34
Pov Aimee
- Jesteś taka piękna Aimee - mówi do mnie Marie widząc mnie w sukni ślubnej, umalowaną i w gotowej fryzurze. Już za godzinę ma się rozpocząć cała ta farsa. Czuję ucisk w brzuchu, a z nerwów trzęsą mi się ręce.
Wszyscy goście już się zjechali, nasze wesele odbędzie się w naszym wielkim ogrodzie, który został specjalnie na tę okazję przystrojony. Z tego co widziałam przez okna to wygląda to bardzo dobrze.
- Powinnam sobie namalować na twarzy jeszcze uśmiech żeby nie zawieść Louisa. Nie wiem czy uda mi się pokazać szczerą radość - to będzie najtrudniejsza rola w całym moim życiu, ale zamierzam jej podołać.
- Umiesz ukryć swoje prawdziwe uczucia i dziś jest dzień, w którym musisz to zrobić. Postaraj się uszczęśliwić pana, a już nigdy nie będzie ci niczego brakować, będziesz żyła jak prawdziwa królowa.
***
Przez całą tą ceremonię uśmiecham się i sprawiam wrażenie osoby zadowolonej z tych wydarzeń. I to jeszcze ponad przeciętnie, bo byłam już na takich ślubach, że kobiety prawie, że na nich płakały i to nie ze szczęścia. Louis za to wygląda na bardzo zadowolonego i wiem, że wcale nie udaje.
Kojarzę niektórych gości, ale nie ma tu żadnej koleżanki z mojej szkoły, a to dlatego, że szatyn stwierdził, że w mojej klasie nie ma nikogo na tyle ważnego by dostąpił takiego zaszczytu.
Dziwi mnie to, że ci ludzie nie reagują na to, że Louis zamiast poślubić kogoś z ważnej rodziny i tym sposobem zawrzec z kimś nierozelwalny sojusz decydował się na poślubienie mnie choć nie będzie miał z tego żadnej korzyści. Ja nie pomogę Louis'owi umocnić jego pozycji.
- Nie zdążyłem ci jeszcze tego powiedzieć, ale bardzo ślicznie wyglądasz - szepcze mi Louis gdy siedzimy razem przy naszym stole. Mamy też połączone dłonie. - Pomimo tego, że od zawsze byłaś moja to teraz mam na to papier. A ci wszyscy, którzy na ciebie patrzą mogą sobie jedynie pomarzyć o tobie.
Chyba trochę zbyt wiele wypił biorąc pod uwagę to, że rano był tak podekscytowany, że nie zjadł śniadania, a teraz ledwie odrobinę spróbował tego jedzenia.
- Jest już po północy, może byśmy tak już poszli do domu i zajęli się sobą.
- My akurat powinniśmy zostać do samego końca.
- Przecież to ja decyduje kiedy to się skończy i teraz właśnie chcę się nacieszyć moją śliczną żoną - gwałtownie podnosi się do pozycji stojącej. Robię to samo co on, bo zbyt wiele ludzi na nas patrzy bym się miała mu sprzeciwić.
Idziemy w stronę domu i podchodzi do nas jeden z pracowników.
- Niech sobie tu siedzą ile tylko chcą, ale my już do nich nie przyjdziemy - komunikuje mu rodosnym tonem. Idzie prostym krokiem, ale i tak widzę, że dość prędko uśnie i ta noc nie będzie pełna wrażeń.
- Marzę już tylko o tym żeby pozbyć się tej sukienki, nie jest ona zbyt wygodna - mówię do Louis jak już jesteśmy w jego, to znaczy już naszej sypialni.
- Pomogę ci - podchodzi do mnie i zaczyna rozsznurowywać mój gorset. - Bardzo cię kocham moja śliczna Giulio.
Jak się bardzo postaracie to dostaniecie dziś jeszcze jeden.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top