mur graniczny
palone stosy na oczach nadziei
zamknięte drzwi na cztery spusty
dobro zaszyte w ciemnej kniei
smutek huczy w duszy w dzień szósty
zgniły uśmiech barwi tęczówki
ostatnie płomienie gasząc soczyście
niezgrabne palce wiążą sznurówki
by wywrócić się i pamiętać mgliście
wszelkie niewygodne obcasy i sandałki
wywołujące ból aż po same migdałki
zaklęta w duszności kakofonia dźwięków
rozrywa na strzępy, kawałki i pył
rozbudza ze snu grupy wielkich sępów
lecz brud na palcach się właśnie zmył
winy dobrowolnie odpuszczone
były to bujdy przez umysł stworzone
ograniczenie murem umysłów
jest tylko w środku naszych głów
wystarczy rozbudzić parę zmysłów
by ziściły się marzenia z najdroższych snów
2 IV 2017
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top