Rozdział 5🌟
Wpatrywałam się w niego wyczekująco ciekawa jego decyzji. Chciałam by już sobie poszedł, by dał mi spokój, bym mogła wrócić do swoich spraw, on był przypadkowym nie chcianym człowieczkiem, nie zamierzałam tracić więcej na niego czasu, prawda też jest taka, że gdyby nie obecność innych ludzi na placu, nie odważyłabym się mówić do niego takim tonem, ale on przecież o tym nie wiedział, gdyby nie ci ludzie nawet nie wyszłabym z rezydencji, zamknęłabym się w pokoju i czekałabym aż wyprowadzi go ochrona
- Nie chce byś w swoje urodziny się denerwowała, ten dzień powinien być dla ciebie wyjątkowy i powinnaś się nim cieszyć, nawet jeśli nie ma przy tobie ukochanego brata, dlatego zrobię wszystko byś była szczęśliwa, dlatego nie martw się, będę przy tobie, nie odstąpię cię nawet na krok, zaopiekuje się tobą tak jakby robił to Serkan
- Ty serio jesteś szalony, nie znam cię i nie chce poznawać. Będę szczęśliwa jeśli już sobie pójdziesz i dasz mi spokój raz na zawsze, nie wiem skąd się tak nagle pojawiłeś i wcale mnie to nie obchodzi, jedyne czego chce to tego byś tak samo nagle zniknął, i nigdy nie porównuj się do mojego brata, bo nikt nie jest wstanie go zastąpić, a już z pewnością nikt taki jak ty - oznajmiłam zimno obdarzając go pogardliwym spojrzeniem - Moim obecnym urodzinowym życzeniem jest to by już cię nie oglądać
- Dlaczego przeczysz sama sobie? Przecież oboje wiemy, że prawda jest inna
- Co takiego? Jak śmiesz zarzucać mi kłamstwo? Czy ty w ogóle wiesz do kogo mówisz!? - krzyknęłam robiąc krok w jego stronę, w tej chwili zapominając o strachu i o tym by się do niego nie zbliżać z obawy przed zarazkami
- Tak, doskonale wiem do kogo mówię i co mówię, gdybyś dała mi dojść do słowa, dowiedziałabyś się kim jestem i co tu robię. Tak masz racje, źle zacząłem, powinienem inaczej zacząć nasze pierwsze spotkanie, ale ty płakałaś, byłaś taka samotna i załamana w tamtej chwili, że nie byłem w stanie dłużej patrzeć na twoje cierpienie, dlatego podszedłem i cię zwyczajnie przytuliłem byś wiedziała, że nie jesteś już sama, nie chciałem cię wystraszyć, chciałem jedynie powiedzieć ci kim jestem i kim ty stałaś się dla mnie przez te trzy lata, ale ty uciekłaś biorąc mnie za szaleńca, ale ja nim nie jestem, ja jestem zwyczajnym chłopakiem, który wreszcie cię odnalazł.
Patrzyłam na niego niczego nie rozumiejąc, brzmiał szczerze nie jak wariat, chociaż oni często idealnie się maskują, ale ten tu właśnie powiedział, że mnie odnalazł. Kim on jest do cholery? Skąd wie o moim istnieniu? W jakim celu szukał mnie od trzech lat? Jakim sposobem stałam się dla niego tak ważna i jak do diabła mógł mnie pokochać nie znając mnie ani odrobine i jakim prawem twierdzi, że oszukuje w kwestii brata? On był jedyny i wtedy przypomniałam sobie poranną rozmowę z Selimem, on też twierdził, że Serkan był jedyny i nie ma już takiego drugiego, a ja się z nim nie zgodziłam, twierdząc, że gdzieś tam jest osoba nosząca w sobie jego cząstkę, dzięki której żyję i wtedy zrozumiałam już wtedy, ten typ mnie obserwował, podsłuchiwał, a na koniec śledził, a teraz gada jakieś głupoty i gra niewinnego, biednego chłopaczka, który podobno jest nie winny i chce mojego dobra, tylko po co? Jaki ma w tym cel? Już prawie mu uwierzyłam, już prawie zrobiło mi się go szkoda, że tak go potraktowałam, jak dobrze, że w porę się zorientowałam
- Mój drogi, bardzo mi przykro, ale twoja gra jaką sobie wymyśliłeś nie powiedzie się, jedyne co wydarzyło się trzy lata temu to śmiertelny wypadek mojego brata. Nie jest ci wstyd grać na moich emocjach i uczuciach? Nie masz sumienia, obserwowałeś i podsłuchiwałeś mnie by stworzyć sobie łzawą historyjkę, którą miałeś zamiar mnie omamić, a ja miałam ci uwierzyć i z dobroci serca wpuścić cię do domu, a ty w ramach podziękowań wziąłbyś sobie wszystkie cenne rzeczy! Oj, niestety nic z tego. Ochrona, zabrać go!
- Jak panienka sobie życzy
- Czemu to robisz!? Czemu zwyczajnie nie chcesz mnie wysłuchać? Czemu mnie bezpodstawnie oskarżasz? Nawet największy zbrodniarz ma prawo do zeznań, wyjaśnień i obrony, czy miłość i chęć bliskości jakiejkolwiek z ukochaną ważną osobą to grzech!? Czy gdybym miał garnitur, firmowe buty i cholernie drogi zegarek to byś ze mną porozmawiała!? Czy wtedy nie patrzyłabyś na mnie z pogardom i strachem w oczach? Czy wtedy moje wyznanie miłości i całej reszty byłoby dla ciebie w porządku? Czy mimo tego, że masz chłopaka, odwzajemniłabyś uścisk i zamiast obrażania i wyganiania wzięłabyś moje słowa za zabawne zapoznanie, a potem zaprosiłabyś mnie na kawę do swojego domu albo przydomowej restauracji by wysłuchać co mam ci dokładnie do powiedzenia? Czy wtedy pozwoliłabyś mi powiedzieć kim jestem? Zapewne tak, bo wtedy byłbym na twoim poziomie, ale prawda jest taka, że to nie kasa określa człowieka, nie markowe ubrania czy wielkość domu, czy ilość posiadanych samochodów, a dobre wrażliwe serce, które określa człowieka, to serce jest najważniejszym organem, to dzięki niemu żyjemy, czujemy i kochamy, to dlatego się mówi, że źli ludzie nie posiadają serca, bo serce nie może być złe! Ja nie mam kasy, rezydencji, aut, markowych ubrań, ale mam serce, którym kocham cię od trzech lat i którym do ostatniego swojego dnia będę wdzięczny twojemu bratu, bo chociaż on umarł to ja żyje! Uratował mnie nawet mnie nie znając, jego jeden dobroczynny czyn ocalił mnie przed pewną śmiercią, za to nigdy nie będę wstanie się odwdzięczyć, bo już go nie ma, ale jesteś ty, jego siostra, dziewczyna, dzięki której miałem motywacje by zupełnie wyzdrowieć! Sam nie rozumiem jak, ale wystarczyło, że zobaczyłem cię na zdjęciu i nagraniach w Internecie by moje serce zaczęło szybciej bić, pokochałem cię w chwili w której cię pierwszy raz ujrzałem na fotografii, poczułem jakieś niewytłumaczalne połączenie, ty nie znałaś mnie, nawet nie wiedziałaś, że ktoś taki jak ja istnieje, ja tak naprawde też cię osobiście nie znałem, a mimo to zakochałem się w tobie! Przez te trzy lata spotykało mnie wiele trudności, często bardzo bolesnych i takich w których chciałem się poddać, ale wtedy przypominałem sobie o tobie, o tym, że ty też bardzo cierpisz i, że muszę walczyć dla ciebie, by cię odnaleźć i wreszcie przy tobie być, by cię wspierać i pokazać, że pomoc twojego brata nie poszła na marne. Wiem, że i ty chciałaś mnie odnaleźć, ale nie wiedziałaś jak, a ja jestem w Stambule od kilku dni. Tak, obserwowałem cię, ale to tylko dlatego, że nie wiedziałem jak mam ci się przedstawić i wszystko wyznać, wstydziłem ci się pokazać, bo obawiałem się, że tak właśnie zareagujesz na moją osobę, ale dziś gdy zobaczyłem cię w tym stanie nie mogłem dłużej się ukrywać, przełamałem strach i wstyd i się pojawiłem, postawiłem wszystko na jedną kartę i oto jestem, to mnie szukałaś, to ja mam w sobie cząstkę twojego brata. Przepraszam, że cię rozczarowałem, że nie jestem taki jak byś chciała, odejdę sam, tylko dlatego by cię nie denerwować, teraz znasz prawdę, wiesz kim jestem, teraz możesz ruszyć na przód. W torebce zostawiłem ci urodzinowy prezent, zrobisz z nim co chcesz, życzę ci byś zawsze była zdrowa, szczęśliwa i byś zawsze kierowała się sercem, pewnie już się nie spotkamy, ale zawsze będę miał cię w sercu, ciebie i Serkana, oboje jesteście każdym moim kolejnym oddechem, dziękuję, że mogłem spędzić z tobą te parę cennych chwil i, że mogłem chociaż raz cię przytulić. Jesteś moim ratunkiem i pierwszą prawdziwą miłością, którą zachowam w sercu na zawsze, i pamiętaj, że jesteśmy zapisani w gwiazdach, wbrew wszystkiemu i wszystkim, choć nie będę ci się już naprzykrzał to nie mówię "żegnaj", bo zawsze gdy spojrzysz w gwiazdy, ja też będę w nie patrzył, to one są drogą do naszych serc. Kocham cię Perlin i to się nigdy nie zmieni i wiesz co? Może i wyglądam na biedaka, ale nim nie jestem, bo mam dwa skarby, pierwszy to ty w moim sercu, a drugi to szpik kostny w ciele od twojego cudownego brata i właśnie to czyni mnie najbogatszym człowiekiem na tej ziemi, wspaniale było zobaczyć cię w realu. Wszystkiego dobrego, wracam do swojego kraju, powodzenia na każdy dzień twojego dorosłego życia
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top