~ Rozdział dwunasty ~
Bellatrix nie posiadała się ze szczęścia. Myślała, że jest już skończona, że nie ma powrotu do dawnego życia. Sądziła, że Czarny Pan nigdy jej nie wybaczy tej okropnej porażki ze stratą przepowiedni. Był jednak bardziej litościwy, niż myślała. Jej uśmiech rozlał się jeszcze bardziej na jej twarzy, gdy zobaczyła, że Severus chichocze na całego.
- Co cię tak śmieszy? - zapytała, podskakując jednocześnie.
- Tylko ty, Bellatrix - odrzekł, osuszając oczy. - Tylko ty.
Bella uśmiechnęła się znowu i tanecznym krokiem dotarła do fotela i zajęła w nim miejsce.
- Głodny?
- Co?
- Masz coś ze słuchem? - spytała z przewrotnym uśmieszkiem. - Pytam, czy chciałbyś coś zjeść.
- Mało powiedziane - mruknął Severus, zaskoczony tą nagłą troską. Na te słowa zaburczało mu w brzuchu.
Bellatrix parsknęła. Nim zdążył się poruszyć, zeskoczyła z fotela i wyjęła mu różdżkę z kieszeni z prędkością światła.
- Co...?
Ale głos zamarł mu w gardle, bo kobieta machnęła nią krótko i na stole pojawiła się wspaniała kolacja. Składała się z pachnących pieczeni, gotowanych jajek, sterty ładnie opieczonych tostów, kostki masła, półmiska z wędlinami, sporego dzbanka z herbatą, a także butelki Ognistej Whisky. Severus spojrzał na nią z niedowierzaniem.
- Co w ciebie wstąpiło?
- Nie podoba ci się? - zapytała Bellatrix, oddając mu różdżkę. - Pomyślałam, że jakoś trzeba uczcić mój sukces.
On tylko pokręcił głową i zaczął wsuwać tosta za tostem, jakby od tego zależało jego życie. Następnie w jego ręce dostała się pieczeń, która po pięciu minutach była już tylko miłym wspomnieniem. Bellatrix nie była wcale gorsza; jadła jeszcze szybciej od towarzysza, zapominając o Bożym świecie. Gdy się objadła, wytarła dłonie w obicie fotela, ignorując oburzone spojrzenie jego właściciela, i chwyciła butelkę Ognistej, gwałtownym ruchem wyciągając z niej korek.
Severus uznał, że nie można pozwolić kobiecie pić samej i złapał drugą butelkę. Stuknęli się butelkami, aż chlusnęło trochę Whisky na lniany obrus, i zawołali:
- Za przyjaźń! Za szczęście! Za Czarnego Pana!
I obydwoje zamaszystym ruchem unieśli je do ust, upijając spory łyk.
~~~~~~~~~~~
Po długiej przerwie jednak wróciłam xD Brak weny bardzo mi doskwiera, ale mam nadzieję, że uda mi się napisać kilka rozdziałów do przodu w majówkę :) proszę jak zwykle o komentarze i gwiazdki xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top