27. Spotykam się z Chrisem

     Sięgnęłam po telefon Chris'a, który zostawił na szafce nocnej, w celu sprawdzenia godziny. Mój został na dole razem z plecakiem. Kiedy zobaczyłam jego tapetę na ekranie blokady zamurowało mnie.

Zamiast jakiś pół nagich lal, motorów, samochodów, cokolwiek blondyn miał ustawione na tapecie nas. Nas czyli mnie i jego. A tak dokładnie to mnie jak spałam na jego torsie i jego szczerzącego się do telefonu jak głupi. Swoją rękę miał na moich włosach.

Oj nie ładnie robić zdjęcia jak ktoś śpi. Zrobiło mi się miło. Ustawił sobie nas na tapetę, więc chyba musi mnie lubić i naprawdę może chce się zaprzyjaźnić.

Kiedy słyszę jak Chris zaczyna otwierać drzwi szybko odkładam telefon na swoje poprzednie miejsce i z powrotem się kładę.

Wychodzi, a ja się podnoszę. Kurde on zawsze wygląda seksownie. Ja nawet do niego nie pasuję. Jestem zwyczajnie ubrana, a on wygląda jak jakiś model z okładek magazynów dla nastolatek.

Jest ubrany w czarne spodnie i tego samego koloru bluzę z nike, jedynie ma białe skarpetki. Na co ja zwracam uwagę?

-A ta stylówa ci się podoba?- uśmiecha się łobuzersko.

-Wolałam wydanie pół nagiego Morgana- wystawiam mu język.

-Widzę, że masz na mnie chcicę skarbie- porusza brwiami i podszedł bliżej mnie. Rozglądał się jakby czegoś szukał.

-Nie prawda- fuknęłam. Mija mnie, zarzuca sobie plecak na ramię, następnie wraca na swoje poprzednie miejsce.

-No chodź do mnie- mówi, a ja patrzę się na niego jak na wariata.

What?

Chłopak przewraca oczami i wyciąga do mnie ręce. A co mi szkodzi. Podchodzę do niego, a ten mnie do siebie przytula. Chyba nigdy nie zrozumiem tego człowieka. Przytulam się z Chris'em. To tak dziwnie brzmi. Z jego ciała bije takie ciepło. Przed chwilą byłam cała spięta, a teraz jestem rozluźniona maksymalnie. Kiedy spojrzałabym w te jego czekoladowe tęczówki, to chyba bym całkowicie wymiękła.

Nagle do moich uszu dociera chrząknięcie, a ja odrywam się od blondyna jak poparzona, po czym spoglądam na wejście do pokoju, w którym stoi Will z głupim uśmieszkiem.

-Macie szczęście, że Mike'a nie ma w domu, bo gdyby to on was nakrył nie skończyło by się to wszystko dobrze.

Każdy ciągle to powtarza. Już mnie tym denerwują. Mam gdzieś co myśli o tym mój brat. Mam już 19 lat i sama o sobie decyduje.

-Spadaj Will- śmieje się blondyn.

-Nie chcę być jeszcze wujkiem!- krzyczy z przed pokoju.

***

-Podsumowując. Cameron myśli, że się pieprzyliście, Chris się na niego rzucił, Diane mu się nie podoba, ty jesteś dla niego bardzo ważna i dużo dla niego znaczysz. Całowaliście się z milion razy, a ty dalej uważasz, że mu się nie podobasz?- spytała Sarah.

Właśnie siedzimy w Macu . Za jakieś 40 minut mam ostatnie zajęcia, a co za tym idzie? Po nich spotykam się z Chris'em.

-Dziewczyny nie wiem jak to wyjaśnić- westchnęłam- Chyba gdybym mu się podobała to by mi to powiedział prawda? Jak rozmawialiśmy wczoraj w samochodzie nic nie wspomniał o żadnym uczuciu, a dzisiaj powiedział przecież Mike'owi, że siostry kumpla nie tyka. I wszystko jasne- skończyłam swój monolog.

Wzięłam do ust kawałek sernika. Popatrzyłam raz na jedną dziewczynę, a raz na drugą. Siedziały, wpatrywały się w siebie ze zmarszczonymi brwiami. Aha?

-Przecież nie mógł mu powiedzieć prawdy. Wiesz co by Mike mu zrobił gdyby wiedział co się między wami dzieje.

-Przestaniecie mówić ciągle o Mike'u i o tym co by zrobił. Nie obchodzi mnie co mój braciszek o tym myśli. Jestem pełnoletnia- teraz już się wkurzyłam.

-On chce dla ciebie najlepiej- odezwała się Nicole.

Po tej rozmowie wróciłyśmy na uczelnie. Zostało 10 min do rozpoczęcia wyczekanych zajęć. Stanęłam przy szafkach i czekałam na Kevina. Chciałam z nim porozmawiać o Cameronie. Nicole i Sarah poszły na moment do toalety w wiadomej sprawie. Nagle poczułam czyjąś obecność za plecami.

-Będę czekać przy samochodzie- usłyszałam zachrypnięty głos i od razu wiedziałam do kogo należy.

Obróciłam się w jego stronę i zdałam sobie sprawę z tego, że jest bardzo blisko, dlatego zrobiłam krok w tył. Wolę jednak zachować przestrzeń między nami.

-Ok- odpowiedziałam i przygryzłam wargę.

-Nie rób tego- nakazał.

Widziałam jak się spiął.

-Czego?- znowu przygryzłam wargę.

-Cholera nie rób tak- zjechał wzrokiem na moje usta- Bo to sprawia, że mam ochotę się na ciebie rzucić- odparł niespokojnie.

Wstrzymałam oddech. Czy ja pociągam Chrisa? Uśmiechnęłam się do niego cwanie, a on przewrócił oczami.

-Hej Vans- usłyszałam za plecami przez co momentalnie się obróciłam.

Przede mną stał mój przyjaciel z grymasem na twarzy. Ta... Nie pasuje mu, że spotykam się z Chrisem, a jeszcze bardziej to, że blondyn mi się podoba.

-Hej Kev. Muszę z tobą porozmawiać- posłałam mu poważne spojrzenie.

-To ja was zostawię. Do potem skarbie- powiedział i odszedł.

Kevin patrzył na oddalającego się Chrisa z mordem w oczach.

-Czyli to prawda, spałaś z nim. Serio Vans...- powiedział i pokręcił głową na boki, a ja popatrzyłam na niego smutno.

-Oo czyli Cam ci wszystko powiedział?- zapytałam i przeniosłam swój ciężar z jednej nogi na drugą.

-Owszem- zacisnął usta i oparł się o szafki.

-A wspomniał ci jak on się zachował? Jak na mnie naskoczył hmm?- zapytałam złośliwie.

Kevina mina mówiła, że nie. Był zdezorientowany i zaskoczony.

-Tak jak myślałam- dodałam, po czym odwróciłam się na pięcie i skierowałam się w stronę wyjścia. Słyszałam za sobą jak Kevin krzyczy moje imię, ale zignorowałam to.

Walić to. Nie idę na ostatnie zajęcia. 

Wybiegając z budynku poczułam zderzenie z drugą osobę oraz to, że zostałam złapana za ramiona. Popatrzyłam w górę i zobaczyłam dobrze znanego mi chłopaka. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie co odwzajemnił.

-Hej siostrzyczko dokąd się tak śpieszysz?- zapytał dalej mnie trzymając.

Zamiast mu odpowiedzieć mocno się do niego przytuliłam. Brakowało mi tego.

-Coś się stało?

-Nie chcę o tym rozmawiać- odpowiedziałam.

-Dobrze. Masz czas za jakieś 2 godziny?

I co teraz? Powiedzieć prawdę czy skłamać, czego naprawdę nie chcę. Mimo wszystko powinnam być szczera. Przecież Mike nie może mi zabronić się z nim spotkać, bo sama o sobie decyduje i za siebie odpowiadam.

-Spotykam się z Chrisem- odpowiedziałam i spojrzałam w dół.

-Z Chrisem?- westchnął.

-Yhym.

-Jaki on jest? No wiesz przy tobie?- nie spodziewałam się tego pytania.

-Hmmm- popatrzyłam na brata- Inny. Zabawny, wyluzowany, ale też niekiedy spięty. Potrafi być gentlemanem, troskliwy, bardzo uparty- wyliczałam.

-To dobrze...- urwał jakby nad czymś myśląc i po chwili dodał- Baw się dobrze- pocałował mnie w czoło i poszedł przed siebie zostawiając mnie w totalnym szoku.

Czy on właśnie powiedział, żebym się dobrze bawiła z Chrisem Morganem? Z tym typem przed, którym mnie ostrzegał? Nie poznaje go.

Podeszłam do murku i na niego wskoczyłam, posiedzę sobie przez te półtorej godziny, bo co mam niby robić?

Sięgnęłam po mój telefon i go odblokowałam. Na ekranie wyskoczyła mi nowa wiadomość od Sarah.

Psycholka

Gdzie ty jesteś?

Patuska

Nie mam ochoty siedzieć na zajęciach, sorry, że nic nie powiedziałam. Kev mnie wkurzył...

Psycholka

Chyba mam z nim do pogadania :/

Patuska

Daj spokój, sama muszę to zrobić.

Psycholka

Dobra, powodzenia na randce

Przewróciłam oczami i wystukałam odpowiedź mojej przyjaciółce.

Patuska

To nie randka...

Psycholka

Tak, tak

Nagle ktoś usiadł obok mnie. Zablokowałam telefon i spojrzałam w lewo. Mocno się uśmiechnęłam na widok osoby.

-Hej Vans- uśmiechnęła się.

-Cześć Rachel- obróciłam się bardziej w stronę różowowłosej.

-Co u ciebie słychać?- poprawiła swoje średniej długości włosy.

-A wiesz o dużo lepiej, a u ciebie?- zarzuciłam nogę na nogę, bo tamta pozycja mi się już znudziła. 

-Jakoś leci. Ostatnio na imprezie nie byłaś za szczęśliwa- powiedziała. Niestety muszę przyznać jej rację. Nie był to za ciekawy okres.

-Taa wtedy nie. Hmm teraz jest dobrze, mimo że nie tak jak bym chciała, ale jest.

Odwróciłam na moment wzrok, żeby zobaczyć kto się tak głośno chichra. To wcale nie było takie trudne do odgadnięcia. Diane szła uwieszona na jakimś chłopaku. Pewnie ze starszych klas, ona tylko w takich gustuje. Podśpiewywała coś pod nosem, zachowywała się jakby była pijana albo coś ćpała. Po niej wszystkiego można się spodziewać, ale że w szkole? Pokręciłam poirytowana głową i przeniosłam swój wzrok z powrotem na różowowłosą.

-Problemy z chłopakiem?- zrobiła dziwną minę.

-Można tak powiedzieć.

-W ogóle ty chodziłaś z tym Chrisem?

Na jej słowa zrobiłam duże oczy.

-Co? Dlaczego?- zamurowało mnie.

-Widziałam zdjęcie na instagramie jak się z nim całujesz- uniosła brwi.

-Ah to długa historia, ale to zdjęcie nic nie znaczy. Naprawdę.

-No dobra, wiesz nie znam cię za długo, ale wydajesz się spoko, dlatego chciałabym cię o coś zapytać.

-Wal śmiało- powiedziałam, a dziewczyna przybliżyła się bliżej mnie.

-Widziałam jak przytulałaś się z tym brunetem przy wyjściu. To twój chłopak?- zapytała cicho.

To pytanie mnie bardzo zaskoczyło. Ostatnio często tak mam. Ludzie zadają pytania, których się nawet nie spodziewam.

-Niee- zaprzeczyłam szybko.

-Jest bardzo przystojny- westchnęła.

-To mój brat- zaśmiałam się.

-O matko! Co ty- zatkała ręką usta.

-Jak chcesz to mogę zorganizować jakoś spotkanie. Poznasz go- uśmiechnęłam się do niej miło.

Z tego co wiem to mój brat jest sam. Cały czas. Fajnie gdyby w końcu sobie kogoś znalazł, a jeszcze lepiej byłoby gdyby tym kimś była Rachel. Polubiłam ją, jest sympatyczna, zabawna i przede wszystkim śliczna. Kiedy się poznałyśmy mówiła mi, że lubi gry komputerowe, tak się składa, że mój głupi brat też. Muszę ich ze sobą poznać, no muszę. Nie za bardzo lubię bawić się w swatkę, ale ten jeden raz mogę.

-Byłoby super...- westchnęła- Dziękuję.

-Hmm dzisiaj jest wtorek, może w piątek? Zorganizujemy jakąś domówkę jak prawie zawsze z resztą.

-Świetnie!

Z różowowłosą jeszcze chwilę rozmawiałam. Opowiadała mi o wyścigach. Dowiedziałam się, że jest nowy chłopak co się ściga, a jaki szok przeżyłam gdy okazało się, że to Cam. Mówił mi, że zamierza do tego wrócić, ale myślałam, że jednak to przemyśli i postąpi mądrze. A on? On pakuje się po raz drugi w to gówno. Rachel się nie ściga, ona jest z tych co obserwują. Jej ulubieńcem jest Petter Dayz. Podobno jest jednym z najlepszych. W momencie gdy mówiła mi o koronkowej sukience, którą widziała w galerii, zadzwonił jej telefon. Wtedy już musiała iść, dlatego pożegnałam się z nią i wzięłam od niej numer telefonu, żebyśmy mogły się ze sobą kontaktować.

Dziewczyna zniknęła mi z pola widzenia, ja wystukałam jej imię i nazwisko w wyszukiwarkę facebook'a i dodałam ją do grona znajomych.

Schowałam urządzenie do plecaka, spuściłam głowę na moje vans'y i zaczęłam machać nogami. Nie oszukujmy się, bardzo się nudzę. Nagle obok moich nóg zobaczyłam czyjeś męskie buty. Mianowicie czerwone jordany. Hmm, ciekawe do kogo należą. To wcale nie takie trudne.

Podniosłam wzrok na osobę przede mną i się do niej delikatnie uśmiechnęłam. Ona natomiast umieściła swoje ręce na moich biodrach i stanęła pomiędzy moimi nogami.

-Co taka ładna dziewczynka sama robi na murku?- przekrzywił głowę.

Popatrzyłam do góry i zrobiłam minę jakbym się nad czymś zastanawiała, jednak po chwili się odezwałam.

-Ta dziewczynka bardzo się nudzi- zrobiłam smutną minę.

-A więc zapraszam tą znudzoną dziewczynkę do samochodu- uśmiechnął się ukazując swoje dołeczki.

-Tatuś nauczył dziewczynkę, że nie wsiada się do samochodu nieznajomego- odparłam,  a on pstryknął mnie palcem w nos.

-Pewnie również nauczył dziewczynkę, żeby nie rozmawiać z nieznajomymi. Jednak ona i tak to robi.

-I o to tym sposobem przekonałeś dziewczynkę- zachichotałam.

Chłopak wziął mnie na ręce i postawił na ziemię, następnie skierowaliśmy się do jego samochodu.

       Jechaliśmy już z dobre pół godziny, jakąś polną drogą, gdzie rzadko kiedy przejeżdża jakiś samochód.

-Chris... Gdzie my w ogóle jedziemy?- zapytałam z uniesioną brwią.

-Zobaczysz- głupio się uśmiechnął.

      Jesteśmy w drodze już od około godziny. Przez cały czas tylko pola, lasy i pusta droga przed nami. Minęły nas może ze cztery samochody. Nie więcej. Z Chrisem się do siebie nie odzywamy. Każdy z nas jest w swoim świecie i żadnemu z nas to nie przeszkadza. Jedyne co słychać w tym samochodzie to cicho puszczone radio. Akurat puszczają Selene Gomez. Lubię jej piosenki, wpadają w ucho. Pamiętam jak byłam mała, zawsze oglądałam Czarodzieje z Waverly Place. Ten serial to było życie. Ah, ile bym dała, żeby chociaż na moment wrócić do tamtych czasów, kiedy jeszcze byłam dzieckiem. Ganiałam po podwórku z moim pieskiem Reksiem, ta bardzo oryginalne imię. Chodziłam na plac zabaw z moją kuzynką Lilą. Uwielbiałam z nią spędzać czas, niestety kiedy miała 13 lat wyjechała do Hiszpanii.

*retrospekcja*

-Vanessa ty głupolu! Oddaj mi moją łopatkę- wrzeszczał Mike.

Uśmiechnęłam się chytrze i zaczęłam uciekać, kiedy zobaczyłam jak mój 9-letni brat rusza w pogoń za mną. Schowałam się pod zjeżdżalnią, nie było to dobrym pomysłem, bo szatyn szybko mnie znalazł. Pociągnął mnie za rączkę, a ja drugą swoją schowałam za plecy. W niej właśnie trzymałam żółtą, plastikową łopatkę. Kiedy staliśmy już na trawie wyrwałam się Mike'owi i rzuciłam rzecz Lil. Mój braciszek był już bardzo zły. Widziałam to po jego piwnych oczach. On jak najszybciej chciał skończyć swój tunel z piasku, ale mu to uniemożliwiłam zabierając łopatkę.

***

-Lil popatrz jak ładnie ubrałam Katy!- pokazałam niemowlę, które trzymałam na rękach.

Katy to moja lala. Dostałam ją od taty na 6 urodziny. Po pokazaniu mojego "dziecka" włożyłam dziewczynkę do wózka i zaczęłam nim kołysać w celu uśpienia swojego maleństwa.

-Wygląda ślicznie- Lil się uśmiechnęła- A ja dopiero jestem w ciąży, jeszcze muszę poczekać z dwa miesiące- westchnęła- To ma być chłopczyk, chcę go nazwać Alex!

-Może zawołamy Mike'a? Będzie twoim chłopakiem!- zaproponowałam.

Dziewczynka w odpowiedzi energicznie pokiwała głową.

-Mike! Rusz swoje dupsko i chodź tu udawać chłopaka Lil!- krzyknęłam.

Chłopczyk podbiegł do nas z oburzoną miną. Spojrzał na nas krzywo i się zaśmiał.

-Ani mi się śni bawić się z wami w te duperele- prychnął.

Zignorowałam brata i wyciągnęłam z wózka Katy, podałam ją chłopcu i powiedziałam, żeby ją przewinął. Powinien się przyzwyczajać, w końcu niedługo sam będzie ojcem.

-Tato! Vanessa mnie męczy! Każe mi się zajmować jej dzieckiem!- krzyknął spanikowany, a ja razem z Lil się głośno zaśmiałyśmy.

To były piękne czasy. Wtedy naszymi problemami było to czy bawić się w chowanego, a może w berka, ewentualnie w ciuciubabkę. Marzyło się o byciu dorosłym, a teraz? Teraz ja marzę o tym, żeby znowu chociaż na chwilę stać się tą małą dziewczynką, która kochała swoją Katy i uwielbiała się bawić lalkami Barbie. Byłam tak dobrą mamą, przeszłam takie szkolenia, że na pewno w przyszłości sobie poradzę.

Przechadzałam się po miasteczku zwanym Zombie Bum. Wszędzie dookoła były różowe domki do złudzenia przypominające pierniki i babeczki. Podeszłam do rzeki, zamiast niej płynęła czekolada. Nachyliłam się i nabrałam jej trochę na palec. Oblizałam go i stwierdziłam, że to najlepsza czekolada jaka w życiu jadłam. Nagle z za drzewa wyskoczył pączek gigant w żółtej polewie. Oblizałam usta na ten widok. Zaczął on do mnie podchodzić, a na twarzy miał złowieszczy uśmieszek. Czyżby ta cudowna słodkość miała złe zamiary? Zobaczyłam w oddali armię pączków, zaczęłam się cofać, ale niestety trafiłam na drzewo. O nie! Zostałam osaczona. Apokalipsa pączków gigantów!!! Są one coraz bliżej, coraz bliżej, bliżej...

-Ej skarbie, obudź się- ktoś potrząsał mnie za ramię.

Pokręciłam głową i potarłam rękoma oczy. Ja naprawdę spałam. Przypomniał mi się mój sen i momentalnie zrobiłam się głodna. Popatrzyłam na lekko uśmiechniętego Chrisa, a później na widok za nim. Na twarzy miałam teraz wielkiego banana, ponieważ właśnie stoimy na parkingu przy jakiejś restauracji.

Chłopak podał mi rękę, przyjęłam ją i wysiadłam z auta. Zatrzasnęłam drzwi, po czym spojrzałam w lusterko. Delikatnie mówiąc przeraziłam się.

-Boże! Chris ty widzisz jak ja wyglądam?- pisnęłam.

-Zdecyduj się, albo Bóg albo Chris- puścił mi oczko i po chwili dodał- I przecież wyglądasz ładnie jak zawsze- stanął obok mnie i poczochrał mnie po głowie.

-Matole jeszcze bardziej psujesz moją fryzurę- fuknęłam i zabrałam jego rękę z mojej głowy.

Wyglądam okropnie, przez tą jazdę moje włosy są potargane. Mam dwa warkocze holenderskie, które są tak rozwalone, że masakra.

-Kochanie, dla mnie bez makijażu, w potarganych włosach i starych albo za dużych ciuchach wyglądasz ślicznie- pocałował mnie we włosy.

Moje policzki przybrały kolor czerwony. No nie! Mimo wszystko Chris powiedział mi komplement, to miłe... Ale czy rzeczywiście tak uważa? Może chce, żebym poczuła się lepiej, co trochę mu się udało.

-Poczekaj muszę je poprawić- westchnęłam, chłopak popatrzył na mnie rozbawiony i złapał mnie za biodra stając za mną.

Rozpuściłam włosy cały czas stojąc przed drzwiami mercedesa patrząc na swoje odbicie w szybie. Czuję się niezręcznie, bo Morgan nie spuszcza ze mnie wzroku. Wyglądam jakbym miała bocianie gniazdo na głowie. Moje włosy są bardzo mocno pofalowane, przez co odstawały w różne strony. Sięgnęłam po szczotkę do mojego plecaka i rozczesałam te kudły. No trochę lepiej. Zrobiłam wysokiego, luźnego kucyka i wyciągnęłam z niego kilka kosmyków.

-Gotowa?- szepnął mi do ucha.

-Teraz tak- obróciłam się w jego stronę i posłałam mu ciepły uśmiech.

On splótł nasze palce i pociągnął mnie w stronę wejście. Bardzo zdziwił mnie gest chłopaka, jednak nic nie mówiłam. Było mi dobrze.

Rozejrzałam się dookoła. Budynek jest kremowego koloru, stoi w środku jakiegoś lasu. Nad szklanymi drzwiami wisiał szyld U Marco. Po wejściu do środka uderzyło we mnie przyjemne ciepło. Ściany są jasne, podłoga jest wyłożona biało-czerwonymi płytkami. Usiedliśmy przy oknie na czerwonych siedzeniach. Na oknach były przyczepione ledowe lampki, na ścianie wisiało dużo różnych obrazów. Na samym środku pomieszczenia była lada, za którą stała śliczna blondynka. Miała czerwony fartuszek i włosy spięte w kucyka. W tle leciała muzyka z dawnych lat. Jest tu tak przyjemnie, ciepło, cudowna atmosfera.

-Podoba ci się?- zapytał mnie, a ja całą swoją uwagę skupiłam na chłopaku.

-Bardzo- uśmiechnęłam się ukazując zęby- Tylko mam jedno pytanie... Powiedz mi, jechaliśmy tu tyle, żeby zjeść akurat w tej restauracji?- naprawdę mnie to dziwi i jestem ciekawa odpowiedzi.

-Chciałaś mnie poznać- pokiwałam głową.

-Dalej nie rozumiem- zmarszczyłam brwi.

Nie otrzymałam odpowiedzi, ponieważ przy naszym stoliku pojawiła się jakaś kelnerka.

-Chris? To naprawdę ty?- wytrzeszczyła oczy i zatkała ręką usta.

Kim jest ta ładna dziewczyna?

-Aly tyle czasu- chłopak wstał i przytulił brunetkę, przy tym szczerząc się jak głupi.

Kim jest ta Aly do cholery?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top