Rozdział 8 - Nazywam się Takao Kazunari!

Kochani Czytelnicy, gorąca prośba do Was!

Doceniam całym serduszkiem każdą gwiazdeczkę i każde słówko od Was, ale proszę

Czy moglibyście częściej komentować? Chociaż jednym lub dwoma słowami. Wtedy wiem, że tu jesteście i czytacie ;) I mam większe pokłady weny, haha. 

________________________________________________________________________________

-Hayatooo, nie bądź taki, noo...Nie trenujecie o tej porze...Haya-chaaan! - westchnęła cicho, zabiegając drogę blokującemu.- Kupię ci żelki w kształcie piłek do siatkówki.

Szarowłosy zatrzymał się na środku bieżni.

-Te truskawkowe?

Przekonywanie: poziom Atsu-chan

-Taaaak.- powiedziała, podnosząc dłoń do góry.

-Biorę. -  wyciągnął rękę, na palcach miał klucz. - Tak w ogóle, to po co ci druga sala?

-Potrzebna. - mruknęła, ale zaraz odcięła się - Tak w ogóle, to po co masz ten klucz przy sobie?

Fakt, faktem, że mieli teraz W-F.

-Dzisiaj po lekcjach jedziemy zagrać towarzyski. Nie będzie nas, możecie skorzystać.

-To i tak nie wyjaśnia faktu dlaczego miałeś ten klucz przy sobie!

Koszykarze z Okamino, mimo że w eliminacjach nie brali udziału, ćwiczyli mocno, ponieważ coraz mniej było czasu do Inter-High. Kapitan wiedziała, że nie zdąży wprowadzić planowanej taktyki, ale wciąż do niej przygotowywała swoją drużynę. Sama i tak zwykle trenowała po godzinach, ale gdy Kamata i Nakamura stwierdzili, że chcieliby na osobnej sali ćwiczyć trójki, postanowiła im to załatwić - w miarę możliwości.

Co sprowadzało się do proszenia Hayato przez całe dwa dni, a kończyło się na przekupieniu go jego ulubionymi żelkami.

***

Koszykarze Okamino właśnie mieli rozpocząć trening. Kolejnego dnia miały rozpocząć się eliminacje Tokio do Inter-High, co właśnie było tematem wśród chłopaków.

-Hej...-Hideaki wyrównał bieg z Ibuką. - Jak myślisz, kto przejdzie do Finałów Ligi?

-Ja wiem? - mruknął Shinji. - Z pewnych stawiałbym na Shutoku.

-Ja na Seirin. - dodał Nakamura, sapiący im za plecami - Są mocni.

-Możliwe, że obie wejdą, a co ty myślisz, kapitanie? - zapytał Kamata, doganiając Kaori.- Kto jest w tym momencie największym pewniakiem?

-Akademia Touou. -odpowiedziała krótko -Biegajcie szybciej!

-Jasne! - wszyscy czterej wypruli do przodu, ale kapitan nie przegonili.

To strasznie źle brzmi, ale naprawdę się cieszę, że nie musimy na tą chwilę z nimi grać.

Dotarli do terenu szkoły. Przeszli przez bramę i skierowali się w stronę sali gimnastycznej koszykarzy.

Zmieniali buty, kiedy telefon Kaori, leżący na parapecie w sali, wydał krótki dźwięk, to był SMS. Dziewczyna weszła do środka i wzięła komórkę do ręki.

Od: Nieznany

Powodzenia, Kaori-chan!

Nieznany...

***

Ustawieniem standardowym zostało nazwane to, co ostatnio opracowała. Istniały jeszcze inne warianty, ale to było głównym i w tym najlepiej, póki co się odnajdywali.

Lecz żaden z nich tak naprawdę nie wiedział, jak ciężko ich kapitan pracuje na te podstawowe sprawy. Sterty notatek, różne wykresy, analizy ich umiejętności po każdym treningu, możliwe rzeczy do poprawienia, analiza przeciwników, układanie taktyki na każdą możliwość...dla nich to była normalka, podstawowe sprawy na podstawowym treningu. Żaden z nich nie pomyślał, że to nie bierze się znikąd, a wszystko to potęgował fakt, że nie była prawdziwym trenerem. Kombinowała, jak tylko mogła, by z góry informacji wyszło coś sensownego.

Po prostu...

Chciała dotrzymać obietnic.

Taktyka, którą pieszczotliwie od A do Z przygotowywała na Yosen, wymagała, by chłopacy jak najwięcej podnieśli szybkość i wytrzymałość. Nie było to jednak możliwe do zrobienia w tak krótkim czasie, mimo wszystko. Musiała wymyślić coś innego...Ale co?

Yosen. Drużyna, do której dołączył Atsu-chan. W tej chwili mieli tam trzy osoby ze wzrostem powyżej dwóch metrów. Z obecnym składem jej drużyny taktyka na siłę była niemożliwa.

Niby nie było nic wiadomo o rozpisce. Ale ona wiedziała.

Wiedziała, bo los był taki. 

Wcześniej czy później...czy na Inter-High, czy na Winter Cup, spotkają się z nimi. 

-Oi.- mruknęła, trącając Kamatę i Nakamurę. Pokazała im klucz, a następnie odłożyła go na parapet- Siatkarska. Możecie tam potem iść, tylko pod koniec tam ogarnijcie.

Kiwnęli równo głowami.

Ryuji odetchnął głęboko.

Twoim głównym zadaniem od tej pory będzie przypomnienie sobie rzutów za trzy. Czy postawię cię na rozegraniu czy obronie, trójki będą nam potrzebne.    

Już wiedział, że będzie obrońcą. Ale czy to w zupełności przekreślało jego szanse na rozgrywanie?

***

Eliminacje Inter-High

Sala była dość spora, choć nie tak wielka jak na Inter-High czy mistrzostwach Ligi, a trybuny były dużo mniejsze, standardowo pierwsze mecze oglądało mało osób, dopiero wraz z rozwojem akcji, pojawiało się coraz więcej kibiców.

Zwłaszcza na meczu Seirin z Shinkyo nie było ich za wielu, za wyjątkiem...

-Kascchi! - zawołał Kise, machając do niej radośnie.

On jest wszędzie.

-A wy, co tu robicie? - zapytała, witając się z nim i z Yukio. Kuzynek westchnął.

-Oglądamy mecz.

Nie rób takiej cierpiętniczej miny, Nii-chan. I tak wszyscy wiedzą, że chcesz to obejrzeć.

Szturchnęła go w bok. Zamrugał oczami, jakby skupiając się na rzeczywistości ponownie.

-Tak w ogóle jak stoicie z Inter-High? - zapytała. Chłopak skrzywił się lekko.

-Jedziemy.- na to słowo uśmiechnęła się szeroko. Kapitan Kaijou spoważniał - Będę tam na ciebie czekał!

-Tak, tak...-mruknęła, a na dole właśnie pojawili się zawodnicy z Seirin. Natychmiastową uwagę Kaori i Ryouty zwrócił Kagami.

Odwdzięczę się...-pomyśleli oboje. 

-To nie jest ten gość, z którym zawsze ćwiczysz? - zapytał nagle Yukio. Spojrzała w dół, na boisko, gdzie rozgrzewał się Izuki. Podniosła głowę i popatrzyła na kuzyna z lekkim politowaniem.

-Teraz się zorientowałeś?

-No co?! Nie ma mnie tu na co dzień! - prychnął chłopak.

-Ale grałeś z nimi mecz! Dodatkowo on gra na tej samej pozycji co ty! I to od dobrych dziesięciu lat!

-Myślisz, że myślę o takich rzeczach podczas meczu?!

-Po prostu nie umiesz łączyć wątków, Yukio! Jak grasz z taką spostrzegawczością?

-Hę?! Odszczekaj to, młoda!

-Młoda?! Co, myślisz że te dwa lata przewagi to niby jakaś przepaść?!

Mierzyli się wzrokiem i nawet już szarpali.

Kise stał lekko zaskoczony i zażenowany. Znał oboje, a po raz pierwszy był świadkiem kłótni dwóch tak podobnych do siebie osób. Śmiesznie to brzmiało.

Tak jakby Kasamatsu kłócił się z Kasamatsu.

Eee, właściwie to tak było...

To jakby Kascchi kłóciła się z Kascchi lub Kasamatsu-senpai kłócił się z Kasamatsu-senpaiem.

Wcale na jedno nie wychodzi.

(Logika level: Kise) 

Tymczasem na boisku już rozgrzewali się gracze Shinkyo.

Drzwi otworzyły się.

-Ogromny...-powiedzieli jednocześnie oboje Kasamatsu, wciąż trzymając się nawzajem za koszulki.

Kise parsknął śmiechem.

-I z czego się cieszysz, idioto?!

Koniec końców wylądował na trybunach zalany łzami i znokautowany podwójnym ciosem.

***

Papa przesuwał się do przodu, cały czas drogę zastawiał mu Kagami.

-Nie...nie przegram!- zawołał czarnoskóry i wyskoczył do góry, chcąc wrzucić piłkę do kosza. Do końca meczu pozostawały sekundy.

Ale czerwonowłosy, mimo że wyskoczył w powietrze chwilę później, dotarł i zablokował piłkę.

Wysoko...

Mecz zakończył się wygraną Seirin. Kaori podniosła wzrok, a po drugiej stronie trybun dostrzegła kogoś.

Starego znajomego.

Rzucając do Kise i Yukio zaraz wracam, poszła w tamtym kierunku, w stronę z których schodziło dwóch chłopaków.

-Midorima kono yarooooooo! - zawołała, stając za plecami zielonowłosego.

Shintarou i jego towarzysz, niższy od niego czarnowłosy  chłopak, obrócili się.

-Kasamatsu.

-Kopę lat.- mruknęła, lustrując ich obu wzrokiem. - Odbierałbyś telefon.

Obrońca trochę poczerwieniał.

-Odbierałbym.- burknął, poprawiając szkiełka, -Gdybym go wtedy miał przy sobie - jego wzrok padł na czarnowłosego.

-Nie wiem o czym mówisz, Shin-chan! - odezwał się chłopak.

Kaori uniosła brwi. To do niego należał głos, który słyszała parę razy w telefonie.

Zanim jednak zdążyła coś powiedzieć, odezwał się pierwszy.

-To ty jesteś Kasamatsu Kaori-chan? - zapytał, z wielkim, radosnym uśmiechem wymalowanym na twarzy -Shin-chan trochę mi o tobie opowiedział!

Shin-chan?

-Nazywam się Takao Kazunari! Miło mi cię poznać!- podskoczył do niej, złapał ją za dłoń i zaczął nią szalenie potrząsać.

Huh? Midorima ma takiego towarzysza? Może w końcu przestanie być wieczną marudą.

-Mi też, miło Cię poznać, Takao. To chyba ty do mnie dzwoniłeś wtedy w nocy? - czarnowłosy nieco zażenowany położył rękę na karku, uśmiechnęła się. - Nie ma sprawy. Ten SMS ostatnio, to też twoja sprawka?

-SMS? - wyciągnęła telefon i pokazała mu. Pokręcił przecząco głową. -To nie ja.

Czyli Nieznany wciąż pozostanie nieznanym.

Jednak, od pierwszego momentu polubiła Takao. Był prawdziwym wesołkiem, w jego towarzystwie nie dało się nie mieć uśmiechu na twarzy. Był pierwszorocznym rozgrywającym z Shutoku i partnerował Midorimie, czy raczej Shin-chanowi. 

Dobrze, że ma kogoś takiego koło siebie. Ale że Midorima z kimś się zaprzyjaźnił! Trzeba to zapisać. Kiedyś będzie mi musiał opowiedzieć, jak do tego doszło.

Kiedyś nie musiał, bo właściwie doszło do tego od razu. Kaori również nie pamiętała, że kiedyś starli się ze szkołą Takao, a może to było na trzecim roku Midorimy i reszty w Teiko, kiedy już jej tam nie było?

Seirin kolejno pokonywało wszystkich. Po piątej rundzie mieli się zetrzeć z Shutoku. Z kolejnym zawodnikiem z Pokolenia Cudów.

***

Dzień meczu, Shutoku vs Seirin

Kaori szła korytarzem w kierunku sali, na której miał rozegrać się mecz Shutoku z Seirin. Była więcej niż zainteresowana. To był pierwszy, oficjalny mecz pomiędzy członkami Pokolenia Cudów.

Midorima przeciwko Kuroko.

Właściwie była już na hali od dłuższego czasu. Po zakończeniu porannego treningu, od razu tam się udała, żeby zobaczyć choć końcówkę meczu Touou, jednak Aomine nie grał. A właściwie, wcale nie przyszedł.

Od: Kaori

Chciałam życzyć powodzenia, ale nie wiem, w której szatni jesteście.

Czarnowłosy uśmiechnął się i wystukał odpowiedź.

Od: Shun

Przekażę. I jak to się mówi nie-dziękujemy!

Izuki. Też dzisiaj nie miał łatwego wyzwania. Na pozycji rozgrywającego w Shutoku stał Takao. Co prawda, nie miała kiedy obejrzeć ich na eliminacjach, ale słyszała, że jest więcej niż dobry.

O wilku mowa, właśnie wychodził z łazienki.

-Kaori-chan! - zawołał radośnie - Przyszłaś mnie obejrzeć!

Co za gość.

-Też. - mruknęła - Postaraj się, Takao.

-Będziesz patrzeć, to mi wystarczy, skarbie! - zawołał, po czym pobiegł dalej.

...skarbie?

-Pozdrów trzecioklasistów! - krzyknęła jeszcze. Takao pokazał jej OK i zniknął za rogiem.

Dotarła na trybuny. Szczerze, to w sumie nie wiedziała, czemu chłopacy z jej drużyny nie przyszli na mecz. Ale to był ich wybór...

Jeśli potem będą narzekać na Shutoku, czy Seirin to z własnej winy.

Przetoczyła wzrokiem przez wszystkie trybuny.

A wy znowu tutaj.

-Cześć! - przywitała się, siadając obok nich.

-Kascchi!

-Hej - powiedział Yukio.

https://youtu.be/JiPiqH4tX4s

Nie zaczynali większej rozmowy, przyszli tu oglądać mecz. Drużyny zgromadziły się, omawiając najważniejsze rzeczy.

Zabrzmiał gwizdek. Zawodnicy zaczęli wchodzić na boisko. Takao wyprostował się i pomachał do niej, chociaż stał tyłem.

Spostrzegawczy jest.

Kagami był już w powietrzu, kiedy dostał podanie od Kuroko. Wszystkim wydawało się, że wbije piłkę do kosza, ale...

Midorima pojawił się tuż przed nim i wybił mu kulę, którą natychmiast przechwycił Takao.

To samo jednak stało się, gdy Shutoku zaatakowało. Kazunari zatrzymał się, gdy zobaczył przed sobą Izukiego i podał piłkę do Ootsubo. Ten chciał wrzucić ją do kosza, ale w ostatniej chwili uniemożliwił mu to Hyuga.

-Żadna z drużyn nie chce oddać kosza!

-Kiedy już twój przeciwnik przejmie kontrolę nad grą...-odezwał się Yukio. - Będzie niesamowicie trudno tę kontrolę odzyskać. Minęły już dwie minuty, a żadna z drużyn wciąż nie zdobyła punktu. W tym tempie ci, którzy pierwsi zdobędą punkty, wygrają pierwszą kwartę.

W tym samym momencie jednak piłka trafiła do Midorimy, który rzucił prawie z środka boiska.

Wszyscy zamarli. 

I demonstracyjnie się odwrócił zanim kula wpadła do kosza.

-Równowaga została przełamana! - zawołał Kise.

-Shutoku kontroluje grę!

Kaori parsknęła śmiechem.

-Tak, Yukio? Patrz, co się dzieje.

Shutoku zdobyło pierwsze punkty. Jednak Seirin zaraz im się odwdzięczyło. Z podania Kuroko, które przeleciało właściwie przez całe boisko, Kagami wbił wsad.

Mina Midorimy wyrażała niedowierzanie. To samo działo się na trybunach.

***

https://youtu.be/eqJBlWnsXDY

-Oi, Takao, Kimura, zmieńcie swoje pozycje!

Hm? - pomyślała Kaori - Dlaczego robią coś takiego?

Takao wyprostował się i pomachał do niej, chociaż stał tyłem.

Nie...czy on jest w stanie zobaczyć wszystko dookoła siebie?

Na boisku Kazunari, stojący przodem do Izukiego, bezbłędnie podał piłkę do nadbiegającego z tyłu Miyaji'ego.

To podanie...-pomyślał Izuki - On też to potrafi!

Czarnowłosy właśnie zgarnął kulę tuż przed Kuroko. Wydawało się, że o czymś rozmawiają.

Nagle jednak Tetsuya zniknął, powodując tym zdziwienie u Takao.

-Czekaj, czekaj! Jak możesz tak bezczelnie sobie znikać? - zawołał, a na twarzy Kaori pojawił się uśmieszek. Znowu ją rozbawił. Ale spoważniał.- Tylko żartowałem...

On go widzi.

Zawodnicy Seirin stanęli, całkowicie zaskoczeni, kiedy Takao ponownie ukradł piłkę zanim Kuroko zdążył podać.

-To pierwszy raz, kiedy zawiódł...-powiedział wstrząśnięty Hyuga.

-Nie, to nie jego wina. - odezwał się Izuki, a kapitan spojrzał na niego- Takao posiada Eagle Eye, tak jak ja. A właściwie...jego pole widzenia jest jeszcze większe niż u mnie.

"Hawk Eye". Możliwość zobaczenia całości boiska. Ale przewyższa "Eagle Eye" Shuna. Takao nie tylko obserwuje Tetsu. On widzi wszystko.

Na jej twarzy pojawił się uśmieszek zadowolenia, taki sam, jaki kiedyś powstawał u Aomine, gdy grał z silniejszym od siebie.

Dobry jest.

***

Koniec końców to Seirin wygrało. Jednym punktem; osiemdziesiąt dwa do osiemdziesięciu jeden. Co jednocześnie znaczyło, że Shutoku zostało wyeliminowane i nie jedzie na Inter-High. Kolejny Król odpadł z gry. Z Trzech Króli Tokio, tylko Okamino wyjeżdżało na mistrzostwa.

Zawodnicy Seirin skakali z radości. Gracze Shutoku milczeli, całkowicie zaskoczeni przegraną.

Midorima przybrał swoją typową minę. Takao podszedł do niego.

-Chodźmy się ustawić. - rzucił - Nawet Oha-Assa może się czasem pomylić. 

-Zamknij się. 

Trybuny powoli pustoszały. Yukio i Kise już się zwinęli. Kaori zeszła na dół i ruszyła wzdłuż korytarzem. Na samym jego końcu spotkała rozgrywającego Shutoku, siedzącego ze spuszczoną głową, na ławce.

-To był dobry mecz.- powiedziała, a chłopak podniósł głowę. - Nie mogę się doczekać naszego.

Kazunari uśmiechnął się.

-Będę czekać, Kaori-chan. Powodzenia na Inter-High.

Kiwnęła głową i zeszła po schodach.

Teraz zostały już tylko Finały Ligi. A to oznacza, że staną naprzeciwko Ao-chana.

Midorima stał oparty o murek. Łzy lecące mu bez udziału woli po twarzy, mieszały się z deszczem. Nagle zadzwonił jego telefon.

-O, Midorin, dobrze cię znowu słyszeć! Jak mecz? Przegrałeś, wygrałeś? Powiedz mi!

Rozłączył się. Z kim jak kim, ale z Momoi nie miał zamiaru rozmawiać. Przynajmniej w tej chwili.

Jednak telefon znowu się odezwał.

-Czego ty chcesz? - warknął - Daj mi już sp...

-Aleś zrzędliwy - pokerowa mina zniknęła z jego twarzy. To był... - Już wiem. Przegrałeś, prawda? 

-Aomine...-mruknął i wyprostował się - Tak. Powinieneś uważać podczas Finałów Ligi.

-Co? Co ty mówisz? Okropne. - powiedział -Jedyną osobą, którą może mnie pokonać, jestem ja sam.

***

-Okej!- mruknęła, odkładając długopis - To powinno wystarczyć.

Przełożyła notatki na bok, zamknęła pokój klubowy i wyszła z terenu szkoły. Co prawda było dopiero południe, ale do popołudniowego treningu zostawało jeszcze trochę czasu. Postanowiła się przejść i zjeść jakiś szybki obiad.

https://youtu.be/i4zj_Z279QM

Kagami kozłował piłkę na boisku.

Już mam dość tego bezczynnego siedzenia. Ból już prawie minął.

Próbował wyskoczyć, ale nagle ból powrócił. Spudłował. Kula nie trafiła do kosza i potoczyła się parę metrów dalej, prosto pod nogi koszykarza.

-Siema.-powiedział, podnosząc piłkę. Taiga obrócił się. Przed nim stał wysoki, granatowowłosy chłopak. - Jesteś Kagami Taiga, co nie?



Kaori szła w stronę Maji Burgera. Miała do niego kawałek, ale też nie spieszyło się jej zbytnio. Mijała akurat osiedlowe boisko, kiedy coś przykuło jej uwagę. A raczej ktoś.  Zeszła trochę w bok i przystanęła.

-Zagraj ze mną. Przetestuję cię.

Ao-chan?

-Co? - mruknął czerwonowłosy - Kim ty, do cholery, jesteś? Nie przepadam za osobami, które każą mi grać, zanim się przedstawią.

-Mało mnie to obchodzi. - wzruszył ramionami Daiki. - Jeśli każę ci grać, to robisz to. Ale mogę się w sumie przedstawić. Aomine Daiki.

Kagami uniósł głowę.

Aomine?

Zacisnął zęby.

-Słyszałem o tobie, ale nie możesz oczekiwać, że się na wszystko zgodzę, kiedy...

Chłopak się zaśmiał.

-Daj już spokój. Mówiłem już, to nie jest prośba. Zamknij się i graj. Nikt nie oczekuje prawdziwego meczu. Nie szukam czegoś, co na pewno nie istnieje, jak na przykład ktoś silniejszy ode mnie.

Mina Kagamiego mówiła wszystko.

Baakaa! Jesteś kontuzjowany, odpuść sobie! Jeśli się doprawisz teraz, jak staniesz przeciwko niemu w Finałach Ligi?

Taiga westchnął.

-Od Kise do Kaori. Od Kaori do Midorimy. - położył rękę na karku - Pokolenie Cudów jest pełne kolesi, którzy potrafią mnie tylko wkurzać.  Ale ty...-spojrzał na niego wkurzonym wzrokiem- Naprawdę przegiąłeś - wywarczał- Zniszczę cię.

***

Kagami stał lekko oszołomiony na boisku.

Twoje światło jest za słabe.

Co to był za gość, do cholery?

Rozległy się kroki. Obrócił się, wkurzony, myśląc że to znowu tamten.

-Kaori...-uspokoił się nieco, widząc kapitan z Okamino. -Ja...

-To był właśnie...-odezwała się - Ten, o którym ci mówiłam. Będzie dla ciebie najgorszym przeciwnikiem.

Taiga otworzył usta, ale nie uleciał z nich żaden dźwięk.

-Chodź...-pociągnęła go za koszulkę - Idziemy na burgera.

***

Finał Ligi, dzień pierwszy, Seirin vs Touou

Wszyscy szli w kierunku hali. Ten mecz przyciągał sporo widzów. Mecz pomiędzy Akademią Touou a Liceum Seirin.

Aomine Daiki kontra Kuroko Tetsuya.

-Gdzie jest Midorima? - zapytał Miyaji.  Zawodnicy z Shutoku, również zainteresowani, przybyli w całym składzie. No...prawie w całym.

Takao wyciągnął telefon z kieszeni i pokazał go skrzydłowemu.

Od: Shin-chan.

Nie chce mi się.

-Ehehehe...-wymusił uśmieszek Miyaji- Kimura! Ananas! 


Kaori stanęła na górnych trybunach. Wcześniej już zdążyła wpaść na Hyugę i życzyć powodzenia całej drużynie Seirin. Gracze już znajdowali się na sali, rozgrzewali się i wymieniali ostatnimi informacjami.

-Nie ma go...-mruknęła, lustrując dokładnie wzrokiem każdego gracza w ciemnej koszulce - Przyjdzie na drugą połowę?

Akademia Touou to mocny przeciwnik, nawet bez Aomine. W ciągu kilku ostatnich lat bardzo wzrośli w siłę, a dzisiejszy skład mógłby spokojnie rywalizować z Rakuzan.

Mogą podejmować Seirin. Mogą ich dość dobrze powstrzymywać.  Zwłaszcza, że Kiyoshi jeszcze nie wrócił.

Ale czy On naprawdę sądzi,  że poradzi sobie z nimi absolutnie sam przez zaledwie dwadzieścia minut?

Parsknęła śmiechem.

On tak nie sądzi, on to wie. Kiyoshiego nie ma. Kagami jest kontuzjowany.  Z chwilą, gdy przyjdzie, to będzie koniec dla Seirin.

________________________________________________________________________________

Przepraszam za długi czas czekania, ale ten rozdział pisałam z anime. Stąd też jest taki długi.

Okej, właściwie podzieliłam go na pół. 

W kolejnym rozdziale przechodzimy do Inter-High. Już niedługo możecie się spodziewać kolejnego członka Pokolenia Cudów.





Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top