Rozdział 3

Jev

Jeden rzut oka absolutnie mi wystarczył, żeby zauważyć, że coś było nie tak.
Emily wyglądało na niewyspaną, zbolałą i nieswoją.
Zmartwiłem się jeszcze bardziej, gdy skłamała, że wszystko było w porządku. W dodatku nie mogłem nawet pociągnąć jej za język, bo zaraz pojawił się Erick, który zawołał ją do pokoju.

Choć wcale nie chciałem, wiedziałem, że znów się posprzeczali. Ostatnio zdarzało się to coraz częściej, jakby nagle zaczęło się coś poważnie psuć w ich związku.

Po kilku chwilach z pokoju wyszedł Erick. Tym razem uśmiechał się i od razu zabrał się za pałaszowanie kanapek, które zrobiła mu Emily. Nawet nie miałem pewności, czy właśnie nie zjadał jej śniadania.

- Mam do ciebie sprawę, Jev. - Sięgnął po kubek z herbatą. - To dość delikatna sprawa.

- Słucham? - zapytałem z nadzieją, że nie zamierzał proponowaćmi trójkąta.

- Muszę wyjechać w delegacje. Próbowałem się z tego wybronić, ale niestety, sprawa jest naprawdę poważna i wymaga mojej obecności. Przewidywany czas to dwa tygodnie, a to zdecydowanie za długo, żeby zostawić Emily bez opieki - mówił, jednak ja kompletnie nie rozumiałem co miał na myśli.

- Jestem pewien, że sobie poradzi...

- Emily obowiązują sztywne zasady - przerwał mi. - Nie mam wątpliwości, że będzie próbowała wykorzystać moją nieobecność, żeby je łamać. Dlatego potrzebuję kogoś, kto będzie tego pilnował.

- Czego ode mnie oczekujesz? - zapytałem, nie kryjąc zdziwienia, a nawet oburzenia.

Rozumiałem, że mogli się bawić w coś takiego, ale nie miałem pojęcia, dlaczego wplątywali w to mnie.

- W pracy mogę być zajęty. Mogę nie mieć czasu sprawdzić, czy po lekcjach nie poszła do jakiegoś klubu, czy nie spotyka się z innymi chłopakami, czy ogólnie wywiązuje się z zasad...

- I? Miałbym ci donosić?

- Tak. Nawet, chciałbym, żebyś pełnił rolę jej zastępczego Tatusia.

- Co?

- Będziesz mógł udzielać jej zgody na jedzenie słodyczy i inne jej zachcianki, a w razie konieczności, ukarać ją, ale jak się dowiem, że z nią spałeś to urwę ci jaja. - Zaczął się śmiać, ale mi wcale nie było do śmiechu.

- Nie ma takiej opcji. Nie zamierzam pilnować dorosłej dziewczyny, ani tym bardziej karać jej za cokolwiek. To nie moja sprawa - powiedziałem stanowczo, nie dbając nawet o to, czy Erick poczuje się urażony.

Jego mina zmieniła się. Teraz wyrażała dość stanowcze niezadowolenie, ale nie obchodziło mnie to.

- Trudno. - Wzruszył ramionami, a wtedy z pokoju wyszła z powrotem Emily. - Poproszę Viktora, żeby jej popilnował.

Z racji, że skupiłem akurat spojrzenie na dziewczynie, mogłem zobaczyć jak zesztywniała, gdy wypowiedział imię mężczyzny, który miał ją popilnować za mnie. Nie spodobało mi się to. Wyglądało na to, że już go znała i nie wspominała tego dobrze, a ja równie dobrze mogłem mówić, że jej pilnuję, a w rzeczywistości mieć to gdzieś i pozwolić jej robić co chce. Przynajmniej nie kręciłby się po mieszkaniu jakiś dziwny typ.

- Zmieniłem zdanie. Zajmę się nią, podczas twojej nieobecności - rzuciłem.

Erick uniósł brwi oraz zaśmiał się.

- Nie będę zawracał ci głowy, chyba że naprawdę chcesz.

- Chcę.

- Masz chwilę wieczorem? Powiem ci wszystko co i jak, pokażę zasady oraz odpowiem na każde pytanie.

- Jasne. Wracam z pracy po szesnastej i jestem wolny.

- Okej. To jak wrócę to wszystko ci wyjaśnię - powiedział, aby zaraz poźniej bez słowa minąć Emily i wrócić do pokoju.

***
- To są zasady, które obowiązują Emily. - Położył przede mną zeszyt, znany mi już, ponieważ pokazała mi go jego dziewczyna.

Przeczytałem je jeszcze raz, ponieważ Erick dał mi na to czas.

- Czyli ma pytać o zgodę mnie?

- Tak. Nie pozwalaj jej jednak na żadne spotkania ze znajomymi. Ostatnio była bardzo niegrzeczna. Dalej w zeszycie są rozpisane godziny jej zajęć, więc, gdyby się przesadnie spóźniała masz ją wypytać o to gdzie była, a potem dać karę. Najlepiej z co najmniej dziesięć klapsów, żeby dobrze zrozumiała, że podczas mojej nieobecności również obowiązują ją zasady i ma cię traktować tak samo jak mnie.

- Nie będę jej dawał żadnych klapsów - powiedziałem od razu, co wyraźnie było mu nie w smak.

- Ona to lubi, z resztą jak każda dziewczyna. Jak nie umiesz to z chęcią ci wyjaśnię, bo to bardzo proste. Przekładasz ją przez kolano, ale ty nie zdejmuj jej spodni i uderzasz otwartą dłonią w jej pośladki. Ewentualnie możesz użyć do tego kapcia, linijki, paska...

- Nie będe jej bił - powtórzyłem zdenerwowany, że do niego nie docierało.

- No okej... - Uniósł dłonie do góry. - W takim razie użyj innej kary, a najwyżej potem jak mi powiesz jak się zachowywała to wszystko sobie z nią ureguluję - odparł, na co zacząłem się poważnie zastanawiać, dlaczego Emily była z nim w takim związku.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top