59
Pov Victoria
Następnego dnia miałam szczęście, bo to właśnie Harry ze mną został. Liczyłam na to, że uda mi się go podejść i dowiedzieć coś się teraz dzieje z Niall'em. Najbardziej jednak zastanawiało mnie to, gdzie on się na obecną chwilę znajduje. Czy wrócił tu, a może pozostał w Hiszpanii lub pojechał do swojego domu.
Poszłam do jego pokoju, i gdy weszłam zauważyłam, że siedzi na łóżku wpatrując się w telefon.
- Harry - powiedziałam by zwrócić jego uwagę na siebie.
- Vicky chodź do mnie - poklepał miejsce obok siebie, a ja je zajęłam.
- Mogę z tobą posiedzieć, bo jakoś nie czuję się dobrze będąc sama.
- Jasne, i tak miałem do ciebie przyjść - objął mnie ramieniem.
- Mam do ciebie jedno pytanie. Tylko musisz mi obiecać, że mi odpowiesz i to szczerze.
- Oczywiście nigdy cię nie okłamałem i nie mam zamiaru tego robić.
- Dobrze, to powiedz mi co wiesz na temat Nialla?
Gwałtownie się podniósł.
- Vicky dla swojego i jego dobra zapomnij o nim. Ułóż sobie życie z Louis'em - jego odpowiedź znaczyła, że on wie co co jest z Nialler'em. Tylko nie chce powiedzieć.
- Ja wcale nie twierdzę, że do niego wrócę. Chciałabym tylko wiedzieć jak mu się układa. A Lou nawet się o tym nie dowie - zbliżyłam się do niego i go objęłam.
- Okej. Tylko usiądź - odrazu to zrobiłam - nie mam pojecia gdzie on aktualnie teraz przebywa. Jeden raz się z nim widziałem. I wtedy powiedziałem mu żeby raz na zawsze o tobie zapomniał, bo ty spodziewasz się dziecka Louisa. On chciał się z tobą spotkać i porozmawiać, ale ja mu tego kategorycznie zabroniłem.
W duchu ucieszyłam się, że on o mnie nie zapomniał, że nadal mnie kocha.
- Musisz mi pomóc się z nim spotkać.
- Mowy nie ma. Nie możesz zrobić czegoś takiemu Louis'owi. On cię bardzo kocha i nadal obwinia się o śmierć waszego dziecko.
- Bo to akurat jest prawda gdyby poczekał z tymi badaniami nic by się nie stało - mimo, że nadal kochałam Lou to także czułam do niego żal względem naszego dziecka.
- On nie zasługuje na takie traktowanie. Nie zapominaj, że robi wszystko byś tylko była szczęśliwa. Victoria, Niall to tylko zauroczenie, twoje serce należy do Louisa - westchnęła cicho.
Może i Harry miał rację i powinnam się skupić na swoich relacjach z Louis'em, ale ja naprawdę nie mogłam od tak wymazać z mojego serca i pamięci Nialla.
***
Pół godziny temu jak Louis wrócił do domu, zdecydowałam się poruszyć z nim bardzo istotną kwestię.
- Pamiętasz jak kilka tygodni temu obiecałeś mi oddać telefon?
- Tak kółeczku, a co? - rozsiadł się na kanapie.
- No właśnie, tylko do tej pory mi go nie oddałeś. A ja chce jak najszybciej odzyskać - przysiadłam obok niego.
- Dobrze, jutro o tym pomyślę.
- O nie, jutro to ty pewnie o tym zapomnisz. Chce dziś mój telefon.
- Kochanie ty moje, nie mam już go. Kupię ci nowy - na szczęście pamiętam numer Nialla na pamięć, bo bym miała duży problem.
- Okej.
Po chwili poczułam jak opiera swoją głowę o moje ramię, a jego ręka owineła się wokół mojego brzucha.
- Ostatnio nie mieliśmy do tego głowy, ale teraz musimy zdecydować kiedy dokładnie powinien się odbyć nasz ślub - a już myślałam, że dał sobie z tym na spokój.
- Ja bym jednak wolała poczekać z tym jeszcze z rok.
Szybko zabrał głowę z mojego ramienia i spojrzał mi w oczy.
- Jak to rok. Ja nie chce tyle czekać. Mogę się zgodzić na góra trzy miesiące i ani dnia dłużej - powiedział i gdzieś sobie poszedł. Nie rozumiałam tych jego nerwów, w końcu to ja byłam zmuszana w młodym wieku do ślubu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top