Seriale

Uwaga, znowu mam humor na narzekanie przez tę kwarantannę. Czujcie się ostrzeżeni.

Zastanawialiście się kiedyś, ile jest polskich seriali paramedycznych? Pewnie bez problemu przychodzą wam jakieś nazwy do głowy. "Na dobre i na złe", "Szpital", "Pielęgniarki", "W rytmie serca", "Znachor", "Daleko od noszy", "Diagnoza", "Lekarze na start" czy " Na sygnale", większość to produkcje niszowe i melodramaty, ale sporo ich, prawda? A, teraz przekształćmy pytanie.
Ile jest polskich seriali paraweterynaryjnych? Albo zahaczających o te sfery?
Niektórzy nie znają żadnych. Ja znam trzy. "Weterynarze z sercem", "Zakochani po uszy" oraz "Blondynka" (jeżeli ktoś zna jakiś jeszcze, to podrzucajcie tytuły 😉). O ile pierwszy ogląda się całkiem przyjemnie, pomimo niedociągnięć i niepokazywaniu ważnych etapów leczenia (oraz niesamowitego szczęścia do znajdywania babeszji w rozmazie niemal od razu), o tyle pozostałe dwa to dno i metr mułu nad nim. Oglądając "Blondynkę" jak już była jakaś "weterynaryjna" chwila, dziwiłam się jakim cudem główna bohaterka ma jeszcze prawo wykonywania zawodu. Co do trzeciego próbowałam go oglądać, ale nie wyszło. Klimat słaby, dialogi drętwe, a postacie sztuczne. Eh...

A co z zagranicznymi serialami? Kto nie zna "Dr House'a"? A "Chirurdzy"? Jednym z lepszych jest też "The night shift" i "Code black". Serio, są dobre i warte zobaczenia, chociaż kilku odcinków.

Weterynaryjne wcale nie są gorsze. Poczynając od "Wydziału weterynaryjnego" i "Zawód weterynarz", gdzie kamera towarzyszy prawdziwym studentom weterynarii podczas ostatniego roku nauki, do "Weterynarza z Antypodów", "Weterynarza z Hawajów", Weterynarza z Gór Skalistych", "Weterynarz z Alaski", "Weterynarz z Yorkshire" (dużo tych "weterynarzy"), "Weterynarze w krainie kangurów", "Dr Oakley, Yukon Vet", "Wilderness Vet", "The vet live" (i wiele innych) oraz, oczywiście, mój ukochany "Niezwykły dr Pol". Ach, cudowne seriale.

Może rzeczywiście trochę idealizuje, ale powiedzcie mi, który serial byście chętniej oglądali?

Taką "Blondynkę", w której jest mało zwierzaków jako głównych bohaterów, skupiający się głównie na życiu uczuciowym bohaterki, czy "Weterynarzy z sercem", gdzie przychodzą rzeczywiście chore pieski i kotki?

A teraz porównajmy "Weterynarzy z sercem" z np. "Niezwykłym dr Pol'em". Co ciekawsze? Idealny wręcz gabinet, grzeczni pacjenci, ogólnikowe nagrania z wizyt i szczątkowe informacje, czy pokazanie praktycznej strony pracy weterynarza zarówno w terenie, jak i w klinice, gdzie niejednokrotnie, główny bohater zabrania podchodzić filmowcom, a często nawet pomimo tego muszą uciekać, bo zwierzę się wyswobodziło? Dużą zaletą Dr.Pola są wyjaśnienia dotyczące chorób, gdzie prostym językiem wyjaśnia, że tę chorobę wywołał taki pasożyt, jak się można nim zarazić i co robi, jak już się dostanie do organizmu.

Może i jeszcze niewiele wiem, ale z moich obserwacji wynika, że zagraniczne seriale lepiej odzwierciedlają realia pracy weta i jest mi po prostu bardzo szkoda tego, że w internecie nie można znaleźć odcinków po polsku. Kto wie, może gdyby były częściej puszczane w polskiej telewizji zamiast "Zakochanych po uszy" to może na medycynę weterynaryjną szło mniej ludzi, którzy nie podołają pracy.

Serio, takich osób jest u mnie na roku sporo. I potem to ja muszę im tłumaczyć, dlaczego nie mogą otworzyć własnej kliniki zaraz po studiach... Czy to tak trudno zajrzeć do internetu? Znaleźć informacje,  że co miesiąc trzeba płacić 45 zł składki członkowskiej, żeby móc wykonywać zawód? Że specjalizacje można robić dopiero po dostaniu dyplomu?

Już nawet nie wiem, czy to ja się po prostu czepiam, czy to z nimi jest coś nie tak...

Ave

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top