28. Kochasz ją
-Kornel, Ben, Derk, Seba!!! Chodźcie tu, nie uwierzycie kto nas odwiedził!- krzyknęła dziewczyna.
Już po chwili obok nas pojawiła się czwórka chłopaków, następnie rzucili się na Chrisaa jak wygłodniałe zwierzęta na padlinę.
-Jeju stary, ja już zapomniałem jak wyglądasz- odezwał się brunet z farbowaną blond grzywką.
-Ja twoją twarz już zawsze będę pamiętał- zaśmiał się Chris- Słuchajcie- spojrzał na mnie i wyciągnął do mnie dłoń, którą przyjęłam i już po chwili stałam obok niego.
-Oo nasz Chris w końcu sobie kogoś znalazł- uśmiechnął się przystojny szatyn.
-To jest Vans- powiedział objął mnie w pasie.
-Hej miło mi- uśmiechnęłam się do nich.
-Witaj, ja jestem Seba, to Kornel, Ben i Derk- pokazał palcem na pozostałych- A i to Aly- posłał mi uśmiech.
-Bardzo się cieszę, że mogę poznać dziewczynę mojego kuzyna- odezwała się Aly i mnie przytuliła, co odwzajemniłam.
To jego kuzynka! A ty głupia idotko myślałaś nie wiadomo co.
Ale ja jestem głupia... Na dodatek myśli, że jestem jego dziewczyną.
-Aly ona nie...- Chris zaczął mówić, ale dziewczyna mu przerwała.
-Bla bla bla- zaśmiała się.
Usiedliśmy, a oni obok nas.
-Co ty tutaj robisz stary?- zapytał Drek o ile dobrze pamiętam, że to jego imię.
-A chciałem pokazać Vans moje okolice- uśmiech nie schodził mu z twarzy.
-Dalej nie wierzę, że tu jesteś- powiedziała brunetka.
-A jednak.
Rozmawialiśmy jeszcze trochę, w sumie to oni rozmawiali, a ja głównie słuchałam. Raz czy dwa odpowiedziałam jak mnie o coś spytali, ale tak to się nie udzielałam. Aly powiedziała, że musi iść, bo w końcu jest w pracy tak samo jak chłopaki, dlatego po 10 minutach nas opuścili. Brunetka wzięła od nas zamówienia. Chris był taki szczęśliwy i jakby inny, ale nie gorszy.
Patrzyłam się na chłopaka, który wpatrywał się we mnie z uśmiechem.
-Aly to twoja kuzynka, a chłopaki?- spytałam.
-Seba to brat Aly, czyli również mój kuzyn, a Drek i Ben to bracia, a i jeszcze Kornel. On to kuzyn Seby i Aly, ale już nie mój. Wszyscy zawsze się razem trzymaliśmy za czasów gimnazjum, liceum. Aly jest w twoim wieku, a pozostali chłopaki oprócz Bena mają 22 lata. Ben jest od nas starszy o dwa lata, ale jest głupi jak my. Pamiętam nasze przypały. Na przykład raz poszliśmy całą paczką i jeszcze dwiema koleżankami Aly do opuszczonych budynków. Kiedy tak chodziliśmy natknęliśmy się w jednym z nich na meneli. Zaczęli za nami iść, byli nachlani, naćpani, a my? My się zgubiliśmy. Było tam tak ciemno, bo noc. Masakra- zaśmiał się- W końcu udało nam się stamtąd wydostać. Eh to były dobre czasy. Wiesz... Chciałaś mnie poznać, więc chciałem, żebyś poznała ich. Oni to cząstka mnie, a te okolice to moje dzieciństwo, czas szaleństwa i beztroski.
-Super, że mogłam ich poznać- powiedziałam szczerze.
Naprawdę się cieszę, że mi ich przedstawił i zdradził coś ze swojej przeszłości.
-To nie wszystko- uśmiechnął się tajemniczo.
-Nie?- zapytałam zdziwiona, chłopak pokręcił przecząco głowo.
-Zobaczysz- puścił mi oczko.
Aly przyniosła nasze zamówienia, które właśnie konsumujemy.
-Kiedyś w naszej paczce była również Julie- na dźwięk tego imienia zrobiło mi się słabiej- Nie lubię o tym mówić, ale chcę, żebyś mnie poznała, a Julie była częścią mojego życia- czy już mogę się załamać?- Poznałem ją jak miałem 18 lat. W ostatniej klasie liceum, ona była w pierwszej, dlatego była nowa w szkole. Nienawidziła mnie, bo ciągle jej dokuczałem. Sam nie wiem dlaczego. Po prostu chciałem mieć z nią kontakt, a taki sposób mi odpowiadał. Z czasem ogarnąłem, że ona mnie nigdy nie polubi, jeżeli będę jej zabierać np. plecak. Wtedy starałem się do niej zagadać. Robiłem wszystko, żeby mnie polubiła, aż w końcu się udało. Zaczęliśmy się spotykać, coraz więcej czasu razem spędzaliśmy. Skończyło się na miłości. Nie wiem czy naprawdę mnie kochała skoro zdradziła mnie z moim bratem...To był jeden z najgorszych dni w moim życiu. Mój brat ma na imię John, jest dwudziestopięcioletnim blondynem o niebieskich oczach. Byliśmy najlepszymi braćmi i przyjaciółmi, nie mam pojęcia dlaczego mnie tak zranił. To było straszne, bo ją strasznie kochałem i ją i jego. Wtedy obiecałem sobie, że się nigdy już nie zakocham. Nie będę cierpiał po raz kolejny. Wtedy stwierdziłem, że miłość jest przereklamowana.
Chłopak, który kompletnie zawrócił mi w głowie właśnie mi powiedział, że miłość jest przereklamowana. Gorzej być nie może...
-Dalej tak myślisz?- spytałam cicho.
-Nie.
Nie powiem ta odpowiedź mnie zdziwiła, bardzo. Coś się zmieniło w jego życiu.
-Wiesz to okropne co zrobili. Trzeba nie mieć serca, żeby tak zranić bliską osobę- Westchnęłam i potarłam ręce o spodnie- Yhm....Czy pokażesz mi Julie?- wyszeptałam.
Chrisa jakby zamurował, spojrzał na mnie niepewnie.
-No co? Chciałabym zobaczyć jak wygląda...- powiedziałam zmieszana.
Blondyn wyciągnął telefon i wystukał coś w telefonie. Podał mi go, a mi ukazał się profil Julie Hatt na facebook'u. Weszłam w zdjęcie profilowe i to co poczułam nie potrafię określić. Ona jest tak śliczna, długie blond włosy, duże niebieskie oczy, pełne usta, figura modelki. Wiem, bo na jednym zdjęciu jest ujęta cała. Whoa...
Ona jest piękna, niestety...
-Jest śliczna, to totalne przeciwieństwo mnie- powiedziałam i oddałam mu telefon.
-Oj Vans- pokręcił głową- chodź- złapał mnie za rękę i podniósł do pionu.
Ubrałam jeansową kurtkę i opuściliśmy lokal. Skłamałabym gdybym powiedziała, że nie jest mi smutno.
Zaczęliśmy iść w nieznanym mi kierunku. Tutaj wszystko jest dla mnie nieznane. Szliśmy przez chwilę w ciszy, którą przerwał Chris.
-To prawda, jesteś jej kompletnym przeciwieństwem, ale nie tylko pod względem wyglądu. Masz piękne brązowe, duże oczy, usta, których smak uwielbiam- właśnie teraz jestem ponownie czerwona...- Jesteś wyjątkowa i śliczna. Inna niż te wszystkie laski, inna niż Julie. Ona robiła jakby wszystko na siłę, wydawało jej się, że życie to jakiś film. Perfekcjonistka, wszystko musi być najlepsze, idealne, zaplanowane. Nie jest to dobre. Ty żyjesz chwilą, na spontanie. Wiesz, że życie nie jest kolorowe, są wzloty i upadki. Wiem, że dużo przeszłaś w życiu i, że miałaś trudne dzieciństwo i mam nadzieję, że kiedyś mi o nim opowiesz. Zaufasz mi...Masz mnóstwo zalet, ale i też kilka wad. Chyba jak każdy. Jesteś tak idealnie nieidealna. Jesteś inna Vans, wyjątkowa- spojrzał na mnie kiedy skończył swój długi monolog, a ja poczułam jak pieką mnie oczy.
Zatrzymałam się na chwilę i spojrzałam na niego. Uśmiechnęłam się lekko, co odwzajemnił.
-Dziękuję.
-Za co?- zdziwił się.
-Za te słowa i, że teraz ze mną jesteś- powiedziałam patrząc na moje vansy.
Chłopak nic nie powiedział tylko mnie do siebie przytulił. Tak to było dobre posunięcie. Dalej już nic nie mówiliśmy tylko szliśmy przed siebie. On wiedział gdzie, ja już niestety nie. Po 20 minutach drogi dotarliśmy na jakieś wzgórze. Chłopak spojrzał na mnie i podał mi dłoń, którą złapałam. Stanęliśmy na krawędzi wzgórza, widok zapierający dech w piersi. Stąd widać rzekę w dole, w oddali małe miasteczko, las. To wyglądało pięknie w połączeniu z zachodzącym słońcem. Jest teraz godzina 16, mamy listopad, dlatego zachód słońca jest tak wcześnie.
Położyliśmy się na trawie, obok siebie niedaleko krawędzi.
-Chciałaś wiedzieć jak to jest z Diane- mruknęłam w potwierdzeniu- Na pierwszym roku studiów zrobiłem z chłopakami domówkę. Graliśmy w butelkę, wypadło na mnie, ja wybrałem wyzwanie, które zadawała Diane. Nawet nie wiesz jak jej nie cierpię skarbie. Wtedy powiedziała, że mam udawać jej chłopaka przez całe studia. To była tragedia, nie chciałem się zgodzić, ale chłopaki gadali, że jestem cienias. Stwierdziłem, że i tak nie zależy mi na laskach, więc nic nie stracę. Miałem się całować i przytulać przy jej znajomych. Kiedy tego ona chce. Pierwszy rok miałem to gdzieś, ale później już miałem dość, tej gry i jej. Jest ona okropna, wstrętna i w ogóle nie jest ładna, ani naturalna. Nie wiem co ona chce sobie i innym udowodnić. Żal mi jej. Nie wiem co mam teraz robić, bo jeśli skończę z udawaniem jej chłopaka będę kretynem, cieniasem i bóg wie kim. Ona ma znajomości, więc wszystko szybko by się rozeszło- westchnął- Nienawidzę jej- syknął.
Nie sądziłam, że tak wygląda ich historia. Sądziłam bardziej, że ona jest cheerleaderką on kapitanem, dlatego pasują do siebie i chodzą ze sobą dla popularności itp. Jednak myliłam się , całkowicie.
-To chore! Ona jest chora. Jak można tak wykorzystywać człowieka. Nie może znaleźć sobie normalnego chłopaka? Jest na to za głupia?- krzyknęłam i wyrzuciłam ręce do góry w akcie frustracji- Z tą dziewczyną jest coś ewidentnie nie tak- stwierdziłam już ciszej.
-Wiem to, większość to wie...
-I co? Będziesz udawał jej chłopaka do końca 4 roku?- zapytałam ze smutkiem w głosie. Oby on tego nie zauważył.
-Muszę coś z tym zrobić, nie wytrzymam dłużej- zamknął oczy.
Po krótkiej chwili milczenia poprosiłam Chrisa, żeby opowiedział mi coś jeszcze o Julie, jakieś przypały albo historie. Szczerze? Nie mam pojęcia po co, przecież to tak boli. Słuchanie jak opowiada mi o swojej byłej, którą kochał do bólu. Ona była częścią jego życia, więc chciałam poznać i ją.
Słuchając historii z Julie zazdrościłam jej tego, że zbudowała związek z blondynem. Pomijając fakt, że była fałszywą żmiją to mimo wszystko on ją pokochał. Odważył się z nią być, widocznie to co do niej czuł było bardzo mocne. Strasznie ją kochał i to go wtedy zniszczyło.
Leżeliśmy tak w ciszy, słońce już dawno zaszło, zastanawiałam się czy zapytać go o jeden ważny szczegół. Po zmierzonej walce stwierdziłam, że skoro rozmawiamy szczerze to mogę go o to spytać.
-Chris..
-Mhm?- mruknął i spojrzał na mnie, a ja straciłam odwagę na zadanie tego trudnego dla mnie pytania.
-Kochasz ją jeszcze?- zapytałam cicho, miałam wątpliwości czy to słyszał, ale po jego minie jestem pewna, że tak.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top