Rozdział 33
Dziwny wstrząs zawładnął jej ciałem, kiedy znów powróciła myślami do tej wspaniałej chwili. Niby trwała tylko kilkanaście sekund, ale dla niej były to najbardziej kolorowe chwile i najwspanialsze wspomnienia jakie kiedykolwiek przeżyła. Uśmiech sam wymalował się na jej twarzy. Po raz kolejny przekręciła się w łóżku. Słońce już powoli coraz bardziej wschodziło na poranne niebo. Nieuchronnie zbliżał się czas pobudki. Nie chciała wychodzić spod kołdry ciepłych marzeń i snów. Była do tego chętna jedynie dlatego, że na zajęciach miał pojawić się Kristian.
Od tamtego dnia tylko on krążył po jej głowie. Myślała o nim non stop, bez przerwy. Czy to przy jedzeniu, czy w szkole, czy przy pracy u Srebrnych Kłów. Nie potrafiła się od niego odpędzić. Wypełniało ją dziwne uczucie, kiedy wyobrażała sobie go po raz kolejny w tej samej sytuacji sprzed kilku dni. Nie potrafiła opisać co czuła. Coś jakby niezmierna radość pomieszana z lekkim żalem oraz przyjemny ból kujący w podbrzusze.
Stała się bardziej nieśmiała w jego towarzystwie. Bała się cokolwiek powiedzieć w jego obecności. Jednakże równocześnie nie potrafiła oderwać wzroku od jego idealniej sylwetki. Nagle wszystko w nim stało się dla niej perfekcyjne. Jego sposób akcentowania niektórych głosek, to jak przeczesywał włosy palcami, kiedy czuł się niezręcznie, to jak marszczył brwi, kiedy był wściekły, nawet sposób jego poruszania. Wszystko wydawało się jej perfekcyjne w każdym calu.
Starała się odpędzić od tych myśli. Były uporczywe, natarczywe... irytujące. Nie mogła znieść myśli, że zniknie z jej życia na zawsze. Była do niego przywiązana jakimś łańcuchem. Jej serce skakało jak oszalałe za każdym razem, gdy ich spojrzenia się skrzyżowały. Nie potrafiła opisać tego wspaniałego, przyjemnego uczucia, które wypełniało ją za każdym razem.
Ale musiała pozostać przy zdrowych zmysłach. Nie mogła zajmować się jego postacią przez cały czas. Miała robotę do wykonania. Miała obowiązek się na niej skupić. Razem z Danielem byli jej szefami. Osobami, które jej rozkazywały. Nie mogła być rozkojarzona. W jej pracy mogli ginąć ludzie i to właśnie z jej powodu.
Potrząsnęła gwałtownie głową. Musiała skupić na wszystkim i na niczym równocześnie. Spojrzała za okno. Słońce budziło już wszystkich do życia i zapraszało na kolejny poranek swoimi ciepłymi promieniami. Musiała rozpocząć kolejny męczący dzień...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jako iż wczoraj była prawdziwa bomba, to dzisiaj troszeczkę zwolnimy tępo ;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top