Kwasowa Granica - pseudo recenzja
Czytaliście kiedyś książkę pt. "Granica" Zofii Nałkowskiej? Tym, którzy to znają, współczuję, za to tym, którzy jeszcze tego nie przerabiali na polskim, współczuję również, bo pewnie będą to jeszcze mieli.
Historia jest bardzo dziwna, ponieważ główny gościu ma nie tylko nietypowe imię Zenon ale też ma żonę i kochankę. Żeby było śmieszniej, obie wiedzą o sobie i co jeszcze lepsze to jego żona zatrudnia specjalnie tę drugą u nich w domu. Kończy się to wielce ciekawie, gdyż kochanka zachodzi w ciążę, dokonuje aborcji i oblewa kwasem swojego Zenonka (psychiczna jakaś). Główny bohater ślepnie i się zabija (dobrze że nie brał przykładu z Wertera...). Koniec.
Po co Alicja w ogóle to pisze? Przecież lepsze streszczenia ma już "masochista z yt". By się wyżalić? Też.
Ale przejdźmy do puenty. Koleżanka z mojej klasy zadała idealne pytanie podsumowującą perfekcyjnie całą fabułę i moje odczucia.
"Po co oblewać kogoś kwasem solnym skoro można askorbinowym?"
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top