10
Pov Aimee
Gwałtownie odsuwam się od Nialla, muszę zachowywać między nami pewną odległość, bo on może sobie jeszcze pomyśleć coś czego zupełnie nie powinien. Na pierwszy rzut oka wydaje on się miły, ale coś mi się wydaje, że jest on jednym z tych meżczyzn, którzy są przekonani, że przyjaźń damsko męska nie istnieje. A tak szczerze to sama w takie coś nie wierzę. Jak do tej pory to jedynym facetem, z którym jako tako się dogaduje jest Louis, a wiadomo przecież co łączy naszą dwójkę.
- Na pewno byś tego nie chciał, podobno jestem bardzo wymagająca, więc bym była dla ciebie wredna - oddaje mu jego pistolet. Chyba trzeba gdzieś indziej pójść. - To może oprowadzę cię po tej posiadłości, jest tu dużo fajnych rzecz - mówię i już zaczynam iść przodem. Mimo, że jestem w butach na obcasie to narzucam szybkie tępo.
Jak będziemy w ciągłym ruchu to nie będzie tak blisko mnie.
- Jasne - odpowiada i zaczyna podążać za mną. - Na początku sądziłem, że to miejsce jest cholernie nudne i nijak się nie ma do Londynu, w którym ciągle się coś dzieje, ale tu także mi się podoba i to coraz bardziej.
Przez resztę czasu Niall jest nawet grzeczny, posłusznie za mną idzie i nie mówi zbyt wiele, a co najważniejsze to, że nie naruszał mojej przestrzeni osobistej. Normalnie bym to ignorowała, ale moja intuicja mi podpowiada, że Louis w ramach środków ostrożności kazał komuś mieć nas na oku. A nawet bym się dziwiła gdyby tego nie zrobił.
Po piątej po południu prowadzę Nialla do jego pokoju, wygląda on na zmęczonego, bo pewnie nie jest przyzwyczajony do tak długich spacerów, a nie chcę go przecież zamęczyć.
- Jak będzie pora kolacji to albo ja albo nasza gosposia po ciebie przyjdzie, teraz odpocznij sobie trochę.
- Mam nadzieję, że to będziesz ty - mówi, ale ja już nic nie odpowiadam tylko zamykam drzwi i idę prosto do siebie.
***
Kolacja nie wchodzi mi dzisiaj do żołądka chociaż jest bardzo smaczna, a sądzę, że jest to spowodowane tym, że ciągle czuję na sobie czyjś wzrok. Raz Nialla, a następnie Louisa, któremu za to nie podoba się pewnie to, że jeden z naszych gości ciągle mnie obserwuje.
- Twój ojciec nie był chętny na współpracę z kimś kto nie pochodzi z Włoch, albo nie ma włoskich korzeni. Ty na szczęście jesteś inny - mówi ojciec Nialla.
- Nigdy nie kierowałem się takimi głupimi uprzedzeniami jak mój ojciec, które jak widać nie wyszły mu na dobre. Przecież ten zamach, w którym zginął został zaplanowany właśnie przez jego włoskich współpracowników. Ja każdego traktuje jednakowo, ale tak samo też sprawdzam - już po samym głosie łatwo rozpoznać, że Louisa nie ma humoru.
Nagle czuje jak ktoś ściska moje kolano, wiem, że jest to szatyn, bo to on siedzi właśnie obok mnie. Nie odważyłam się zająć miejsca obok Nialla, to już by było mocne przegięcie.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział. Nie wykluczam, że nawet dziś.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top