Rozdział 1
Leżała podekscytowana na łóżku. Patrzyła w bladą barwę sufitu, starając się wykreować w wyobraźni ten wspaniały dzień. Jaki będzie? Miała się tego przekonać już niedługo. Od owego upragnionego dnia dzielił ją zaledwie tydzień. Siedem długich dni. Nie mogła tak po prostu zasnąć, jak jej współlokatora.
Przekręcała się w miękkiej pościeli, starając się chociażby przymknąć oczy na kilka sekund, ale myśli kotłujące się w jej głowie mówiły stanowcze „Nie". Brak snu nie był dla niej przeszkodą. Jednakże było to niezwykle irytujące.
Mówiono, że noc jest ich bratnią duszą. Lubiła ciemność za oknem i blask migoczących świateł lejących się z nieba. Jednakże chciała już dożyć tego wspaniałego dnia.
Nowa szkoła, nowi znajomi, nowi nauczyciele i również nowe życie. Lubiła kolekcjonować wspomnienia. Były dla niej jak kwiaty. Te piękne starała się pielęgnować. Miała zwyczaj zapisywania ich w specjalnym notatniku. Miała już dwa, których strony spisane były jej charakterem pisma. Tysiące słów, a w nich zawarty cały sens jej życia. Inne, te gorsze starała się wymazywać. Niestety nie było to łatwe, gdyż wspomnień usunąć się nie da.
Czuła jednak, że czegoś jej brakowało. Jakiejś małej, być może ludzkiej rzeczy. Jednakże mimo wszystko była szczęśliwa. Miała to czego chciała, a ta jedna maleńka rzecz, jak sobie wmawiała, przyjdzie z czasem. Wystarczy być cierpliwym.
Uśmiechnęła się pod nosem, na myśl iż tylko jeden tydzień dzielił ją od upragnionych chwil. Była podekscytowana, lecz to już ustalone. Usiadła na łóżku. Wiedziała, że nie zaśnie. Podniosłą się z miękkiego posłania. Zatoczyła koło po puszystym dywanie, zastanawiając się co robić przez resztę nocy. Szklanka mleka raczej nie pomoże jej w zaśnięciu, lecz gorąca herbata może posłużyć jako wspaniały kompan do spisania kolejnych myśli w jej dzienniku.
Cichym krokiem poszła do kuchni. Mijając sypialnie swojej współlokatorki, wyczuła delikatną woń lawendy. Na jej nieszczęście musiała jej się trafić dziewczyna, która była bardzo wrażliwa na temat wampirów. Dodatkowo przesądna. Za każdym razem gdy zasypiała, musiała zapalić zapachową świeczkę o woni tej parszywej rośliny. Na całym szczęście również przymykała drzwi do swojej sypialni, więc zapach nie rozprzestrzeniał się po całości mieszkania.
Dotarła do kuchni. Zaparzyła wodę. Zaciągnęła się słodkim zapachem malinowej herbaty. Kochała ją całym swoim sercem. Wróciła do swojego pokoju. Usiadła za biurkiem, kładąc na nim gorący kubek. Otworzyła jedną z szufladek. Pogrzebała w niej. Na samym dnie spoczywał gruby zeszyt oprawiony w pożółkły pergamin z wypisanymi nutami znanej jej melodii. Melodii, która przypominała jej dzieciństwo.
Odwiązała białą wstążkę, która zamykała dziennik. Otwarła go na pierwszej niespisanej stronie. Chwyciła za długopis. Zaczęła przelewać swoje myśli na papier. Pierwsze pisała o swoim podekscytowaniu. Jednakże szybko to przerodziło się w zdesperowany i zestresowany szloch nastolatki.
Wraz z nowym otoczeniem pojawiały się również nowe obawy. Była optymistką toteż zawsze starała się dobrze patrzeć na przyszłość. Mimo wszystko za każdym razem jakaś cześć jej trzęsła się ze strachu. Starała się być bezpieczna. Podsyłała myśli takie jak „A co będzie jak nikt mnie nie polubi?", „Co jeśli stanę się ofiarą losu tym razem?", "Co jeśli sobie nie poradzę?" lub co gorsza „Co jeśli odkryją kim jestem?". Czasami pod wpływem tych myśli potrafiła zamknąć się w sobie i siedzieć na łóżku przez parę godzin.
Zapisała ostatnie słowo, gdy do jej uszu dotarły dziwne dźwięki. Jakby delikatnie, ciągłe pstrykanie. Lekko spięta odwróciła się. W jej pokoju palia się jedynie lampka na biurku, umożliwiająca jej pisanie w dzienniku. Dodatkowo światło księżyca wpadało przez okno. Pokój był zupełnie pusty. Nawet jednej muchy.
Odwróciła się. Zerknęła jeszcze raz na dwie, świeżo zapisane strony notesu. Prześledziła je wzrokiem. Zadowolona zamknęła dziennik, zawiązała białą wstążeczkę na kokardkę i schowała głęboko w szafce. Kubek był już pusty. Nie miała ochoty odnosić go do kuchni. Ułożyła się więc na łóżku. Przymknęła powieki. Oczami wyobraźni starała się wykreować wymarzony pierwszy dzień w nowej szkole. Widziała swoich znajomych, których jeszcze nie poznała. Salę wykładowczą, w której będzie spędzać większość czasu, a nawet nauczycieli, z którymi będzie się kłócić o lepsze oceny. Te cyferki nie miały dla niej żadnego znaczenia. Równie dobrze mogła nie zdać do następnej klasy przez kilka lat. Mogła żyć przez wieki. Gdyby się upierała mogłaby zostać w jednej klasie nawet przez ponad dziesięć lat.
Przed jej oczami zrobiło się jasno. Pewnie znowu jakiś motor jeździ w nocy po całym mieście. Z resztą jak zwykle o tej porze, pomyślała. Poprawiła się wygodniej na łóżku. Poczuła ciepło ją ogarniające. Nie przykrywała się kołdrą, więc wydało jej się to dziwne.
Uniosła powieki. To, co zobaczyła zamroziło jej krew w żyłach.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Chciałabym tylko ostrzec, ze TA książka ma zaplanowane zdecydowanie więcej niż 30 rozdziałów. mam nadzieję, że nie zniechęci was to do czytania ;*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top