35

Pov Victoria

- Louis - szepnęłam przestraszona na jego widok. Oczywiście inni chłopacy także byli, jednak to jego reakcji bałam się najbardziej. On już raz prawie mnie udusił i to właśnie przez to, że chciałam mieć kontakt z moim wujkiem.

Szybko pokonał dzieląca nas odległość kilku metrów. A jego ręka powędrowała na moje ramię ściskając tak mocno, że odciął mi tam krążenie.

- Jak mogłaś mi to zrobić? - syknął, a w jego głosie było można wyczuć pretensję. To, że był na mnie wściekły nie podlegało, żadnej wątpliwości, jednak to nie martwiłam się o siebie tylko o wujka Davida, bo to jemu groziło największe niebezpieczeństwo.

- Zrób ze mną co tylko chcesz, ale błagam cię nie zabijaj mojego wujka - powiedziałam tak by tylko on mnie usłyszał. Zayn zdążył w tym czasie trzy razy uderzyć brata mojego taty.

- Dobra - szepnął do mnie. - Zayn zostaw go, potem zdecyduję co z nim dalej będzie - na dźwięk tych słów poczułam ogromną ulgę, lecz po chwili zostałam wyciągnięta z tego pomieszczenia przez Louisa, a potem wepchnięta na przednie siedzenie jego samochodu.

Przez całą drogę nic nie powiedział, a to akurat nie wróżyło nic dobrego. Lou przeważnie dużo mówił, a to Nialler nie należał do tych rozmownych. Postanowiłam do niego zagadać, bo ta cisza jest nie do zniesienia.

- Rozumie, że jesteś na mnie wściekły, lecz ja naprawdę nie chciałam cię zostawiać - na moje słowa gwałtownie się zatrzymał, na szczęście droga, którą jechaliśmy była pusta, bo inaczej doprowadzilibyśmy do kolizji drogowej.

- To dlaczego do jasnej cholery ode mnie uciekłaś?! Doskonale wiedziałaś jak ja cię kocham i, że bez ciebie żyć nie potrafię! - krzyknął i znowu zaczął jechać. Tylko tym razem o wiele szybciej, tak, że po kilku minutach byliśmy już w domu.

Nim sama zdążyłam wyjść to wyciągnął mnie z auta i zaciągnął do naszego pokoju, gdzie od razu pchnął mnie na ścianę.

- Zawsze byłaś dla mnie najważniejsza, Zayn tyle razy nalegał na mnie bym przestał robić sobie problemy i się ciebie pozbył, jednak ja go nie słuchałem, sądziłem, że jeśli będę dla ciebie dobry to mnie docenisz i zostaniesz ze mną na zawsze, ale ty uciekłaś przy najbliższej nadarzającej się okazji - przez chwilę milczał, a potem jego pięść zderzyła się z moją twarzą. Było to tak mocne uderzenie, że nie zdołałam się utrzymać w pozycji stającej i upadłam.

Po chwili wplątał rękę w moje długie włosy i mocno za nie pociągnął tak, że byłam zmuszona wstać.

- A wiesz co jest najgorsze? To, że nadal cię kocham i nie mogę zabić, bo wtedy moje życie już do końca straciło by sens, więc zostaniesz już że mną na zawsze - rzucił mnie na łóżko i właśnie w tym momencie ogarnęło mnie przerażenie, nie miałam pojecia co on chce mi zrobić. 

- Lou błagam cię nie rób głupstw - powiedziałam jak ściągnął moje spodnie razem z majtkami.

- Nie Vicky, ja nie zrobię niczego głupiego ja mam tylko ochotę na seks z moją dziewczyną wstał i zaczął powoli rozpinać spodnie, a gdy już był w samych bokserkach to położył się na mnie, jedną ręką podtrzymując moje nadgarstki nad moją głową.

- Błagam cię nie rób mi tego, nie tak - kręciłam przecząco głową i próbowałam go z siebie zrzucić, jednak nijak mi to nie wychodziło.

- Ćśśśś będzie dobrze kochanie - powiedział z uśmiechem na twarzy i gwałtownie we mnie wszedł, wykonując mocne pchnięcia. A ja znieruchomiałam, nie miałam siły z nim walczyć, bo szczerze mówiąc to by było bez najmniejszego sensu. Jak już skończył to nakrył mnie kocem. A ja tylko cicho popłakiwałam.

Nagle drzwi się otworzyły i przez nie wszedł Harry.

- Coś ty jej zrobił? - spytał po tym jak mnie zobaczył.

- Nieważne, po co przyszedłeś?

- Ona nic nie zrobiła, to ten jej wujek ją uwięził i chciał od nas zabrać. Jest niewinna.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top