Epilog
"Gdy ktoś obiecuje, że będzie na zawsze a potem porzuca czujemy złość. Ból. Rozczarowanie. Do tego możemy gdzieś skierować wszystkie te emocje - w stronę osoby, która zawiodła. Jednak, gdy sami obiecujemy sobie coś w imieniu drugiej osoby możemy złościć się tylko na siebie. Bo nikt, prócz nas, nie zawiódł; nie oszukał.
Kastiel, choć udawał, że to wszystko wina Ryoty, po cichu był zły na siebie. Ona nigdy niczego mu nie obiecała. To on wierzył w nigdy nie złożone obietnice. Nie chciał wierzyć, że to przydarzyło się właśnie jemu.
Choć, jak wiadomo, to nie on był najciekawszą postacią tej historii. O wiele bardziej intrygująca była ona, dziewczyna niezdolna do odczuwania jakichkolwiek głębszych emocji, Ryota Kuroko.
Jak ktokolwiek tak emocjonalnie upośledzony przetrwał tyle lat i zjednał sobie grono osób, gotowe o nią dbać?"
- Co ty tam robisz?
Zza futryna wyjrzała czerwonowłosa głowa.
- Piszę nową piosenkę.
- Rozalia przyszła - burknął w odpowiedzi Kastiel. - Znowu.
- Zaraz do was przyjdę.
- Czy to sugestia, że mam z nią siedzieć?
- Ja wszystko słyszę! - dobiegł ich śpiewny, dziewczęcy głos.
- I bardzo dobrze! - warknął czerwonowłosy, ale kąciki jego ust się uniosły. Wywrócił jeszcze oczami i zniknął.
Chłopak siedzący przy biurku westchnął głęboko, przetarł oczy i wrócił do pisania.
"Wydaje mi się, że Kastiel i Ryota mogli sobie nawzajem pomóc. Jakby nie patrzeć obydwoje nie potrafią funkcjonować do końca normalnie. Żałuję, że tamtego dnia ona nie zachowała się inaczej. Choć z drugiej strony, czego mogliśmy się po niej spodziewać?
Dziś pozostanie tylko kolejną dziewczyną, która sięgnęła do jego serca, by je zadrasnąć i pozwolić na powolne krwawienie. Nie wystarczające by umrzeć, ale sprawiające ogromny ból. Co się z nią dzieje teraz? Zapewne nadal tkwi w swoim szklanym życiu. Bezpieczna i równie dysfunkcyjnie nierealna co wtedy."
Białowłosy zamknął notes, wstał i wyszedł z pomieszczenia. To co tam zastał nie do końca pokrywało się z jego oczekiwaniami. Zadowolona Rozalia siedziała naprzeciwko Kastiela, mówiać o czymś w przerażającym tempie, a on tępym wzrokiem wpatrywał w przestrzeń. Obok niego siedziała Iris i z uśmiechem przysłuchiwała się dziewczynie.
- Lysander, świetnie cię widzieć! Doprecyzowaliśmy z Leo listę gości! W sumie trzysta pięćdziesiąt osób! Dasz wiarę?! - zawołała dziewczyna.
- Raczej tak - chłopak delikatnie się uśmiechnął i zajął miejsce obok dziewczyny.
W głowie zanotował sobie jeszcze jedno zdanie: "Każdy zasługuje na szczęście. Być może Ryota też je znalazła."
I koniec. "Zaułek" został oficjalnie zakończony. Trochę krótko i bez sensu, ale jednak. Dziękuję wszystkim, którzy poświęcili czas na czytanie tego opowiadania, mimo że ostatnimi czasy rozdziały były dodawane baardzo rzadko i nieregularnie.
Jak całościowo oceniacie "Zaułek"?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top