4# Wielki Finał
Mówiąc to szybko walnęła nas, po czym straciliśmy przytomność.
Jak się obudziłam, zauważyłam, że byliśmy w lochu. W tej samej celi stał Marcin, który widocznie obudził się wcześniej ode mnie.
- Cóż... Widzicie ten wielki zegar? W dziurce znajduje się połówka wisiorka. Marcin, weź wisiorek albo będzie po was- oznajmiła zła.
Zastanawiałam się, czy czekała na mnie z tą informacją, czy mówiła coś wcześniej, a jeśli tak, to co takiego. Kiedy w ogóle wstał Marcin? Nie wiele, czy dużo wcześniej ode mnie? Zaraz, ale czemu ona po prostu nie weźmie tego wisiorka?
-A czemu ty go nie wzięłaś?-zapytałam zaciekawiona.
-Bo nie może...-odpowiedział kolega.
-Naiwna dziewucho.Tylko Marcin może mi go dać! - Dodała chamsko Nina.
-Ale za żadne skarby nie dam!-krzyknął Marcin.
- To wtedy w jaki sposób zatrzymała świat czas, skoro nie miałaś możliwość go wziąć? - Wtrąciłam swoje pytanie.
- Dzięki zegarowi, mogę zatrzymać czas, ale muszę przy nim stać, a mając go przy sobie, mogę to zrobić kiedy i gdzie chcę. - Wyjaśniła dumnym tonem Nina.
Ten ton mnie już wkurzał. Uważa się za super mądrą! Tylko dlaczego! Niszczenie wszystkiego nie jest tak wielką sztuką, jak naprawianie. A na to każdy mógł wpaść! Rozmyślenia przerwał mi głos Niny.
- Jeśli nie oddasz medalionu, to wezmę twoją dziewczynę i ją zabiję - mówiąc to, otworzyła celę, wyciągnęła mnie, zablokowała drzwi, by Marcin nie wyszedł i wzięła mnie za szyję.
Niestety zdążyła zamknąć drzwi. Tak mało brakowało!
Starałam się nie reagować. Być dzielna... ale nie potrafiłam. Mój strach było widać na kilometr.
-To nie jest moja dziewczyna...- zaczął swój monolog Marcin, ale Nina mu przerwała, śmiejąc się przy tym.
- Doprawdy? Żałosne... Czyżby Mia nie miała dość odwagi? - Zaczęła.
O nie... Teraz nie czas na takie rzeczy! To nie jest odpowiedni moment! Po za tym sama powinnam mu to wyznać!
-Słucham? - Zapytał Marcin nie rozumiejąc do czego moja była koleżanka dąży.
- Aleś ty ślepy... Odwracała się do ciebie na każdej przerwie. Ma pokój z twoimi zdjęciami. Ona cię kocha... - Wyjaśniła, po czym uśmiechnęła się do mnie wrednie.
No nie... Ona wie, że on prawdopodobnie nie odwzajemnia moich uczuć. Wykorzystała to...
- Czy... To prawda?- zapytał mnie Marcin.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Byłam mocno zawstydzona, zakłopotana i zmieszana, ale postarałam się tego nie okazywać. Nie za bardzo mi to wyszło, bo na moich policzkach wyłonił się rumieniec.
Na serio?! Teraz?! Masz sarkastyczne poczucie humoru drogi świecie!
- To nie pora na to. Musimy ją pokonać. - oznajmiłam starając się zmienić temat, ale Marcin nie odpuścił.
- Czy to prawda? - Powtórzył.
Westchnęłam jeszcze bardziej zawstydzona, a mój rumieniec się pogłębił. Zerknęłam na Ninę, która oglądała to widowisko z uśmiechem na twarzy. Bawiło ją moje zakłopotanie, chciała wykorzystać moją miłość. Ten widok sprawiał jej rozrywkę. Przeszło mi przez myśl, że jeszcze tylko popcornu jej brakuje.
-Tak - odpowiedzialam, starając by mój głos nie drżał i nie zdradzał moich emocji, ale widząc rechoczącą Ninę i zdezorientowanego Marcina, nie za bardzo mi to wyszło.
Nic nie powiedział. Nie musiał. Wiedziałam, że nie odwzajemnia mojej miłości.
- Tik tak. Czas ucieka. Medalion! - przerwała nam Nina, gdy przedstawienie zrobiło się już dla niej nudne.
Zacisnęła palce na mojej szyi, nie przyduszając mnie jeszcze, tylko po to, by pokazać, że jeśli on nie zrobi to, co ona prosi, to mnie zabije. Ja natomiast przeraźliwie się bałam. Nie może jej oddać tego wisiorka, ale jeśli tego nie zrobi, to Nina mnie udusi. Raczej jest do tego zdolna. Po policzku poleciała mi łza. Boję się śmierci.
Kolega rzucił wisiorek. Czemu on to zrobił! Przecież świat jest ważniejszy niż ja!
Była koleżanka przygotowała się do złapania, ale ja byłam szybsza i złapałam wisiorek. Nina rzuciła mnie więc w ścianę. Na szczęście zdążyłam się złapać o kratę obok. On uwięziony, ja na wolności sama, nie wiedząc jak z tego korzystać.
Zaczęłam rozmyślać, co teraz zrobić. Przez głowę przemknęła mi pewna opcja. Prawdopodobnie Nina nie została zatrzymana w czasie, bo to ona to spowodowała. Jeśli teraz zatrzymam znowu czas, jest szansa, że ona też znieruchomieje. Ja będę się ruszać, bo to ja to zrobiłam. Warto spróbować, bo innych pomysłów nie mam. Podniosłam medalion do góry, by zatrzymać czas.
Nina zobaczyła mój gest i się zaśmiała.
- Przecież czas jest zatrzymany! Jesteś żałosna.- odparła dziewczyna.
- Nie dla ciebie!- krzyknęłam.
Ona była już lekko zestresowana, ale po chwili uśmiechnęła się wrednie.
-Jak zatrzymasz mnie w czasie, zatrzymasz i jego. Nie potrafisz tego odwrócić. A nawet jak ci się uda to ja wezmę medalion!-powiedziała wesoła.
No tak. Marcin nie został wtedy zatrzymany, ponieważ był właścicielem medalionu, ale, kiedy wyrzucił go, wyrzekł się tym samym bycia jego właścicielem. Ponieważ ja go złapałam, to ja jestem jego właścicielką.
Ale muszę zaryzykować. Jeśli tego nie zrobię, Nina wygra.
Westchnęłam. Stanęłam w lekkim rozkroku, zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie, jak czas się zatrzymuje. Nie wiem, jakim cudem wiedziałam co mam zrobić. Po prostu to czułam.
Czas ponownie się zatrzymał. Właśnie zostałam sama... Rozpłakałam się. To przez ten głupi medalion! Rozejrzałam się, próbując wpaść na jakiś pomysł. Wtedy mój wzrok powędrował na zegar. Zobaczyłam wspomnianą przez Ninę, dziurę w kształcie serca. To jest to! Uśmiechnęłam się i podeszłam do zegara. Niestety po chwili mój uśmiech zbladł.
Nie mogłam włożyć... No jasne... Tylko Marcin może to zrobić, bo wie jak...
Otworzyłam celę. Dałam go bliżej zegara. Ninę zamknęłam w lochu. Została jeszcze jedna rzecz, odpauzować czas. Tylko jak.
Postanowiłam znowu zaufać instynktowi. Opuściłam ręce. Zamknęłam oczy. Wyobraziłam sobie ruchomy świat.
Czas znów ruszył. Szybko dałam Marcinowi medalion, a on bez zbędnych pytań, wziął go ode mnie i włożył do zegara. Gdy to zrobił stało się coś dziwnego. Pojawiła się fioletowa fala, a po chwili usłyszałam jakiś huk.
Po zniknięciu tej dziwnej mgły, rozejrzałam się za Marcinem. Zamarłam z przerażenia. Leżał przy ścianie w kącie.
-Marcinie!- krzyknęłam i szybko do niego podbiegłam. Wystraszyłam się, a do oczu napłynęły mi łzy.
- Nic mi nie jest- odparł. Pomogłam mu wstać, a wtedy on przybliżył się do mnie. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Nikt z nas nie zamierzał je odrywać.
- To jak... Czas płynie, Nina za kratami... To wszystko... - stwierdziłam.
- Jeszcze nie - odparł, przybliżył się na tyle blisko, że czułam jego oddech. Otworzył lekko usta i pocałował mnie namiętnie. Gdy zabrakło nam powietrza, oderwaliśmy się od siebie. Oboje dyszeliśmy. Po chwili zaczęłam się śmiać, a on dołączył, po czym się przytuliliśmy. Najwyraźniej się myliłam. On jednak odwzajemnia moje uczucia. Ulżyło mi.
__________________________________
Będzie 2 sezon.
Jutro może nie być części bo mam szlaban.
Słów: 1062
- 1 poprawa 6 kwietnia 2020r.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top