29✔
Tego dnia obudził mnie dzwonek nad głową, wiedziałam, że jeśli się nie zbiorę teraz, to spóźnię się na istotne dla mnie spotkanie. Słońce grzało uśpione dachy domów. Po porannej toalecie udałam się do pokoju w celu zrobienia makijażu. Narysowałam kreski i pomalowałam oczy cielistym cieniem. Twarz podkreśliłam różem oraz rozświetlaczem. Włosy upięłam lekko u góry, tak że część pozostawała nadal rozpuszczona. Spakowałam rzeczy do torebki i przygotowałam sobie szminkę, by maznąć usta tuż przed wyjściem. Czułam lekkie podekscytowanie, stresu brak. Chyba się coś we mnie zmienia. Przecież stres to mój towarzysz od lat.
Kiedy makijaż i fryzura była gotowa udałam się na dół swojego jedno-piętrowego domu. Nałożyłam sobie solidną miseczkę płatków, a po chwili zalałam ją mlekiem. Po zjedzonym posiłku spojrzałam na zegarek- miałam dużo czasu do wyjścia, zwłaszcza że mój tata mnie zawoził. Czas mijał wolno, mimo że podobno social media są przyśpieszaczem czasu, w tym przypadku nie wpłynęły na mój.
~Parę chwil później~
Siedziałam z tatą w samochodzie. Na sobie miałam białą sukienkę w niebieskie egzotyczne zwierzęta, która sięgała mi do połowy ud. Na nogach czarne buty ze srebrnym suwakiem, na moim ramieniu zwisała czarna torebka. Całość kończyła czerwona pomada na ustach.
Byliśmy prawie u celu, więc zaczęłam szukać swojego chłopaka pośród ludzi na placu. Po chwili znalazłam go, siedział na „naszej ławce". To znaczy na ławce, na której pierwszy się spotkaliśmy. Od tamtej pory była to „nasza ławka".
-Jest, tam siedzi na ławce- powiedziałam z entuzjazmem do mojego taty. Ten na najbliższym poboczu zatrzymał samochód, pożegnał się ze mną i odjechał. A ja poszłam w kierunku blondyna.
Nogi same mnie niosły w danym kierunku, z jednej strony czułam szczęście, z drugiej lekki smutek. Czemu smutek? Mój ukochany miał zamiar pojechać na obóz, który miał trwać do końca lipca. Ten moment, kiedy myślisz sobie, spędzę wakacje ze swoim chłopakiem, a ten wyjeżdża. No cóż, Może ten wyjazd pomoże mu się nieco ogarnąć.
Spotkanie było wręcz idealne, chłopakowi podobał się mój wygląd, patrzył na mnie jakby miał mnie nie zobaczyć więcej. Zresztą od samego początku tej znajomości przyglądał się mojej osobie. Czasami mnie to stresowało, jednak z czasem przyzwyczaiłam się.
Spacerowaliśmy uwcześniej kupując kawę. Blondyn wiedział, że za kubek tego napoju mogłabym oddać nawet żelki. A to już duże poświęcenie.
Chłonęłam każdą chwilę z moim ukochanym, a słońce grzało prosto na nasze twarze. Stalowooki przytulał mnie w swoim zwyczajowym, zaborczym uścisku, który tak kochałam. Czułam, że będę za nim mocno tęskniła...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top