Część 5
- Wstawaj, Jiritsuicchi!- wrzasnął Kise, skacząc na białowłosą.
- Spadaj, grubasie- rzuciła go z siebie i szczelniej narzuciła na siebie kołdrę.
- No wstawaaaaj...Inni czekają już w salonie, a ty dalej śpisz...
- Egh, zostaw mnie.Możesz im powiedzieć, że źle się czuję lub coś w ten deseń.
Blondyn się wkurzył z przerzucił Jiritsu przez swoje ramię.Dziewczyna nawet nie miała sił na szarpanie się, po prostu zasnęła.Daiki, gdy zobaczył swoją przyjaciółkę, wyrwał ją z rąk Ryoty i położył na swoich kolanach.
- Może ją jeszcze tu bzykniesz, co?- warknął Akashi, spoglądając z pogardą na ciemnoskórego.
- Wątpie, że ktoś taki "idealny" chciał na to patrzeć- prychnął Aomine.
- Pragnę zauważyć, że ta oto dama jest moją narzeczoną...
- Która cię nie pamięta...- zauważył Kagami.
- I do tego stalkujesz ją, jakbyś miał jakieś urazy z psychiką, nanodayo.
- Mam większe prawa od was, więc z mojej strony nie jest to dziwne.
- Ej, słuchaj- stanął przed nim Kagami.- Nie jesteś od nas ważniejszy, i nie będziesz rozkazywał Daiki'emu, bo tylko ma ją na kolanach.
- Po pierwsze, nie interesuj się tym, po drugie- spojrzał na niego i rzucił nim o podłogę, by klęczał.- Znaj swoje miejsce, śmieciu.
- Egh, co się dzieję- zapytała szarooka, łapiąc się za głowę.- O, ohayo wszystkim...- ziewnęła.- Czemu Kagami klęczy?
- "Bo ma znać swoje miejsce."- powiedział Kuroko.
- Jak się tu znalazłeś?!- wykrzyknął Daiki.
- Przecież stałem tu cały czas.
- Kagami, wstań- powiedziała dziewczyna, wyciągając rękę w jego stronę.
- Zostaw go- warknął do jej ucha czerwonowłosy.- On ma zostać na swoim miejscu.
- Posłuchaj mnie uważnie, bo powtarzać nie będę.Kagami jest lepszy od ciebie w każdym stopniu, więc to TY powinieneś tutaj klęczeć przed nim!- wykrzyczała, celując pięścią w jego twarz, jednak chłopak ją złapał.
- Nie sądzę, że moja narzeczona powinna się tak zachowywać...
- Co..O czym ty gadasz?!
- O tym, że moja droga jesteś moją przyszłą żoną.
- Łżesz!Ojciec nigdy, by mnie nie poślubił z takim zasranym egoistą, który nazywa się "absolutem"!- rzuciła się z pięsciami na czerwonowłosego.Chłopak nic sobie z tego nie robił i bez problemu omijał uuderzenia,
- Gdy będziemy u mnie, to będziesz miała karę.
- A kto powiedział, że gdzies będę wyjeżdzać?- zdyszana dziewczyna opadła na kolana i schowała twarz w dłoniach.
- Jiritsu?- klęknął przy niej Midorima.
- Zostaw mnie, Shin-chan!- wybuchnęła płaczem, a Shintaro przytulił ją do siebie.
Aomine nie wytrzymał.Złapał Akashi'ego za koszulę i razem z nim wyszedł z domu.
Białowłosa dalej siedziała na ziemi płacząc.Zielonowłosy pocałował ją w czoło i prosił,by się spróbowała uspokoić.
- Może jej się polepszy jak pójdziemy wszyscy na lody?- zapytał Takao, ale został zdzielony w głowę przez swojego przyjaciela.
- Egh, ciesz się, że moim dzisiejszym szczęśliwym przedmiotem są chusteczki, nanodayo- podał jedną szarookiej, a ona wytarła łzy.
- Ja może lepiej pójdę sprawdzić co z Daiki'm i Akashi'm- Kagami otrzepał ręce i spojrzał na Kise.- A ty, idziesz ze mną.
Przepraszam za to, że takie krótkie.
Po prostu z dnia na dzień przestałam widzieć na lewe oko i jest mi trudno pisać ;___;
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top