𝖱𝗈𝗓𝖽𝗓𝗂𝖺ł 𝗍𝗋𝗓𝖾𝖼𝗂

Itachi wraz z przyjacielem i Saki, wybrali się do ich ulubionego lokalu, coś na wzór lokalu gdzie można zjeść coś dobrego jak i wypić jakąś kawę czy inny napój. Zamówili podwójną porcję rozmawiając o osobach z klasy lub normalnie rozmawiając i śmiejąc się. Kisame spojrzał na swój telefon, który zaczął 20 razy wibrować, co to zdenerwowało bo nie mógł nawet zobaczeć kto się do niego dobija. Odczekał chwilę z rękami gotowymi aby zdążyć odebrać telefon, czemu dziewczyna próbowała powstrzymać śmiech. Chwyciła jego telefon, czekając na połączenie i odebrała za jego pozwoleniem.

- Kisame! - Rudowłosy przewodniczący krzyknął do słuchawki, zdenerwowany ale podeskcytowany. - Gdzie jesteście?! Mam do ciebie...

- Halo? - Zapytała nie pewnie, przez co Yahiko zastopował rozmowę. Nie spodziewał się kto odbierze, więc był bardzo zaskoczony. Zapytał się swojego rozmówcy o tożsamość a kiedy odpowiedziała mu, uśmiechnął się.

- O cześć Saki, mogłabyś dać Kisame do telefonu?- Zapytał, planując swój plan swatania przyjaciela z nową uczennicą. Zerknął nerwowo na Nagato i Konan którzy szli za nimi, rozmawiając o czymś. Tymczasem dziewczyna oddała komórkę Kisame i przeprosiła, wychodząc do toalety.

-No co tam Liderku? - Zapytał z rozbawieniem. Każdy w ich paczce miał jakieś przezwisko, a jako że był przewodniczącym to nazwali go liderkiem.

- Plan B. - Mruknął tylko do telefonu, nie mówiąc nic więcej. I w sumie nie musiał, przerabiali to tyle razy, że już się przyzwyczaił. Plan B polegał na "przypadkowym" spotkaniu Nagato z dziewczyną, która miała być potencjalnie materiałem na swatanie czerwonowłosego. Kisame powiedział że są w w ich ulubionym barze i aby się pośpieszyli. Yahiko przytaknął i podbiegł do swoich przyjaciół. - Chodźcie szybko! - Złapał ich pod ramię, ciągnąc w miejsce które było już nie daleko.

-Oi! OI Yahiko! - Nagato krzyknął, próbując opamiętać przyjaciela, któremu zaczęło już odwalać,jednak ten nie dawał za wygrane, twierdząc że musi do toalety.

...

Cała trójka weszła do lokalu, gdzie Rudowłosy popędził do.. Stolika Kisame zamiast łazienki! Lekko zdenerwowany Nagato, podszedł do beztroskiego chłopaka, któremu nie dawno jeszcze pęcherz grał.

- Czy ty przypadkiem nie musiałeś do toalety? - Zapytał go podejrzliwie, a w odpowiedzi dostał uśmiech, który oznaczał kłopoty. Westchnął i usiadł, witając się z Kisame. Co chwilę jednak analizował otoczenie wzrokiem kiedy yahiko powstrzymywał śmiech i dziwnie się zachowywał. W tym samym czasie wrócił Itachi z Konan, która odrazu do wejścia do lokalu poszła kupić coś dla ich trójki. Zauważył marynarkę od mundurku, która wisiała na krześle obok kisame ale zignorował to, myśląc, że należy do niego lub Itachiego. Sięgnął po napój i jeszcze raz rozglądnął się po drugiej części lokalu a swój wzrok zatrzymał na otwierających się drzwiach damskiej toalety z której wyszła Brązowowłosa, przez co zadławił się napojem.

- Yahiko! - Powiedział odrobinę ciszej, uderzając go z łokcia. - Co to ma znaczyć? - Zapytał lekko już poddenerwowany zachowaniem przyjaciela. Domyślał się, że macza w tym palce. Rzucił okiem na brunetkę, która zbliżała się w ich stronę i ich zauważyła. Odwrócił się od dziewczyny, patrząc nienawistnym wzrokiem na przyjaciela, który był przeszczęśliwy. Saki podeszła do stolika, trochę zaskoczona. Nie spodziewała się tu obecności tej trójki. Przywitała się sie z nimi i usiadła na swoim miejscu. Uśmiechnęła się i zaczęła zajadać się z nowymi znajomymi smakołykami.

Natomiast Nagato co chwilę zerkał na dziewczynę a to na przyjaciela, jednak na niego z mordem. Zaczerwienił się kiedy luknął na zajętą rozmową dziewczynę, zauważając jak obcisły jest mundurek.

Gdzie ty się patrzysz idioto..

Skarcił się w myślach, odwracając wzrok nim ktoś zauważy. Nie wiedział, że dziewczyna cały czas wiedziała i również była już zawstydzona jak i oburzona jego zachowaniem, jednak chciała go dalej obserwować i posłuchać się rady Madary. Reszta spotkania minęła im spokojnie, rozmawiali, popijali i jedli. Skończyli o 17, gdzie już wszyscy postanowili się zbierać, rzekomo do domu. Pierwsi odłączyli się Itachi wraz z Kisame za następnie Yahiko i Konan. Odrobinę zestresowany Nagato, próbował ich zatrzymać jednak to nie wyszło, więc postanowił iść do domu. Szedł tą samą drogą co Saki, co wydało jej się dziwne więc uknuła plan. Zauważając uliczkę postanowiła wejść w nią i sprawdzić swoje przeczucia. Chłopak zauważył nagłe jej zniknięcie, z czym narodził mu się scenariusz gwałciciela w głowie. Przyśpieszył w kroku i kiedy już był blisko, dziewczyna złapała go za krawat a następne za ramiona i przystawiła do ściany.

- O co ci chodzi co?! - Zapytała, przeklinając chłopaka, który nerwowo się uśmiechał i nie panował nad swoim zachowaniem. - Ciągle tylko za mną łazisz i patrzysz się na mnie!

- Chciałem cię tylko poznać! - Wykrzyczał, kiedy pomyślał że dziewczyna go zaraz tu pobije na śmierć. Poczuł się teraz trochę jaki taki psychofan,i było mu naprawdę głupio, a sama Saki była zdziwiona jego odpowiedzą. Mrucząc coś pod nosem, chwyciła jego dłoń i się zgodziła. Lekko zawstydzony, nie wiedział czy ma zabrać rękę czy nie, więc postanowił oddać jej kontrolę nad wszystkim.

Zaczęli oddalać się od swoich mieszkań, co bardzo zdziwiło go. Chłopak czuł się bardzo zawstydzony, ponieważ dziewczyna trzymała go za jego dłoń a on sam jeszcze nie wiedział gdzie idą... Dotarli do znanego mu parku, gdzie często siedział kiedyś z Konan i Yahiko, gdy byli dziećmi. Usiedli na jednej wielkiej huśtawce którą lekko rozbujali i siedzieli w ciszy. Oboje zastanawiali się, co powinni powiedzieć, ponieważ chcą się poznać. Na szczęście pierwsze lody przełamała brązowowłosa.

- Czyli naprawdę chciałeś mnie poznać? - Zapytała chłopaka, bez już żadnych emocji które towarzyszyły jej w uliczce. Ten przytaknął kiwnięciem, na co dziewczyna się lekko zaśmiała. - Naprawdę jesteś dziwny. - Stwierdziła nadal się, może już nie śmiejąc, a uśmiechając się. Chłopak poczuł jak coś mokrego spada mu na twarz, nasilając się. Również dziewczyna poczuła, więc wyciągnęła ręce.

- Emm zbiera się na ulewę, chyba? - Powiedział bardzo nie pewnie, czym dziewczyna skarciła go, aby nie wywoływał wilka z lasu. Po chwili żałował, ponieważ z nieba spadł bardzo obfity deszcz, przez co musieli się zbierać.

Biegnąc na przystanek autobusowy i omijali wszelkie napotkane kałuże. Schowali się pod wiatą. Oboje byli mocno przemoczeni i zmarznięci. Saki podeszła do rozkładu jazdy sprawdzić godziny przyjazdu następnego autobusu.

- Następny mamy za 4 minuty. - Rzekła, siadając koło chłopaka. - Dziękuję za dziś. - Oparła się głową o jego ramię, przez co zesztywniał. Nie wiedział co zrobić więc siedział tak nie ruszając się.

- Przecież nie ma za co... - Powiedział cicho, będąc lekko zdziwionym.

-Jest - odpowiedziała aby po chwili dodać - Tak bardzo się stresowałam nową szkołą a wasza klasa sama nawiązuje ze mną kontakt... - Powiedziała, wyrażając wdzięczność jak i odczuwał jej wcześniejsze zmartwienie. Był jednak trochę zaskoczony tym faktem ponieważ gdy zauważył jak dobrze łapie kontakt z innymi, to wydawało mu się, że jest podobna bardzo do Yahiko, który potrafił odnaleźć się w każdym towarzystwie. - Nasz autobus przyjechał...

...
Dotarli do swoich mieszkań, gdzie ma ich szczęście przestało już padać. Całą drogę szli w ciszy. Nagato zauważył pod blokiem znaną mu sylwetkę, swojego kuzyna, Naruto, który już go zauważył. Zaczął machać energicznie w ich stronę.

- Cześć Nagato.. O hej! - Przywitał się z dziewczyną kiedy zauważył jej obecność. - Przepraszam, że przeszkadzam wam w randce ale potrzebuje coś od ciebie. - Chłopak zaczął kręcić rękami, mocno czerwony, paląc się w środku i zaprzeczając.

- Saki to tylko znajoma - Podrapał się po karku, śmiejąc się nerwowo. Naruto Uśmiechnął się na znak, że niby rozumie, przedstawiając się dziewczynie.

- Przepraszam Was, ale będę już się zbierała. Dobranoc! - Oznajmiła, wbiegając do klatki schodowej. Kiedy znikła za drzwiami, blondyn podszedł do chłopaka, który odprowadzał ją wzrokiem i objął ramieniem.

- Oi kuzyn, mnie nie okłamiesz, widać po twoim wzroku. - Powiedział zadowolony z siebie, a Nagato mruknął pod nosem, pytając się o powód jego późnej wizyty.

Udało się, ten rozdział zepsułam ale jest :(

Miłej nocy lub dnia! ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top