46
Pov Aimee
Nie wiem czy dobrze robię, ale wchodzę z Ettore do tego domu. Oczywiście nie boję się go, bo mam przy sobie nabity pistolet i w każdej chwili mogę go użyć, a jestem do niego tak uprzedzona, że z czystą przyjemnością strzelę mu w głowę. I skończę z problemem, którym w obecnej chwili jest Ettore.
- Nie podoba mi się tu - mówię, bo moje nozdrza atakuje ten wstretny odór krwi. Oczywiście nie jestem głupia i wiem, że nie raz osoby tu będące były torturowane.
- I nic w tym dziwnego. Żaden normalny człowiek nie chciałbym być w miejscu, które aż emanuje swoim bólem i cierpieniem.
- Akurat ty to powinieneś być na to uodporniony, ale skończymy już tę bezsensową dyskusje i powiedz mi po jaką cholere mnie tu ściągnąłeś! - nie jestem w stanie zachować spokoju.
- Popatrz tu - wskazuję na drzwi. Podchodzę do nich i spoglądam przez szybę. Widzę dwójkę ludzi kobietę i mężczyznę w średnim wieku. Oboje siedzą na podłodze w pomieszczeniu pozbawionym mebli i wyglądają na bardzo zaniedbanych. Wszystko wskazuje na to, że dużo czasu tu spędzili.
- A co mnie obchodzą ci ludzie? Jacyś zdrajcy, którzy wpadli w ręce Louisa.
- Nie Louisa, bo oni są tu dużo dłużej. To Don Federico ich tu uwięził kilkanaście lat temu.
- Co takiego zrobili? - sama nie mam pojęcia po co zadaje to pytanie. Ich widok dziwnie na mnie działa, sama nie umiem sobie wytłumaczyć dlaczego się nimi interesuje.
- Nic takiego, po prostu Don Federico postanowił przejąć ich majątek, więc ich uwięził wmawiając wszystkim, że ich zabił wcześniej zabierając im malutką córeczkę. Dziedziczkę całej tej fortuny - Ta historia wydaje mi się bardzo znajoma i nic mi nie mówi żeby to był jakiś zbieg okoliczności.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Jesteś inteligentna, więc pewnie sama się domyśliłaś. Twoi rodzice przez lata cierpią przez rodzinę Tomlinson - nagle wzrok kobiety spotyka się z moim. Przez chwilę utrzymuje z nią kontakt wzrokowy, ale później odwracam się i jak najszybciej wychodzę z tego budynku.
Z każdą kolejną sekundą to zaczyna do mnie coraz to bardziej docierać. Z każdym kolejnym dniem dowiaduje się coraz to nowych rzeczy o mojej przeszłości. Ciekawe co będzie następne?
Wychodzę na powietrze i opieram się ręką o ścianę żeby nie upaść. Nogi mam jak z waty i cała się trzęse.
Tych wydarzeń jest zbyt wiele, nie umiem sobie poradzić z coraz to nowymi. Nie mam już siły.
- Musisz nareszcie zacząć działać, zrozum, że nie możesz dłużej żyć z Tomlinsonem. Nic dobrego cię nie czeka z człowiekiem, który tak traktuje twoją rodzinę.
- To nie on ich uwięził - ciężko mi nazwać tych ludzi rodzicami. W ogóle ich nie znam, może i łączą nas więzy krwii, ale nie wiem czy dałabym radę obdarzyć ich jakimś uczuciem.
A papcia nadal kocham.
- Ale nic z tym nie zrobił. Doskonale wie co się dzieje i tego nie zmienia. Robi to dla swojej wygody, a to co ty czujesz wcale go nie obchodzi.
Liczę na waszą opinie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top