16
Pov Aimee
Zazwyczaj Louis nie okazuje mi swoich uczuć. Owszem całuję mnie i przytula, ale przeważnie gdy jesteśmy w łóżku. Poza tym traktuje mnie jakbym była jego siostrą lub koleżanką. Dziś jest jednak zupełnie inaczej. Siedzimy sobie na huśtawce w ogromnie przytuleni do siebie, a on co chwilę mnie całuję. W ogóle nie narzekam.
- Komórkę to mogłabyś mi jednak oddać, może ktoś ważny zadzwonić - może trochę przesadzam, ale u Louisa już widać początki pracocholizmu, a jest to choroba, więc muszę w porę temu zapobiec.
- Jutro dostaniesz i przypominam ci, że obiecałeś całą uwagę poświęcić mi i nawet nie myśl się teraz wycofywać - nie ważne co on sobie teraz wymyśli, ale ja się na pewno nie poddam. Będę od niego egzekwować każde jego słowo. - Może popływamy sobie w basenie. Albo chodźmy do domu do jakuzzi, tam możemy się kąpać nago - ostatnie dwa słowa mówię żeby go zachęcić. Coś mi podpowiada, że te słowa przeważą i bez marudzenia ze mną pójdzie.
- To chodźmy do domu - chwyta mnie za dłoń i prowadzi do domu.
***
Budzę się samotnie w dużym łóżku Louisa. Wyciągam na tyłek spodenki i zakładam jeszcze koszulkę i schodze na dół. Idę prosto do kuchni.
Na miejscu spotykam Marie, która coś już gotuję. Nie rozumiem jak taka nudna rzecz jak gotowanie może być jej ulubionym zajściem. Nie ma w tym żadnej pasji, nie odczuwa się żadnych skrajnych emocji. To chyba jedno z najnudniejszych hobby oczywiście po zbieraniu znaczków.
Podchodzę do lodówki, wyciągam z niej sok i nalewam sobie do szklanki.
- Wiesz gdzie jest Louis?
- Pan gdzieś wyszedł godzinę temu - niepotrzebnie się ugiełam i oddałam mu komórkę po północy. Powinnam była trzymać się moich wcześniejszych postanowień i dać mu ją dopiero po obudzeniu, ale czasu już nie cofne. - Wczoraj wyglądał na naprawdę szczęśliwego. Masz na niego bardzo dobry wpływ.
Uśmiecham się na jej słowa. Sama sobie nie go nie wybrałam, ale los i tym razem zdecydował się mi sprzyjać i sprawił, że jest mi dobrze z Louis'em.
- Szkoda tylko, że ty sobie z nim rujnujesz życie. Gdyby żył pan Federico nigdy nie pozwoliłby na coś takiego. On zawsze pragnął twojego szczęścia, a ty nie odnajdziesz go z panem Tomlinsonem - komunikuje odbierając ziemniaki.
Od przyjazdu Louisa jest do niego negatywnie nastawiona czego ja nie potrafię zrozumieć. Nie miała szans żeby go dobrze poznać, więc nie powinna go tak surowo oceniać.
- Czemu tak twierdzisz? Kochamy się.
- Jakby on cię kochał to nie traktowałby cię w ten sposób. Jesteś mu równa don Federico zawsze mówił, że pochodzisz z ważnej rodziny - szkoda, że nigdy nie wspomniał mi nawet jak miałam kiedyś na nazwisko. Nie chciał mi też powiedzieć czy to imię, które noszę nadali mi rodzice. Nie wiem nic o swojej przeszłości. - Pan Louis chcąc być z tobą powinien się z tobą ożenić, a nie traktować cię jak zwykłą dziwke. On się tobą bawi póki ma na to ochotę, a później zostawi.
Wychodzę nie mogąc słychać jej słów.
Nie chcę w nie wierzyć, ale wydają się one bardzo realne.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział. Nie wykluczam, że nawet dziś.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top