Rozdział 31 - Ten ostatni mecz. Wola Asa.

Zostawiam Was z tym rozdziałem, a teraz idę się uczyć. Naprawdę.

Zapnijcie pasy i zaczynajcie! :D 

________________________________________________________________________________

Piłka wyleciała na aut. 

Tablica wskazywała pięćdziesiąt dla czterdziestu pięciu dla Shutoku.

Kaori opuściła się na jedno kolano. Midorima stał w miejscu i przyglądał się jej tym swoim obojętnym wzrokiem.

-Co się tak gapisz...-syknęła z lekko drwiącym uśmieszkiem - Ja niczego nie żałuję, Midorima.

-Poświęciłaś mecz z Seirin dla pojedynku z przyjacielem. - powiedział krótko - Mogłaś wtedy wygrać, Kasamatsu i dzisiejsza przegrana nie byłaby dla ciebie wyrokiem.

Granatowowłosa przesunęła prawą nogę do przodu tak, że się o nią oparła i podniosła wyżej głowę.

-Wyrokiem? Kto powiedział, że przegrałam? - zmierzyła go wzrokiem - To nie koniec.

Zielonowłosy prychnął.

Zawodniczka stanęła na nogi, a głowę miała lekko opuszczoną, na jej twarzy zamajaczył straszny uśmieszek.

-Oboje dobrze wiemy, że zwycięzca będzie tylko jeden.

-Aut! - zawołał sędzia - Piłka dla białych!

Cały czas polegał na drużynie. - pomyślała, obserwując jak zielonowłosy wraca na swoją pozycję -Mamy wciąż drugą kwartę, a on cały czas gra zespołowo. Przez obie kwarty rzucał dla swoich przyjaciół. Nie jest już dłużej takim egoistą...nigdy już nie wróci do gry w pojedynkę. 

Parsknęła śmiechem.

Zaskakujesz mnie, Midorima. Od dnia wczorajszego, gdy podałeś piłkę do Takao, zrobiłeś ogromny krok naprzód.

Po prawdzie? Mam jeszcze wystarczająco sił, by go zatrzymać. Ale Shutoku to nie tylko Midorima i nawet on zdał sobie z tego sprawę.

Do tego...

Zerknęła w stronę Himury.

Jeszcze nie teraz...

Musimy wytrzymać pierwszą połowę. Shutoku myśli, że złapało nas na swój haczyk. Tymczasem, z ich gry, wynika...

...Że nie zauważyli, że złapaliśmy ich od tyłu.- pomyślał Himura - Ale Kasamatsu...musimy zmienić taktykę.

Aaach! Ale ten zielonowłosy dupek zaczyna mnie denerwować!

Takao wznawiał z autu. Podał do Miyajiego. Ten wraz z Kimurą poprowadził atak.

A dzisiaj, grasz jak ja.

Dla drużyny.

Zabrzmiał gwizdek oznaczający koniec drugiej kwarty.

***

Obie drużyny zeszły do szatni na dziesięciominutową przerwę. Tymczasem na trybunach rozległy się rozmowy.

-Może teraz coś powiesz? - prychnął Wakamatsu.

-Coś się tak uczepił? - warknął Daiki, po czym oparł twarz na prawej dłoni. - Kolejna połowa będzie dwa razy ostrzejsza niż ta. Za pół godziny poznamy zwycięzcę.

W ich wspólnym słowniku, w tym meczu, nie ma słowa remis.

Kagami nawet nie otworzył gęby. Siedział i widocznie nad czymś rozmyślał. Hyuga pacnął Izukiego w łeb.

-Wygra...-powiedział Shun - Na pewno. Nawet jeśli jej przeciwnikiem jest Midorima.

-Fakt, Okamino wystarczyłby remis. - powiedział Kobori - Ale jeśli jest tak, jak mówi Kise...

Yukio, który zniknął z trybun, szedł właśnie w kierunku szatni.

Zatrzymał się jednak koło damskiej toalety i oparł o ścianę. 

Czekał tak chwilę, aż w końcu, na dźwięk skrzypienia drzwi, obrócił się i stanął twarzą w twarz z kuzynką.

Pobladła granatowowłosa nerwowo otarła usta wierzchem dłoni, drugą ręką opierając się o ścianę.

Kapitan Kaijou wyciągnął w jej stronę obie ręce.

-To...-powiedział, otwierając prawą dłoń - Wiesz, na co.

Kaori zacisnęła zęby.

-A to...-podał w jej stronę coś zwiniętego i czarnego. - Na obniżenie zmęczenia mięśni.

-Mam nosić twoje stare skarpety, Yukio? - uniosła brwi, a na usta wpłynął lekki uśmieszek.

-To nówki nieśmigane, baka! Nawet metkę mają! - fuknął, a po chwili spoważniał.- Chcesz wygrać, czy nie?

Parsknęła lekko drwiącym śmiechem.

-Nie tak, że chcę...-powiedziała, przyjmując obie rzeczy - Tylko wygram.

Tymczasem, w szatni Shutoku

-Tak trzymać. - powiedział trener - Kasamatsu już nie daje rady. Wygramy ten mecz.

-Ale mamy inny problem...-wtrącił Ootsubo - Midorima, czy...

Wszyscy spojrzeli na zielonowłosego.

-Nie. - powiedział krótko - Dam radę. Rak jest dzisiaj na pierwszym miejscu. Mam wygraną w kieszeni.

Zawodnicy Shutoku popatrzeli po sobie. Wiele mieli do powiedzenia na ten temat, ale skoro obrońca mówił, że sobie poradzi, to znaczyło że sobie poradzi.

Takao obdarzył go długim spojrzeniem.


-No...-Yukio walnął kuzynkę w plecy, przez co poleciała parę kroków wprzód. - A teraz idź i skop ich!

-Senpai!

Kapitan Kaijou uniósł oczy do góry. Kise jednak już wcześniej postanowił pójść za nim.

Blondyn uśmiechnął się lekko i stanął obok. Spojrzała na niego.

-Wyglądasz tragicznie. - powiedział.

Zmrużyła oczy.

-Zamknij się, Kise.

-Mówię tylko...

-Przestańcie! - warknęła nagle i przybliżyła się - Nie jestem małą dziewczynką, nie musicie, nie będziecie i nie możecie mnie kontrolować! Więc albo w tej chwili zrobicie wyjazd na trybuny i będziecie oglądać w spokoju jak wygrywam z tą zielonowłosą marudą, albo was sama tam wykopię!

I nie czekając na odpowiedź, ruszyła dalej, szybkim krokiem, trzymając dłonie w kieszeniach bluzy i pomstując pod nosem.

-Chcielibyście, wy dupki. Wszystkim wam pokażę na Winter Cup, cholernie dranie...Popamiętacie mnie...Kusooooo! - wydarła się na cały korytarz.

Blondyn wychylił się do przodu, odprowadzając ją wzrokiem.

-Jezu...-powiedział z zażenowaną miną- Módlmy się, by Midorimacchi wyszedł cało z tego meczu.

***

https://youtu.be/FTFJmrkHPgo

Drzwi otworzyły się. Do środka weszła nabuzowana granatowowłosa.

-Kasamatsu. - powiedział od razu Himura.

Ledwo postawiła nogę w szatni. Wszyscy wyglądali na niezmiernie poważnych.

-Co jest? - zapytała, spoglądając na każdego z osobna, spuszczając nieco z tonu. - Wyduście to z siebie.

-Kapitanie! Poza boiskiem masz za dużo obowiązków i na nim też! - zawołał Kamata - Gdyby jeden zawodnik mógł wbić wszystko, nie byłoby sportów drużynowych. Zostaw podejmowanie Shutoku nam.

-Dokładnie. - poparł go Hideaki. - Skup się na Midorimie. 

-To twój przeciwnik. - odezwał się Ibuka.

-A my zajmiemy się resztą. - dodał Nakamura.

Stała, niczym oszołomiona. Nie miała pojęcia skąd się im to wzięło i dlaczego. Cały dzień chodziła jak rozbita, a teraz jeszcze bardziej nie ogarniała.

-Co wy...

-Kasamatsu. Graj jak as. - powiedział nagle Himura.

Spojrzała na niego z niezrozumieniem.

Czarnowłosy stanął przed nią i położył jej dłonie na ramionach.

-Wezmę na siebie obowiązki kapitana. Poprowadzę drużynę i dzisiaj to ja wezmę za nią odpowiedzialność. A ty rób, co umiesz najlepiej. Poprowadzenie drużyny do zwycięstwa jest zadaniem asa!

Stań się asem!

Zrobiłaś już pierwszy krok. Narodziłaś się z popiołów jako as. Twoim zadaniem jest poprowadzenie drużyny do zwycięstwa.

-Zostaw wszystkie obowiązki, poza jednym. Zostaw troskę o drużynę, o taktyki, o grę. Jedynym twoim dzisiejszym zadaniem jest pokonanie Midorimy! Tylko tyle! Nic więcej cię nie interesuje, Kasamatsu!

Zmarszczyła brwi.

-Mam zagrać tak egoistycznie?

-To nie egoizm. - powiedział Himura - Tylko wolna gra, wolna ręka, wolna wola. Coś, co powinien mieć zawsze zapewnione członek Pokolenia Cudów.

Zamilkła, a trzecioklasista kontynuował.

-Nie jesteście zwykłymi graczami. Tak jak kiedyś sama powiedziałaś: Zawodnika Pokolenia Cudów może zatrzymać tylko inny zawodnik z Pokolenia Cudów. A wewnętrzny pojedynek z Midorimą nie oznacza braku gry zespołowej. A raczej całkowicie odwrotnie. Dzięki temu, że to ty się nim zajmiesz, zagramy najlepiej.

I wtedy coś się stało. Jakby kamień z niej spadł. A pojawiła się wiara i wola.

Takahiro, widząc że jego mowa dotarła, zwrócił się do pozostałych.

-Taktyka ulega zmianie, tak jak mówiliśmy. A i Hideaki, zamienimy się na krycie. 

Czarnowłosy zamrugał zaskoczony.

-Dlaczego? - zapytał zdziwiony - Przecież...

-Tak, dobrze sobie radzisz. - powiedział od razu Himura - Nie o to chodzi. Ten pierwszak to najniższy gracz w zespole, to po pierwsze. Po drugie posiada Hawk Eye. Widziałeś, że nawet ten rozgrywający Seirin, który jest jednym z najlepszych w naszej prefekturze, miał z nim problem. A twój wzrost przy kryciu przyda się przy kim innym, konkretnie przy ich silnym skrzydłowym.

Przestąpił z nogi na nogę.

-Od tej pory rozgrywający Shutoku to mój problem. Gdy Kasamatsu będzie blokowała Midorimę, atakujemy w większości trójkami. Grając w ten sposób zyskamy szybko przewagę. A...

Przyglądała się temu z boku, w milczeniu. Jak spokojnie do nich przemawia. Jak daje wskazówki. Jak odpowiada na pytania. Jak rozwiewa wątpliwości.

Pamiętała.

Pamiętała, gdy Ayagewa pytał, kto według niej mógłby zostać kapitanem.

I wymieniła wtedy to jedno, jedyne nazwisko i imię.

Himura Takahiro.

***

https://youtu.be/HTmDNOG-dGQ

Zawodnicy Okamino wrócili na salę. Akademia Touou spojrzała na granatowowłosą, która się rozciągała. Na nogach miała czarne skarpety sięgające niemalże do kolan.

Co możesz zrobić...Możesz wykorzystać ostatnie chwile "Reinforcement". Ale gdy to zrobisz, padniesz na twarz. Przed tobą jeszcze dwie kwarty. - pomyślał Aomine - Jak z tego wyjdziesz?

-Skończyły jej się siły w najgorszym momencie. - odezwał się Hyuga - Shutoku zaczyna się rozkręcać. Mimo że Midorima też jest zmęczony i tak jest w lepszej kondycji. Odpoczęła parę minut, ale na jak długo jej to wystarczy?

-Kascchi doskonale zna swoje możliwości.

-Ale...-prychnął Aomine - Nikt mi nie powie, że to już koniec. Ona...doskonale wie, że...

Fakt, nie zagram tak jak wczoraj, czy przedwczoraj. Pojechałam trochę po bandzie w meczu z Kirisaki Daichii. Ale...

-Musi mieć coś w zanadrzu. - stwierdził Izuki - Jeśliby nie miała, wczoraj by tak nie zagrała. Chyba że...

-Kapitanie.

Obróciła się. Naprzeciw niej stała cała drużyna.

-Dasz radę. - powiedział Himura - Wiemy to.

-Wierzymy w ciebie, kapitanie!

Nie mogę się cofać.

Midorima raptownie przystanął. I spojrzał w poprzek boiska.

-Kasamatsu...

Miał to dziwne wrażenie. Czegoś groźnego.

Stała na pustej przestrzeni. Pod nogami miała falującą wodę. Z której nagle wyłoniły się czarne drzwi.

Uśmiechnęła się gorzko.

Mam przejść na teren z zakazem wstępu, który sama, z trudem zamknęłam bardzo dawno temu?

Coś jednak przykuło jej uwagę. A mianowicie klamka w drzwiach, której nigdy wcześniej nie było. 

Podeszła bliżej i lekko przyłożyła tam rękę.

Parsknęła śmiechem.

Nigdy.

Drzwi zniknęły. Pod jej stopami lekko falowała woda. Podobnie, jak w tamtym stanie, gdy zobaczyła tajemnicze wrota.

Wrażenie u Midorimy zniknęło.

Więc co powinnam zrobić? Jak wyzyskać choć trochę więcej siły?

Gra została wznowiona. Hideaki kozłował piłkę. Cały czas stał obok niego Takao. Żeby zmienić się na krycie, musieli najpierw rozegrać.

Kaori odetchnęła głęboko.

https://youtu.be/686eMXnMZLA

Pierwsze podanie poszło do Nakamury. Naprzeciw którego wybiegł Miyaji.

-Dajcie się jej skupić. Pokażcie, że sobie radzicie.- powiedział Himura na odchodne w szatni - Przez pierwsze minuty nie podawajcie do niej. Zróbcie to wtedy, kiedy poprosi o podanie.

Tak jest, senpai.

Nakamura oddał natychmiast piłkę Kamacie. Shigeru wyrwał się do przodu, mając na plecach Ootsubo. Jego celem było dojście do przynajmniej połowy boiska.

Jasnowłosy ustawił się bokiem i rzucił. Jednak nieco się pospieszył, a kapitan Shutoku, który zdążył przebiec pod kosz, zebrał piłkę.

Shigeru warknął.

Shutoku poprowadziło kontratak. Kapitan podał do Takao. Kazunari zatrzymał się, gdy przed nim pojawił się Himura.

Chłopak rozejrzał się czujnie dookoła. Każdy był kryty. Jego obstawiał trzecioklasista. Koło Midorimy wciąż stała Kaori. Pod koszem już przepychali się Ootsubo z jasnowłosym. Popielatowłosy starał się podejmować Miyajiego. Rozgrywający, dotąd jego przeciwnik, teraz starał się nie przepuścić Kimury i wychodziło mu to dość skutecznie.

-Shin-chan!

Zielonowłosy wybiegł do przodu, ale natychmiast przed nim pojawiła się granatowowłosa.

-Kradzież!

Obróciła się w stronę kosza przeciwnika.

-Nie pozwolę ci! - zawołał, blokując jej drogę.

Zwolniła tempo. Zaczęła kozłować piłkę.

-Wiesz, Midorima, coś ci powiem. Z tą grą to miałeś rację. Nad członkiem Pokolenia Cudów nie może ciążyć odpowiedzialność za całą drużynę. - wyprostowała się. - Dlatego wygram dzisiaj z tobą.

-Co za głupoty, nanodayo. - prychnął - Oboje wiemy, że za dwie minuty nie będziesz w stanie w ogóle się ruszyć.

Parsknęła śmiechem.

-Dwie minuty...to mnóstwo czasu!

Przeszła po jego prawej stronie i podała do wbiegającego w środek Himury. Ten złapał kulę, przełożył ją za plecami do drugiej ręki i natychmiast, w tempo oddał na lewe skrzydło, zanim ktokolwiek zdążył się do niego zbliżyć.

-Moja chwila chwały! - zawołał z szerokim uśmiechem Shigeru i rzucił Side Three.

Do kosza wpadła trójeczka.

Pięćdziesiąt do czterdziestu ośmiu dla Shutoku, Okamino odrabiało straty.

Jasnowłosy najpierw trochę schylił się, a potem wyskoczył do góry.

-Tak jest! - zawołał radośnie.

Na trybunach zahuczało.

-Przełamanie!

Pierwszacy Shutoku na boisku stali trochę skonfudowani.

-Nie grali z nim nigdy wcześniej...-powiedział Takao - Jakim cudem są w stanie tak się dopasować?

Wystarczyło spotkanie przed meczem.

-Widziałem waszą grę. - zwrócił się Himura do Kamaty i Hideakiego. - Grajcie normalnie. Podawajcie normalnie. Będę tam, gdzie powinienem być.

Nieco zdezorientowani gracze spojrzeli na kapitan. Ta uniosła ręce do góry niby w geście bezradności.

-Słuchać senpaia. Wie co mówi.

-Dopasował się! - Takao zacisnął zęby.

Trzecioklasiści Shutoku stanęli obok siebie.

-Niesamowite...-pokręcił głową Ootsubo. - Żeby po rocznej przerwie wciąż tak grał.

-Czemu się tu dziwić...-odpowiedział Kimura - Przecież to Feniks.

Kaori parsknęła śmiechem.

Przypomnieliście sobie wreszcie? Przecież on jest na równi z Niekoronowanymi Królami.

Shutoku wznawiało. Ootsubo kozłował piłkę. Na jego drodze stanął Kamata. Kapitan rozejrzał się i szybko oddał piłkę do Miyajiego, który ruszył do przodu. Tuż za nim biegł Nakamura.

Miyaji oddał piłkę wbiegającemu od tyłu Takao, a sam pobiegł dalej, w stronę kosza przeciwnika.

Planem Shutoku był alley-oop.

Kazunari uśmiechnął się, gdy Nakamurę zasłonił Kimura i natychmiast podał do senpaia.

Ale linię podania, tuż przed będącym już w powietrzu skrzydłowym przeciął Himura, który złapał piłkę i podał ją do przodu.

Na trybunach zaszumiało.

-Niemożliwe...-gracze Seirin nie kryli szoku. - Takao się pomylił?

Kazunari był lekko zdziwiony.

Hideaki przesunął grę do przodu. Podał od razu do Kamaty. Temu piłkę jednak wybił Ootsubo. Shutoku ruszyło ponownie pod kosz przeciwnika.

Takao prowadził grę. Zatrzymał się i rozejrzał.

-Opuściłeś obronę.

Zanim zdążył złapać piłkę, ta zniknęła spod jego palców. Szybkie podanie trafiło do Hideakiego.

-Pokonał Hawk Eye?

Kaori kiwnęła głową. Rin uśmiechnął się szeroko.

-Kapitanie!

Złapała kulę i pobiegła w stronę kosza. Zielonowłosy rzucił się w pogoń.

-W czym jak w czym, ale w szybkości mnie nie pobijesz, Midorima!

50:50

-WYRÓWNALI!

Ale to była jednorazowa akcja. - pomyślała - Jeżeli się zorientują...a może już to zrobili?

Zrobiła wsad na takim zmęczeniu. - pomyślał - Chociaż na to nie wygląda...ma coś w zanadrzu? To możliwe? Nie. Myśl racjonalnie. Nie ma żadnych zapasów. Nie może ich mieć.

Dyszała ciężko.

To koniec moich obecnych możliwości wytrzymałości. Nie dam rady dłużej. Gdybym mogła wyłączyć nerwy i zająć się tylko grą...

Nagle jakby coś jej przyszło do głowy.

Wyłączyć się?

Podanie przecięło w poprzek boisko i trafiło prosto do Midorimy, który od razu wyskoczył w powietrze.

-Cholera..!- zamyśliła się. Nie wyskoczyła.

Szlag!

Za jej plecami pojawił się Kamata, który strącił kulę na aut.

Zielonowłosy przyjrzał się jej uważnie. 

-Skończ z tymi gierkami, Kasamatsu. Wszyscy wiemy, że ledwo stoisz.

Prychnęła.

-Nie doceniasz mnie, Midorima. I nie doceniasz senpaia.

-Takao! - zawołał Taisuke, rzucając piłkę do rozgrywającego.

https://youtu.be/YBiCDhhNf6s

Takahiro wypuścił wolno powietrze z płuc. Zaczął biec powoli do przodu.

Kazunari złapał piłkę i rozejrzał się. Koło Midorimy stała Kaori. Kimura wyszedł do przodu. Czarnowłosy uśmiechnął się, wymierzył i podał.

Ale piłka nie dotarła do skrzydłowego.

Pierwszacy Shutoku zamarli.

-Co takiego?

Niemożliwe. - pomyślał Midorima - Takao...

Mina rozgrywającego wyrażała szok.

Pomyliłem się drugi raz?

Zamiast tego przechwycił ją Himura, który ruszył w stronę kosza.

Rozgrywający Shutoku zacisnął zęby.

-Cholera!

W pogoń za nim ruszył Kazunari, który wyskoczył tuż przed linią trójek.

-Nie pozwolę ci!

Gracz Okamino tylko uśmiechnął się lekko.

-Wstrzymaj się, Takao! - zawołał Miyaji.

Pierwszoklasista spojrzał w dół. Przeciwnik nawet jeszcze nie wyskoczył.

Niech to szlag!

Dopiero gdy rozgrywający Shutoku zaczął opadać, Himura wyskoczył do góry.

53:50

Na trybunach wybuchły krzyki.

-Oooch! Co za akcja!

-Okamino objęło prowadzenie!

Takao stał jak oniemiały. Skrzydłowy klepnął go w bark. Pierwszoklasista zamrugał oczami.

-Kimura-senpai, prze...

Ten pokręcił głową.

-Nie przepraszaj. On też to widzi.

-Huh?

-Feniks, Himura Takahiro. W kwestii obrony czy rzutu, nigdy się nie myli. Ponieważ jest w stanie zobaczyć odległość i posiada świetny refleks. To dzięki niemu tak długo potrafili zatrzymywać Rakuzan od zdobywania punktów z daleka.

-Ta wyjątkowa zdolność nazywa się Phoneix Eye. - powiedziała Kaori - Himura-san jest również niezwykle inteligentny. To dlatego jest w stanie zgrać się doskonale z resztą, nawet jeśli nigdy z nimi nie grał. Wystarczyła mu jedna obserwacja naszej gry.

Ale po kontuzji nie jest w stanie wybiegać całego meczu. Dlatego musieliśmy przetrwać pierwszą połowę...teraz ta będzie należała do nas!

Himura spojrzał znacząco na nią.

-No, młoda...-powiedział Kayuzuki - Rusz się.

-Każdy z nas wie, że to nie koniec. - dodał Haruguchi. - Twoja kolei.

Uśmiechnęła się szeroko.

Wygląda na to, że sobie radzą lepiej, niż się spodziewałam. Więc...

Spojrzała na Midorimę.

Spokojnie możemy przejść do części głównej.

Odetchnęła głęboko.

Co mogę zrobić...

Aomine miał rację. Wykorzystałam "Reinforcement" w poprzednim meczu. Z wewnętrznej siły zostało mi niewiele. Ale jak wykorzystam jej resztki teraz, przegram. To muszę zostawić na sam koniec.

Dlatego zaryzykuję. Zaryzykuję, by wygrać.

Doskonale znam limity was wszystkich, za wyjątkiem Aomine. Dobrze wiem, po ilu minutach jakiej gry odpadnie Kise. Po jakim czasie nawet Akashi będzie miał dość. Ile może przetrwać Kuroko. Jak długo będzie grał Atsu-chan. I ile razy może rzucić w trakcie meczu Midorima. Oboje przekroczyliśmy to, co kiedyś nazywaliśmy granicą.

Ale ja...

Przekroczę swój najnowszy limit. W tym stanie to ryzykowne, ale...

Im bardziej staję się silniejsza, tym bardziej wzrastają moje możliwości. Między starym sto procent, a nowym sto procent jest różnica. Póki zawodnik ma potencjał, zawsze będą rosły jego możliwości. Jasne, że w danym momencie osiągniesz dany poziom. Lecz siła zawodnika nie jest skończona.

A ja tego potencjału nigdy nie stracę.

"Reinforcement". Krótko mówiąc, taki dopalacz.

Ale...to zwyczajnie dodatkowa siła fizyczna.

"Reinforcement", a przekroczenie limitu podstawowej siły to zupełnie inna sprawa.

Tym razem nie zdejmuję ogranicznika.

Tylko łamię granice możliwości własnej wytrzymałości.

Dla mojej drużyny.

Nie wiem co się stanie, ale muszę spróbować.

Żeby to zrobić, muszę zrobić coś więcej, niż tylko się skupić.  Bez tego nie mam najmniejszych szans. Muszę się tymczasowo, całkowicie wyłączyć, by wydobyć to z siebie. Wciągnąć się w grę...jeszcze bardziej. 

Do stopnia, w którym nie będę już za wiele myśleć. W którym wyłączę wszystkie receptory, poza tymi niezbędnymi. Do momentu, gdzie nie będę czuć zmęczenia.

Ale jedynie się wyłączyć. Co by się nie działo, nie mogę przejść na tamten teren.

Powoli. Spokojnie. Spokój mi pomoże.

Wróciła na boisko. A obok stał Midorima, który obdarzył ją zimnym spojrzeniem.

-Kasamatsu. Tego, że jesteś kobietą, nie zmienisz. Z definicji kobiety są słabsze od mężczyzn. Tak naprawdę, chociaż jesteś częścią Pokolenia Cudów i tak jesteś słabsza od nas wszystkich.

Przystanęła. I założyła ręce na boki.

Nagle cała sala mogła poczuć naprawdę przerażającą, trzaskającą niczym burza aurę.

https://youtu.be/lkUNEBkf0FY

-Ooo nie...-powiedziała, niby spokojnie i odwróciła się w jego kierunku. Z oczu miotały błyskawice. Twarz wykrzywił przerażający uśmieszek.- Tym razem przegiąłeś, ty pierdolony czterooki rozmiękły glucie w cosplayu marchewki.

Na trybunach Akechi i Haruguchi próbowali powstrzymać śmiech spowodowany usłyszanym tekstem. Himura stał niezwruszenie, zawodnicy Shutoku zamarli w miejscu, a pozostali gracze Okamino postanowili odsunąć się na bezpieczniejszą odległość.

Midorima stał jak zamurowany.

-Sprzątnę ci bilet sprzed nosa, nawet jeśli to miałaby być ostatnia rzecz, którą zrobię.

Trybuny ucichły. Zapadła absolutna cisza, którą jednak ktoś przerwał.

-Tak jest, Kaori-chan! - zawołała wściekła Momoi - Pokaż mu!

-Yyy...- siedzący obok Daiki nie był w stanie wydusić słowa, ale w jego wzroku widać było malutkie iskierki przerażenia.

-P...Po co to powiedział...-wyjąkał zaskoczony Kise - Nigdy by tak nawet nie pomyślał. Kopiesz sobie grób, Midorimacchi...

Znowu znalazła się na pustej, ciemnej przestrzeni. A przed sobą miała czarne drzwi.

Nie...

Nie złamie mnie takie coś. Nie złamią mnie już nigdy żadne słowa. Żadna sytuacja.

Nigdy. Pamiętam o tym, Shun.

Jest inny sposób.

Obróciła się, by nie widzieć drzwi.

Takao podał w stronę Midorimy.

Usiadła na falującej powierzchni. Nie wpadła do środka. Siedziała.

Tuż za nią pojawił się lampart. Jako charakter jej Animal Instinct.

Drużyno...zostawiam wam pozostałych. A wy pozostawcie Midorimę w moich rękach.

Kot siedzący za nią zniknął, pozostawiając po sobie przez chwilę jedynie zanikające oczy.

Cały czas siedząc w pustej przestrzeni, otworzyła oczy, w których zabłysło coś dzikiego. 

Otworzyła oczy. Zielonowłosy już był w powietrzu, unosząc ręce.

Zgięła nogi i wyskoczyła. Dotarła do najwyższego punktu naprawdę szybko.

Midorima rozszerzył oczy.

-Co takiego?! - krzyknął Miyaji.

Jak to możliwe...-pomyślał Takao - Jakim cudem ma jeszcze siłę?

Nie...-pomyślał Midorima, a w jego oczach malowało się zupełne zaskoczenie - To coś innego. Ciężko w to uwierzyć, ale wygląda jakby odzyskała siły.

Kaori nie wybiła mu piłki. Tylko przechwyciła w locie.

-Co?

Trochę szczęścia w tym było, bo nie umie tego jeszcze doskonale zrobić...a przynajmniej nie umiała. - pomyślał Kise - Cholera wie.

Ryouta uśmiechnął się lekko. To właśnie na obozie z Kaijou powstała druga wersja Demon Hand, pozwalająca na chwyt.

Natychmiastowe podanie poszło do Himury, który korzystając z zaskoczenia graczy Shutoku wrzucił im trójkę.

56:50

Wylądowali. Zielonowłosy zszokowany patrzył na Kaori. 

Ta nie odezwała się ani słowem. A rozszerzone oczy, który były więcej niż kiedykolwiek niebieskie, miały w sobie coś dzikiego.

https://youtu.be/PAbQJFo_C28

Aomine zmarszczył brwi.

-To...

Kise zamarł.

Stojący w najwyższym rzędzie czerwonowłosy chłopak w białej bluzie rozszerzył oczy w niemym zachwycie.

-Co tu się właśnie stało?! - wydarł się Wakamatsu. - Przecież nie miała już siły!

-To coś innego. - powiedziała Riko - Mogę stwierdzić, że nadal ledwo stoi. Ale jakby tego nie czuje.

-W takim razie jak do tego doszło? - zapytał Koga.

Przez chwilę wśród graczy Seirin zapanowało milczenie, które przerwał po chwili Kagami.

-Jej aura...jej obecność...wszystko się zmieniło. - odezwał się nagle, a wszyscy, zdziwieni spojrzeli na niego. - Nie umiem tego wyjaśnić, ale...

Gracze Touou poruszyli się.

-O co ci chodzi, Aomine? - zapytał Imayoshi.

-To nie jest żadna technika.- odezwał się granatowowłosy - To pewnego rodzaju stan.

-Stan? Co masz przez to na myśli?

Granatowowłosa stała na boisku, a w jej oczach było widać coś dzikiego.

-Popatrz na nią. To stan, w którym wybierasz sobie jeden cel i wyłączasz umysł na wszystko inne. Ona już nie rejestruje, przeciwko komu gra, tak samo praktycznie nie rejestruje własnych odczuć. Krótko mówiąc, wyłączyła się przede wszystkim na zmęczenie. Ma tylko jeden cel. Zatrzymać Midorimę.

Wakamatsu aż obrócił się w jego kierunku.

-Coś takiego jest możliwe?

-Tylko dla zawodnika, który ma naprawdę wielki potencjał, jest uparty jak osioł oraz nienawidzi przegranej. Ale w tym momencie to cholernie niebezpieczny stan.

-Jak to? - zapytała Momoi - Ona właśnie przekroczyła swoje możliwości.

Aomine kiwnął głową.

-Właśnie. Nazwa tego stanu brzmi Instinct Beyond Control. Chodzi tu o to, że nie myśli o grze, jako grze, pozwoliła instynktowi przejąć wodze, przy prawie kompletnym braku kontroli. Nie musi przy tym używać żadnej ze swoich technik.

Chociaż brzmi podobnie do Zone, w praktyce jest to zupełnie coś innego.

-Rozumiem. - powiedział Imayoshi - Mówiąc o niebezpieczeństwie masz na myśli to, że weszła w ten stan praktycznie padnięta. Z jednej strony przekroczy swój limit i ustanowi nowy, ale z drugiej strony...

-Tak.

-W takim układzie...-odezwał się Kise - Po tym meczu...

-Będzie więcej niż wyczerpana. Może doprowadzić się do naprawdę kiepskiego stanu. - powiedziała Riko. 

-W innym wypadku nie stanowiłoby to problemu. Ale teraz...

Yukio uderzył pięścią w krzesełko.

-Tak dużo dla głupiej wygranej. - zacisnął zęby ze zdenerwowania. - Dla pieprzonego biletu...

Na boisku Himura spojrzał na Kaori.

To jest to. - pomyślał i dał znać chłopakom. Tamci skinęli głowami.

-...A gdy Kasamatsu odizoluje Midorimę...gdy skupi się już tylko na nim...-Himura wskazał na siebie, Nakamurę i Kamatę - Zagramy na trzech rzucających obrońców.

Zaskoczona drużyna popatrzyła po sobie. Tego się nie spodziewali. Bo przecież...

Szansa zrobienia tego w całości do eliminacji jest równa temu, że Midorima zacznie podawać...

Parsknęła śmiechem.

Cóż...teraz, gdy to zrobił, nasza kolej na wyciągnięcie asa z rękawa.

https://youtu.be/2qJnyqbcawU

(Od 2:28, Aomine Daiki II)

Takao wznawiał grę. Tuż przed nim zajdował się Himura.

Midorima patrzył gniewnie na granatowowłosą.

-Co próbujesz zrobić, Kasamatsu? - prychnął obrońca - Odcinając mnie, odcinasz samą siebie.

Nie odezwała się ani słowem.

-Tsk.

Tymczasem po drugiej stronie boiska Takao miał niezłe problemy. 

Phoneix Eye, co...-pomyślał - Niestety, ale nie pokonasz mnie tak łatwo, Himura-san!

Dryblingiem minął trzecioklasistę i podał do Miyajiego. 

Naprzeciw skrzydłowego wyszedł Nakamura. Tamten zacisnął zęby i rozejrzał się szybko. Zrobił zmyłkę oczami i podał do Midorimy.

-Głupota.- powiedział zielonowłosy - Takie coś nie jest możliwe.

Wyskoczył w powietrze. Poszła jego śladem.

Takao ruszył do przodu.

Midorima podniósł ręce do góry...

Ale w mgnieniu oka nagle podał.

-Co?! - zawodnicy Shutoku rozszerzyli oczy. Na hali wybuchły wrzaski.

Między Takao i będącym wciąż w powietrzu Midorimą znajdował się Himura. Do podania by nie doszło. Ale nie tylko o to chodziło.

Ręka granatowowłosej była tuż obok dłoni zielonowłosego, w której chwilę wcześniej trzymał kulę.

A obecnie, piłka znajdowała się poza linią boczną.

-Czas dla Shutoku!

***

Takao usiadł na ławce i spuścił głowę. Midorima milczał.

-Co to za pospuszczane głowy! - warknął Miyaji i walnął i jednego i drugiego w tyły głów. - Mecz się jeszcze nie skończył, do cholery!

Kazunari nadal siedział cicho. Shintarou poprawił okulary. Intensywnie nad czymś myślał.

To zachowanie...Kasamatsu, czy ty...

-Nie spodziewaliśmy się ani Feniksa, ani takiej jakości gry w jego wykonaniu. - odezwał się Ootsubo - Wygląda na to, że pierwsza kwarta to nie było wszystko, na co ich stać. Nie braliśmy go w naszej taktyce.

-Ale musieli mieć konkretny powód, dla którego nie użyli go w pierwszej połowie meczu. - powiedział trener, krzyżując ręce - Chłopak jest świeżo po powrocie. Nie ma możliwości, by wybiegał cały mecz. A teraz dopiero się rozkręca. Co do Kasamatsu...-spojrzał na zielonowłosego -Jak wyjaśnisz, że trzyma się dalej, Midorima?

-Nie mam pojęcia. - skłamał gładko - Ale wiem jedno. Nie dotrwa w tym stanie do końca meczu.

-Co z taktyką? - zapytał Miyaji - Zmieniamy coś?

-Nie. - powiedział trener - Midorima zajmie się Kasamatsu. A wy resztą.


Himura stanął przy ławce.

-Tak trzymać. W tej chwili mamy ich w szachu. Teraz musimy zdobyć jak największą przewagę.

-Zaatakuję zarówno wsadami jak i Side Three. - odezwał się Kamata - Nie spodziewają się i tego i tego.

-Grunt to powstrzymać Midorimę od zdobywania punktów. - powiedział Ibuka - Aczkolwiek kapitan całkiem dobrze to wychodzi.

Wszyscy naraz spojrzeli na dziewczynę, która jakby nie rejestrowała ani faktu, że o niej rozmawiają, ani tego, że jest przerwa.

-Wow. - mruknął cicho Hideaki - Pierwszy raz widzę coś takiego.

Kamata zmrużył oczy, wciąż obserwując granatowowłosą. Po chwili odwrócił wzrok i spojrzał przed siebie.

Zrobię to.

W praktyce to było co innego. Widziała wszystko i pamiętała wszystko. Ale to były jakby pomniejsze informacje.

Pierwszą, najważniejszą była gra. 

-Sei-chan, ty się uśmiechasz. - powiedział ze zdumieniem Reo.

Faktycznie, Akashi miał na twarzy delikatny, nieco psychopatyczny uśmieszek.

Przekroczysz tę granicę, Kaori? Czy może nie?

Kotaro zmrużył oczy i obrócił się.

-Jesteś czasami przerażający, wiesz?

***

https://youtu.be/pnOc8Kz7Xwc

Zawodnicy wrócili na boisku. Gracze Shutoku na powrót przybrali poważne, zdecydowane miny.

Wszyscy ustawili się na boisku. Wznawiali biali.

Takao szybko rozegrał. Podanie trafiło prosto do Ootsubo. Kapitan Shutoku postanowił przedrzeć się siłą i środkiem boiska.

Shigeru zabiegł mu drogę. Taisuke przystanął, wciąż kozłując piłkę. Rozejrzał się. Do Takao nie było co podawać, dopóki wszędzie, jak cień, chodził za nim Himura. Podobnie było z Midorimą.

Bach! Kamata za pomocą Devil Claw wybił mu kulę i ruszył w kontrze.

Trzecioklasista zacisnął zęby. Za długo myślał i skończyło się to stratą piłki. Dla gracza jego kalibru było to niedopuszczalne. Ale błędy i tak się zdarzają.

Cały tył był otwarty. Blondyn pobiegł z indywidualną akcją, jednocześnie zauważając parę rzeczy.

Izolacja...-pomyślał, patrząc jak jego koledzy z drużyny starają się zatrzymać przeciwników - Jeden na jednego, nareszcie!

Kapitan Shutoku nie zamierzał odpuścić, ruszył w pogoń za pierwszakiem. Kamata biegł jak najszybciej do przodu.

Nie uda ci się to. - pomyślał Miyaji - Nie rzucisz w biegu trójki!

Ale Shigeru przebiegł linię trójek.

Szlag! - przeszło przez myśl Kimurze - Grał na trójki, a przecież dzisiaj jest na centrze!

-Blokuj go, Ootsubo! - krzyknęli obaj skrzydłowi.

Taisuke rzucił się do przodu. Wyskoczył dosłownie w tym samym momencie co jego przeciwnik.

Kamata wyciągnął rękę z piłką do góry. W tym samym momencie Ootsubo przyłożył swoją dłoń do kuli.

Walka na siłę. Kapitan Shutoku był wyższy. Był silniejszy. Ale jasnowłosy nie zamierzał łatwo sprzedać skóry.

Wisieli w powietrzu i siłowali się.

Nagle rozległ się tupot. Do środka zbiegli Himura i Takao, którzy stali najbliżej. Stało się jasne, co zamierzali obaj środkowi. Albo pokonać przeciwnika...albo podać.

To Ootsubo wygrał pojedynek, wyrzucając piłkę w kierunku Takao. Ale przed rozgrywającego Shutoku przepchnął się Himura, który od razu wycofał grę.

Kazunari zacisnął zęby. Kula trafiła do Nakamury. Ten podał w kierunku Hideakiego, któremu piłkę od razu wybił Kimura.

A do kuli dorwał się Midorima. Naprzeciw którego stanęła Kaori.

-Kasamatsu, na pewno mnie słyszysz. - powiedział wyraźnie - Powiedz mi...-wyskoczył do góry, a na jego twarzy malował się grymas. - Czyś ty kompletnie oszalała?!

Wyskoczyła, wyciągając rękę.

Ale Midorima się tego spodziewał. Nie rzucił. Tylko odbił lekko piłkę od jej wyciągniętej dłoni i złapał ponownie. Zrobił to tuż przed osiągnięciem najwyższego punktu.

Niebieskie oczy rozszerzyły się.

-Odbił to! - zabrzmiało na trybunach.

Zielonowłosy uśmiechnął się lekko. I rzucił piłkę, z ponad połowy boiska, prosto do kosza.

-Nawet na bestię jest sposób. - powiedział cicho, lądując. - Chcę grać przeciwko tobie, a nie bestii.

Spojrzał z góry na dawną koleżankę z drużyny z Teiko.

-Midorima wchodzisz!

Pierwsza klasa gimnazjum.

Położył ostrożnie małą, szklaną figurkę smoka na złożonym ręczniku i przybił piątkę ze schodzącym z boiska Niijimurą. Mecz nie był łatwy. Ale odkąd zebrali się, wszyscy razem, nie było też dla nich jakiegoś wielce skomplikowanego meczu.

Zwłaszcza jego rzuty wszystko ułatwiały. Jednocześnie zdobywał trzy punkty jednym ruchem oraz demotywował przeciwników.

Ta absurdalnie wysoka trajektoria może dobić niejednego.- tak kiedyś powiedziała mu Kaori Kasamatsu, obok której właśnie stanął.

-Jak tam twoje szczęście? - zapytała, wciąż pozostając w pozycji pochylonej, gotowej do biegu.

-Jestem dzisiaj ostatni. Dlatego wolałbym nie grać. A ty...jesteś pierwsza, Kasamatsu.

Uśmiechnęła się lekko.

-Wiesz, że mi na tym nie zależy. Chcę się dobrze bawić. Ale dzięki za tego pluszowego dalmatyńczyka, jest uroczy.

Poprawił okulary i lekko się uśmiechnął.

-Jak nastrój? - zapytał, ale nie doczekał się odpowiedzi. Spojrzał na nią.

Granatowowłosa obserwowała czujnie blondyna z przeciwnej drużyny. Kojarzył go mętnie, gdzieś mu się przewinęło, że nazywają go Bestią Błyskawicy. W tym meczu sprawował się wcale nieźle, chociaż zawodził za każdym razem, gdyż to właśnie ona go zatrzymywała.

Tamtego dnia...-pomyślał - To nie było tylko wciągnięcie się w grę. Tylko to, co teraz. Instinct Beyond Control. Ale wtedy straciłaś kontrolę i coś się stało. Coś dziwnego.

...

Wtedy widziałem to pierwszy i ostatni raz.

-Wystarczy, Atsu-chin. - wielka łapa spoczęła na jej ramieniu. Sytuacja była taka, że nawet Murasakibara postanowił wkroczyć do akcji. - Wystarczy...słyszysz mnie?

Powoli wszystko ustępowało. Dziewczyna zamrugała i spojrzała na niego.

-Midorima...-powiedziała cicho - Powiedz trenerowi, że potrzebuję zmiany.

-Kaori...-Aomine podszedł z drugiej strony.

Zacisnęła zęby.

-Zrób to!

Kiwnął głową. Przekazał to trenerowi. Po chwili zabrzmiał sygnał zmiany.

Tamtego dnia Teiko wygrało. Jednak bez Kaori w pierwszym składzie. Jednak nie dlatego zapamiętał ten mecz. 

Zapamiętał go z innego powodu.

Gdy po meczu szedł korytarzem, by wyjść z hali dostrzegł ją, opartą o ścianę, ze łzami bezwiednie lecącymi po twarzy. Był to pierwszy i również ostatni raz, kiedy widział, że płacze. Przystanął, bo wydawało się, że coś mówiła.

Zacisnęła lewą dłoń na niebiesko-srebrnej bransoletce.

-Przegrałam ze sobą...Zawiodłam nas oboje...

Do dzisiaj nie wiedział o co właściwie chodziło. Al e miał pewne podejrzenia.

-Uspokój się, Kasamatsu.

Dziewczyna nic się nie odezwała, a Midorima zacisnął zęby.

Za to czerwonowłosy rozgrywający przyglądał się temu wszystkiemu w ciszy.

https://youtu.be/JDgr45RiA7o

Kamata miał piłkę. Chociaż Kaori i Shintarou blokowali się nawzajem, gra z Shutoku nie była łatwa. Każdy z Okamino na własnej skórze mógł się przekonać, że ich przeciwnicy nawet bez swojego genialnego strzelca są jedną z najgroźniejszych drużyn w prefekturze.

Himura przeszedł w środek pola.

-Nie pozwolę ci! - zawołał Takao, pojawiając się przed nim.

Takahiro uśmiechnął się i wyskoczył do góry.

Tak nagle trójka, wcale nie przy linii? Przecież...

Wpadło.

Takahiro zaczął wracać, jednocześnie podając kolegom z drużyny jakieś wskazówki.

Przypomniałem sobie. - pomyślał Takao - On był w miesięczniku koszykarskim. Tak jak Kasamatsu-senpai ustępuje jedynie Pokoleniu Cudów...i dodatkowo jeszcze jednemu obrońcy. Oraz...jest spod znaku Bliźniąt.

Kazunari wznowił grę. Podał od razu do Mijayiego. Ten dryblingiem minął Nakamurę i oddał kulę Ootsubo.

Kapitan Shutoku wyrwał się do przodu, ale na jego drodze kolejny raz stanął blondyn.

Devil Claw!

Taisuke zamarł, bo Shigeru przechwycił piłkę i ruszył w stronę kosza. Podał do Hideakiego, Okamino ruszyło z atakiem.

-Wow. - powiedział cicho Haruguchi - Czysto mu to wyszło, co nie, Kayu?

Akechi uśmiechnął się.

-Fajnie się ogląda coś takiego.

Hideaki nawet się nie rozglądając podał na środek boiska, gdzie wbiegł Himura. Ten tylko zmylił graczy Shutoku i wyrzucił piłkę do tyłu, wprost do popielatowłosego.

Przed Nakamurą wyskoczył Miyaji. Ale nie zdążył.

-Okamino zwiększa przewagę!

-Tak jest! - obaj pierwszoklasiści i trzecioklasista przybili sobie piątki.

Przy Midorimie wciąż tkwiła Kaori. Żadne z nich nie było w stanie zrobić postępu.

Shutoku jednak nie zamierzało się poddać. W kolejnej akcji to Miyaji zdobył punkty ze wsadu.

Blondyn z numerem osiem odetchnął głęboko.

Hideaki wznowił grę. Szybko rozegrał. Przekierowana przez Himurę piłka, znalazła się w rękach Shigeru.

Korzystając z tego, że nikogo koło niego nie było, ruszył w stronę kosza przeciwnika. Zawodnicy Shutoku nie zdołali się za daleko oddalić od własnego pola, co tylko w tej sytuacji ułatwiło im powrót.

Biegł do przodu, kozłując piłkę.

-Oi, Kamata, poczekaj. 

Zatrzymał się raptownie. 

-Tak, kapitanie?

Kaori podeszła do niego i klepnęła go w ramię.

-Po prostu...tak czuję, że druga połowa meczu będzie należała do ciebie.

Chłopak stanął na środku boiska. Obrócił się bokiem, jak to czynił przy Side Three.

-Próbuje to zrobić z takiej odległości?

Wyskoczył. 

Dwie białe koszulki mignęły mu przed oczami. Naprzeciwko znajdowali się Ootsubo i Kimura, którzy nie zamierzali pozwolić mu rzucić.

Blondyn uśmiechnął się triumfalnie. I przechylił się do tyłu.

-Fadeaway?!

Piłka ominęła wyciągniętą rękę Kimury i zakręciła się na obręczy.

Po chwili wpadła do środka.

Sędzia odgwizdał trójkę.

Zawodnicy Okamino przez chwilę w szoku spoglądali na skrzydłowego. Na trybunach wybuchły wrzaski. Po chwili na boisku też.

-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa!

-Geniusz zbrodni!

Shigeru Kamata urodził się w czerwcu. Dokładnie, to jedenastego.

-Hej ty! - obrócił się i wskazał prosto na Midorimę. - Tak ty! Zapamiętaj sobie...-obrócił dłoń, którą zwinął w pięść i uderzył się parę razy w klatę, tuż na sercu. - Że jestem spod pieprzonych Bliźniąt!

Zielonowłosy drgnął lekko.

Uważaj na Bliźnięta, które mogą zagrozić twoim planom.

Nie tobie.

Twoim planom.

***

Zabrzmiał gwizdek. Trzecia kwarta zakończyła się. Wilcza Akademia prowadziła już piętnastoma punktami, a wszystko to zawdzięczali blondynowi. Całkowicie się rozkręcił.

-Brawo! - zawołał Ibuka, zakładając ramię przez szyję blondyna i czochrając go po włosach. - Ty cholerny cwaniaku!

Shigeru uśmiechnął się szeroko.

-Wszystko było dobre, ale ten fadeaway to taka truskawka na torcie*. - odezwał się Nakamura i walnął go w plecy - Tak trzymaj!

-Bilet jest na wyciągnięcie ręki. - powiedział Himura - Została ostatnia kwarta. Do roboty!

-Tak jest!

Zawodnicy Shutoku uzupełniali płyny. Wszyscy, poza jednym.

https://youtu.be/FTFJmrkHPgo

-Co jest, Shin-chan? - zapytał Takao i trącił go w ramię - Hej!

Zielonowłosy zamrugał.

-Takao...

-Shin-chan. - powiedział nagle poważnie Kazunari - Naprawdę chcę dostać się z tą drużyną na Winter Cup. Skoro Kaori-chan cię widzi...ja będę patrzył na nią.

Obrońca tylko zmierzył go spokojnym spojrzeniem, w którym czarnowłosy był dostrzec tak rzadką nutkę absolutnego zaufania.

A skoro o absolucie była mowa, jeden Absolut znajdował się na hali. Aomine Daiki zmarszczył brwi. Czuł tę obecność od zaledwie paru minut.

Kise miał podobne wrażenie.

Ale na boisku panowała zupełnie inna atmosfera. Gracze wkroczyli na boisko.

Yukio i Shun mieli na twarzach identyczne miny.

Wystarczy. - pomyślał Izuki - Tego już za wiele.

A miało być tak pięknie. Taki piękny weekend się szykował. - przeszło przez myśl Yukio - Jeśli w ogóle się ruszysz.

Shutoku zdobyło pierwsze punkty w czwartej kwarcie. Z długiego podania Takao, które przeszło ładny kawał boiska, Miyaji zrobił wsad.

Hideaki rozgrywał. Rozejrzał się i podał na prawą stronę, gdzie stała niekryta przez nikogo granatowowłosa.

https://youtu.be/HTmDNOG-dGQ

A przynajmniej do tamtego momentu. Zanim zdążyła uczynić choćby jeden krok zaraz widok przesłoniły jej dwie białe koszulki.

-Podwójne krycie na Kasamatsu!

Niewiarygodne - pomyślał Kise - Midorimacchi...

Potrzebuje pomocy przy kryciu...-przeszło przez myśl Kagamiemu - Porzucił dumę na koszt drużyny.

W oczach mignęły iskierki zaskoczenia.

Coraz bardziej ją zaskakiwał. W sensie pozytywnym. Kryjąc ją razem z Takao odcinał możliwość Manipulacji Kryciem, ponieważ Kazunari ze swoim Hawk Eye był jednym z niewielu zawodników, którzy nie daliby się w to wmanewrować.

Oddała piłkę Himurze. Ten dryblingiem minął Miyajiego i w tempo oddał do stojącego pod koszem przeciwnika Kamaty. Blondyn złapał piłkę i wyskoczył. A wraz z nim wyskoczył Ootsubo.

Shigeru spod znaku Bliźniąt. Może według Oha-Assy miał tylko dopiec planom Raka.

Ale to naprawdę był jego dzień.

-Wbij to!

Zacisnął mocniej dłoń na piłce i wyciągnął rękę do góry. 

Na obozie z Kaijou nie ćwiczyłem tylko rzuty za trzy. Starałem się zwiększyć swoją siłę i jakość mojego wsadu.

Ominął rękę Ootsubo i wsadził kulę do kosza z taką siłą, że aż obręcz się ugięła. Po chwili wylądował gładko na podłodze.

Sędzia odgwizdał kolejne punkty dla Wilczej Akademii. Na trybunach wybuchły krzyki. A sam blondyn zaczął podskakiwać z radości.

-Zrobiłem to! Jesteeeeeeeeeeeeem booooooogiem!

Takao podniósł kulę.

-Przestańcie nas nie doceniać! - krzyknął i rzucił przez pół boiska do Miyajiego. Na jego drodze stanął Nakamura.

Nie będzie rzucał. Przejdzie...z prawej!

-Nie bądź taki do przodu! - zawołał jasnowłosy, mijając go z lewej.

Zmyłka?!

Skrzydłowy po raz kolejny wsadził piłkę do kosza.

-Jeśli myślicie, że nas zatrzymacie to się grubo mylicie!

Shutoku nie zamierzało tanio sprzedać skóry. Przez rzadkie podawanie do Midorimy grało im się trudniej, ale byli dostatecznie dobrzy, by nie dać się przytłoczyć.

https://youtu.be/wx1GWA_NihQ

Graczom Okamino udowodnił to kolejny trafiony rzut, tym razem wykonany przez Takao.

Tymczasem koło Midorimy znów stała Kaori, przyczajona jak dzikie zwierzę, a z każdą kolejną sekundą bardziej się wciągała. Brakowało tylko chwili, by straciła kontrolę.

By przeszła przez swoją Bramę.

Nie wiedziała nawet kiedy wstała. Jej ręka wisiała tuż nad klamką drzwi, które pojawiły się znowu.

Już dotykała klamki. Już ją naciskała.

Ale nagle zatrzymała się.

Ponieważ go usłyszała.

-Kasamatsu. - powiedział Midorima - Trzymaj kontrolę. Nie daj się pochłonąć, słyszysz?

Już nie chodziło mu o sam mecz. Odezwały się w nim uczucia, które gdzieś w głębi żywił do swoich kolegów z drużyny, zarówno obecnej jak i byłej.

-Przestań. To cię zniszczy, doskonale to wiesz. Ani ten mecz ani jakikolwiek inny nie jest wart tego zatracenia.

-Mam zdać się na łaskę Kirisaki Daichii? - warknęła zza zaciśniętych zębów. To było pierwsze jej zdanie wypowiedziane od trzeciej kwarty. - Prędzej mnie żywcem do piekła zabiorą!

-Rozejrzyj się, Kasamatsu. - ktoś położył jej dłoń na ramieniu. Był to Himura. - Miałaś zrobić swoje, ale nie w taki sposób.

Poszła za jego radą. Na trybunach stało kilka osób. Akechi i Haruguchi. Aomine i Momoi. Kise i Yukio. Shun i Kuroko. Oraz...

Midorima też to poczuł. Dotychczas oboje byli maksymalnie skupieni na meczu, więc nie zauważyli.

W najwyższym rzędzie, na samym środku stał czerwonowłosy.

Obrońca Shutoku zmarszczył brwi.

-Akashi...-syknął.

Kasamatsu spojrzała najpierw na dawnego kapitana Teiko, a potem skierowała wzrok na ogniwową męską bransoletkę, którą nosiła na prawym nadgarstku. Przeplatały się tam ogniwa srebrne i niebieskie. Istniały jeszcze tylko dwie podobne bransoletki. Jedna srebrna. Jedna niebieska. A ta była trzecią. Łączącą.

Otworzyła oczy i zatrzymała się. Jej dłoń wisiała tuż nad klamką.

-Wystarczy. Już dość. 

Jakoś sobie poradzę.

Zacisnęła zęby. I wyrżnęła w drzwi pięścią. Te rozpadły się w drzazgi, które spadły do wody.

-Oto moja wola!

Dzięki niej wygram ten mecz.

-Przepraszam...-powiedziała głośno. - Zapomniałam o czymś. I to będzie już... - spojrzała na zawodników Shutoku - Mój ostatni as w rękawie. Ale zrobię to po swojemu!

Zielonowłosy spojrzał na przeciwniczkę.

-Kasamatsu...

-Masz moją wdzięczność, Midorima. - powiedziała cicho - Było naprawdę blisko. Zbyt blisko.

Shintarou wyprostował się.

-Stoisz? - zapytał.

-Zeszło mi to ze łba, ale spięcie mięśni zostało. - prawie że splunęła - Paskudne uczucie. Zawsze tak było. Dokończmy ten mecz, Shinshin.

Przybrał na powrót obojętną minę.

-Jestem za.

Zacisnęła zęby. Nie czuła w tej chwili niczego. Ale pozostałości po Instinct Beyond Control  nie mogły utrzymywać się przez całe, ostatnie dziesięć minut.

Takao uśmiechnął się i przechwycił podanie. Wraz z drużyną ruszył w kontrze. Na jego drodze stanął Himura.

-Daruj sobie, senpai. - mruknął wesoło i minął go po lewej stronie. Himura chciał go gonić, ale skrzywił się i przystanął.

-Tsk...

Kaori spojrzała w tamtym kierunku. Akechi i Haruguchi pochylili się do przodu.

Ibuka Shinji w trakcie meczu zdołał się przekonać kilka razy, że branie czasu to również skomplikowana operacja. Hideaki wybił piłkę na aut.

-Czas dla Okamino!

***

https://youtu.be/nflmoC2UgnA

-Senpai!

Kamata pierwszy znalazł się przy trzecioklasiście, który już siedział na parkiecie.

-Skurcz? - tamten pokiwał głową na boki. Cała drużyna do nich dotarła.

Kasamatsu przyklęknęła na jedno kolano.

-To ta kontuzjowana noga!

Skinął głową. Zawodnicy Okamino pomogli mu wstać i doprowadzili do ławki, bacznie obserwowani przez trybuny oraz graczy Shutoku.

-Tak musiało się skończyć...-mruknął cicho Miyaji - Jak na taką kontuzję i obecną grę...

Takahiro opuścił głowę i szybko oddychał. Coś zaskrzypiało, ktoś usiadł koło niego. Podniósł wzrok, była to granatowowłosa, która dyszała jeszcze ciężej niż on.

Pozostali członkowie drużyny stali nad ławką. Zapadło ciężkie milczenie. Jeśli ich senpai zmuszony byłby do opuszczenia boiska, stali nad krawędzią przegranej.

-Kasamatsu...zaczyna cię puszczać, prawda? - zapytał, widząc że dziewczyna lekko drży. - Nie pociągniesz za długo.

Prychnęła.

-Martw się o siebie, Himura-san. Nie wyleczyłeś się do końca...prawda?

Pierwszoklasiści zamarli. Takahiro umilkł.

-Jak to?!

Takahiro zacisnął zęby.

-Dlaczego...

-Odszedłem z klubu w najgorszym okresie. - powiedział, a jego głos się łamał. - I dla mnie, i dla klubu. Jak mogłem nie zareagować, kiedy wypadł wam zawodnik?

-Wiedziałam. - mruknęła cicho Kaori.

Chłopak uśmiechnął się.

-To głupi skurcz, zaraz mi przejdzie. Żaden ból nie przeszkodzi Wilkowi dopaść swój cel. - podniósł głowę wyżej, w jego oczach coś błyszczało - Ten mecz...to dla mnie ostatni mecz. Ostatnia szansa. Chcę wygrać z wami...z moją drużyną!

Zapadło kłopotliwe milczenie.

-Kapitanie... - zaczął Ibuka.

-Słyszałeś. - mruknęła -  Żaden ból nie przeszkodzi Wilkowi dopaść swój cel.

***

https://youtu.be/RLhaSbIqDNk

Trwała czwarta kwarta. Przewaga Okamino zmniejszyła się do ośmiu punktów. Zaraz po powrocie na boisko Shutoku wykorzystało Midorimę. Taktyka, którą Okamino obrało, obróciła się przeciwko nim. Blokując zielonowłosego...blokując go, by nie mógł rzucać, by nie mógł nawet dostać podania, a samemu rzucając trójki, zdobyli przewagę, ale jednocześnie spowodowali, że Shintarou mógł co nieco odpocząć.

Co teraz dało mu możliwość ponownego rzucania, podczas gdy Kaori, wciąż go pilnująca z minuty na minutę stawała się wolniejsza.

Takao ponownie rzucił w kierunku zielonowłosego. Midorima wyskoczył. Kasamatsu zebrała siłę w nogach i poszła jego śladem.

Ale nie dotarła do piłki.

Różnica zmniejszyła się do pięciu punktów.

-Nie daje już rady...-powiedział cicho Imayoshi - Nie zdziwię się, jak zaraz padnie na podłogę.

-Ale ta wytrzymałość jest chora, Imayoshi-san! - zawołał Wakamatsu - Jak taki potwór może istnieć?

Ma rację. - pomyślała Momoi - Ona już robi się ponownie blada. Trzyma się jedynie dzięki silnej woli.

Ale...-przeszło przez myśl Aomine - Ma jeszcze ostatniego asa w rękawie. Na ostatnie parę sekund gry.

Shutoku przedarło się pod kosz przeciwnika. Kimura wrzucił piłkę do kosza i chociaż Hideaki zdołał ją musnąć, kula zakręciła się na obręczy i wpadła do środka.

Dzieliły ich już tylko trzy punkty.

Chwilę później Midorima ponownie rzucił do kosza.

-SHUTOKU WYRÓWNAŁO! MOGĄ WYGRAĆ!

Kaori przyklęknęła i głęboko oddychała. Zostały zaledwie dwie minuty gry.

Himura klepnął ją w bark.

-Przystopuj trochę. Zaraz legniesz, jeżeli tego nie zrobisz. Wczoraj wbiłaś sama z siedemdziesiąt punktów. Dzisiaj weszłaś...w to coś. Teraz na pewno to odczuwasz. Dodatkowo...-zacisnęła zęby - Dzisiaj nie jesteś w najlepszej formie.

By to szlag.

-Midorima i tak nie odzyskał całej siły. - powiedziała, wstając. - To jest bitwa, której nie mogę przegrać, senpai.

Ale...

Nie jesteś sama na tym boisku, Kasamatsu-san.

-Kapitanie...-Kamata podszedł do nich, jednocześnie nie spuszczając wzroku z zielonowłosego. - Daj mi się z nim zmierzyć.

https://youtu.be/EbvGW_LFZlk

W oczach obojga zawodników błysnęło zaskoczenie. Himura spojrzał na Kaori. Shigeru patrzył na obydwoje, wyczekująco.

-Nie chcę ci wchodzić w paradę, kapitanie...-zaczął, ale uniosła rękę, więc zamilkł.

Wierzchem drugiej dłoni otarła usta.

-Nawet bez tego, co chcesz powiedzieć, Himura-san...wiem to. - odezwała się, po czym uniosła wzrok i spojrzała na blondyna. - Zawsze darliśmy ze sobą koty, ale kiedy trzeba było, potrafiliśmy się dogadać. Ty masz za to konkretniejszy powód. - zerknęła na obrońcę Shutoku, po czym z powrotem przeniosła spojrzenie na swojego zawodnika. - Zatrzymaj go.

Shigeru aż zadrżał z radości.

-Tak jest!

-Co do ostatniej akcji...

Wyprostował się.

-Tak wiem.

Zawodnicy Shutoku rozszerzyli oczy.

-Co?

Obok zielonowłosego stał blondyn.

***

https://youtu.be/WkLB6hWFgkM

Hideaki kozłował. Shintarou ruszył się, próbując wyrwać spod krycia. Ale Shigeru nie zamierzał mu na to pozwolić.

Ustawienie Okamino zmieniło się po raz kolejny w tym meczu.  Podczas ataku przeciwnika, wyglądało to następująco: Himura krył Takao. Hideaki pilnował tym razem Ootsubo. Przy swoim wzroście i zachowanej energii miał największe szanse, by podejmować kapitana Shutoku. Koło Kimury stała Kaori, a Nakamura cały czas krył Miyajiego.

Trybuny to wyczuły. Wszystko zależało teraz od rzucających obrońców obu drużyn. Pozostali zawodnicy grali na izolację.

Hideaki podał prosto do Kamaty. Ten nie certolił się, tylko od razu minął Midorimę, wyskoczył i wrzucił trójeczkę.

Chwilę później zielonowłosy oddał mu tym samym. Znowu remis.

Sytuacja powtórzyła się parę razy. Ani jeden, ani drugi nie zamierzali odpuścić.

-Pojedynek na trójki! Obaj trafiają bezbłędnie.

Chociaż to nie była pełna forma rzutu blondyna, musiała mu wystarczyć. Prawdziwa technika, do której Side Three było wstępem, nie była dokończona. Poza tym nie chciał jej spalić przed mistrzostwami.

-Bilet będzie nasz! - zawołał, wrzucając kolejną trójkę.

-Możesz o tym zapomnieć! - krzyknął Midorima, wyrzucając wysoko piłkę do góry.

Obaj stanęli naprzeciwko siebie. Blondyn obdarzył go gniewnym spojrzeniem.

Obrońca Shutoku jakby coś sobie przypomniał.

-Znamy się? - zapytał Midorima.

-Skopałeś moją drużynę w gimnazjum. Ale to przeszłość.- Shigeru chwycił piłkę, którą od tyłu podał mu Hideaki i wyskoczył. Zielonowłosy poszedł w jego ślady. - Oha-Assa...- wyrzucił piłkę wysoko do góry. Shintarou nie zdołał jej musnąć. - Potrafi też być przewrotna, ty zielonowłosy świrze!

Midorima odwrócił głowę, patrząc na tor lotu piłki.

Chwila...

-Nie wpadnie..! - zawołał Hyuuga - To...

Środkiem biegł Himura, który zwiał Takao nie wiadomo kiedy.

-Alley-oop!

Wrzucił za dwa punkty. Okamino wciąż utrzymywało przewagę,  teraz na poziomie właśnie tych dwóch punktów.

Została mniej niż minuta gry.

Takao podbiegł pod kosz i szybko rozegrał.

-Miyaji-san!

Na drodze jasnowłosego kolejny raz stanął Nakamura. Tym razem nie pomylił się  i wybił piłkę skrzydłowemu Shutoku. Przeszedł do przodu.

Tam jednak stał Midorima, który przechwycił kulę.

-To koniec!

Zanim ktokolwiek zdążył przed nim wyskoczyć, Shintarou wyrzucił piłkę niemal spod własnego kosza.

105:104

-SHUTOKU PROWADZI!

-Nie...- Haruguchi aż przysiadł. - Nie mogą przegrać. Nie teraz.

Na trybunach zaległa całkowita cisza. Shutoku prowadziło. De facto, Okamino mogło zdobyć bilet. 

Jeśli tylko Seirin przegrałoby z Kirisaki Daichii.

Zdać się na łaskę tych dupków? - miny Himury, Nakamury, Hideakiego i Kamaty mówiły jedno wielkie:

NIGDY!

Stojący wciąż pod koszem przeciwnika Kamata zacisnął zęby i ruszył pod własne pole. 

Hideaki złapał piłkę. Shutoku zorientowało się - to nie był jeszcze koniec.

-Łapiesz!

Ootsubo ruszył za nim w pogoń.

https://youtu.be/tnn2PXlHwo4

Włączcie od 2:50

Shigeru był już na własnej połowie, gdy złapał kulę...

 ...I wyrzucił ją w kierunku kosza, zanim Ootsubo zdołał go zablokować.

Zawodnicy Shutoku zamarli, wyglądało to na rzut za trzy, który z pewnością wpadnie do kosza. Na trybunach ponownie zrobiło się całkowicie cicho. Absolwenci Okamino zamarli. Gracze Kaijou bezgłośnie krzyczeli. Zawodnicy Seirin przyglądali się temu jak zahipnotyzowani.

Piłka wciąż leciała, ale nie aż tak wysoko, raczej bardziej płasko i wolniej. Bardzo powoli się obracała. Wszyscy w niej utkwili wzrok. 

Nagle koło Ootsubo pojawili się Nakamura i Shigeru, Kimurę zaczął blokować Himura, a koło Miyajiego stanął Hideaki. 

Ta trajektoria...

Nagle koło Kazunariego mignęła granatowa postać.

-Midorima, Takao! - krzyknął Ootsubo - To nie rzut! To alley-oop!

Rozgrywający obrócił się, obrońca spojrzał w przód. Środkiem biegła Kaori - wprost pod ich kosz.

-Shin-chan! - krzyknął czarnowłosy, rzucając się do przodu.

Obaj ruszyli w pogoń. Granatowowłosa wyskoczyła sięgając dłonią po kulę.

Idealne podanie!

-Kasamatsu! - zawołał Himura.

-Kapitanie! - krzyknęła drużyna.

-Kaori! - dobiegło z trybun.

Dwaj zawodnicy Shutoku wyskoczyli przed nią i wyciągnęli ręce do góry.

Ostatni as w rękawie... to ostatnie chwile "Reinforcement".

-Wsady są różne. W sensie w wykonaniu. - powiedział pewnego razu Aomine, gdy ćwiczyli właśnie tę technikę - Nieźle sobie radzisz z jednym przeciwnikiem. A co zrobisz, gdy zaatakują cię we dwóch? Nie masz jeszcze bardzo dobrego chwytu.

-No to oświeć mnie, specjalisto od urywania obręczy.

-Ech...-podrapał się po głowie - Po prostu chodzi mi o...

Dołożyła drugą dłoń i ściągnęła piłkę do brzucha. Midorima i Takao rozszerzyli oczy.

-...Pompkę!

Szybko wypchnęła piłkę do góry, między obydwoma zawodnikami i oburącz wsadziła piłkę do kosza. Obręcz skrzypnęła i ugięła się.

Obaj gracze i ona sama zaczęli opadać. Trzymała się obręczy. Twarze chłopaków wyrażały niedowierzanie. A piłka uderzyła o ziemię.

Zabrzmiał gwizdek sędziego. A następnie sygnał końca meczu.

____________________________________________________________________________________

Uch...to chyba nawet przebiło mecz z Kirisaki Daichii.

* Cóż...jeśli oglądaliście kiedyś grę naszej reprezentacji w piłce nożnej (bodajże eliminacje do mistrzostw świata) na Polsacie, gdy komentował taki jeden, złotousty pan...wiecie o co chodzi :D

Miśki...olałam dla tego rozdziału kolokwium i dwie książki do przeczytania na zajęcia. XD Mam nadzieję, że Wam się spodobał i zainteresował, bo wątek, który się w nim pojawił wróci w pewnym rozdziale. Na pewno nie w najbliższym czasie. Ale kiedyś na pewno.

I jak tam? Ucieszyło Was pojawienie się Absoluta? :D Prawdę mówiąc, w kolejnym rozdziale będzie go nieco więcej. Rozdział wyszedł dużo bardziej obszerny, niż się spodziewałam i nie miałam już gdzie wcisnąć Akashiego.

Co do planów...więc tak. W następnym rozdziale będziemy wraz z bohaterami na meczu Seirin - Kirisaki Daichii. Powiem tyle, że to, co było ostatnio, to jeszcze nie koniec wątku z Hanamiyą. :D Ta nienawiść jest zbyt piękna, haha. Nie no, żartuję. W każdym razie to będzie pierwszy mecz, który był pokazany w anime, a który będzie w książce wyglądał nieco inaczej. A w kolejnych rozdziałach zwalniamy tempa (mecze jednak są nadal bardzo wymagające) i rozwinie się kilka pobocznych wątków. Dowiecie się nieco więcej o samej szkole Okamino, o ludziach, którzy tam chodzą i chodzili, pierwszym roku Kaori i o reszcie bohaterów. To będzie kilka rozdziałów, zanim przejdziemy do Winter Cup.

Do zobaczenia!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top