Zapomniani

Dał mi bukiet chryzantem o płatkach żółtych jak promienie słońca, których nie będzie dane mi już zobaczyć. Zapłakał gorzko, a potem odszedł, nie wyrzekłszy nawet słowa pożegnania. Wiatr rozwiewał jego czarny płaszcz, kiedy znikał w oddali, a szelest suchych liści pod jego butami nie docierał już do moich uszu.

Zostałam sama. Jesienny chłód przeszył moje ciało, ale właściwie było to przyjemne uczucie. Siedziałam nieruchomo, z tęsknotą wpatrując się w miejsce, gdzie widziałam go po raz ostatni, aż zapadł zmrok, a kontury stały się niewyraźne, migocząc w blasku niezliczonych świec zapalonych ku pamięci wielu zapomnianych.

I ja byłam jedną z nich.  

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top