Rozdział 1

Jev

- Twoi współlokatorzy są jacyś dziwni. - Anna skrzywiła się, biorąc ode mnie kubek z kawą.

- Może trochę. Szczerze, nie obchodzi mnie co robią, skoro obojgu im to odpowiada.

- Naprawdę? - Popatrzyła dziwnie w moim kierunku. - Ona miała smoczka, przypiętego do koszulki w jednorożce!

- Ehhh... I co z tego? - Usiadł obok niej, kładąc laptopa na kolanach, aby wyszukać jakiś ciekawy film, a tym samym uciąć temat.

Naprawdę nie rozumiał, czego się czepiała.

- Dorosła dziewczyna udaje niemowlaka! Dla ciebie to nie jest dziwne?! - Oburzyła się.

- Nie obchodzi mnie co robią, skoro im obojgu to odpowiada - powtórzył. - Nie przeszkadzają mi, nie dokuczają, dbają o porządek we wspólnych częściach mieszkania i nie robią nic szczególnie dziwnego w moim towarzystwie. Dlaczego miałbym im zatem bronić robić co chcą w ich własnej części mieszkania?

- Znów wynająłeś mieszkanie z jakimiś dziwakami. Może nawet ci się to podoba!?

- O co ci chodzi? - zapytał zdenerwowany. - Zobaczyłaś tylko dziewczynę Ericka ze smoczkiem i to tak cię oburza?

- Widzę, że ty nie widzisz w tym nic nieodpowiedniego. - Naburmuszyła się.

- A co było w tym nieodpowiedniego?

- Ona nie ma 2 lat!

- I co z tego?! Jak chce może nawet robić w pieluchy! Co ci do tego?

- Nie zamierzam z tobą dyskutować. Spodziewałam się różnych fetyszy, ale nie tego - powiedziała, gramoląc się z łóżka.

- Gdzie idziesz?

- Do domu. Poczekam aż się przeprowadzisz do normalnego mieszkania. Najlepiej całego twojego.

Nim zdołałem się podnieść, wyszła z pokoju, a następnie z mieszkania. Przeklął pod nosem zdenerwowany. Może nie było to dla niego wymarzone mieszkanie, ale dotychczas w żaden sposób jego współlokatorzy mu nie przeszkadzali. Wbrew pozorom nawet całkiem dobrze się dogadywali i rozumieli nawet bez słów.

- Jev? - Usłyszał głos Ericka oraz jego kroki, więc obrócił się ku niemu.

- Co tam?

- Muszę skoczyć do firmy. Mógłbyś popilnować Emily? - zapytał, na co uniosłem pytająco brew. - Dostała karę i nie wolno jej korzystać z elektroniki, dopóki nie przepisze sto razy zdania.

- No... okej - powiedział niepewnie, patrząc jak Erick pospiesznie założył kurtkę.

Teraz i jemu ta ich ,,relacja" zaczęła wydawać się dziwna.

- Dzięki wielkie. Postaram się wrócić przed dziesiątą. Emily! Nic nie kombinuj! Popilnuje cię wujek Jev! Bądź grzeczna, bo wszystko mi powtórzy! - Zajrzał do niej przed wyjściem.

- Dobrze, Tatusiu. - Usłyszałem cichy głosik dziewczyny.

- Na razie - pożegnał się i zaraz wyszedł.

Przez kilka chwil stałem w miejscu, próbując jakoś to wszystko ogarnąć, a przede wszystkim uspokoić się po pseudoaferze wywołanej przez Ann.
Już od jakiegoś czasu potrafiła pokłócić się o byle co, jakby chodziło o sprawy życia i śmierci.

W końcu kompletnie zdenerwowany, postanowiłem spędzić miło ten wieczór w samotności, nie przejmując się zadaniem zleconym przez Ericka, ale słysząc ciche chlipanie, zawróciłem i zajrzałem niepewnie do pokoju, gdzie siedziała Emily.

Krótko rozejrzałem się po pokoju o białych ścianach, z białymi meblami, gdzie jedna szafka była pełna jakichś zabawek i gier, przez co przypominał pokój dziecka. Zaraz potem skupiłem uwagę na zapłakanej dziewczynie w bluzeczce w jednorożce oraz różowej, tiulowej spódniczce, siedzącej przy biurku. Zgodnie z tym co powiedział Erick, przepisywała jakieś zdanie. Faktycznie wyglądała jak dziecko, a gdy jak zwykle zawstydziła się bardzo, próbując skryć rumieńce pod kurtyną z blond włosów, nie mogłem powstrzymać uśmiechu, bo wyglądała niezwykle uroczo.

- Dlaczego płaczesz? - Siegnąłem po chusteczki, które stały na szafce i wręczyłem jej jedną z nich.

Przyjęła ją bardzo niepewnie, po czym zaraz zaczęła trzeć policzki.

- Ej. - Widząc ile siły do tego wkładała, zabrałem jej chusteczkę i delikatnie otarłem zaczerwienione policzki. - Co się stało? - zapytałem znów po chwili, zerkając na kartkę, na której już kilkukrotnie napisała:

,,Nigdy więcej nie będę zachowywała się źle i zawsze będę słuchała się swojego Tatusia! Tak robią grzeczne dziewczynki."

- Co przeskrobałaś? - zapytałem znów, gdy niezwykle się zawstydziła, ale Emily nic nie odpowiadała, tylko dalej chlipała, a po jej policzkach płynęły łzy. - A opowiesz mi dlaczego mówisz do swojego chłopaka: ,,Tatusiu"?

- A mogę najpierw skończyć? - zapytała niepewnie, odważając się wreszcie na niego spojrzeć.

- Oczywiście. Pisz sobie. Może chcesz kawy? - zaproponowałem z grzeczności, a jednocześnie, żeby nie marnować napoju, który zrobiłem dla swojej dziewczyny.

- Tata nie pozwala mi pić kawy. Mówi, że jestem za malutka. - Pociągnęła nosem.

- To może herbatki?

- Jeśli mogę... - wymamrotała niepewnie.

- Zaraz będzie gotowa. - Uśmiechnąłem się do niej. - Pisz sobie za ten czas - mruknałem, po czym wyszedł z pokoju i ruszył do kuchni, by nastawić wodę.

Jakoś wyjątkowo Emily mnie rozczuliła. Nie chodziło już nawet o uroczy wygląd, jaki zyskiwała dzięki dziecinnemu ubraniu, a raczej... taką uległość. Niesamowicie byłem ciekaw, co takiego zrobiła, że dostała karę. Domyślałem się jednak, że ze wstydu nie dowiem się tego od niej, ale mimo to chciałem ją rozchmurzyć, żeby poczuła się lepiej, a przy okazji dowiedzieć się w jaki sposób zawarli między sobą taki związek.

Kiedy skończyłem robić herbatę, poszedłem do pokoju Emily, która wciąż notowała.

- Mogę tu poczekać aż skończysz? - zapytałem, ponieważ nie chciałem się narzucać ani jej straszyć. W końcu nie znaliśmy się jeszcze zbyt dobrze, ale gdy przytaknęła, przysiadłem nieopodal niej, czekając aż skończy.

- Już - mruknęła po jakimś czasie, więc podniósłem się i zerknąłem na zapisane od góry do dołu strony.

- Dobrze. Położymy to tutaj z boczku, a teraz masz herbatkę, póki ciepła. - Wręczyłem jej kubek, który przyjęła ostrożnie. - Nie posłodziłem, bo nie wiem, czy słodzisz.

- Pijam i taką i taką. Dziękuję - odparła, po czym wzięła kilka łyków.

- To co z historią mówienia do chłopaka: ,,Tatusiu"?

- Jesteśmy w relacji DDlg.

- DDlg?

- To relacja Tatuś - córeczka. Chłopak wciela się w rolę Taty, a dziewczyna dziecka - jego córeczki. Ale może być też Mamusia i synek, albo Tatuś i synek, albo Mamusia i córeczka.

- I? Na czym to polega? Oprócz tego, że zachowujesz się dziecinnie, a twój chłopak moż cię ganić za bycie niegrzeczną.

- Najpierw ustala się zasady - powiedziała z uśmiechem, zaczynając machać nóżkami.

- Jakie zasady? Po co zasady? - Zdziwiłem się, więc Emily wstała z krzesła, wyjęła z szuflady zeszyt i wręczyła mi go, otwartego na pierwszej stronie z ogromnym napisem: ,,Zasady!", które zacząłem czytać.

ZASADY!

1. Córeczka ma zawsze, bezwzględnie słuchać się Tatusia!

2. Córeczka ma obowiązek wykonywać wykonywać najlepiej jak potrafi obowiązki domowe, szkolne itd.

3. Córeczka ma informować o wszystki Tatusia.

4. Córeczce kategorycznie nie wolno:
- Kłamać, oszukiwać,
- przeklinać,
- stosować przemocy fizycznej, ale też słownej,
- spóźniać się,
- pić alkoholu, palić papierosów lub stosować innych używek,
- wychodzić z domu bez poinformowania o tym Tatusia,
- nie chodzić na zajęcia,
- spotykać się ze znajomymi bez wiedzy, Tatusia,
- dotykać rzeczy Tatusia bez jego zgody,
- jeść słodyczy bez wiedzy Tatusia,
- kupować cokolwiek (poza jedzeniem, gdy długo jest poza domem) bez wiedzy Tatusia,
- spać mniej niż 8 godzin, w tym nie spać o 22.

4. Za złamanie, którejkolwiek z tych zasad, Tatuś ma prawo karać swoją córeczkę. Kary są dopasowywane do przewinienia i są to np.:
- klapsy
- stanie w kącie
- szlabany
- przepisywanie zdania, rysowanie szlaczków
- list wyjaśniający
- laurka przeprosinowa
- inne, wybrane przez Tatusia.

- Klapsy? - spytałem, unosząc pytająco brew.

Dopiero teraz zaczęło wydawać mi się, że to jest naprawdę dziwne, ale za razem... ekscytujące.

- Ddlg ma trochę wspólnego z  bdsm - mruknęła znów lekko zawstydzona.

- Bije cię?

- Czasem. Za karę, ale potem zazwyczaj jest aftercare. Zazwyczaj... - Opuściła wzrok.

- Godzisz się na to?

- To jeden z elementów DDlg, niewielu Tatusiów chce z tego rezygnować, bo szukają po prostu lżejszej formy bdsm oraz lżejszego typu uległości, w którym jednak czują dominację.

- I podoba ci się to? - zapytałem, unosząc brew, na co Emily poczerwieniała na twarzy, ale po kilku chwilach przytaknęła zawstydzona.

- Lubię kiedy Tatuś się mną opiekuje, przytula, robi piciu w butelce, pozwala spać z ukochanym pluszowym osłem. Jest to urocze i naprawdę sprawia, że czuję się dobrze.

- A skąd wzięło się u ciebie DDlg?

- Kiedy poznałam Ericka, powiedział mi o DDlg i że bardzo pasowałoby do mnie. Mi szybko się spodobało, bo... - zamilkła i zaraz znów opuściła wzrok.

- Co? Coś nie tak? - Zaniepokoiłem się jej reakcją.

- Nie. Wszystko w porządku. - Uśmiechnęła się wymuszenie, popijając herbatkę.

Zrozumiałem, że nie chciała rozwijać tego tematu, a ja nie zamierzałem nalegać.

Nim się obejrzeliśmy, do domu wrócił Erick.

- Była grzeczna? - zapytał z wejścia.

- Jak mały aniołek.

- O proszę! - Prychnął, jakby w to nie dowierzał. - Widzę, że chyba będę musiał zostawiać cię z nią częściej.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top