Rozdział 5
Jev - Będzie cringe...
Schowałem prezerwatywy do szufladki w szafce nocnej, a następnie zabrałem się za przygotowywanie pokoju.
Jakoś udało mi się ubłagać Annę, żeby nie robiła afery o nic, a że Erick pojechał w delegacje, miałem w zasadzie cały dom dla siebie, bo Emily zwykle była cichutka i bardzo grzeczna, więc wiedziałem, że nie powinna nam przeszkadzać. Zwłaszcza, że od powrotu do domu, zaraz zamknęła się w swoim pokoju.
Zmieniłem szybko pościel, a potem zacząłem myśleć nad jakąś kolacją oraz filmem. Zależałomi, żeby uspokoić ją oraz skłonić do tego, aby przestała robić aferę o to jak żyją inni.
Choć swoją drogą, teraz sam byłem zaniepokojony tą ich ,,relacją". Chyba wolałem nie wiedzieć na czym to wszystko polegało, a fakt, że Erick chciał, żebym bił jego dziewczynę totalnie mnie zraził. Zaczynałem nawet myśleć, że taki sobie wymyślił pretekst, aby usprawiedliwić swoją sadystyczną naturę. Jednak nie byłem o tego, żeby się mieszać.
Sądziłem, że gdyby coś się działo, Emily zwróciłaby się o pomoc.
Kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi, szybko poszedłem otworzyć. Oniemiałem na widok Ann w szarej, sweterkowej sukience, ukazującej się spod czarnego płaszczyka. Uśmiechała się do mnie uwodzicielsko, więc od razu zacząłem być dobrej myśli, co do naszego pogodzenia się.
- Zrobiłem spaghetti. Zjesz prawda.
- Jasne - mruknęła, po czym zaraz zdjęła okrycie wierzchnie, które zaraz zawiesiła na wieszaku.
- Jesteś sam?
- Nie. W mieszkaniu jest Emily, ale chyba coś sobie ogląda. Poza tym zachowuje się tak cichutko, że nie będzie przeszkadzała ani nam, ani my jej.
- Często zostajecie sami? - rzuciła niby obojętnie, ale ja zaraz posłałem jej pytające spojrzenie.
W tym aż pobrzmiewała sugestia oraz chęć wybadania, czy przypadkiem nie mieliśmy się ku sobie. Wbrew temu co sądziła Anna, nawet jeśliby chciałbym z nią być, to nigdy w życiu nie zrobiłbym tego, będąc zajętym i również nie chciałbym, żeby moja partnerka była zajęta.
- Nie. Idziemy do pokoju? Dokończylibyśmy nasz serial - zaproponowałem z nadzieją, że utnę temat wraz z jej niedorzecznymi podejrzeniami.
- Jasne - odparła, po czym poszła do pokoju, zostawiając mnie z talerzami i wszystkim.
Przemilczałem to, bo nie chciałem się kłócić, gdy miałem plany na wieczór, a w zasadzie to noc.
Zabrałem najpierw porcję dla niej, a potem siebie i razem zasiedliśmy do oglądania.
Początkowo zajmowaliśmy się jedzeniem oraz oglądaniem, ale kiedy oboje się najedliśmy, objałem Annę i zaczałem głaskać po ramieniu. Nie zareagowała w żaden sposób, ale domyślałem się, że kwestią czasu było, żeby zmiękła. W końcu nie mogła w nieskończoność udawać złej. Zwłaszcza, że nic złego nie zrobiłem i nie moją winą było to, że musiałem wynajmować jakieś mieszkanie w miarę tanio, nim dozbieram na swoje własne.
Współlokatorzy bywali różni, ale przynajmniej na razie nie miała podstaw do robienia takich afer.
Kiedy na ekranie para zaczęła się namiętnie całować, jakoś samemu zachciało mi się to robić.
Przysunąłem się trochę i zacząłem mozolnie kąsać jej szyję. Początkowo była niewzruszona, ale kiedy odchyliła głowę, wiedziałem, że byłaby wściekła, gdybym przestał.
Z łobuzerskim uśmiechem, zacząłem ją popychać, aby się położyła i nie przestawałem składać całusów na jej skórze, próbując jednocześnie pozbyć się odrobiny ubrań.
Kolejne elementy garderoby lądowały gdzieś na podłodze, a ja byłem coraz bardziej nakręcony. Anna zaczęła pojękiwać, gdy wsadziłem rękę w majtki. Masowałem najlepiej jak potrafiłem, chcąc ją rozochocić do granic możliwości i bawiłem się sterczącymi, brązowymi sutkami, podgryzając je oraz zasysając na przemian.
Kiedy pozbyłem się spodni w trymigach naciągnąłem gumkę, by zaraz potem znaleźć się w mojej napalonej dziewczynie. Od razu zacząłem poruszać biodrami, pieszcząc ją dalej, a jednocześnie starałem się zorientować, czy było jej dobrze.
Widząc jej przymknięte oczy oraz kropelki potu wstępujące na czoło, wydawało mi się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Wkładałem całe serce w czułości, żeby było jej równie dobrze jak mi, aż w końcu dotatłem na szczyt.
***
Kiedy się obudziłem, od razu uśmiechnąłem się na widok Anny, która spała wciąż naga, nieopodal mnie.
Wyglądała tak niewinnie i słodko, że nie miałem serca jej budzić, więc podniosłem się najciszej jak potrafiłem, aby zaraz szybko się ubrać oraz zrobić dla niej romantyczne śniadanie.
Jednak kiedy tylko wyszedłem z pokoju, nie wiadomo dlaczego byłem zaskoczony obecnością Emily w kuchni.
Chyba z powodu tego jak cicho się zawsze zachowywała, zdążyłem zapomnieć, że w ogóle tu była.
- Cześć - rzuciłem z nadzieją, że nie byliśmy głośno i... nie wiedziała co zaszło między mną oraz Anną.
Chodziło tu bardziej o jej samopoczucie, bo musiałaby się wtedy czuć bardzo nieswojo.
- Dzień dobry - mruknęła zachrypniętym głosem.
Dopiero kiedy podszedłem bliżej zorientowałem się w jakim stanie była.
Jej policzki były rumiane od gorączki, a w dodatku trzęsła się jak suchy liść na wietrze. Nos miała zaczerwieniony od nieustannego pocierania go chusteczką i ewidentnie brakło jej sił, żeby zrobić sobie śniadanie oraz wziąć leki.
- Gdzieś się tak załatwiła? - zapytałem zaniepokojony.
Poczułem jakąś dziwną potrzebę zajęcia się nią. Może wynikało to z umowy zawartej z Erickiem, a może po prostu po ludzku było mi żal tego chorego maleństwa, które ledwie stało na nogach.
Podszedłem do niej, aby dotknąć jej czoła, ale z jakiegoś powodu wystraszyła się. Mimo to, widząc, że nie miałem nic złego w planach, pozwoliła by moja skóra zetknęła się z jej.
Była wręcz gorąca, co niesamowicie mnie zaniepokoiło.
- Byłaś u lekarza?
Emily pokręciła głową.
- Bez lekarza chyba się nie obejdzie, Emily - oznajmiłem, na co w jej oczach pojawiły się łzy. - Ale na razie postawimy cię troszkę na nogi. Idź się położyć, a ja zrobię ci coś dam ci leki i coś do jedzenia, żebyś nie brała ich na pusty żołądek - kazałem, po czym zaraz zabrałem się za szukanie czegoś odpowiedniego, a przede wszystkim nastawiłem wodę na herbatę. - Ty jeszcze nie w łóżku? - zdziwiłem się, gdy dalej stała, przyglądając mi się. - Raz, raz Emi, bo zatelepiesz się na śmierć - powiedziałem, na co wreszcie poszła do siebie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top