Rozdział 22🌟
Chwilę panowała grobowa cisza, którą rozpraszało jedynie cykanie zegara i głośne bicie naszych serc, a potem cisze przeszył głośny szaleńczy śmiech Selima od którego aż przeszły mnie dreszcze grozy. Chciałam by już przestał, bo serio to brzmiało strasznie. To wszystko zaszło za daleko, stanowczo za daleko. Nie rozumiałam czemu Kerem nie odpuści. To co mówił o szukaniu informacji na nasz temat brzmiało prawdziwie, jak i to o miłości do mnie, bo powtórzył te same słowa co na dziedzińcu. Teraz już miałam odpowiedź na nurtujące mnie pytania odnośnie tego skąd wiedział o dawcy szpiku i o mnie. Prześwietlił nas za pomocą swojego ojca, chodź jedno mnie zastanawiało. Skoro jego ojciec był tak dobrym detektywem, że aż dotarł do innego kraju i tylu szczegółowych informacji, to czemu Kerem jest biedny skoro tacy ludzie zapewne zarabiają nie małe pieniądze? Musiałam o to go później zapytać. Chciałam mieć jasną sytuacje w każdym aspekcie także tym w jakim celu Kerem kłamie na temat tego, że są braćmi od strony ojca, bo kłamie, prawda? W innym przypadku wychowywałby się z matką, a nie w sierocińcu, tym bardziej, że ojciec Selima jest bardzo dobrym człowiekiem i nie zostawiłby na pastwę losu swojego dziecka, w dodatku tak poważnie chorego. Gdyby miał wybierać swoje dobro by ukryć przed rodziną zdradę, a dobro swojego dziecka by je ratować jestem pewna, że wybrałby opcje numer dwa, mimo czekających go przez to konsekwencji, dlatego wyjaśnienie na to było tylko jedno, Kerem blefował po to by tylko bardziej wnerwić Selima, innej opcji nie mogło być, bo jeśli to prawda i oni są braćmi to ja po pierwsze nie będę mogła ukarać Selima w ten brutalny sposób, bo nie byłabym w stanie odebrać Keremowi brata odnalezionego po latach, a po drugie wtedy nie mogłabym być z żadnym z nich, bo nie moge być wieczną przyczyną ich kłótni. Do diabła, czemu to wszystko spotyka akurat mnie? Choć może i by był jeden plus tej sytuacji gdyby było to prawdą, wtedy już nikt nie miałby prawa wywalić Kerema.
- Już? Uspokoiłeś sie? - zapytał Kerem kiedy Selim wreszcie przestał się szaleńczo śmiać.
- Ty jaja sobie robisz, prawda? Zaraz sam zaczniesz się śmiać i będziesz mieć ubaw, że przez chwilę ci uwierzyłem. Ale to nie prawda, bo ty kłamiesz i to nie pierwszy raz. Twoim ojcem jest detektyw? A to dobre, bo to się nie trzyma kupy. Skoro tak to jakim cudem jesteś biedny? A może wcale nie jesteś? Może jedynie udajesz? Tylko nie wiem w jakim celu
- Wszystko o czym mówię jest prawdą. Do jedenastego roku moje życie było straszne. Szpitale to był mój drugi dom zaraz po domu dziecka, potem pojawił się mężczyzna ze swoją narzeczoną, nie mogli mieć dzieci, a bardzo chcieli, pragnęli adoptować dziewczynkę, mieli nawet przygotowany już dla niej pokój, dlatego przychodzili często zapoznając się ze wszystkimi dziećmi, tylko nie ze mną, bo w tamtym czasie musiałem być w izolatce po chemii, ale w końcu przyszedł dzień w którym mogłem ją opuścić. Rysowałem w koncie pokoju wspólnego kiedy przyszli. Ona od razu skierowała się do dziewczynek, a on zatrzymał się chwile obok mnie i podał mi niebieską kredkę, która upadła mi na podłogę. W chwili kiedy nasze spojrzenia się spotkały od razu zapragnąłem by ten obcy pan został moim tatą i moje marzenie się spełniło. Zabrał mnie z domu dziecka w zamian dając piekny przytulny dom i ogrom miłości o jakiej jedynie mogłem marzyć, wychowywał mnie sam, bo jego narzeczona go zostawiła, gdy dowiedziała się, że on chce jedynie mnie. Był najlepszym co mnie spotkało, a ja byłem najlepszym co spotkało jego. Zawsze to powtarzał. Nie miał rodziny, bo tak jak ja był wychowankiem domu dziecka. Gdy okazało się, że przeszczep się udał szalał z radości przez którą natychmiast spełnił moją prośbę odnośnie was i tego kim jesteście. Chciałem tu przyjechać z nim by mnie wsparł, gdy będę zadawał pytanie prawdziwym rodzicom czemu mnie oddali i zostawili na pewną śmierć. Chciałem by przy mnie był kiedy patrząc w oczy bratu zapytam czy chce mnie w swoim życiu. Chciałem by przy mnie był kiedy zdenerwowany będę wyznawał miłość najpiękniejszej dziewczynie na świecie, ale niestety się nie udało. Tata rok po mojej operacji zginął w wypadku samochodowym, a ja znowu trafiłem do sierocińca, dlatego najlepiej rozumiem co czuła i nadal czuje Perlin. Ja tak jak ona straciłem w wypadku ukochaną i najważniejszą osobę i gdyby nie ona, gdyby nie myśl o niej, gdyby nie to, że cierpi i mnie potrzebuje szukając osoby z cząstką jej brata to bym się poddał, ale dzięki niej tu jestem i zrobię wszystko by była szczęśliwa i nie zrezygnuje z niej nawet jeśli jest twoją dziewczyną, bracie. A jeśli nadal nie wierzysz w to, że jesteśmy braćmi to w każdej chwili możemy zrobić badania DNA. Ja się nie boję wyniku, bo jestem jego pewny, ale wystarczy, że spojrzysz mi w oczy, a ujrzysz w nich prawdę
Selim dłuższy czas wpatrywał się w chłopaka nic nie mówiąc, a ja czułam jak łzy napływają mi do oczu. Jego opowieść mną wstrząsnęła. Nigdy bym nie pomyślała, że jedna decyzja mojego brata sprawi, że los nas połączy. Oboje cierpieliśmy, ja po stracie brata, on po stracie taty. On nie miał od dziecka biologicznych rodziców, którzy by go kochali, ja ich miałam, ale nie zaznałam od nich rodzicielskiej miłości. Ja w swoim życiu miałam ukochanego brata, którego straciłam mimo wszystko w wypadku samochodowym, w jego życiu po kilku latach pojawił się mężczyzna, który dla niego był w stanie wszystko pozmieniać i zostać jego ojcem by po kilku latach go zostawić znów samego ginąc w wypadku samochodowym. Nasze historie były tak do siebie podobne, że tego nie dało się inaczej nazwać jak przeznaczenie. Chciał przedstawić mnie tacie, ale nie zdążył i to sprawiało, że jeszcze bardziej było mi go szkoda. Tak bardzo chciałabym go teraz przytulić, ale obawiałam się reakcji Selima, który teraz był blady jak ściana. Czyżby od tak uwierzył w jego słowa?
- Selim, dobrze się czujesz - zapytałam unosząc na niego wzrok, lecz on nie odpowiedział na moje pytanie, a jedynie przeniósł wzrok na trzymaną przeze mnie niebieską teczkę należącą do Kerema.
- Mogę coś sprawdzić? - zapytał głucho i wyciągnął dłoń po przedmiot.
- Ja... nie wiem - zawahałam się.
- Daj mu ją - odezwał się Kerem.
Bez słowa mu ją podałam, on chwile kartkował dokumenty, aż wreszcie znalazł to czego szukał i to co tam przeczytał sprawiło, że zbladł jeszcze bardziej, a potem ją zamknął, po czym ruszył w stronę drzwi. W progu przystanął i ledwo słyszalnie się odezwał:
- Kochanie, widzimy się zaraz na imprezie. Czekam niecierpliwie na obiecaną przez ciebie rano niespodziankę, a ty chodź ze mną - zwrócił się do Kerema - My pogadamy, a dziewczyny się przyszykują.
- W porządku, niech tak będzie - odparł, po czym spojrzał na mnie i z uśmiechem oznajmił:
- Czeka nas niezapomniana noc, a gwiazdy będą tego świadkiem - posłał mi buziaka, a następnie dołączył do Selima i wspólnie wyszli z pokoju, znowu się o coś sprzeczając. Zapewne o ostatnie skierowane do mnie słowa przez Kerema.
- Mam nadzieję, że Selim mu nic nie zrobi - jęknęła dziewczyna.
- A co by miał mu zrobić? To przecież jego brat - odparłam na pozór spokojnie, ale sama się tego obawiałam. W sumie to był jego brat, ale zakochany we mnie i pragnący mnie chronić, a Selim jak wiemy chce mnie zniszczyć, więc wieść o tym, że są braćmi może tu nie wystarczyć i w każdej chwili mogą skoczyć sobie do gardła.
- No niby tak, ale sama wiesz jaki jest Selim
"No niestety wiem" - pomyślałam, a na głos zapytałam:
- No jaki jest Selim? Chcesz krytykować go dalej?
- Ty nadal nie wierzysz, że on jest zły?
- Podaj mi jeszcze jakiś powód, to może uwierzę
- A to co powiedziałam to za mało? - zdenerwowała się.
- Tak, bo to co powiedziałaś pokazuje tyle, że jest chamem i arogantem, w dodatku po alkoholu. A ja pytam czemu uważasz, że on jest zły. Robi coś nielegalnego? A może zrobił komuś krzywdę, co? Może jeszcze kogoś zabił? - zaśmiałam się ironicznie. Celowo zadawałam takie pytania by zobaczyć jej reakcje. Brałam ją pod włos by zaczęła mówić - Albo powiesz mi co wiesz, albo jeszcze dziś wezmę z nim ślub. To by było nawet romantyczne, no i mój brat byłby zachwycony tam na górze. Tylko wtedy musze włożyć inną kreacje. Myślę, że ta niespodzianka spodoba mu się dużo bardziej niż ta którą przygotowałam. Jak myślisz, mogłabyś zostać moją świadkową? Tak proszę, zgódź się, będzie pięknie! - udawałam nadmierne podekscytowanie kiedy na samą myśl, że tak by mogło być robiło mi się słabo.
- Nie, nie zgadzam się - odparła stanowczo podnosząc nie co głos.
- Jak to? Nie zostaniesz moją świadkową? - zapytałam smutnym i zarazem rozczarowanym tonem. - Jesteś moją najlepszą przyjaciółką. Kogo mam innego poprosić jak nie ciebie? Nie mam już ukochanego brata, tylko ty mi zostałaś. W sumie mam od kilku godzin namiastkę brata, ale jak sama widzisz on się nie nadaje przez uczucia do mnie, po za tym jakby nie patrzeć to brat pana młodego, więc jakby nie patrzeć i tak nie mogłabym go poprosić na światka, bo to rodzina Selima, więc jedynie on by mógł go poprosić na to stanowisko, no, ale obie wiemy, że w tym przypadku tego nie zrobi, ale w sumie to cud, że nasze losy tak się splotły. Mój brat uratował nieświadomie życie bratu swojego najlepszego przyjaciela, a przy okazji moje, bo wreszcie wiem w kim jest jego cząstka, a najlepsze jest to, że dzięki temu, że są braćmi Kerem zostanie tu na zawsze i to w dodatku legalnie. To straszne co przeżył jako dziecko, choroba, potem utrata taty, odrzucenie przez biologicznych rodziców, rozumiem go, stracił ukochaną osobę w wypadku samochodowym tak samo jak ja, nie rozumiem tylko jak jego biologiczna matka i ojciec mogli go od tak porzucić. Tej kobiety nie znam, więc nie mam prawa jej oceniać, ale tatę Selima znamy od dziecka, to dobra osoba, dlaczego o niego nie zadbał? No nic, nie czas na to. Teraz już ma nas, a my się nim zaopiekujemy, a ty mi teraz wyjaśnij czemu odmawiasz mi świadkowania i czemu oczerniasz mojego narzeczonego, bo tego też nie rozumiem? - zapytałam patrząc jej prosto w oczy.
- Bo on... - zaczęła drżącym z emocji głosem.
- Co on? Czy wiesz coś czego nie wiem ja? - zapytałam udając głupią po to by zmusić ją do mówienia. Miałam nie okazywać tego, że znam prawdę, ale jeśli wyzna mi to czego ja się dowiedziałam to nie będę dłużej udawać idiotki. Teraz i tak mam związane ręce, nie odbiorę Keremowi brata. Choć marze jedynie o zemście nie zranię Kerema, nie mogę dopuścić do tego by mnie znienawidził. Pomimo tego, że jego brat zranił mnie odbierając mi mojego brata. Gdyby go nie zabił dziś bylibyśmy szczęśliwi wszyscy razem, a jedynym cierpieniem byłby kac po urodzinowej imprezie.
- On jest przestępcą! - krzyknęła zakrywając dłońmi twarz.
- Co masz na myśli? Pomalował Meczet? - zadrwiłam.
- To nie jest zabawne. On bierze narkotyki handluje nimi i to w dodatku po trzy letniej przerwie i jeszcze przyczynił się do śmierci twojego brata. Nie powiedziałam ci o tym, bo się bałam Perlin. Ja tamtego dnia byłam z Serkanem, byliśmy na naszej pierwszej randce. Po niej miał iść na policje, bo odkrył drugie bezwzględne oblicze Selima, ale nie zdążył tam dotrzeć, bo na moich oczach wjechał w niego samochód, który uciekł, a ja w ostatniej chwili zauważyłam, że Selim siedział na miejscu pasażera, a chwile później dostałam od niego wiadomość o treści "Wiem, że mnie widziałaś, ale jeśli piśniesz słowo zeznam, że to ty się z nim pokłóciłaś i wepchnęłaś go pod auto. I zrobię wszystko by cię za to zamknęli, a wtedy na zawsze pożegnasz się z braciszkiem, tatusiem i przyjaciółeczką. Wybór należy do ciebie".
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top