24✔

Nadeszły ciężkie czasy dni, w których wariuje się w domu. Doceniamy to, co mieliśmy, znajomości powoli zanikają, a ty dostajesz depresji od siedzenia w miejscu.
Jednym słowem- kwarantanna. Zjawisko przymusowe spowodowane pandemią-epidemią ale światową. Strach przed zachorowaniem oraz utratą bliskich powoduje, ze życie online rozkwita.

Na początku była wielka radocha z tego, że placówki edukacji będą puste i nie trzeba będzie do nich uczęszczać. Ja tam lubię swoją szkołę, jednak informacja z dnia na dzień o przymusowym zostaniu w domu była bardzo satysfakcjonująca. Miałam wizję rozwijania swoich pasji, odpoczęcia i robienia co chcę.
Jako, że był to wtorek Jan przyjechał jak zwykle po swojej szkole. Akurat wtedy kończyłam lekcje. Spędziliśmy razem około godziny- czyli tyle czasu co zwykle. Dogryzaniu sobie nie było końca, zresztą to jest urok w tym związku. Oczywiście nie mam na myśli obrażania drugiej osoby tak, że się obrazi na niewiadomo na jak długo.

Blondyn czasami potrafił powiedzieć coś od czapy, ale kochałam go za jego humor. Nikt inny tak bardzo nie sprawiał, że chciałam się uśmiechać i żyć pełną parą. Chociaż czasami przesadzał, a ja jak to ja- nie umiałam się obrażać. Zawsze wybaczam szybko, czasami chowam w sobie urazę albo zrywam po prostu kontakt. Zależy od sytuacji.

Był marzec, nie było jakoś ciepło, jednak obecność tego chłopaka zawsze sprawiała, że moje ciało było gorące. Nie wiem jak to jest, że blondyn potrafi być jak grzejnik. Zimą to jest idealne, gorzej latem. Wystarczyło, że mnie przytulił, a już było mi mniej zimno. Czasami się zastanawiam, czy chłopak nie ma jakieś gorączki, bo był nieraz tak rozpalony, jakby miał z trzydzieści dziewięć stopni.
Nie wiedziałam, że będzie to początek czegoś co może nas rozdzielić, albo wzmocnić.

~Dwa miesiące później~

Nie widziałam się na żywo z moim chłopakiem od tamtego pamiętnego marcowego dnia. Czy tęskniłam? Tak i to bardzo. Wiedziałam jednak, że tak jest lepiej dla naszych rodzin. Czy chłopak wychodził z domu, jak niektórzy? Nie wiem, nie pytałam albo raczej nie chciałam pytać. Obawa, że on się zarazi była jak mantra. Martwiła mnie sytuacja na świecie, żal mi było zmarłych i ich rodzin. Nikt nie chce, by ktoś inny cierpiał. Statystki zachorowań wzrastały, ludzie starsi i nie tylko znikali z tej planety. Kościoły odwiedzało bardzo mało ludzi. Modlono się o to, by pandemia ustała.

Rozmowy przez wideo czat był nieco lepsze niż samo pisanie. Najgorzej było w moje kwietniowe urodziny, nie mogłam urządzić imprezy, bo był zakaz. Spotkać się ze znajomymi oraz Janem nawet nie przychodziło mi to na myśl. Następnego dnia dostałam prezent od mojego ukochanego. Był to zapakowany duży misiek. Był cały kremowy ze śliczną kokardą na szyi. Był to kochany gest od mojego chłopaka. Oczywiście prezent przeszedł kwarantannę, a potem przytulaniu nie było końca.
Szkoła odbywała się online. O powrocie do szkoły nie było słychać, a ja z jednej strony się cieszyłam. Nie chciałam zobaczyć parę osób, ale też tęskniłam za resztą. Sądzę, że nie tylko ja. Miło było zobaczyć ich na lekcji, albo usłyszeć. Łatwiej było mi się skupić na szkole oraz na tym, by zadbać o swoje zdrowie, które swoją drogą nieźle zapuściłam.

Związek pewnej bliskiej osóbki się popsuł i zakończył, a ja nadal byłam z blondynem. Mimo braku widzenia się w cztery oczy czułam, że to nas wzmacnia i prowadzi do czegoś silnego. Tym razem byłam pewna, że mogę śmiało powiedzieć, że go kocham.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top