rozdział 7
- Jeszcze nigdy w życiu się tyle się nie spłakałam na filmie. - powiedziała Eleanore, ocierając jeszcze oczy i policzki. Mimo wszystko na jej twarzy znajdował się delikatny uśmiech.
- Oj tak, płakałyśmy, jak jakieś bobry. - zaśmiała się Aaliyah, zerkając na obie swoje przyjaciółki.
Już po chwili wszystkie trzy wyszły z kina, kierując się w stronę Central Parku.
- Jakieś plany na dzisiejszy wieczór? - zagadnęła Nia, sprawdzając godzinę na wyświetlaczu telefonu. Zaraz spojrzała na obie nastolatki koło siebie.
- Łóżko, książka i dobra herbata od mamy. - odparła Aaliyah rozmarzonym głosem. Eleanore i Nia zachichotały.
- Ja chyba skończę z jakimś serialem. Mam kilka na oku.
- A ty, Lena? - spytała blondynka, szturchając El ramieniem. Dziewczyna już miała odpowiedzieć, jakie plany miała, ale nie zdążyła nawet wydobyć z siebie ani słowa.
- Widzi się dzisiaj ze mną. - odezwał się ktoś zza nich. Cała trójka spojrzała po sobie, po czym odwróciły się za siebie, dostrzegając znanego sobie chłopaka. - Cześć, dziewczyny. Jak tam? - zagadnął, podchodząc do nich bliżej. Skrzyżował ręce na piersi, skupiając wzrok tylko na jednej z nich.
- Derek... - wymamrotała Eleanore, czując się dziwnie mała w jego obecności. Wciąż pamiętała doskonale ich zerwanie, a serce ściskało się jej w środku.
- Odsuń się od niej, śmieciu. Nie zasługujesz na nią. - warknęła ciemnooka, stając przed swoją przyjaciółką. W środku aż się zagotowało wszystko, kiedy tylko do mózgu dotarła informacja, jak blisko stał.
- Spokojnie, Aaliyah, spokojnie. Złość piękności szkodzi. - odpowiedział Derek ze śmiechem, nawet nie wzruszony, że tak zareagowała na jego widok. Podejrzewał, że Eleanore mogła im o wszystkim powiedzieć, przecież przyjaźniły się od lat.
- Ja ci zaraz dam...
Aaliyah już miała się rzucić na chłopaka, ale Nia skutecznie ją przed tym powstrzymała. Spojrzała na dziewczynę znacząco, wiedząc, że musiała ją jakoś uspokoić, bo ta naprawdę byłaby w stanie zrobić komuś krzywdę w tamtym momencie.
- Aali, spokojnie. - powiedziała dziewczyna łagodnie, nakierowując twarz przyjaciółki w swoją stronę. Blondynka nabrała powietrza do płuc, uspokajając się nieco. - Czego chcesz, Derek? - spytała, odwracając się już do chłopaka. Sama była na niego wściekła, ale powstrzymywała się, by mu wtedy nie wygarnąć wszystkiego.
- Chciałem tylko porozmawiać z Leną. Nie wolno? - odparł jej szorstko, nie zauważając nawet, że wspomniana dziewczyna pomału zaczęła stamtąd odchodzić.
- Nie, nie wolno. Nie po tym, co zrobiłeś.
- Och, było minęło, Salvador. - mruknął, zmęczony już rozmową z blondynką. Widział, że była na niego cięta i nie do końca mu to pasowało. Przecież chciał tylko porozmawiać z Eleanore, a nie kłócić się z jej przyjaciółkami w parku. - Dacie mi chwilę z nią porozmawiać?
- Nigdy!
Szatynka, która odeszła chwilę przed, usłyszała krzyk Aaliyah, ale nie odwróciła się, by spojrzeć na całą trójkę. I choć było jej głupio, że zostawiła swoje przyjaciółki, to po prostu musiała stamtąd pójść. Dla własnego spokoju.
- Eleanore! Eleanore, poczekaj! Chcę z tobą porozmawiać. - zawołał za nią Derek, po raz pierwszy zauważając, że tam z nimi nie stała. Wyminął dwie nastolatki i pobiegł za byłą dziewczyną.
- Nie mamy, o czym. Zostaw mnie. - mruknęła Elena, nawet się nie odwracając. Ale została do tego zmuszona przez nagły uścisk na nadgarstku.
- No weź się nie dąsaj, co? Przecież nie ma, co rozpamiętywać.
- Rozpamiętywać, Derek? Rozpamiętywać?! Ty sobie jaja robisz?! - krzyknęła, czując narastającą w ciele złość. Już od dawna nie było jej przykro, że ich związek się rozpadł. Czuła jedynie wściekłość, że tak podle ją wtedy potraktował. - Zdradziłeś mnie z jakąś zdzirą, a później rzuciłeś przez telefon. A ja głupia myślałam, że to ja coś zrobiłam. Ale ty miałeś mnie totalnie gdzieś przez miesiące. - warknęła tuż przed jego twarzą, pokazując swoje trzy palce. - A teraz jeszcze śmiesz podchodzić do mnie i prosić o rozmowę? Proszę cię, nie udawaj skruszonego, bo nigdy w to nie uwierzę. Zostaw mnie raz a dobrze w spokoju, oboje zapomnimy o sprawie i o tym, co było między nami.
- Jesteś beznadziejna. - stwierdził, jak gdyby nigdy nic. Tamte słowa były dla niej, jak cios prosto w serce, czuła się, jakby ktoś właśnie zdzielił ją po twarzy.
- Dzięki. Naprawdę dziękuję. - powiedziała ze spokojem, choć serce wtedy waliło jej w piersi, jak oszalałe. - Teraz przynajmniej wiem, co o mnie myślisz. Miło, że w końcu mi to powiedziałeś. - dodała, mordując go wręcz wzrokiem.
- Nie wiem, jak mogłem z tobą kiedykolwiek chodzić, wariatko.
Derek popukał się w czoło dla demonstracji, ale jej to już nawet nie ruszyło. Zrozumiała tylko, że straciła na niego jedynie czas, który mogła poświęcić swojej rodzinie bądź przyjaciołom.
- Na ciebie po prostu brak słów, człowieku. Weź ty się może do specjalisty umów, czy coś. Na pewno ci się przyda.
Cofnął się do tyłu, nie spodziewając się od niej takich słów. Widział ten niebezpieczny błysk w jej oczach i zrozumiał, że to nie była już ta sama, grzeczna i poukładana dziewczyna, którą kiedyś spotkał na ulicy. Stała się zupełnie inną osobą.
W końcu odszedł, kręcąc głową sam do siebie. A Eleanore czuła wielką satysfakcję, że wygarnęła mu za to wszystko, co jej zrobił. Poczuła się wreszcie wolna i szczęśliwa, se to był już koniec.
- Jesteś wielka, Lena. - skomentowała Nia, podbiegając do przyjaciółki i od razu ją przytulając. To samo zrobiła i druga nastolatka.
- Widziałyśmy jego minę. Bezcenna. - zaśmiała się Aaliyah, co udzieliło się też pozostałej dwójce.
- Dzięki, dziewczyny. - powiedziała Eleanore, ściskając je obie. Naprawdę dziękowała im, że tak dzielnie walczyły w jej obronie i nie dały mu dojść zbytnio do słowa. - Musiałam to w końcu z siebie wyrzucić. Idiota będzie mnie jeszcze obrażał.
- Jest bez wstydu i tyle.
- Znajdziesz kogoś lepszego.
Na twarzy dziewczyny mimowolnie pojawił się uśmiech po słowach Nii. W głowie od razu pojawił się obraz nastolatka, który zaczynał znaczyć dla niej coś więcej. I wierzyła, że to mogło się kiedyś zdarzyć.
- Już chyba znalazłam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top