➀ - Aɢʀᴇsʏᴡɴᴀ ᴋᴀᴄᴢᴋᴀ
(...) - Autorka
[...] - Myśli
[T/I] - Twoje Imię
[T/N] - Twoje Nazwisko
Na włosy i oczy mam inne sposoby.
Będą też inne oznaczenia, ale raczej powinniście się skapnąć o co chodzi. Czasami będe Reader nazywać po prostu Reader bez żadnego [T/I]. Łatwiej tak będzie. No to zaczynamy.
(✿ㆁᴗㆁ)
Było około godziny 16.00. Ciepłe powietrze wnosił delikatny wiatr przez uchylone okna. Lekko rażące jeszcze słońce opatulało wnętrze domu, nadając mu przyjemny klimat. Blask uwydatniał i podkreślał różnego typu powierzchnie, ukazując kurz nagromadzony w nieużywanych przez kilka dni miejscach. Przy dość gwałtowniejszym podmuchu wiatru, wpadały do domu zapachy z zewnątrz, lecz były one słabo wyczuwalne, przez niedawno otwarty cynamon i cukier waniliowy. Ale zapachom towarzyszyły dźwięki. Szelest liści, czasami odłos jakiegoś zwierzęcia, a jeszcze rzadziej słyszanym dźwiękiem, był hałas przejeżdżającego samochodu. Nie mieszkałaś w jakiejś super lokalizacji z szybkim i łatwym dotępem do miasta, ale nie przeszkadzało ci to. Szczerze to nawet ci to pasowało. A ta pora roku jeszcze bardziej polepszała to miejsce oraz uwydatniała jego zalety. Ale niestety nie zastanawiałaś się nad tym całym otoczeniem. Teraz gdy jest okazja nie robisz tego. Może nie to, że nie chciałaś, ale po prostu nie mogłaś. A dlaczego? Bo jakiś walony gówniak truł ci dupę i aktualnie darłaś z nim ryja na cały dom. Uważałaś, że jest głupim idiotą, który zawsze musi ci zatruć życie jakimiś pierdołami. W sumie, on myślał o tobie podobnie. Można by się było wydawać, że w kwestii myślenia o sobie jesteście zgodni i zgrani. Ale niestety, tylko w tym. A właśnie teraz był kolejny moment, kiedy rozmawialiście ze sobą w ten milutki i charakterystyczny dla was sposób.
-Gnida
-Idiotka!
-Przypierdolić ci debilu?
-A tylko spróbuj
-Chętnie szczeniaku
-Zamknijcie się wreszcie błagam, bo w końcu was do psiej budy wygonię- ten błagalny i pełen irytacji głos twojej mamy, wybrzmiewał z kuchni prawie odbijając się echem po domu.
-No jemu to raczej żadnej różnicy by nie zrobiło- zaśmiałaś się i po chwili zobaczyłaś już wkurwionego chłopaka. Szybko poszło. Już miał zamiar się podjąć kolejnej próby wygarnięcia ci, ale przeszkodziła mu twoja rodzicielka.
-Dzieci, idźcie do cholery wyprowadzić tego psa, bo kłócicie się już od piętnastu minut. Teraz bierzcie tę smycz i wypad z domu szczyle, będe miała przynajmniej trochę spokoju- krzyknęła już widocznie zirytowana i zdenerwowana oraz wywaliła was z domu trzaskając przy tym drzwiami.
-Chyba ją wkurzyliśmy -powiedział twój kuzyn opierając się o ścianę domu (nawet jeśli nie masz to udaj że masz ;3)
-Nie chyba tylko napewno idioto - odburknęłaś w jego stronę poprawiając twoje [kolor] włosy, które uporczywie odmawiały posłuszeństwa przez silny wiatr.
-Dobra, bierz tą smycz i idź po tego psa. Im wcześniej wrócimy tym szybciej zagram w Brawla. -rzucił ci niezgrabnie smycz i włożył ręce do kieszeni bluzy. Złapaś smycz i ją obejrzałaś.
-Chyba nic z niej nie będzie. Jest strasznie przetarta i pogryziona. A tak w ogóle, czemu ty nie pójdziesz? Przecież ty taaak kochasz pieski-uśmiechnęłaś się chytrze i oplotłaś ręce na piersi.
-Ale to nie jest piesek. To istny demon -powiedział nawet nie mając zamiaru ruszać się z miejsca. Ty tylko się cicho zaśmiałaś i poszłaś po swoją piękną bestię. W tej chwili przyszedł ci do głowy chytry i wredny pomysł, którym zmusisz kuzyna żeby dzisiaj nawet nie próbował Cię denerwować. Poszłaś w stronę terenu ogrodzonego siatką i otworzyłaś furtkę.
-[Imię psa], chodź tu! - zagwizdałaś i po chwili zobaczyłaś mordkę psa wyłaniającą się z budy. Jak tylko usłyszał twoją komendę, przybiegł od razu rządając głaskania. Ty wypełniłaś tą zachciankę, w międzyczasie zapinając mu smycz. Wyszłaś z nim trzymając końcówkę smyczy i czując jak twojego psa roznosi energia. Zobaczyłaś jak twój kuzyn boi się do ciebie podejść gdy zobaczył cię z psem. Gdy [Imię psa] tylko go zobaczył chciał do niego podbiegnąć. Ty poszłaś w stronę twojego kuzyna, on patrzył się na ciebie wzrokiem typu "nie podchodź tu z tym czymś, bo moje zwłoki nawiedzą cię w nocy". Ty tylko się zaśmiałaś i skierowałaś w stronę wyjścia z całkiem zadbanego potwórka. Otworzyłaś czarną furtkę i w jednym momencie pies wyleciał z posesji, ale nie mógł za daleko pobiec, gdyż zatrzymywała go smycz. Ty spojrzałaś na napiętą smycz i było widać jej częste przetarcia i liczne ugryzienia. [Mam co do tego złe przeczucia...ale raz się żyje, najwyżej będe kuzyna z krzaków wyciągać] Pomyślałaś o nim i widziałaś jak nadal idzie z dystansem do psa. [Ciekawe czy kiedyś z tego wyrośnie] Ten gdy tylko zauważył, że się na niego patrzysz, wystawił ci język, a ty drugą ręką pokazałaś mu środkowego palca i odwróciłaś się w stronę drogi.
Szliście tak parę minut, aż doszliście do małej lodziarni, do której uwielbialiście chodzić. Tamta pani znała was doskonale i od razu po tym jak was zobaczyła idących w jej stronę, uśmiechnęła się szeroko.
-Standard? -zapytała by mieć pewność co do zamówienia.
-Standard -odpowiedzieliście chórem i po chwili odeszliście ze swoimi ulubionymi przysmakami. Dobra, chyba już czas.
-Ej, potrzymaj mi to na chwilę -wsadziłaś mu do drugiej ręki loda i od razu po tym zaczęłaś obwiązywać smycz [imię psa] wokół jego ręki. Przez chwilę był zdziwiony, ale gdy zorientował się co się stało, zaczął lekko trząść ręką i patrzył na ciebie zdezorientowanym i błagalnym wzrokiem. Ty tylko wzięłaś od niego swojego loda i się lekko uśmiechnęłaś.
-Ręka mnie już boli. Teraz jest twoja kolej. Nie martw się, jeśli nie będziesz za bardzo ciągnął za smycz ani nie będziesz zbyt gwałtowny i agresywny, to nic ci raczej nie zrobi. A teraz chodźcie pieski, wracamy do domu bo jestem głodna. -powiedziałaś triumfalnie, poniekąd zadowolona z siebie, gdy nagle usłyszałaś, jak jakiś chłopak gdzieś krzyczy. A może co było bardziej ważne, że robi to na kogoś. I okazało się, że darł swoją mordę na 12-letnie dziecko! Natychmiast do niego podeszłaś, ale starałaś się zachować spokój.
-Ej, co tak drzesz mordę, że na końcu ulicy cię słychać -no i spokój oraz grzeczność poszły się jebać. Jak miło.
-He?? -odwrócił się w twoją stronę i teraz mogłaś zobaczyć jego czerwone, krwiste tęczówki i wrogi wyraz twarzy- Ktoś cię w ogóle pytał o zdanie? Kim ty niby jesteś żeby mnie pouczać?
-Twoją przyszłą żoną. Nie no, żart. Nigdy bym nawet kijem nie tknęła takiego kogoś jak ty. No widłami to może...
-Zamknij się! Tylko marnujesz mój czas. Spadaj i mi dupy nie truj, nie widzisz że jestem zajęty-powiedział z wyczuwalną na kilometr wrogością oraz z lekkim jadem. Ty tylko się wrednie zaśmiałaś i szybko do niego podeszłaś. Złapałaś za jego ramię i przyszpliłaś go do ściany. Spojrzałaś na niego spod byka, a on zdziwiony, łatwo dał miejsce do ucieczki chłopcu. Ten to wykorzystał jako znak, zabrał swój plecak i uciekł. Gdy blondi się skapnął, co się właśnie stało, wkurwił się i najwidoczniej uruchomił swój quirk. Patrzył na ciebie totalnie wkurwiony, a wybuchy kierowane z jego dłoni nabierały na sile.
-Posłuchaj idioto, grożenie dzieciom niczego nie załatwi. Szczerze to co on ci zrobił? Co takiego odwalił, że sobie na to zasłużył?
-Teraz ty mnie słuchaj suko, ten dzieciak mnie pożądanie wkurwił. Jego zachowanie było paskudne. Aż się dziwię że dzieci w tym wieku są takie zepsute. Czegokolwiek by nie zrobił to nie twoja walona sprawa. Więc teraz odpierdolendo i wypad z tąd, gnomie.
-Jak mnie kurwa nazwałeś padalcu?
-Coś ty do mnie powiedziała? -wysyczał i tak oto zaczęliście się obrzucać wyzwiskami i nawzajem na siebie drzeć ryje. W jednej chwili usłyszałaś szczekanie oraz krzyk twojego kuzyna. Gdy się obróciłaś, zobaczyłaś szybko biegnącego psa w waszym kierunku. Głośno wykrzyczałaś imię psa, na co ten się zatrzymał centralnie przed bląd włosym chłopakiem głośno warcząc, pokazując przy tym swoje ostre zęby. Chłopak automatycznie cofnął się na tyle ile możliwe stykając się ze ścianą, ale był gotowy przywalić zwierzęciu z wybuchów.
Cieszyłaś się, że pies się jednak ciebie dobrze słucha i kazałaś mu siąść. Chłopak odszedł spod ściany i spojrzał wrogo w stronę psa.
-Widzisz wysuszony kaktusie? Nawet zwierzęta mnie kochają, więc so sory, ale spadaj za nim tej pies cię dziabnie, albo ja to zrobię słownie. -powiedziałaś głaskając przy tym twoją cudną bestię
-Jeszcze agresywny kundel? Nie no, dzień ideał. Dobra ja spadam zanim jeszcze jacyś pijani kosmici do nas dołączą. Do jebanego niezobaczenia. -rzekł oschle oraz rzucił to swoje ostatnie spojrzenie i poszedł. Po prostu sobie poszedł.
-Ja nie mogę, jaki on był wkurwiającyyy. Obym go już nigdy więcej nie spotkała. A tak w ogóle kazałam ci do kurwy nędzy trzymać [imię psa]! Masz szczęście, że w porę się zorientowałam. -trzymałaś psa za obrożę i wyciągnęłaś ze swojej wszystko mającej kieszeni linkę i przywiązałaś do czarnej obroży.
-Ale się urwała smycz! To nie moja wina! -fuknął obrażony trzymając większy kawałek smyczy.
-A no tak, nie zauważyłam tego. Sory. - na te słowa prychnął i już normalnie i na szczęście bez innych problemów wróciliście do domu. Oczywiście matka się na was wydarła gdzie wy byliście i że mieliście wrócić 40 minut temu. Jakoś tak szybko to wszystko zeszło, a szczególnie przy mszy wyzwisk z tą agresywną kaczką.
Po jakimś czasie poszłaś się wykąpać i po załatwieniu spraw padłaś na łóżko. Gdy tak leżałaś przypomniało ci się, że byłaś głodna, więc wyciągnęłaś jakieś żarcie ze swojej skrytki pod łóżkiem. Gdy zjadłaś było oczywiście o wiele za wcześnie na sen. Dlatego włączyłaś [ulubiony serial lub film], a potem dokończyłaś jakieś zaległe anime. I tak oto z godziny 18.30 zrobiła się 4 w nocy, a normalny film zamienił się na filmiki na yt o latających krowach w kratkę, z ludzkim głosem klauna pedofila. Taka typowa noc. Ale już niedługo nie będziesz mogła sobie na takie coś pozwolić. Już niedługo zaczną się egzaminy wstępne to twojej wymarzonej szkoły oraz z tym wiążące się treningi. Namęczysz się, ale będzie warto. Już wkrótce rozpoczniesz nowy rozdział w życiu, który napewno pozostanie ci w pamięci na długi czas.
(ㆁᴗㆁ✿)
Wiem że ten rozdział był słaby i nudny, ale obiecuję poprawę :3 Bardzo przepraszam za jakiekolwiek błędy i niedociągnięcia, ale dawno ff nie pisałam, ok? Zapomniałam jak to jest xd. Zachęcam do komentowania, bo takie komy dodają otuchy i zachęcają do pisania rozdziałów uwu to zostawiam was z tym czymś i bayo. A i mam pisać licznik słów czy nie trzeba? Bo jakby co to bez tej dopiskiem rozdział miał 1613 słów. Wiem że średnio, ale później jak akcja się rozwinie będe pisała więcej uwu. To jeszcze raz bayo i arigatō za to, że jesteście ❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top