32
Pov Aimee
Jak tak dokładniej się przyjrzę to rozpoznaje, że osoba, która do nas przyjechała to ojciec Nialla. Przysuwam się do Louisa i dyskretnie zadaje mu pytanie.
- Zabiłeś go jednak? - do tej pory nie wiem jaki los spotkał Horana i szczerze to jakoś bardzo mnie nie interesowało. To jego winie za to, że Louis wpadł na pomysł tego ślubu.
- Oczywiście, nie mogłem postąpić inaczej. Nie martw się jednak zachowałem wszystkie środki ostrożności, nikt nie będzie nawet podejrzewać, że to ja za tym stoję. Wygląda na to, że ktoś go napadł i zabił jak od nas wracał - jego słowa mnie uspokajają. Nie mam ochoty dziś na strzelaninę. - Idź do domu - rozkazuje mi.
Jawnie mu się nie sprzeciwiam, ale także i nie wykonuje ślepo jego poleciania. Nie wchodzę do domu tylko chowam się za drzewami tak by nikt mnie nie widział. Już nie raz podsłuchiwałam Louisa, więc mam w tym wyprawę.
- Naprawdę mi przykro z powodu twojego syna. Chciałem zapewnić mu ochronę, ale on odmówił. Żałuję, że mimo wszystko mu jej nie przydzieliłem - Louis kłamie jak z nut. Jest w tym naprawdę dobry.
- Nie przyjechałem tu mówić o moim zmarłym synu - od razu robi mi się szkoda Nialla. Kochającego ojca to on nie miał. - Mam nadzieję, że nasze interesy nadal są aktualne. Dostałem zaproszenie na twój ślub... - odpuszczam sobie słuchanie tej rozmowy i idę do domu.
Papcio może nie był święty, ale dla niego rodzina była najważniejsza, a interesy znajdowały się na drugim miejscu. A ojciec Nialla ma gdzieś jego śmierć, interesują go tylko układy z Louis'em. Don Federico miał rację, że robił tylko interesy z Włochami.
Oni przynajmniej wiedzą co w życiu ma największą wartość.
***
- Gdzie dokładnie jedziemy? - pytam Etorre, Marie obudziła mnie w środku nocy twierdząc, że dostała takie telefoniczne polecenie od Louisa, a następnie kazała mi się ubrać i jechać gdzieś z moim szoferem. Oczywiście, że mam zaufanie do Louisa, ale i tak wzięłam ze sobą swój pistolet. To jest naprawdę podejrzana sytuacja, a ja wolę być przygotowaną na wszystko.
- Sam nie wiem. Pan podał mi telefonicznie adres, który wprowadziłem do GPSa. Jednak sądzę, że nasz cel znajduje się w lesie albo koło niego - nie mam nic przeciwko lasowi, ale nie o w pół do drugiej nad ranem.
- A nie podejrzewasz o co może chodzić? Możesz mi to śmiało powiedzieć na pewno cię nie wydam - znamy się już trochę czasu, więc mam nadzieję, że Ettore wie iż mi można ufać.
- Przykro mi pani, ale naprawdę nie mam pojęcia. Pan nigdy nie wtajemniczał mnie w swoje interesy - i nawet mnie to nie dziwi. Louis wiedząc, że mogę go o wszystko wypytywać zdecydował, że najlepiej będzie jeśli on nie będzie miał o niczym pojęcia.
Po kolejnych kilku minutach jazdy, pojazd się zatrzymuje w środku lasu, a ja zauważam kilka metrów dalej światło. Wychodzę z samochodu i idę w jego kierunku.
Czuję się jakbym szła na egzekucję. Mam tylko nadzieję, że nie moją.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział. Może nawet dziś.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top