26. Zmieniłam go
-Co?- nie ukrywałam zdziwienia.
-Nie widzisz jak się wkurzył jak mnie zobaczył. Jest w święci przekonany, że cię przeleciałem. Dlatego tak się zachował.
-Przecież jesteśmy przyjaciółmi- powiedziałam.
-Może dla ciebie tak, ale dla niego... Chyba nie za bardzo. On by pewnie wolał być twoim... chłopakiem- ostatnie słowo wypowiedział ze skrzywioną miną.
Serio uważa, że bycie kogoś chłopakiem jest złe?
Spojrzałam na niego jakby się z choinki urwał. On już całkiem ześwirował.
-Nie wydaje mi się- pokręciłam głową.
-Oh Vans, Vans. To jak wytłumaczysz jego dzisiejsze zachowanie?- spytał.
-Martwi się?- bardziej spytałam niż stwierdziłam.
Cholera.
Co jeżeli faktycznie podobam się Cam'owi? Nawet jeśli tak, to nie miał prawa się tak zachować.
Moje życie. Moje wybory. Moje błędy.
-Sama nie jesteś przekonana. On ci się podoba?- zapytał.
Jego pytanie mnie zamurowało. Jaka jest odpowiedź? Oczywiście, że nie. Miałam go za przyjaciela, z resztą podoba mi się ktoś inny.
Gdyby tylko on wiedział, że tym kimś innym jest on. Chris Morgan.
Jeszcze Cameron wie co czuje do blondyna.
Fuck!
Mam nadzieję, że tego nie wykorzysta.
-Zgłupiałeś do reszty? Jasne, że nie.
-Na pewno?
-Tak jestem tego pewna, bardziej niż czegokolwiek innego. A teraz proszę ubierz się- westchnęłam zrezygnowana.
Chłopak uniósł wysoko brwi i łobuzersko się uśmiechnął.
-A to dlaczego?- przybliżył się do mnie.
Wzięłam głęboki wdech. Niech ten głupi uśmiech zejdzie mu z twarzy.
-Bo musimy jechać- wyszeptałam.
-A jaki jest prawdziwy powód?- uniósł prawą brew i jeszcze bardziej się przybliżył, przez co teraz ja leżę, a on wisi nade mną.
-UGH... Rozpraszasz mnie ok?- moje policzki zaczęły mnie palić.
Gdzie moja komórka? Muszę pilnie zadzwonić na straż pożarną!
-Rozpraszam cię?- jeszcze bardziej się uśmiechnął, a mnie coś skręciło w podbrzuszu. Jego twarz była coraz bliżej mojej. Czułam jego oddech na moich ustach.
Nie rób tego Chris, nie rób.
Przecież tego chcesz idiotko!
Co z tego? Po prostu nie chcę przekraczać granic.
W odpowiedzi pokiwałam twierdząco głową.
-A więc...- przeciągnął ostatnią literkę wyrazu.
Wstrzymałam oddech.
Uparcie wpatrywałam się w jego hipnotyzujące tęczówki, jak on w moje. Gdybym się spojrzała na jego usta, to wiem, że zrobiłbym coś co później bym żałowała.
Nagle Chris odsunął się ode mnie i się szczerze zaśmiał. Jego oczy były tak wesołe. Dobrze widzieć go takiego.
Stał przede mną, a ja leżałam w tej samej pozycji. Chłopak uśmiechnął się i przygryzł wargę. On doskonale zdaje sobie sprawę jak na mnie działa!
-Ślicznie wyglądasz- z jego ust to tak ładnie brzmiało.
Zrobiło mi się cieplej i milej. Nie mówiłby tego gdyby tak nie uważał prawda? Z Christopherem Morganem nigdy nic nie wiadomo.
-Wiesz ty też niczego sobie-powiedziałam z kpiną i się zaśmiałam.
Chłopak spojrzał na siebie i uniósł brwi.
-Masz coś do mojej dzisiejszej stylówy?- podniósł ręce do góry, a ja hamowałam się, żeby tylko nie wybuchnąć śmiechem po raz kolejny.
-Wiesz gdybyś jeszcze jakąś miał- pokręciłam rozbawiona głową.
-Twoim zdaniem nie mam? W takim razie mogę się pozbyć tych bokserek- poruszył zabawnie brwiami.
Już chwytał za gumkę swojej bielizny, a ja musiałam jakoś zareagować.
-Stój! Masz świetną stylówkę- pokazałam mu kciuka w górę.
-Doprawdy? Podobam ci się?
On zawsze obróci to przeciwko mnie. Przygryzłam wargę. Dobra będę grać!
-Oczywiście- uśmiechnęłam się zalotnie.
-Wiesz gdybyśmy nie musieli jechać to wziął bym cię teraz, tu na tym łóżku- powiedział to z taką powagą w głosie, że aż się zakrztusiłam powietrzem.
Że co?!
-A od kiedy to tobie się tak śpieszy?- kiedy to pytanie opuściło moje usta zorientowałam się co takiego właśnie powiedziałam. Moje policzki chyba nie mogą być bardziej czerwone.
Taka jest już Vanessa Collins. Najpierw mówi, potem myśli.
-W sumie to nie śpieszy. Nie musimy w ogóle iść do szkoły- zaczął do mnie podchodzić, ja momentalnie podskoczyłam z łóżku i miałam zamiar minąć chłopaka, ale kim był by Chris Morgan, gdyby mnie nie zatrzymał?
Złapał mnie za nadgarstek i przyszpilił do ściany. Dobra teraz to mnie wystraszył. Uśmiechnął się szeroko i przeskakiwał swoim spojrzeniem raz na moje usta, a raz na oczy.
-J-jedźmy już- udało mi się coś w ogóle powiedzieć- Tylko najpierw się ubierz- przełknęłam ślinę.
-Ale przecież podobała ci się moja stylówka.
Co by powiedzieć, żeby się w końcu ubrał?
-Ale ta stylówka jest dla mnie i nie życzę sobie, żeby ktokolwiek inny ją oglądał- znowu powiedziałam coś, czego żałuję.
Cholera jasna!
Dlaczego ja to powiedziałam?
To tak jakby on był mój, a ja była jego i nie pozwalała mu, żeby ktoś go takiego oglądał, bo go już ma kto oglądać.
Matko!
Uspokój się Vans! Chris się uśmiecha, więc nie jest źle.
Jest bardzo źle!
-To wszystko zmienia- uśmiecha się szeroko i mnie puszcza, a ja odetchnęłam z ulgą.
Robię delikatny makijaż, a Chris w tym czasie wyszedł na chwilę do łazienki. Korektor, rzęsy, delikatne kreski i pomadka na usta. Brwi nie potrzebuję malować, bo są tak gęste i wyglądają jakbym nałożyła na nie ciemną pomadę.
Blondyn wrócił i teraz sięga po swoje ubrania, szybko je zakłada, a ja narzucam na siebie jeansową kurtkę z kożuchem od środka. Biorę jeszcze tylko mój mały, czarny plecak, do którego wrzucam mrożoną herbatę, telefon i słuchawki. Upewniam się, że moje zeszyty są już w środku, a następnie staję przed brązowookim, który również jest już gotowy. Wymieniamy spojrzenia i wychodzimy z mojego pokoju. Zamykam go i schodzę po schodach po drodze witając się z kilkoma znajomymi. Niektóre dziewczyny aż zabijały mnie wzrokiem widząc mnie i Chrisa razem.
Cieszę się, że utarłam im nosa.
Ha!
Morgan otworzył mi drzwi od strony pasażera, ja podziękowałam i wsiadłam, zapinając pasy bezpieczeństwa.
Co do mojej kurtki to kocham jeansowe. Mam ich dużo. Na zimę z futrem, na lato bardzo cienką katanę, na jesień i wiosnę jest to taki gruby jeans. Niektóre mają jakąś naszywkę, niektóre cekiny, napisy. Jestem od nich jakby uzależniona. Nie lubię grubych, puchowych kurtek, w którym wyglądam grubo, jak jakiś pulpet.
Obsesja...
-Widziałaś jak niektórzy chłopacy się na ciebie patrzyli? Mnie wzrokiem zabijali- powiedział Chris nie odrywając wzroku od jezdni.
-Co ty gadasz? To ciebie laski pożerały wzrokiem- przewróciłam oczami.
-Nie zauważyłem, byłem za bardzo zainteresowany twoją osobą i tymi typami, którzy pewnie myśleli jak dobrać ci się do majtek- pierwszy raz odkąd odpalił silnik na mnie spojrzał.
Zrobiło mi się dziwnie. Oh, Chris Morgan niestety potrafi bajerować.
W ogóle co? Chłopaki myślą jak.. What? On jest chory psychicznie.
Postanowiłam już tego nie komentować tylko oglądałam widoki za oknem. Moje zajęcia zaczynają się za półtorej godziny, ale za nim na uczelnie to jeszcze musimy podjechać do mieszkania Chrisa i jego paczki. Jest tam również Nicole. Jakie ich zdziwienie będzie jak zobaczą nas razem. Mogę się założyć.
-Przypomniało mi się coś o co miałem się ciebie zapytać- odezwał się nagle.
-Mhm?- obróciłam głowę w jego stronę.
-Dlaczego pobiłaś się z Diane?- spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego pytania.
Głośno westchnęłam. Nienawidzę tego pustoblondu. Możliwe, że będzie miał do mnie o to żal.
-Ehh uderzyła mnie, bo zapewne miała problem z tym, że byłeś ze mną sam w szatni, na dodatek oblałam ją koktajlem- westchnęłam- widziałam jak Kirty, która wtedy weszła do szatni mówiła coś Diane na ucho, po tym ten pustoblond... Yyy znaczy Diane mnie zdzieliła- blondyn na to jak ją nazwałam zaczął się śmiać- Oczywiście ja nie byłam jej dłużna- dodałam.
-O boże- powiedział przez śmiech.
-Głupio wyszło- przygryzłam nerwowo wargę.
Ona mu się podoba prawda? A więc powinien być na mnie zły za to, że się pobiłyśmy.
-Mieliśmy bójkę na żywo- spojrzał na mnie kątek oka.
-Nie jesteś zły za to co zrobiłyśmy?- uniosłam brwi wystukując palcami jakiś rytm o szybę.
-A dlaczego bym miał? Diane na to zasłużyła. Przez nią w sumie wtedy nie porozmawialiśmy, a mogło by się to ciekawie skończyć- poruszył sugestywnie brwiami, za co dostał ode mnie w ramię.
-Nie powinieneś tak robić, skoro podoba ci się Diane- wreszcie powiedziałam to na głos i to jeszcze jemu.
On zmarszczył brwi i zaparkował pod blokiem. Szybko wysiadłam, bo chyba nie chciałam słyszeć odpowiedzi. Jakie było moje zdziwienie kiedy na dworze zastałam Mike'a. Wpatrywał się w nas zaskoczony, ale po chwili zmrużył oczy. Ugh...
-Ja o czymś nie wiem?- zapytał ze skrzyżowanymi rękami na klatce piersiowej. Kolejny o to pyta.
-Postanowiliśmy się lepiej poznać i zaprzyjaźnić- odezwał się Chris ratując mnie.
-Nie bij- odezwałam się.
-Yhm okej. Tylko jej nie skrzywdź- bąknął w stronę Chrisa.
-Wiem to, a jeśli chodzi o naszą głębszą relację to... Nie bój się stary. Siostry kumpla nie tykam- powiedział blondyn i poklepał mojego brata po ramieniu.
A mi? Mi zrobiło się najzwyczajniej w świecie smutno. Miałam tego świadomość, nawet dlatego, bo podoba mu się ktoś inny, ale usłyszeć to z jego ust to co innego. Starałam się w żaden sposób nie pokazać mojego bólu.
Skoro nie tyka siostry kumpla to po cholerę mnie całuje? Następnym razem mu na to nie pozwolę. Tak nie będzie.
Mike poszedł do swojego auta, a my we dwójkę ruszyliśmy na górę. Weszliśmy do mieszkania, kiedy ja ściągałam buty Chris poszedł się przywitać.
-Oo Chris zostałeś u jakiejś dupy na noc?- usłyszałam z salonu.
Po chwili weszłam do niego, a wzrok wszystkich powędrował na moją osobę. Nicole ogarnęła, że chłopak był ze mną, ale ci idioci, mianowicie przedstawiciele płci męskiej zapytali mnie co tu robię.
-Przyjechała ze mną- posłał mi nikły uśmiech.
-Lecisz na dwa fronty stary no ładnie- odezwał się Oliver. Nie mogłam uwierzyć w głupotę tych pajaców.
-Durniu ja z nią byłem przez cały czas- Morga walnął go w tył głowy.
Widziałam jakie ich było zdziwienie.
-Wy- Dylan pokazał na nas palcem- Ze sobą spaliście?- otworzył usta.
-Tak- odpowiedział blondyn.
-O matko!- Nicole zakryła ręką usta.
Oni są zboczeni. Wszystko nawiązują do seksu. Ja z nim spałam, a nie pieprzyłam. Eh!!!
-Jak Mike się dowie, będziesz miał przerąbane- wtrącił Will.
-On wie.
-I nic ci nie zrobił?
Nie mogłam patrzeć na to jacy oni są durni.
-Ale my ze sobą tylko- dałam nacisk na ostatnie słowo- spaliśmy.
Wszystkim jakby ulżyło, a ja przewróciłam oczami. Podeszłam do Nicole i za rękę pociągnęłam ją do pokoju, akurat Chrisa.
Serio? Nie mogłam wybrać lepszego.
***
-Czyli jesteś dla niego ważna, ale cię nie dotknie, bo jesteś siostrą jego przyjaciela, powiedział tak, mimo, że już cię dotknął?- złapała się za głowę.
-Mniej więcej- potarłam ręce o spodnie.
-To jest chore- fuknęła- Dlaczego nie możecie już ze sobą być?- spytała jakby z pretensją w głosie, a ja walnęłam ją poduszką, ale niestety zrobiła unik.
Nie zgadniecie kto ją złapał! Nie jaki Chris Morgan. Stanął w drzwiach z puchatą rzeczą. Mam nadzieję, że nic nie słyszał z naszej rozmowy.
-Okej to ja już może pójdę- odezwała się speszona rudowłosa i opuściła pokój, a ja chciałam ją w tym momencie zabić za to, że mnie z nim zostawia.
Ona wie jak on na mnie działa...
-Dokończmy pewien temat- odezwał się i podszedł do łóżka rzucając poduszkę za mnie.
O nie! Nie chcę słuchać niczego o Diane.
-Dlaczego powiedziałaś, że podoba mi się Diane?- zapytał marszcząc brwi.
-Wszędzie z nią chodzisz- wzruszyłam ramionami.
-Z tobą też chodzę, a nawet spałem- uśmiechnął się łobuzersko.
-Z nią pewnie też spałeś- dogryzłam.
-Wiesz jaki jestem, wielokrotnie mnie o tym informowałaś. Bawię się laskami, mam je na jedną noc i takie tam. Ale tylko z tobą normalnie spałem bez niczego więcej- był całkiem poważny.
On się przyznał do tego, że ma laski na jedną noc!
-Yhym.
-Musisz jednak wiedzieć, że zmieniłaś mnie. Nie jestem już tym Chris'em co jakiś czas temu. Twoje słowa i zachowanie dały mi do myślenia. Ogarnęłaś mnie i za to ci dziękuję- uśmiechnął się delikatnie.
Zmieniłam go?!!
-Dlaczego więc cały czas trzymasz się z Diane i powiedziałeś, że ktoś ci się podoba?- nurtuje mnie to- Wiesz chciałabym cię lepiej poznać- wyszeptałam.
-Zaufaj mi, że nic do niej nie czuje. Spotkajmy się po zajęciach, a wszystko ci wyjaśnię- westchnął.
-Dobrze. - przygryzłam wargę.
-14 pasuje?- pokiwałam w odpowiedzi głową- Ok, a teraz tu zostań i na mnie czekaj, a ja idę wziąć prysznic i się przebrać.
Poszedł i zostawił mnie samą z myślami.
Zaufać? Dlaczego miałabym tego nie zrobić.
Czyli Diane mu się nie podoba. Ja już nic z tego nie rozumiem.
Powiedział, że go zmieniłam. Ja. Ja dokonałam coś prawie niemożliwego. Ufam mu dlatego, wierzę w to, że mówi prawdę. Co miałby na celu oszukiwanie mnie? Skoro chcemy się zaprzyjaźnić to powinniśmy być ze sobą w zupełności szczerzy. Ja jednak nie będę mogła być do końca. Przecież nie powiem mu, że mi się podoba. Lepiej dla nas, jeżeli nie będzie niczego świadomy. Gdyby wiedział zapewne nie chciałby się ze mną przyjaźnić, było by to niezręczne. Wracając. Jeżeli faktycznie się zmienił to nie sypia z laskami jak popadnie. Nie wiem. Najgorsze jest to, że przyjaźń z chłopakiem, który nam się podoba jest bardzo trudna. Vanessa Collins nie da rady? W tym przypadku akurat jest to bardzo możliwe.
Mój bałagan wewnętrzny zagłuszyło westchnięcie. Przeniosłam wzrok na blondyna, który o szlag, był w samym owiniętym ręczniku. Przełknęłam ślinę.
-Dlaczego nawet tak ubrana musisz wyglądać seksownie?- zapytał przygryzając wargę.
Czy on to serio powiedział czy sobie wymyślam?
-To ty wyglądasz jak grecki bóg- zmierzyłam go wzrokiem.
O nie! Dotarło co powiedziałam. Dlaczego ja muszę najpierw mówić później myśleć?
-Kręcę cię- uśmiechnął się łobuzerko.
-Weź lepiej idź, bo nie zdążę przez ciebie na zajęcia.
Chłopak pokręcił rozbawiony głową, wziął kilka rzeczy z szafy i zniknął za drzwiami łazienki. Westchnęłam głośno i opadłam na jego miękkie poduszki.
Tak, Christopher Morgan mnie cholernie kręci.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top