List VII
14.02.2018
Kochany Jamesie!
Dziś Walentynki. I pierwszy dzień naszej gry. Wiem, że się zgodziłeś, bo sposób, w jaki oddychałeś mi to powiedział.
Nie wiem, czy sposób oddychania ma znaczenie, ale gdy raz za szybko wciągnąłeś powietrze, uznałam to za "tak".
Twój stan jest dużo lepszy!
A przynajmniej tak twierdzą moi ulubieni lekarze. A im wierzę.
Przyniosłam Ci bukiet białych tulipanów.
Na Walentynki.
A na Walentynki, życzę sobie, żebyś się obudził. I byśmy mogli być już razem na zawsze!
Jestem w trakcie próby cieszenia się z życia, więc odzyskuję naszych przyjaciół.
Bądź ze mnie dumny!
I się obuudź!
Nie dawaj mi powodu do płaczu.
Choć płaczę. Czując Twój zapach z bluzy którą Ci kiedyś ukradłam. Takiej szarej. Jest cudna! A raczej była, gdy byłeś przy mnie. Gdy denerwowałeś się, że znowu kradnę Ci za duże na mnie bluzy, choć nie potrafiłeś się długo na mnie gniewać i stwierdzałeś, że uroczo wyglądam.
A ona dalej jest przesiąknięta Twoim zapachem, którego nie mogę poczuć od Ciebie, przez środki dezynfekcji w szpitalu.
Weszłam dzisiaj do oddziału pod szóstką.
Sześć.
Moja szczęśliwa liczba.
Więc na pewno się wybudzisz!
Dobra, muszę już kończyć, czas spać. Jutro muszę wybyć do szkoły i mieć siłę, aby nie zasnąć, siedząc przy Tobie.
Wracaj szybko!
Holly
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top