Część 2


Białowłosa usiadła na ławce i zaczęła obserwować chłopaków.Riko przystanęła obok niej i złapała za jej notatnik, w którym zapisywała strategię na następny mecz z drużyną Rakuzan.

- No brawo, młoda- trenerka zaśmiała się, widząc szare oczy zwrócone w jej stronę.- Cieszę się, że to akurat TY jesteś menadżerką drużyny.

- Też się cieszę z tej postawy- Nanase uśmiechnęła się lekko.- Jednak jedna rzecz mnie nie pokoi...

- Pojawianiem się z nikąd Kuroko?Spokojnie, przywykniesz do tego.

- Nie o to chodzi- białowłosa zamyśliła się przez chwilę.- Kagami wydaję się być spięty i w ogóle.Jeżeli tak dalej będzie, to...Sprowadzi nas on na sam dół.

- Nie żartuj sobie ze mnie.

- Dobrze wiesz, że zawsze mówię prawdę.- dziewczyna złapała za swoją torbę i ruszyła w stronę wyjścia.

- Gdzie idziesz?

- Do domu, a gdzie niby?Zapomniałaś o moich popołudniowych drzemkach?

- Jesteś strasznym leniem.

- Inteligentnym leniem- Nanase poprawiła swoją przyjaciółkę.

Wyszła ze szkoły i poszła w stronę domu, który był jakieś dziesięć minut drogi z liceum.Wzrok miała skierowany na swoje czarne trampki, które trzymają się już parę lat.Nagle poczuła, że ktoś ją popchnął.Jiristu mimo, że należała do osób spokojnych, potrafiła być agresywna.A szczególnie, gdy ktoś ją popycha bez powodu.Wzięła rozmach, chcąc trafić w twarz winowajcy, jednak przed nią ukazał się granatowłosy chłopak.

- Serio?Nawet teraz chcesz się ze mną umówić?

- Nie o to chodzi, debilko.

- Ej, do przyjaciółki tak mówić?

- Proszę, udawaj moją dziewczynę.

- Wow, Ahomine prosi mnie o pomoc.Czemu mam udawać twoją kolejną lochę?

- Momoi chce mnie zabrać na zakupy, a ja powiedziałem, że jestem umówiony z moją dziewczyną i powiedziała, że mam je poznać.

- Przecież Momoi mnie zna- znudzona Jiritsu spojrzała na swojego przyjaciela.

- Oh, shit.Satsuki idzie- warknął- Zrób coś!

- Czemu akurat ja?

- Egh, debilka.- złapał Nanase za krawat i złączył i jej usta wraz ze swoimi.

Różowowłosa postanowiła im nie przeszkadzać ( co jest wręcz niezgodne z nią dop.Autora) i pobiegła do znajdującego się niedaleko Kuroko.

- Debilu, ugryzłeś mnie w wargę!- po pocałunku Jiritsu pacnęła w głowę Aomine.

- Ale nie zaprzeczysz, że ci się podobało.

- No nie zaprzeczę- białowłosa wyciągnęła z torby telefon.- Ja idę.

- To może jeszcze jeden całus?- zaśmiał się Daiki, spoglądając na piersi szarookiej.

- Mogę się zgodzić.

- No nie bąd...Chiwla, zgodziłaś się?!

- Yhym- pociągnęła nosem.- Bo się zaraz rozchoruję.

Chłopak wpił się w jej usta.Chciał by doszło do czegoś więcej, ale wiedział, że prędzej, by został przez ów dziewczynę wykastrowany.

- Już dość, Ahomine- odepchnęła go.- Serio, śpieszę się.

- No okej.Nara, desko.

Białowłosa oddaliła się parę metrów, a później zazdzwonił jej telefon.Odebrała, myśląc, że to jej brat jednak był to ktoś inny.

"Co cię łączy z Daikim?

"Kimkolwiek jesteś: nie interesuj się.

"Masz mi odpowiedzieć.

"A co to, rozkaz?

"Tak, to rozkaz.

Znudzona Jiritsu rozłączyła się, aby później wyłączyć urządzenie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: