Rozdział 6 - Siedem Cudów Teiko
Wzięła piłkę w rękę i spojrzała na czarnowłosego.
-Racja, to dzisiaj...-parsknęła śmiechem - Przepraszam.
-Nie szkodzi. - odpowiedział, ruszając w stronę boiska. Poszła za nim - Wiem, że od początku roku masz sporo na głowie, ale nie widzieliśmy się od wakacji, a kiedyś pograć musimy.
Mieszkali niedaleko siebie, ale tak się złożyło, że droga do Seirin prowadziła w jedną stronę, a droga do Okamino w drugą, więc praktycznie codziennie się mijali, a po zajęciach przecież mieli treningi, trwające do różnych godzin. Trudno było im się spotkać, mimo że dzieliło ich zaledwie kilkadziesiąt metrów.
Weszli na ogrodzone, słabo oświetlone boisko. Było całkowicie puste, a biorąc pod uwagę godzinę, nie było to niczym dziwnym. Był już późny wieczór.
-Za to przeprosiłam.- mruknęła, odstawiając granatowoszarą torbę na ławkę. - Hej, Shun...
Izuki, który się rozgrzewał, spojrzał na nią ze znakiem zapytania w oczach.
-Graliśmy dzisiaj z Kaijou...-zaczęła, odkładając bluzę obok torby. Weszła na płytę boiska. - Kim jest Kagami?
Rozgrywający westchnął.
-Jeszcze nie założyli nowej obręczy? To nasz nowy zawodnik, uczył się wcześniej w Ameryce.
-Ameryce?!- wszystko było jasne. To dlatego nie mogła go skojarzyć. Po prostu wcześniej go tutaj nie było. - To jemu partneruje Tetsu?
Ameryce...streetball ma zapewne w małym palcu.
-Co?- zapytał, dalej się rozciągając, ale zaraz odpowiedział - Ach, tak. Razem są Światłem i Cieniem Seirin.
Cholera...jednak w tym roku nie będzie łatwo dostać się na Inter-High, a co dopiero pójść dalej. Midorima, Ao-chan i jeszcze Kuroko ze swoim nowym Światłem...
-Zaczynamy? - zapytał, rzucając w nią piłką. Zatrzymała ją jedną ręką.
-Zawsze...Partnerze.
***
Kaori położyła piłkę na ziemi, obok ławki i założyła na siebie bluzę.
-Wstawaj. - podeszła do czarnowłosego i podała mu rękę. Pociągnęła go do góry i stanął na równe nogi. Odgarnął spadające mu do oczu włosy. - Wracamy?
-Nigdy nie ogarnę, dlaczego taka gra tak mało cię męczy. - podszedł do ławki i zaczął grzebać w torbie.
-Taka już jestem. -wzruszyła ramionami, zakładając torbę.
-Ale dzisiaj jeszcze rozegrałaś mecz. - zauważył, sprawdzając godzinę na telefonie.
Pożegnali się przy domu Kaori. Z boiska to do niej było bliżej, także w dalszą podróż podążył Izuki. Chwilę jeszcze stała pod domem, rozmyślając nad zbliżającym się meczem z Seirin, ale po chwili weszła do środka.
-Cześć!- zawołała, witając się z domownikami. Mimo później godziny ojciec i starsza siostra Kana byli na nogach, a właściwie siedzieli na kanapie i oglądali jakiś film.
-Cześć...cześć...-odpowiedzieli jej niewyraźnie, nawet na nią nie spojrzawszy, pochłaniając oczami telewizor.
Westchnęła lekko i porwawszy z kuchni butelkę z wodą poszła do siebie. Weszła do ciasnego pokoiku i zapaliła lampę. Rozpakowała torbę i wróciła się do łazienki, od razu wrzucając strój do prania.
Zrzuciła leżące na biurku książki od matematyki, odpaliła laptopa i załączywszy muzyczkę na słuchawkach, zabrała się za analizę meczu i za tworzenie taktyki na następny.
Biorąc pod uwagę fakt, że to był pierwszy mecz, na dodatek od razu z Kise, poszło im względnie nieźle. Przegrali jedynie dwoma punktami, co potwierdzało fakt, że mimo iż niedawno się skompletowali, potrafią grać dość dobrze.
Ale, tak naprawdę, nikt w tym meczu nie grał na sto procent. A już zwłaszcza ona.
-Cholera.
Wkurzała ją ta sytuacja niesamowicie, ale nie wiedziała co mogła z tym zrobić. Na razie, z tego co się okazało, powinna działać na centrze, ewentualnie między środkiem a skrzydłem. Nie dopuszczać przeciwnika do piłki. Wspomagać środkowego.
W meczu z Kaijou zmieniła pozycję, gdyż Kise zbytnio im zagrażał. Sprawiał problem nawet Ibuce, który nie mógł sobie dać z nim rady.
Ale właściwie, czy nie lepiej byłoby, gdyby przeszła w zupełności na skrzydło? Zaczęłaby atakować. Zwłaszcza, że było jej dużo wygodniej, niż na przeklętym środku.
Dopóki nie przejdziesz do ataku, nie rozwiniesz się w pełni.
Tak, tak, piękne słówka, Ao-chan lecz jeśli środek nie będzie istniał, to nic nam nie pomoże.
Dopóki nie przekona się, jak to naprawdę wygląda, nie mogła pozwolić na zniknięcie defensywy.
Jeden mecz o niczym nie świadczy.
Obróciła kilkakrotnie długopis w ręce.
Za dużo było tego. Albo myślała o samej grze, albo o sposobie tej gry i wszystkim innym. Ale co mogła zrobić? Nie było nikogo.
Początkowe ustawienie, którego zamierzała użyć na meczu z Seirin wyglądało tak:
Ona, jako skrzydłowy - wspomagający środek. Nie wiedziała, czy będzie tak w prawdziwym meczu na eliminacjach, ale przecież w towarzyskim jej głównym celem było testowanie nowych zawodników.
Kamatę tym razem postawiła na środku. Chciała zobaczyć, czy będzie wyglądał lepiej na tej pozycji niż Ibuka. Z drugiej strony jednak chłopak wspominał coś o pozycji rzucającego obrońcy...
-Po kolei.
Niech najpierw sprawdzę go na środku.
Dwóch pozostałych graczy zmieniła miejscami. Dobrze wiedziała, że Hideaki leży z kryciem, a także że wypadnie im zawodnik grający trójkami, ale chciała sprawdzić możliwości Nakamury na rozgrywaniu, chociaż na jedną kwartę. Obiecała.
To jest idiotyzm pozbawiać się jedynego, rzucającego obrońcy. Gdyby Kamata był choć trochę pewniejszy w trójkach...Cały czas je ćwiczy, ale efekty są marne. Nie potrafię mu z tym pomóc, a było obserwować Midorimę...
Jakież to wszystko byłoby łatwiejsze, gdyby w klubie pozostało choć paru graczy...prawdziwych graczy.
A co jeśli to Kamata zagrałby na rzucającym obrońcy, chociaż dopiero uczy się trójek, Hideaki na skrzydle, Ibuka na środku, a Nakamura na rozgrywaniu? Tak naprawdę mogę w tym meczu zrobić wiele różnych wariacji. Obaj, zarówno Kamata, jak i Nakamura grali na dwóch różnych pozycjach. Powinni dać sobie radę.
Tak, tylko że na pozycji rzucającego obrońcy w Seirin stoi Hyuga.
Koniec końców i tak wiedziała, że to Hideaki zostanie rozgrywającym. Ale obiecała też Ryujiemu sprawdzić jego umiejętności.
W końcu to dopiero drugi mecz.
Nie mając nic, nie będąc prawdziwym trenerem, mając zaledwie podstawowe na ten temat pojęcie, będzie kombinowała do samego końca, aż coś uda jej się stworzyć.
Około trzeciej rano walnęła się do łóżka, rozpisawszy wszystko, co miała do rozpisania. Zawinęła się w ciepłą kołderkę, myśląc z rozpaczą, że trening już za cztery godzinki. Czy sobota, czy poniedziałek, treningi były o stałej porze. Takie już przyzwyczajenie zostało jej z Teiko.
Midorima - połączenie przychodzące
-Jezu, Midorima, spać już nie musisz? Wystarczą ci...-spojrzała na zegarek - Trzy godzinki? Jest pieprzona trzecia rano. Zawalisz trening, idioto, w życiu nie musisz robić wszystkiego za perfekcyjne trzy.
Po drugiej stronie dobiegł ją śmiech, co całkowicie ją rozbudziło.
-Na obozie mamy trening na dziewiątą, skarbie, namierzyłem cię. Nigdy bym się nie spodziewał, że to będziesz ty...Ale to było dobre! - ktoś zachichotał jeszcze raz, po czym nastąpił huk i sygnał się urwał.
Gwoli wyjaśnienia, Shutoku zaczynało krótki, weekendowy obóz treningowy, wszyscy spali razem, w jednym wielkim pokoju, więc Takao łatwo było dorwać się ponownie do telefonu Shintarou i odnaleźć tą jedną, której głos nagrał się w wiadomości. A że Shin-chan w telefonie miał aż siedem kontaktów do kobiet: do matki, siostry, kuzynki, babci, ciotki, Satsuki i Kaori, Kazunari dość szybko się uwinął, choć początkowo się pomylił i zadzwonił do babci swojego kolegi.
***
-Jasna cholera! - krzyknęła, patrząc na zegarek, na którym widniała godzina szósta trzydzieści.
O tej porze już powinna kończyć biegi i kierować się w stronę sali gimnastycznej. Szczęśliwie, że do Okamino miała dość niedaleko, jednak nie zważała już na nic, ubrała się od razu w strój treningowy, założyła na siebie klubowe dresy, do torby wrzuciła parę najpotrzebniejszych rzeczy i wiążąc jednocześnie włosy w długą kitę, wybiegła z domu.
Przeskoczyła przez płot, nie chcąc marnować czasu na szukanie kluczy do furtki i znalazła się na chodniku, jednak z rozpędu się z kimś zderzyła. Oboje wylądowali na ziemi.
-Ups...przep...Ach, to ty...-mruknęła, odsuwając się od szarowłosego.
-No wiesz! - zawołał Hayato, odgarniając włosy z czoła. - Mnie już przepraszać nie trzeba?
-Wybacz! - krzyknęła, biegnąc naprzód - Ale strasznie się spieszę!
Yamada jednak zebrał się równie szybko i pobiegł za nią. Doścignął ją dopiero na zakręcie.
-Nie mów mi, że...-mruknął, między wdechami.- Też zaspałaś na trening!
Oboje, w biegu, spojrzeli na siebie i po chwili się roześmiali.
-No ładni z nas kapitanowie...
Razem dobiegli na teren szkoły i skierowali się do dwóch osobnych hal.
Kaori nacisnęła klamkę. Drzwi były zamknięte.
-Huh? - spodziewała się, że chłopaki wezmą klucz i otworzą sobie salę, ale żadnego z nich nigdzie nie było widać.
Spojrzała na zegarek.
Dochodziła szósta rano.
-Naprawdę?! - jęknęła, uderzając otwartą dłonią w czoło. - To wszystko przez ten telefon...Midorima kono yaroooo...
Włożyła ręce w kieszenie i skierowała się na halę siatkarzy, gdzie prawdopodobnie Hayato zachodził w głowę, dlaczego tam nikogo nie ma.
Jednak z pomieszczenia dochodziły dźwięki odbijania wielu piłek od parkietu.
-Czeeść! - przywitała się z całą bandą siatkarzy. Gdy ci jej odpowiedzieli, zmieniła buty przy wejściu i podeszła do Yamady - Nie wiedziałam, że przeniosłeś trening na szóstą rano.
Blokujący przestał się rozgrzewać i zaskoczony spojrzał na nią.
-A co, wy macie od siódmej w soboty? - gdy skinęła głową, parsknął śmiechem. - Dopiero byś wstawała, Kaori-chan.
Również się zaśmiała.
-Jesteś podły, Yamada. - powiedziała, spoglądając na drużynę siatkarską - Nie dajesz im pospać w weekend.
***
Jako że Kaori miała jeszcze jakąś godzinę do treningu, postanowiła rozgrzać się i spędzić ją na siatkówce, której...nie cierpiała.
Unikała jej jak ognia, tak samo jak Hayato unikał koszykówki. Jednak dostawszy zaproszenie do gry od całej bandy jęczących siatkarzy pod tytułem Kaaaasaaaamatsuuuuuu-saaaaaaaan!, dołączyła do składu, w którym brakowało libero.
-Dobry odbiór, Kasamatsu-san!
Obrona...
Podbicie...
Dopóki piłka jest w grze, nie przegrają...
Libero jest strażnikiem.
Wspomaga resztę.
Ale sam, nigdy nie zaatakuje.
Nigdy nie przejdzie do ataku.
Mimo to, bez niego atak nie zostałby nawet zaczęty.
Czy nie powinna być Strażnikiem swojej drużyny?
Czy może powinna ruszyć do ataku?
Ale kto będzie strzegł tyłów, jeśli oni zawiodą?!
Wtedy przegrają...jak tamtego dnia.
-Kasamatsu-san, uważaj!
Tak się pogrążyła we własnych myślach, że dopiero okrzyk ją z nich wyrwał, zobaczyła zmierzającą w swoją stronę piłkę, nie zdążyła jej przyjąć.
Piłka z potężną siłą uderzyła ją prosto w twarz i zbiła z nóg.
-Cholera...-mruknęła, leżąc na podłodze, a nad nią zgromadzili się wszyscy. - Dlatego nienawidzę siatkówki.
Siatkarze, widząc że nic się nie stało, roześmiali się, ale zaraz uśmiech zszedł im z twarzy, kiedy zorientowali się jakiego siniaka będzie mieć na twarzy dziewczyna.
Ale Kaori zastanawiała się nad czym innym. Akurat siniak był jej najmniejszym zmartwieniem.
Nie zdążyła odebrać.
***
-ŁOOO! KAPITANIE CO CI SIĘ STAŁO Z TWARZĄ?! - wrzasnął zszokowany Shigeru, wchodząc na salę.
Kaori spojrzała na niego przerażającym wzrokiem. Chłopak się wzdrygnął.
-Udawaj, że nic nie widzisz...- warknęła przez zaciśnięte zęby, ale zaraz ton jej głosu zmienił się, na normalny - Czekaliśmy na ciebie.
Chłopak podszedł do reszty kolegów, przywitał się i usiadł obok nich. Kaori tymczasem stała przed zapisaną tablicą.
-W takim ustawieniu, jakim graliśmy idzie nam dobrze. - zaczęła - Nie wiem jeszcze, czy będzie to podstawowe, czy nie, zadecyduję po meczu z Seirin. Tymczasem przedstawię wam ustawienie na ten mecz, czyli, wedle mojej obietnicy, Kamata stawiam cię na środku. - chłopak pokiwał głową. Dziewczyna spojrzała na drugiego środkowego. - Również ten mecz zadecyduje kto z naszej trójki stanie na środku. Co jeszcze do ciebie...-mruknęła, patrząc na Shigeru.- Chcę, żebyś ćwiczył dalej rzuty za trzy punkty. Jesteś dobry w kryciu, a to może stać się twoją ukrytą bronią.
-Wiem, ale...-zaczął, ale mu przerwała.
-Kapitan Seirin. Przyjrzyj mu się w trakcie meczu.
Nawet jeśli nie wiedział dokładnie o co chodzi, po prostu pokiwał głową i powiedział:
-Tak!
Jeśli opanowałby trójki, znacznie wzrosłaby nasza siła ofensywna. Ktoś z dobrym kryciem, mogący rzucać za trzy...a jednocześnie zdolny do walki pod koszem z kimś pokroju Ootsubo-sana z Shutoku...Zawodnik wszechstronny.
-Dalej, na jedną kwartę, Nakamura i Hideaki zmieniacie się miejscami. - zanim jednak Hide zdążył coś powiedzieć, uniosła rękę. - Tak, wiem. Ale obiecałam Nakamurze, że pozwolę mu zagrać...-tu przeniosła wzrok z rozgrywającego na obrońcę. - Jednak po jednej kwarcie chcę, żebyś wrócił na obronę. Będziesz tam potrzebny, bo Hideaki w tym leży i to bardzo.
Rin nie był zadowolony, że powiedziano mu to tak bezpośrednio, ale wiedział że to prawda.
- Dzisiaj na treningu przećwiczymy to ustawienie i jeszcze to pierwsze z meczu z Kaijou. Również też omówimy i przećwiczymy najsłabsze momenty z tamtego sparingu. Ale najpierw, pogadamy sobie jeszcze o zawodnikach Seirin, więc...-rzuciła w ich kierunku piłkę. Zaskoczony Ryuji chwycił ją - Wrzuć trójkę.
Nakamura, choć trochę niepewny, podszedł do linii i rzucił piłkę. Poświęcał ostatnio trójkom trochę czasu, by je sobie przypomnieć i teraz udało mu się. Kula wpadła do kosza, a chłopak był z tego powodu bardzo zadowolony.
-Numer cztery, kapitan Seirin, na pozycji rzucającego obrońcy, Hyuga Junpei. Gość potrafi grać pod największą presją. Jeśli dorwie się do piłki...- spojrzała na kosz - Na pewno trafi.
Podniosła kulę i zaczęła ją kozłować.
-Numer pięć, rozgrywający, Izuki Shun. Posiada Eagle Eye; innymi słowy widzi całe boisko, pod różnymi kątami, co umożliwia mu dokładne podania i podejmowanie najlepszych decyzji. To jemu Hyuga zostawia tworzenie zagrań i to dzięki niemu istnieje zarówno ofensywa, jak i defensywa Seirin.
-Kapitanie...-odezwał się Rin. Dziewczyna spojrzała na niego. - Znasz całą resztę z Pokolenia Cudów, prawda? Grałaś z nimi przez dwa lata.
Kaori westchnęła, obracając piłkę na palcu.
-Rozumiem, że jako rozgrywającego najbardziej interesuje cię Akashi.
Hideaki zamilkł, zaskoczony tym, jak szybko Kasamatsu to wywnioskowała i to tylko po jednym pytaniu. W sumie nie było to nic dziwnego, pośród czterech zawodników tylko Kamata i Nakamura starli się w gimnazjum z Teiko i to w trzeciej klasie, gdy Kaori już tam nie było.
-Żeby wszystko było jasne...-ruszyła w stronę kosza i z dwutaktu wrzuciła tam piłkę. Kula upadła na ziemię, odbijając się. Kaori stanęła przodem do swoich zawodników. - Co to było, twoim zdaniem?
Niepewny, o co dokładnie chodzi, rozgrywający odpowiedział:
-Rzut z dwutaktu.
-W którym momencie zareagowałbyś, żeby go zatrzymać?
-Um...-przyłożył rękę do brody - Prawdopodobnie wyskoczyłbym przed tobą.
Kasamatsu przeszyła go wzrokiem, ale to nie było jakieś straszne spojrzenie lecz raczej zadowolone, mimo to miało jakby iskierkę ostrości, przez chwilę.
-Bo normalnie każdy by to zrobił. Ale Akashi zabrałby piłkę, zanim ruszyłbyś do dwutaktu.
Zapadła cisza, którą po chwili przerwała.
-Cała nasza siódemka grała w Teiko. Poznaliście już Kise z Kaijou. Niedługo poznacie Tet...Kuroko z Seirin. Ale...- oparła się o parapet - To nie koniec. Jeszcze co do Tokio, mamy tu Midorimę Shintarou w Shutoku...
-Ten od trójek.- Shigeru bardziej stwierdził, niż zapytał- Ten od tych cholernych trójek.
To przez tamtą miażdżącą klęskę zacząłem je ćwiczyć...
Reszcie na usta cisnęło się pytanie, skąd taka zawziętość skierowana do strzelca z Pokolenia Cudów, ale Kaori kontynuowała:
-I uważany chyba za najlepszego, młodego skrzydłowego w Japonii...Aomine Daiki. Był asem Teiko. Istny potwór, który teraz jest w Touou.
Nakamura przełknął ślinę. Jeden jedyny raz starł się z tym gościem. Cholernie szybki, zwinny i niesamowicie utalentowany - tak można było go opisać w ogromnym skrócie.
-Ale była was siódemka, prawda?- wtrącił Shinji - Brakuje jeszcze dwóch.
-Tych dwóch...-obróciła się do nich plecami i znów wrzuciła piłkę do kosza.- Akashi gra w Rakuzan. Natomiast Murasakibara Atsushi...- ponownie spojrzała na nich, a w jej oczach pojawił się dziwny błysk- Został zawodnikiem Yosen z Akity.
Zarówno Shigeru jak Ryuji wiedzieli: ogromny środkowy, który po prostu nie ruszał się spod kosza. Blokował wszystko. I to jakby od niechcenia. Jedną łapą blokował, a drugą tłumił ziewnięcie.
A oni obiecali go pokonać.
-Co tylko znaczy, że...-znowu zaczęła obracać piłkę na palcu - Musimy go pokonać.
Koganei Shinji. Zaczął grać zaledwie rok temu, ale... to jedyny spośród drugoklasistów w Seirin, który potrafił dość dobrze stwierdzić, dzięki "Animal Instinct", co zamierzam zrobić. Jak na całkowitego nowicjusza jest całkiem niezły.
Kiyoshi Teppei. Zniszczyliśmy go raz z Atsu-chanem. W zeszłym roku wypadł z Finału Ligi przez kontuzję, co oczywiście było sprawką Krzaczastego, a z tego, co mówił Shun, na razie nie wróci.
Mitobe Rinnosuke. Cichy, a jednak całkiem mocny środkowy. Niełatwo go zatrzymać. Swoją drogą dziwny gość, nie odezwał się chyba ani razu.
Tsuchida Satoshi. Skrzydłowy, dobrze radzący sobie ze zbiórkami.
No i...
Tetsu. Szósty gracz widmo. Wyspecjalizowany w podaniach. Jego niska prezencja powoduje, że praktycznie żaden z was nie będzie w stanie go zauważyć. Będziecie się zastanawiać kto, kiedy i skąd dostał podanie...
Prawdopodobnie będzie współpracował z Shunem i z tym ich nowym, genialnym zawodnikiem, Kagamim.
Po całym omówieniu przeszli do treningu. Najpierw oczywiście ruszyli na standardowe biegi. Kaori miała już zamiar podnieść do maksimum szybkość wszystkich czterech, ale to wymagało czasu. Gdyby osiągnęli maks swoich możliwości, wtedy na boisku byliby niedoścignieni dla większości zwykłych graczy.
Potem, ruszyli na boisko, które leżało przy stali. Podzielili się na dwa małe zespoliki i rozegrali mini meczyk na rozgrzewkę. Dalej nastał czas na część właściwą, czyli taktyki, podania, zmyłki i testowanie nowego ustawienia.
Mecz z Seirin i tym samym Inter-High zbliżały się nieubłaganie.
***
Gdzieś w okolicach Tokio, obóz treningowy Shutoku
Takao z uśmiechem minął jednego z przeciwników i podał piłkę do Midorimy. Ten wyskoczył w powietrze i wyrzucił wysoko kulę, która perfekcyjnie wpadła do kosza.
-Dobry rzut, Shin-chan. - mruknął Kazunari, ale zaraz skrzywił się, gdy Shintarou podniósł piłkę i rzucił nią prosto w niego. - Za co to? - zapytał pokrzywdzonym tonem.
-Dobrze wiesz za co, Bakao.
_______________________________________________________________________________
Dzisiaj żaden soundtrack nie został dopasowany. W kolejnym rozdziale możecie się spodziewać meczu z Seirin - a następnie przejdziemy do Inter-High. Akcja rozkręca się powoli, ale niedługo już będzie wieeeeelkie bum.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top