Rozdział 2
Emily
- Dlaczego związałaś włosy? Wiesz, że nie lubię kiedy je zaczesujesz na gładko do tyłu - warknął Erick, gdy tylko weszłam do pokoju, po prysznicu.
Nie sądziłam, że nadal będzie zły, choć według mnie wcale nie miał o co. W końcu tylko stwierdziłam, że może nie powinien tak bardzo oddawać się pracy, bo się wykończy oraz zasugerowałam, że byłoby mi niezwykle miło, gdyby spędził wieczór właśnie ze mną. Wydawało mi się, że nie użyłam do tego ani nieodpowiednich słów, ani nieodoowiedniego tonu. A mimo to Erick wściekł się, jakbym mu odpysknęła, na wieść, że kolejny raz o późnej godzinie jechał do pracy. Co swoją drogą wydawało mi się niezwykle dziwne.
W ogóle od kiedy się do niego przeprowadziłam, miałam wrażenie, że się zmienił. Jakby nagle przestało mu na mnie zależeć. Skończyły się starania, czułe słówka, a częściej wściekał się o byle co.
W dodatku... zdenerwowałam się trochę, że kazał Jevowi zająć się mną. Wcale nie chciałam, żeby widział w jak podłym stanie byłam. Krępowałam się go i czułam się trochę nieswojo, mówiąc mu o DDlg. Nie chciałam, żeby o tym wiedział oraz miał nas za dziwaków, ale z jakiegoś powodu, wyglądało, że Erick chciał mu powiedzieć. Może w ten sposób chciał mnie dodatkowo upokorzyć.
Choć zrobiło mi się przykro, zsunęłam z włosów gumkę, a te opadły mi na ramiona oraz plecy. Przeczesałam je lekko dłonią, aby lepiej się ułożyły.
Erick uśmiechnął się nieznacznie. Wyraźnie rozpierała go duma z powodu mojego posłuszeństwa i choć chyba powinnam się cieszyć jego radością, bardziej towarzyszył mi niepokój.
- Już wiesz, czym mnie dziś zdenerwowałaś? - zapytał, podnosząc się z krzesła.
Dopiero teraz zorientowałam się, że na podłodze leżała poduszka oraz koc. Cała się spięłam i momentalnie zachciało mi się płakać.
Pokiwałam głową.
- To powiedz - kazał. Chyba domyślał się, że wcale nie uważałam, że słusznie zrobił, karając mnie tak bardzo, za to, że zmartwiłam się tym, że ciągle pracował i chciałam z nim spędzić trochę czasu.
- Byłam niegrzeczna - wymamrotałam, opuszczając głowę.
- A konkretnie?! - dopytał ze zniecierpliwieniem.
Milczałam, bo naprawdę nie wiedziałam, co powiedziedzieć.
- Bo kurwa robię to dla ciebie. - Poczułam uderzenie na udzie, więc instynktownie chciałam uciec, ale Erick złapał moją rękę i zatrzymał mnie, patrzac gniewnie prosto w moje oczy. - Żebyś ty sobie mogła nic nie robić całymi dniami! A miała z czego żyć! - Szarpał mną.
Nie miałam pojęcia, co w niego wstąpiło, ale dosłownie pękało mi serce. Oczy chciały zalać się łzami, jednak ja byłam zmuszona zdławić to w sobie, żeby go bardziej nie zdenerwować.
Nienawidził, gdy płakałam. Zawsze uważał, że w taki sposób go szantażowałam, aby czuł się winny, gdy nie robił niczego złego. Zasadniczo... zabronił mi przez to płakać.
Taki osąd był naprawdę krzywdzący. Studiowałam i naprawdę podchodziłam do tego poważnie, a poza nauką, musiałam zajmować się całym domem. Dbać, by miał co zjeść, gdy wróci, by zawsze w szafie znalazł czyste, wyprasowane ubrania, aby nigdzie nie panował bałagan, którego również nieznosił... ale według niego nie robiłam absolutnie nic.
- Śpisz na podłodze! - oznajmił z obrzydzeniem, popychając mnie w kierunku koca.
Upadłam na ziemię, czując ogromny ból w nogach, ale wiedziałam, że na tym się nie skończy.
- Niech no tylko usłyszę jakieś skomlenie! - Pogroził mi palcem. - Cieszę się, że wyjeżdżam w delegacje. Wreszcie sobie od ciebie trochę odpocznę. Wreszcie zaznam trochę spokoju - mówił, gdy ja zakopałam się pod kocem i gryzłam z całych sił nadgarstek, aby na pewno nie usłyszał szlochu.
***
Kiedy się obudziłam, oczy miałam przesuszone i zaropiałe. Każdy mięsień oraz kość zabolały, gdy tylko lekko się poruszyłam.
Pomimo koca, pół nocy dygotałam z zimna, zwinięta w kłębek.
Momentami nawet myślałam, żeby go przeprosić i błagać o to, aby wpuścił mnie pod ciepłą kołdrę... pozwolił się ogrzać, poczuć dobrze... a przede wszystkim kochaną.
Jednak uniosłam się honorem, okłamując się jak zwykle, że mu przejdzie, albo zatęskni za moją bliskością, a wtedy sam zacznie się migdalić.
Najbardziej bałam się jednak, że przez tę noc się przeziębiłam, co potwierdzała nie tyle boląca głowa, ale także kłucie w gardle.
Długo szukałam w sobie siły, żeby wstać, jednak w końcu zmusiłam się, ponieważ do moich obowiązków należało naszykowanie mu ubrań, a przede wszystkim śniadania i drugiego śniadania do pracy.
Najciszej jak potrafiłam, wstałam, założyłam szlafrok, by zaraz potem pójść do kuchni.
Miałam nadzieję, że z racji wczesnej pory, będę mogła zrobić wszystko w samotności, aby po wyjściu Ericka móc zakopać się pod kołdrą i porządnie zdrzemnąć, ale niespodziewanie ze swojego pokoju wyszedł Jev.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry - odpowiedziałam z zawstydzeniem, mając nadzieję, że mężczyzna nie zauważy w jak potwornym stanie byłam.
Jednak jego mina, która przeszła z uśmiechu w zaniepokojenie, świadczyła o czymś zupełnie inny.
- Wszystko gra? - zapytał niepewnie, przyglądając się, jak pospiesznie przygotowywałam śniadanie.
- Tak. - Skłamałam i nawet zmusiłam kąciki swoich ust do uniesienia się, ale wtedy z pokoju wyszedł Erick.
Na mój oraz Jeva od razupoczerwieniał na twarzy, jakby przyłapał nas co najmniej na całowaniu się.
- Emily, chodź na chwilę do pokoju - powiedział niby spokojnie, ale po jego tonie, wiedziałam, że znów go czymś zdenerwowałam.
Na nogach jak z waty, poszłam do pokoju, walcząc z myślą, żeby schować się za nieświadomym Jevem i prosić go, żeby mnie bronił, ale zrezygnowałam z tego bardzo szybko. Głównie z powodu wstydu.
Kiedy tylko przekroczyłam próg, Erick zatrzasnąłdrzwi, po czym pchnął mnie na łóżko.
- Widzisz to? - Wskazał na koszulę, która wisiała na krześle.
- Yhym. - Pokiwałam głową, ale nie rozumiałam o co mu znów chodziło.
- Jest brudna! Wybrałaś mi brudną koszulę! - wysyczał z wściekłością.
- Przepraszam. Musiałam niezauważyć - wymamrotałam i skuliłam się, gdy podniósł rękę.
Ostatecznie jednak przekręcił mnie na brzuch oraz wymierzył mi tylko pięć klapsów, po czym kazał naszykować nową, czystą koszulę, aby zaraz potem wyjść z pokoju, jak gdyby nigdy nic i nagle uciąć sobie miłą pogawędkę z Jevem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top