nie zauważyłem kiedy pojechaliśmy dwa przystanki dalej. Wróciliśmy się na piechotę,co było trochę niezręcznie.
Dotarliśmy pod dom Hidana, który mieszkał sam. Miał na korzyść, że rodzice wyjechali zostawiając go samego. Miałem złe przeczucia, co za chwilę się spełniło. Wyjrzałem w górę i zobaczyłem spadająca butelkę z okna. Instynktownie chwyciłem nadgarstek Saki, przyciągając ją do siebie. Dziewczyna na początku nie zareagowała jednak po chwili wydała dziwny dźwięk zdziwienia. Po chwili zobaczyłem kolejne butelki, więc próbowałem się cofnąć, jednak się wywróciłem, ciągnąc ze sobą szatynkę na ziemię.
- Nagato.. - Odezwała się cicho, a ja zorientowałem się, że trzymałem i przytulałem do swojej klatki piersiowej.
- Ja.. Przepraszam to butelki.. Chciałem aby nic ci się nie stało.. - Zacząłem się tłumaczyć, jednocześnie rumieniąc i próbując odwrócić się od dziewczyny. Zwróciłem swój wzrok na okno, gdzie zauważyłem kilka czupryn. Drzwi na zewnątrz otworzyły się a w nich pojawiła się dobrze znana mi ruda czupryna, z uśmiechem na twarzy. Lekko się zirytowałem. Oni chcą mnie swatać czy zabić?
- Wreszcie jesteście... Ups chyba w czymś wam przeszkodziłem. - Odpowiedział udając zawstydzonego i wzrokiem powędrował na moją drugą dłoń, która na szczęście wylądowała na talii a nie, niżej. Po chwili poczułem opór od dziewczyny, gdy zaczęła się podnosić. Wystawiła mi dłoń pomagając wstać i uśmiechnęła się do mnie jak i do Yahiko. Chwyciłem jej rękę, i podniosłem się otrzepując.
-No jesteście wreszcie kurwa! - Usłyszałem głos siwowłosego, który ewidetnie był zadowolony z siebie. - O Saki jesteś, chodź musisz się z nami napić. - Powiedział, zarzucając rękę na jej barki i ignorując wszystkich, po czym obejmując ją wprowadził do środka. Poprzednio puścił mi oczko, a na dwór wyszedł Deidara z Konan.
- Widziałem wasze czupryny - Powiedziałem do blondyna i rudowłosego, którzy próbowali zachować potężną powagę, jednak nie udawało im się to. - Gdzie Yahiko? - Zapytałem, domyślając się, że to on właśnie wplatał go w tą sytuację. I rzeczywiście by się nie zdziwił.
Saki pov.
Kiedy wchodziłam do mieszkania, prowadzona przez Hidana, odwróciłam się aby spojrzeć na Nagato który dyskutował o czymś z tamtą dwójką. Zmarszczyłam chwilowo brwi, kiedy mocne światło uderzyło w moje oczy a zanim się obejrzałam to trzymałam drinka w ręce. Wypiłam go z oporem, kiedy podszedł do mnie przewodniczący.
- Hej Saki... - Przywitał się dość radośnie, co nie było wielkim zaskoczeniem dla mnie ponieważ wszyscy mieli dobre humory, zwłaszcza po alkoholu. Przemawiał do mnie również fakt, że po prostu był optymistą. - Mam nadzieję, że Nagato przestał się na ciebie patrzeć tym swoim straszym wzrokiem i potraficie normalnie gadać. - Powiedział na jednym wdechu, co trochę uznałam na dziwaczne, jednak postanowiłam to jakoś zignorować.
- O Nagato! Właśnie o tobie gadaliśmy...
Nagato pov.
- O Nagato! Właśnie o tobie gadaliśmy...
Usłyszałem, kiedy podszedłem do nich. Dziewczyna chwilowo mnie nie widziała, ponieważ była odwrócona i nalewała sobie soku. Miałem się. Odezwać kiedy poczułem jak od tyłu ktoś mnie pcha w stronę dziewczyny. Niestety nie miałem jak się zatrzymać, więc wleciałem na dziewczynę. Nikt tego nie skomentował do czasu kiedy oboje zauważyliśmy, że trzymam rękę na jej pośladkach. Zestresowałem się odrazu, robiąc się czerwony i nie mogąc odezwać. Poczułem na policzku pieczący ból, Saki mnie spoliczkowała.
- Zboczeniec.. - Skomentowała cicho, kiedy zabrałem natychmiastowo rękę. Była najwyraźniej podrażniona i zirytowana tą sytuacją.
- Saki to nie tak!
-Wiem. Nie powinnam cię bić. Potknąłeś się. Zauważyłam. - Powiedziała, zaciskając pięść. Chciała jeszcze z nim porozmawiać, jednak siwowłosy, wbił między się nas, trzymając w rękach butle z wysoko procentowymi napojami.
- Gramy w butelkę Lamusy! - Krzyknął głośno, powodując zadowolone już u rozruszanych gości. Ja tylko przekręciłem oczami, patrząc na dziewczynę.
- Pójdę zagrać, a ty? - Zapytała. Zgodziłem się, jednak nie chętnie ponieważ znałem przebieg imprez i gier z siwowłosym, natomiast ona jeszcze nie. Usiadłem między Rudowłosym a Deidarą. Szukałem wzrokiem, gdzie postanowiła siąść Saki i odetchnąłem kiedy zobaczyłem, że siedzi koło Sasoriego i Itachiego. Zauważyłem też jej wzrok na Hidana który powodował u niej zniechęcenie.
Każdy na początku brał pytania, które były banalne i dość normalne. Ale kiedy butelka stanęła na mnie a pomysłodawcą wyzwania był Hidan to poczułem przypływ ciepła.
- Rozbieraj się z koszulki. - Zarządził jednak pokazał mi butelkę z dość znienawidzonym przeze mnie trunkiem, którego naprawdę nie cierpiałem przez smak, zapach czy to jak szybko dało się nim upić. Rosyjski shit, bez legalnej akcyzy. Oczywiście nie chciałem się też rozbierać jednak wolałem to. Kiedy już zdjąłem koszulkę, zauważyłem na sobie skupiony wzrok dziewczyny, co trochę mnie zawstydziło, powodując rumieńce u mnie. Ona chyba również zrozumiała, że wiedziałem o jej obserwacji, ponieważ po chwili odwróciła głowę.
Zastanawiałem się co takiego myślała, wpatrując się jak się rozbieram. Po kilku kolejkach, nadeszła na kolej na dziewczynę, która chyba naprawdę nie skumała jak nie powinno się grać w Hidanem w gry.
- Usiądziesz tam, gdzie ja ci każe, okej? - Zapytał jej podchwytliwie, a kiedy się zgodziła to podszedł do niej i podniósł ja pod pachy i przewędrował całe nasze kółeczko. - Więc u Nagato u kolankach. - Moje źrenice rozszerzyły się, a kiedy nie zdążyłem zareagować, to poczułem się dość nie swojo. Miałem go ochotę zabić. Zwłaszcza kiedy musiał ją dokładnie posadzić na moim kroczu.. Uśmiechnąłem się sztucznie, i trwałem tak, mając nadzieję iż dziewczyna niczego nie zrozumie i nie poczuje, chociaż czerwone policzki też by się przydało uspokoić.
Gra trwała w dobre, a kiedy nachodziła kolej na dziewczynę ta odmawiała co skutkowało wypiciem alkoholu. Po trzech już było mocna wstawiona, chociaż nie tak jak reszta czy Hidan.
Czy on jest jakiś nieśmiertelny?
Normalnemu człowiekowi trzustka już by poszła czy wątroba. Chciałem wstać i pomóc dziewczynie dojść do jakiegoś pokoju jednak na początku miałem problemy. Silny ucisk na szyi dziewczyny nie pomagał, więc delikatnie chwyciłem ją jak pannę młodą i ostrożnie wniosłem na górę do pokoju, w którym zawsze spałem. Byłem trzeźwy więc chciałem wrócić jednak Saki nieumożliwiła mi to. Położyłem ją na łóżko i chciałem odejść jednak trzymała mnie nadal, przyciągając do siebie. Chwilowo stałem tak pochylony a kiedy odpuściłem, myśląc, że sama mnie puści to mocno się przeliczyłem. Poczułem jak dziewczyna wciąga mnie do siebie. Wylądowałem na łóżku dość szybko, a dziewczyna przykleiła się do mnie. Założyła swoją nogę na mnie jak i rękę. Westchnąłem chcąc wstać ale dziewczyna odezwała się.
- Nie zostawiaj mnie.. Znowu będą się śmiali proszę. - Mocno zaskoczyły mnie te słowa. Śmiać? Kto? Postanowiłem chociaż się przebrać, jednak dziewczyna nadal mamrotała pod nosem, prosząc mnie.
-Nigdzie nie idę, wrócę.. - Powiedziałem. Myślałem, że nie zadziała, jednak pozwoliła mi się podnieść. Wyciągnąłem jakieś ubrania, pozostawione z poprzednich imprez u gospodarza. Ubrałem się w czarna koszulkę i spodenki. Spojrzałem na nią i pokręciłem głową wyciągając białą koszulkę, której dawno nie widziałem. Usiadłem na łóżku, na kolanach nachylając się nad nią. Czułem że będę żałować, jednak zaczęłem ją rozbierać aby ubrać ją w koszulkę. Gdy skończyłem, położyłem się oddalony od niej, lecz ona odwróciła się w moja stronę i wtuliła w zagłębienie mojej szyi.
-Męskie perfumy... - Wyszeptała po czym prawdopodobnie odpłynęła w sen. Niepewnie przełożyłem rękę za jej głowę i spojrzałem na brązowe kosmyki. Do głowy przychodziło mi jedno pytanie.
Skąd ona ma taką siłę, zwłaszcza gdy jest pijana?
Kolejny rozdział! ❤️
Dzięki za przeczytanie 😚❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top