Rozdział 16🌟
Łzy zalewały mi twarz przez co rozmywał mi się obraz przed oczami. Czytałam tekst raz po raz, lecz z każdym kolejnym razem co raz mniej widziałam litery przez mokre oczy. Emocje szarpały mną jakbym miała 40 stopni gorączki, nie wiedziałam co mną bardziej wstrząsnęło, to, że jednak udało mi się odnaleźć wiadomość zostawioną przez brata dla mnie, to, że podejrzenia na temat Selima okazały się prawdziwe i ten chłopak był zły ukrywając swoją mroczną stronę za fasadą idealnego, grzecznego dzieciaka, to, że ewidentnie miał jakis problem do mojego brata i możliwe, że do mnie też skoro nawet po śmierci Serkana nadal się przy mnie kręci i przymila używając przy tym wielkich romantycznych słów i czynów, to, że Selim mógł mieć coś wspólnego z wypadkiem mojego brata, a może i z jego śmiercią. Może mój brat odkrył coś przez co tamten ze strachu postanowił się go pozbyć? Brzmiało to niedorzecznie, bo mieliśmy jedynie po 13 lat. W tym wieku jest się jeszcze dzieciakami, które chcą się jeszcze bawić. W tym wieku nie jest się gangsterem, nie czuje się nienawiści do drugiej osoby, nie planuje się zemsty. Tym bardziej na przyjaciołach. Czy to, że teraz miałam pewność, że zraniłam chłopaka, który od samego początku mówił prawdę, a ja go potraktowałam jak wroga, a był nie winny od pierwszej chwili w której go zobaczyłam. Niby go przeprosiłam i obiecałam, że zrobię dla niego wszystko, że od teraz jego życie będzie o wiele lepsze, a mimo to już kilka chwil później wszystko diabli wzięli. Przez tego gnoja pozwoliłam odejść temu zesłanemu od brata. Teraz miałam czarno na białym, który z nich to ten właściwy, a który fałszywy. Teraz nie musiałam przeglądać dokumentacji medycznej Kerem'a. Brat sam wyraźnie napisał mi kto otrzymał jego szpik kostny. Szkoda, że wcześniej nie odważyłam się wejść do tego pokoju. Gdybym to zrobiła może wcześniej znalazłabym tą kartkę i całą resztę. Wtedy już dawno zrobiłabym porządek z Selim'em. Nigdy nie przyjęłabym jego oświadczyn i jeśliby było trzeba dopilnowałabym by nie miał życia w zakładzie poprawczym, a potem w więzieniu. I gdybym spotkała dziś Kerem'a przyjęłabym go jak księcia, ale jeszcze nie jest za późno. Odkryje całą prawdę o Selim'ie, a potem go zniszczę, a jeśli przyczynił się do wypadku i śmierci mojego brata to go zabije i jestem pewna, że każdy sąd mnie uniewinni, a jeśli jednak mnie zamkną, to i tak nie będę żałować.
Wet za wet skurwielu!
A Kerem'a odnajdę i sprowadzę do domu tak jak chciał tego mój brat. I wtedy coś sobie przypominam, a mianowicie słowa Kerem'a, że w torebce oprócz jego dokumentów mam jeszcze prezent od niego. Odkładam karteczkę, podnoszę z dywanu telefon, upewniam się, że nic mu nie dolega po upadku, kładę go na blacie z postanowieniem, że zaraz przejrzę go dokładnie, po czym wstaje z fotela i stawiając pewne kroki podchodzę do drzwi tarasowych i z podłogi podnoszę torebkę, bo to właśnie tam ją upuściłam w chwili, gdy się wystraszyłam. Teraz nie przejmuje się tym czy są na niej jakieś zarazki, czy nie, bo i tak już go dotykałam, a po za tym teraz dotarło do mnie to, że jego się nie brzydzę. Takich osób było zaledwie kilka, mój brat, moja przyjaciółka, jej brat i teraz on, na tym lista się kończyła. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że na tej liście nie ma Selim'a.
Z szyderczym uśmieszkiem wróciłam na poprzednie miejsce, a następnie odsunęłam suwak. Miałam ochotę przechylić torebkę i wysypać jej zawartość na dywan, ale nie wiedziałam jakiego rodzaju jest prezent od chłopaka. Mogło to być coś delikatnego lub szklanego, a ja nie chciałam tego zniszczyć tak samo jak dokumentów do niego należących, dlatego delikatnie rozchyliłam materiał torebki by jej przypadkiem nie uszkodzić. Kosztowała fortunę, ale nie było mi szkoda wydać na nią tyle pieniędzy, to był najnowszy model Prady i udało mi się go upolować jeszcze nim ukazał się oficjalnie, kochałam ją, była chyba jedną z ulubionych w mojej kolekcji. Teraz do niej zajrzałam i na pierwszy rzut oka dostrzegłam jedynie swoje rzeczy, telefon w złotej obudowie wysadzanej diamentami w kształcie małych gwiazdek z breloczkiem mewy, klucze, portfel z całą zawartością w tym ze zdjęciem mojego brata o którym mówił Kerem i z resztą moich szpargałów, a potem dostrzegłam niebieską teczkę, która nie należała do mnie. Domyśliłam się, że to w niej są papiery chłopaka, nie musiałam ich już sprawdzać, a mimo to wyjęłam ją i położyłam ją na biurku z zamiarem sprawdzenia jego wszystkich danych. Chciałam wiedzieć czy na pewno ma dziś urodziny czy chciał nas tylko wkręcić. No i z jakiegoś powodu chciałam przeczytać jego wyniki. Nie wiem po co, ale coś uparcie podpowiadało mi bym koniecznie to zrobiła. Przez zamknięte drzwi tarasowe znowu zaczynało drapać mnie w gardle, dlatego odstawiłam torebkę i ponownie się podniosłam by je otworzyć i podnieść rolety, bym lepiej widziała. Fakt mokrych oczu nie ułatwiał widzenia, dlatego zanim zaczęłam dalsze przeglądanie torebki wyjęłam z niej paczkę chusteczek higienicznych, wyjęłam jedną z opakowania, a resztę wrzuciłam na powrót do torebki. Otarłam twarz i nos nie przejmując się tym, że tylko pogorszę swój stan wyglądu, ponieważ aktualnie nie byłam pomalowana. Zużytą chusteczkę wyrzuciłam do kosza na śmieci stojącego pod biurkiem, który jak zwykle był pusty. Mój brat był czyściochem i zawsze pilnował by kosz był opróżniony, dywan odkurzony, podłogi umyte, a wszelkie kurze powycierane, nawet okna i lustro w szafie musiało lśnić czystością. Był chłopakiem, a przywiązywał do tego większą wagę niż ja czy ktokolwiek w tym domu nie wliczając w to naszej służby, bo to w końcu ich praca. Zajrzałam ponownie do torebki i z szokiem wyjęłam z niej pluszową niebieską mewę z czapeczką na główce w kształcie gwiazdki i to nie było by nic dziwnego, tyle, że taką samą miał mój brat. Dostał ją w szpitalu zaraz po narodzinach na specjalne zamówienie od naszych rodziców. Ja dostałam samą gwiazdkę w złotym kolorze, podobno po to bym świeciła tak jak ona. Jego mewa leżała aktualnie na jego poduszkach, więc jakim cudem identyczna znajdowała się w mojej torebce. Dopiero po chwili dostrzegłam, że obok maskotki jest kartka. Wyjęłam ją i dopiero wtedy zauważyłam, że to nie jest zwyczajna kartka, a laurka. Biała, obsypana brokatem, a na jej środku pismem praktycznie takim samym jak u mojego brata było napisane:
"Wszystkiego najlepszego, gwiazdeczko"
Do oczu ponownie napłynęły mi łzy. Tylko jedna osoba tak mnie nazywała i tą osobą był mój brat. Z mocno bijącym sercem otworzyłam laurkę w której oprócz jakiegoś tytułu na górze kartki i długiego tekstu było coś co przyciągnęło mój wzrok. Na dole kartki naszkicowane były bardzo dokładnie trzy szablony, a mianowicie dwie takie same mewy, a po środku nich gwiazdka. Wszystkie trzy wyglądały identycznie jak te pluszowe maskotki. Obok nich był podpis Kerema i ciąg cyfr. Cyfr, które znałam na pamięć pomimo upływu lat.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top