♠️1♠️
Haha
Przezabawne dzieciaku
Beeka
Normalnie śmiechłem
Nie no, jesteś chujowy
Poddaj się już
Jestem lepszy
Tylko nie płacz
Lamus
Ja
Wiem
Że
Ci
Smuutnoo
- Czy możesz się już zamknąć!
Lekarstwa
Na smu-tek
Brak!
- Zamknij się!
Lecz JA
Pomoge
Ciiiii
Ale
- Zostaw mnie już w spokoju!
Nie przerywaj mi piosenki leszczu
Eghem
Ale daj
Mi
Kon-tro-leeeee
- Słuchaj ty... Ty...
- Och, nie przesadzaj. Jestem tobą! Chociaż mówienie "słuchaj ja" jest ułomne. Jak ty. Hyhy.
- Po prostu słuchaj! Zostaw mnie w spokoju!
- Izu-chaaan. Nie mogę Izu-chaaan.
- Jeśli czegoś chcesz to możesz.
- Oj... Rozumiem... W takim razie nie chce. Chce być na zawsze z tobą!
- Ale ja nie chce! - Izuku puściły nerwy. Z całych sił, bez użycia mocy, uderzył pięścią w lustro, przed którym stał w łazience. Szkło pękło, a na połamanych kawałkach pozostały krople krwi
- Ojoj Izu-chan. Przerabiamy te samą gadkę codziennie, a ty dalej wszystko niszczysz.
- To ty wszystko niszczysz!!!
- Ja? Pff. Ja kontroli nad ciałkiem nie mam. Ja tylko spokojnie sobie tu siedzę rozmawiając z tobą. Chcesz się zamienić?
- Nie. - odpowiedział piegowaty wyjmując apteczkę z półki
- No chooodź. Na jeden dzień Izu-chan. Pokaże ci jak się żyje.
- Dobrze wiem co masz zamiar zrobić ty... Ty...
- Ja.
- Tak, ty!
- Skąd niby wiesz? Nigdy nie miałem kontroli...
- I nigdy nie będziesz mieć! Jesteś chorą wersją mnie, która nigdy, PRZENIGDY nie powinna istnieć!
- Oh Izu-chan. Nie bądź taki niemiły. Zmieniłeś się.
Midoriya jeszcze raz spojrzał w swoje odbicie w popękanym lustrze.
- Zmieniłeś się... - powtórzył głos
Twarz piegowatego wykrzywiła się w psychodelicznym uśmiechu. Oczy otworzyły się szerzej, a tęczówki błysnęły ostrą zielenią.
- Zmieniłeś się...
Izuku nagle przewrócił się do tyłu. Jego ciało przeszedł nieznany dreszcz, tak jakby ktoś właśnie go wszędzie dotykał i ciągnął w nieznanym kierunku.
- Zmieniłeś się... Pozwól mi to naprawić! - wrzasnął głos w jego głowie, po czym zaczął się śmiać, nie mogąc się opanować
- Nie! - do oczu piegowatego napłynęły łzy - Nie! Nie! Nie! Nie! Nie!
- Tak~
- Izuku! - krzyk dobiegł gdzieś z drugiej części mieszkania
- Nie!
- Izuku! - do łazienki wbiegła wystraszona, zielonowłosa kobieta
- M-mamo? - piegowaty niepewnie na nią spojrzał
- Matko boska! - kobieta szybko kucnęła koło swojego syna i przytuliła go najmocniej jak potrafiła - Wszystko w porządku? - spytała gładząc jego włosy
Może i to nieuleczalna choroooba
Lecz ja
Pomoge
Ciii
- T-tak.
- Na pewno? - dopytywała kobieta, a po policzkach popłynęły jej łzy - C-cały czas coś mówiłeś do siebie, a-a później był jakiś huk i-i... Strasznie się bałam...
Lekarstwo nie istnieeejeeee
- Już... Już wszystko dobrze. - Z oczu Izuku też poleciały łzy - P-po prostu... On znowu tu jest
Pogódź się z tyyym
Tylko
Ja
Pomoge
Ci!
- Już... Już dobrze. - powiedziała kobieta mocniej przytulając do siebie chłopaka
- Ja... Przepraszam za lustro mamo. - powiedział Izuku chowając twarz w jej ramionach
- Nic nie szkodzi. Kupi się nowe.
- Przepraszam... - powtórzył chłopak mocniej przytulając się do swojej matki
Siedzę
Tu
Sam
Cztery
Ściany
Mam
Ciemność
Ciemność
Wszędzie ciemność!
Gdzieś widzę ciebie
Gdzieś widzę siebie
Gdzieś widzę śmierć
Cztery
Ściany
Wokół
Mnie
Ale ja nie dam się!
To taka mała wojna
Zrozum to
Lub po prostu wyskocz przez okno
- Przykro mi, ale twoje rymy są beznadziejne. - powiedział w myślach Izuku idąc razem z mamą do kuchni
- Śpiewam. Specjalnie dla ciebie.
- Dzięki, ale nie musisz.
- Izuku? Może jednak przeniosę wizytę z psychologiem na dzisiaj? - spytała zielonowłosa kobieta wyjmując jakieś leki z szafki
- Nie... Myślę, że po lekach mi przejdzie.
- Oby. - Pani Inko podała swojemu synowi pudełeczko leków i szklankę wody
Midoriya wziął trzy tabletki i przepił je wodą.
Czarna ściana tu
Czarna ściana tam
Znowu zostaje sam
- Nie mogę się doczekać następnej rozmowy! Oby twoja mama kupiła do tego czasu nowe lustro. Uwielbiam je z tobą rozwalać!
- Obyś nie wrócił tak prędko. - pomyślał Izuku odstawiając szklankę na bok i zamykając oczy
- Bay bay.
Midoriya zaczął czuć dziwne mrowienia w okolicach skroni.
Po kilku minutach ten efekt zniknął.
- Lepiej? - spytała zatroskanym głosem kobieta
Izuku oparł się wygodniej o fotel i odetchnął z ulgą - Lepiej.
- To dobrze. - kobieta uśmiechnęła się przez łzy
- Mamo? Myślisz, że psychologowie są w stanie sprawić, że on zniknie? - spytał piegowaty patrząc na swoją matkę z nadzieją
- Mam nadzieję.
* * *
Od tego zdarzenia minęły 4 dni. To coś, w głowie Izuku nie wykazywało chęci do rozmowy przez ten czas.
Rozmowa z psychologiem, którą piegowaty odbył następnego dnia, uświadomiła mu co ma mniej więcej robić gdy popadnie w dialog z tym czymś.
Rozmawiać. Tak na spokojnie. I nie dawać się sprowokować. To też jest ważne.
Aktualnie jest wtorek. Midoriya właśnie szedł do szkoły.
- Pa para pa paaa. Hejka! - odezwał się wesoło głos
- Cześć. - odpowiedział mu w myślach Izuku. Tak jak Pani psycholog mu powiedziała, piegowaty spróbuję z nim normalnie pogadać
- Zabijemy dziś kogoś? Nuudzii mi się!
No i cały plan w pizdu.
- Przepraszam, ale nie. Chce być bohaterem, a nie złoczyńcą. - odpowiedział spokojnie chłopak
- Deku-kuuun! - piegowaty obrócił się do tyłu i zobaczył biegnącą do niego, radosną Urarake
- Szmata zajebana, kurwa jego mać, zakupmy nóż, chce wbić jej nóż w ten brzydki ryj, kurwa jebana, dziwka pierdolona, jak ja jej kurwa nienawidzę, weź ją zabij na miejscu, chuj mnie więzienie, zabij tą brudną szmate do wycierania kibli, ale ona mnie wkurwia, żal kasy na nóż, weź kij. Tak. Dotknij to ścierwo kijem, ona nie ma prawa żyć, chce zobaczyć jej krew, chce zobaczyć jej flaki, chce zobaczyć jej zwł-
- Już. Wystarczy. - upomniał go Izuku
- Hejka! - powiedziała wesoło brunetka doganiając go
- Hej Uraraka-san. - powiedział Midoriya ze sztucznym uśmiechem
Dziewczyna wyrównała krok z piegowatym i dalszą drogę do szkoły przebyli razem, gadając o różnych rzeczach.
Głos się uciszył.
Doszli do szkoły akurat na dzwonek. Przez to musieli biec po schodach do klasy. Trochę się zmęczyli.
- Midoriya, Uraraka. Macie spóźnienie. - powiedział mężczyzna z czarnymi włosami i bródką. Odziwo nie siedział on już w śpiworze
- Bardzo przepraszamy Aizawa-sensei! - krzyknęli równocześnie
- Dobra. Nie ważne. Zajmować miejsca.
Ochako i Izuku poszli szybkim krokiem usiąść na swoje miejsca.
- Grrrrr. - odezwał się głos, gdy Midoriya przechodził koło pewnego bardzo agresywnego blondyna
- Co się dzieje? - spytał piegowaty w myślach
- On też mnie denerwuje. Ale nie tak bardzo jak Uraszmata.
- Proszę, nie wyzywaj jej.
- Blondas plusuje tym, że jest sexy.
- Że co?! Dobra, ja rozumiem, że jest z tobą coś nie tak, ale proszę cie. Kacchan to tylko przyjaciel
- Tia. Debilny przyjaciel. Chodź go pobić za to co ci robił!
- Nie.
- Grrr. To mam pomysł. Obgadujmy ludzi! Ja zacznę
- Słuchaj, to nie jest dobry mom-
- Todogówno. Aj, tego chuja też nieznoszę.
- Nie obrażaj moich przyjaciół. Proszę.
- Jest zajebanym depresantem. Razem z Uraszmatą zajmuje pierwsze miejsce jeśli chodzi o mój ranking nienawiści.
- Ojejku. Co oni ci zrobili?
- Po prostu istnieją, okej?
- Ehh.
- Teraz ty obgaduj!
- J-ja?
- Tak! Weź na przykład... Minete! Tak, to też dobry materiał na gówno. No, śmiało. Ta rozmowa zostaje tylko między nami!
- No o-okej... A więc Mineta-kun j-jest strasznie zboczony i troszkę niewychowany i-i to mnie tak trochę...
- Noooo...?
- Denerwuje!
- Brawo. Dawaj dalej.
- T-to...
- No nie bój się.
- Shouji, Hagakure, Satou i Kouda jak dla mnie średnio istnieją w tej klasie! Ma-mają takie zdolności, że nie mam pojęcia jak się tu dostali! To samo tyczy się Minety! Jak on wylądował w klasie 1A skoro ma tylko jakieś przylepne kulki?!
- Bardzo ładnie Izu-chan.
- Dz-dzięki...
- I jak się czujesz?
- Źle..., ale też trochę dobrze. Przez ciebie powariowałem na tyle, że obrażam swoich przyjaciół!
- Nie martw się. Każdy musi co jakiś czas wyrzucić z siebie ten jad.
- J-jad?
- Tak. To myślę, że teraz możesz śmiało obgadać Bakugo.
- A-ale że Kacchana?!
- Tak. Spokojnie. Przecież cie nie usłyszy.
- Myślisz?
- Jestem pewny. No, dawaj. Wykrzycz to z siebie.
- B-bo bardzo...
- Śmiało.
- B-b-bardzo...
- Nie bój się.
- Bardzo mi się nie podoba, że minęło tyle lat, a Kacchan i tak dalej mnie nienawidzi!!! Mógłby już się ogarnąć! - wykrzyczał piegowaty. Zwróć uwagę na czcionkę drogi czytelniku
- Coś ty powiedział zasrany nerdzie?!?!!?!?!?!!?! - Katsuki wstał
- Po-powiedziałem to n-n-na głos?
- Jestem z ciebie dumny Izu-chan. Do następnego!
- Nie, czekaj!
Głos już nie odpowiadał.
- Ty mała kupo gówna!!! - Bakugo wymierzył wybuchem w mniejszego chłopaka
- P-p-prze-przepraszam!
- SHINEEEEE!!!!!
- Bakugo! - Pan Aizawa w porę wymazał mu zdolność i złapał swoim szalikiem czy czymś tam
Izuku jednak i tak wywalił się do tyłu.
A cała klasa zaczęła mieć z nich beke.
- Ugh. Midoriya? Co to miało znaczyć? - spytał nauczyciel
- Puszczaj mnie ty zasrany insekcie z kokona!!!!! - krzyczał blondyn próbując się wyrwać
- Bakubroo. Spokojnie. - powiedział przez łzy śmiechu Kirishima
Cały bakusquad umierał ze śmiechu. W sumie to nie tylko bakusquad.
- J-j-ja bardzo przepraszam. - wymamrotał piegowaty podnosząc się z podłogi
- Zapraszam waszą dwójkę na rozmowę po lekcjach. - oznajmił nauczyciel
- CHYBA CIE COŚ POJEBAŁO.
- Bakugo. Zważaj na język.
- NIE BĘDĘ Z TYM ŚMIECIEM ZOSTAWAŁ PO LEKCJACH!
- Jeśli się nie uspokoisz to zostaniesz jeszcze dłużej niż on! - krzyknął stanowczo nauczyciel
Katsuki, który był cały wkurwiony, jakimś cudem opanował się i usiadł w ławce.
Siadając pokazał jeszcze fucka do Izuku i powiedział cicho, że i tak zabije go po szkole.
Midoriya głośno przełknął ślinę ze strachu.
Klasa zdążyła już opanować swoje śmiechy.
Reszta lekcja minęła w miarę spokojnie.
---------------------------------------------------
Wiem, miał być one-shot, ale ja nie umiem pisać one-shotów! Dostaniecie mini opowiadanie pewnie. W końcu choroby psychiczne nie mogą się rozwinąć w jednym rozdziale.
Potrzebują na to lat by skutecznie namieszać ludziom w głowach. By sprawić żeby człowiek oszalał i nie wiedział co z tym zrobić. By ta "mroczna strona" przejęła kontrolę.
Według mnie.
Kiedyś miałam pomysł żeby zostać psychologiem.
!ROZDZIAŁY NIE REGULARNIE!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top