48
Pov Aimee
Louis zamknął mnie w tym pokoju i gdzieś wyszedł. Nie ma go już kilka godzin, a ja zaczynam się martwić. A jak postanowił jednak zamordować moich rodziców? Nie chce ich stracić teraz gdy nareszcie ich odnalazłam. Pragnę postarać się ich pokochać by wreszcie mieć normalną rodzinę.
Jak Louis wraca do pokoju to gwałtownie wstaje. Dokładnie go obserwuje bojąc się, że zauważe na nim ślady krwii. Na szczęście nic takiego nie ma.
- Masz jakieś pytania? - mówi i siada w fotelu. Szybko zmienił swój nastrój.
- Powiedziałbyś mi kiedyś prawdę? - wiem jaka będę odpowiedzieć, ale chcę to usłyszeć z jego ust.
- Idź do swoich rodziców - marszcze brwii na jego słowa.
Nawet chwili się jednak nie zastanawiam tylko biegiem ruszam do tego domu, w którym są przetrzymywani. Szybko tam docieram, a następnie szukam celi, w której są przetrzymywani. Jak zauważam, że jest otwarta to czuję dziwny ucisk na sercu.
Dopadam do drzwi i widzę dwa leżące ciała w kałuży krwii. Po kilku krokach dostrzegam, że obojgu zostało poderżnięte gardło.
Nie wytrzymuje tego napięcia, więc upadam na kolana.
Dlaczego los okazał się taki okrutny oddając mi ich żeby po chwili zabrać. I to przez Louisa. Który kazał z zimną krwią zamordować moich rodziców.
Teraz muszę od niego odejść. Nie ma innej opcji.
***5 lat później***
- To jest naprawdę dobry interes - mówi do mnie Ettore. Ja jednak nie jestem przekonana do współpracy z rodziną Grastini. Nie raz wbijali nóż w plecy swoim sojusznikom. A ja odkąd uciekłam od Louisa i zamieszkałam w moim rodzinnym Palermo jestem szalenie ostrożna.
Nie mogę sobie pozwolić na żaden błąd.
- No właśnie, wydaje się aż za dobry.
- Wszędzie wietrzysz podstęp. Zrozum, że przez te wszystkie lata zdobyłaś dużo. A jak na kobietę to bardzo dużo, więc każdemu zależy na układzie z tobą. Masz takie kontakty, że ten twój Louis może ci tylko pozazdrościć. Teraz jest nikim.
Czasem sprawdzam jak tam się ma Louis. Od kiedy wróciłam do swojej prawdziwej tożsamości i jestem Giulią Salermo to mój ślub z Tomlinsonem nie jest ważny.
Ja jednak czasem czuję ogromną potrzebę by do niego powrócić.
Na szczęście do tej pory udało mi się ją zwalczać.
Wiem tylko, że Louis przestał coś znaczyć w tym biznesie. Podobno woli się pogrążać w alkoholiźmie.
- Nie mów tak.
- Ale tak jest Giulio. Zamknij wreszcie ten rozdział w swoim życiu. Pojedź na te spotkanie z Grastnim. Jemu naprawdę na tym cholernie zależy.
- A gdzie to ma się odbyć? - przynajmniej sobie popatrzę jak się będzie przede mną płaszczyć. Uwielbiam ten widok.
- W starym magazynie tak gdzie ostatnio sprawdzałaś partie kokainy.
Podnoszę się ze swojego krzesła.
- I tak mi się nudzi, więc nie zaszkodzi porozmawiać. Tylko idę sama - mówię gdy widzę, że chce ze mną pójść.
Jak się postaracie to dostaniecie dziś jeszcze jeden.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top