Rozdział *13*

!Występuję scena seksu oralnego!
Na początku chciałam to pominąć jednak nadal jest to istotny moment więc jednak to tutaj umieszczę. Będzie ona zaznaczona takimi samymi gwiazdkami jak oznaczony jest rozdział na początku i na końcu więc jeśli nie będziecie chcieli tego czytać będziecie mogli to pominąć, po prostu miejsce świadomość, że tam to jest.

___

Chuuya wpatrywał się z jawnym powątpiewaniem przed siebie. Odczuwał jednoznaczne uczucie jakby był obserwowany (co było wielce prawdopodobne biorąc pod uwagę fakt, że znajdował się w siedzibie mafii) co tylko bardziej potęgowało jego chęć ucieczki i nie wracania tutaj nigdy. Chciał wrócić do domu, otworzyć butelkę wina czy zapalić papierosa i poczekać jeszcze te kilka dni do misji, która miała o wszystkim zadecydować. Czarne Jaszczurki były ostatnimi na liście do dokładniejszego wtajemniczenia w plan, reszta powinna już go znać co najmniej na pamięć jeśli nie lepiej. Od każdej zasady jednak występowały wyjątki, w tym przypadku był jego partner który postanowił ulotnić się nie dając o tym nikomu znać. Skontaktował się nawet z jego miejscem pracy by się dopytać gdzie on był, ale nikt nie potrafił tego do końca stwierdzić. Podawane były różne wersje dopóki nie przyszedł Doppo i nie przejął słuchawki informując go, że Dazai nie pojawiał się w Agencji od około dwóch bądź trzech dni i najwyraźniej przez najbliższy czas również miało go nie być choć i prezes i jeden z ich najlepszych w dedukcji detektywów gwarantowali, że pojawi się na czas wiedząc wszystko, ba!, będąc pewnie nawet lepiej poinformowanym od nich. Wydawało się, że blondyn nie za bardzo wierzyć w tę wersję wydarzeń, powinien jednak być bardziej świadomy niż ktokolwiek skoro był stałym aktualnie partnerem bruneta, że będzie to stuprocentowa prawda.

Chuuyi za to nie chciało się wierzyć, że Dazai miał jakiś ważny powód nieobecności. W końcu to on był świadkiem jego obijania się tyle razy podczas ważnych przedsięwzięć, dosłownie zmarnował na niego trzy lata swojego życia więc dziwnie by było gdyby nie widział takiego zjawiska chociaż raz. Z resztą, uciekanie i pojawianie się w ostatnim momencie również było w jego stylu i chociaż nienawidził tego przyznawać nigdy nic przez to nie poszło nie tak, zdawało się nawet w miejskich momentach działać na korzyść stronny po której był w danym momencie Dazai. Dlatego też postanowił odpuścić próby skontaktowania się z mężczyzną i zajął się ważniejszymi rzeczami jak na przykład dopilnowanie żeby wszystko było zapięte na ostatni guzik.  Właśnie w tego celu pojawił się w kwaterze w dniu wolnym który dostał od szefa żeby w miarę odpocząć nad nadchodzącym zadaniem. Czarne Jaszczurki mimo iż są istotnymi osobami w ustalonym planie tak naprawdę nie uczestniczyły podczas jego tworzenia ani żadnej z narad. Jedynym wyjątkiem był dzień w którym nawiązali sojusz z Zbrojną Agencją Detektywistyczną jedna nadal byli to tylko dwoje z trzech przywódców oddziałów. Czuł więc, że upewnienie się, że znają każdy najmniejszy szczegół przebiegu misji jest jednym z priorytetów. 

Miał nadzieję tego uniknąć ze względu na jego skomplikowaną relację z Tachiharą oraz niewybadany grunt w sytuacji z Gin jednak nie mógł sobie pozwolić by jego życie prywatne wpłynęło na jego życie zawodowe, to byłoby tylko pokazem niekompetencji na który nie mógł pozwolić sobie jako egzekutor, poza tym wolał żeby po takiej sytuacji nikt nie patrzył mu na ręce. Westchnął przechodząc kolejnym korytarzem i skierował się prosto do konkretnych drzwi, które od samego początku były celem jego przechadzki. Bywał w tym miejscu od czasu do czasu żeby spotkać się z starszym Akutagawą w związku z rozkazami jak i sprawami organizacyjnymi, czasami nawet prywatnych jednak nigdy jeszcze nie czuł się tak nieswojo w tym miejscu. Musiał jednak zacisnąć zęby i iść do przodu.

Zapukał trzy razy szybko i od razu po tym otworzył drzwi. Jakby nie było patrzeć jego pozycja pozwalała mu na wejście niemal wszędzie oprócz pokoi w których pracowali inni egzekutorzy oraz pomieszczenia należących bezpośrednio do szefa. Wolał jednak mimo wszystko zapukać żeby potem nie było. Po za tym wróg nigdy by nie dał im znaku, że zamierza zaatakować, skoro nie byliby w stanie zareagować podczas tego to tym bardziej mieliby problem podczas pracy czego nikt nie chciał. Wszedł całym ciałem do środka już się nie upewniając czy są tu wszyscy tak jak ostatnim razem zrobił to w przypadku Ryunosuke ponieważ z jego polecenia wszyscy tu powinni być. I tak jak się spodziewał już po momencie ukazało mu się pięć sylwetek czarnowłosego rodzeństwa, blondynki, siwowłosego starszego mężczyzny oraz przywódcy oddziałów o rdzawym kolorze włosów. Ruszył w ich stronę, a oni podnieśli się ze swoich miejsc by ukłonić mu się z szacunkiem.

— Dobra, nie przeciągajmy tego niewiadomo ile, każdy wie dlaczego tu jestem, prawda? — Zapytał bardziej z zasady niż faktycznie potrzeby upewnienia się co do tego. Już po samych ich minach można było doskonale stwierdzić, że idealnie znają cel jego wizyty. Poczekał jednak aż pokiwają głowami i uśmiechnął się zadowolony. — Dobrze. Tak więc powiem to raz i nie będę się niepotrzebnie powtarzał, zrozumiano? — Znowu patrzył na nich oczekująco dopóki nie potwierdzili, że zrozumieli. — Wraz z szefem oraz członkami Zbrojnej Agencji Detektywistycznej ustaliliśmy, że najbardziej prawdopodobne jest, że kryjówka Dostoyevskiego znajduje się w pobliżu rzeki Taurumi, a konkretniej koło jej ujścia do morza. Ten okularnik z wywalonym ego, który unieszkodliwił mnie podczas nalotu na siedzibę — aż poczuł te słowa jako policzek mimo iż sam je wypowiedział — za to potwierdził tą tezę wskazując nam konkretne miejscu w którym powinniśmy go szukać.

— A jeśli się pomylił? — Zapytała Higuchi zmartwiona taką możliwością. Chuuya za to tylko przymknął oczy niezadowolony z tego, że ktoś mu właśnie przerwał w jego monologu jednak zachował spokój rozumiejąc jej obawy.

— Nie musisz się tym przejmować — zapewnił. — Nie do końca wiem w jaki sposób ten idiota działa jednak jest bezbłędny nawet i bez używania swojej zdolności. Nigdy nie wierzyłem, że kiedyś to powiem, ale jest nawet mądrzejszy od tej Makreli, a to już spory wyczyn — kobieta szybko pokiwała głową na znak, że rozumie, a Chuuya starał się zignorować fakt jak palące stało się spojrzenie Ryunosuke gdy stwierdził, że ktoś przewyższył Dazaia w czymkol. — Tak czy siak mamy stuprocentową gwarancję na to, że nawet jeśli nie będzie tam tego szczura będziemy mieli możliwość dorwania się do jego siedziby, pozbawienia go jej, a może i nawet dostania w swoje ręce danych, o następnych atakach, które przetrzymywał. Tak więc wiążemy z tym atakiem duże nadzieje, może i nawet zażegnanie problemu raz na dobre. Dlatego też chciałem przyjść tu osobiście i dopilnować by wszystko było całkowicie jasne. Higuchi, twoim i Tachihary zadaniem będzie pozbycie się z okolicy ewentualnych świadków jak i zmniejszenie liczby ofiar wśród cywili. Zazwyczaj nikt nie kręci się w tamtym konkretnym miejscu, między innymi dlatego zostało wybrane by mógł się ukryć terrorysta, jednak nie zmienia to faktu, że jakiś wyjątek mógł się pojawić. Gin i Ryunosuke, — zwrócił się bezpośrednio do nich przyciągając ich uwagę — waszym zadaniem będzie połączenie się z atakiem, który wyjdzie od Agencji, przewidujemy, że najpewniej traficie na tygrysołaka, — uniósł dłoń widząc jak aparycja najstarszego Akutagawy zmienia się we wrogą — tego chłopaka, który próbował zabić szefa oraz tego blondyna który wyrzucił Gin i Tachihare przez okno podczas ostatniego ataku na Agencje — spojrzał na nich karcąco, a oni oboje uciekli wzrokiem. Nie mógł nic poradzić na fakt, że to niemal fizycznie zabolało.

— Z całym szacunkiem przepraszam, że panu przerywam, — odezwał się Hirotsu, a gdy niebieskooki nakazał mu ręką kontynuować odchrząknął — ale co ja mam robić podczas gdy inni będą wykonywać powierzone im zadania?

— Szef uznał, że najlepszym wyborem będzie przydzielenie cię pod komendy Dazaia — starał się powiedzieć to jak najbardziej profesjonalnie. — Oczywiście ten idiota nie będzie na linii ognia, ale nie oznacza to, że nie zostanie obrany jako ewentualny cel przez to jak upierdliwy jest. Nie możemy sobie pozwolić na jego stratę więc pewnie zostaniesz jego ochroniarzem lub coś w tym stylu — starszy mężczyzna dał znajdź że rozumie to co zostało mu przekazane i tak całkowicie wiedząc, że jeśli to on naprawdę będzie spędzał wtedy czas z swoim byłym przełożonym to bardziej prawdopodobne było iż skończy się na tym, że ten wciągnie go do gry na przenośnej konsoli niż naprawdę będzie zajmować się chronieniem jego tyłów.

— Czyli Dazai-san nie będzie się angażował w walkę? — Zapytał Akutagawa całkowicie poważnie przez co również i Ichiyō uznała to za sprawę najwyższej wagi. A skoro i ona to również i przywódcy oddziałów napieli się w oczekiwaniu na odpowiedź. Nakahara wewnętrznie wywrócił oczami. Czasami naprawdę zapominał, że ci zachowywali się w ten sposób jednak czemu miałby się dziwić? W końcu tak naprawdę nie dawno co wyszli z wieku nastoletniego. No, może oprócz Hirotsu jednak można mu to było wybaczyć ponieważ dość często pracował z Daziem, przy tym samobójczym geniuszu nawet najgłupsze pytanie mogło być na wagę złota.

— Nie bezpośrednio. Pewnie będzie sobie siedział w jakimś wygodnym miejscu jak zwykle i dręczył wszystkich swoim istnieniem — cmoknął zniesmaczony. — Czy ktoś ma jakieś pytania?

— Właściwie to ja — blondynka ponownie się odezwała. — Dlaczego nie zostałam przydzielona do Akutagawy-senpai, a Gin do Tachihary tak jak było to zawsze? Nie, że chcę podważać decyzję z góry jednak nie sądzę żeby to było dobre rozwiązanie. W końcu wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni do innych partnerów-

— Dałbym sobie wspaniale radę i w pojedynkę — wcześniej wspomniany Akutagawa spojrzał na nią morderczo. — Nie potrzebuję nikogo pomocy, a zwłaszcza twojej.

— Tak, oczywiście. Przepraszam za sugerowanie czegoś takiego — brązowooka zaczęła się mieszać w swoich słowach kiedy siostra ich przywódcy tylko westchnęła zrezygnowana tą interakcją pomiędzy dwójką.

— Właściwie jest to naprawdę dobre pytanie — przerwał im egzekutor nie chcąc by biedna omega dostała większą naganę niż na taką jaką zasłużyła sobie w rzeczywistości. — Zrobiliśmy to w taki sposób żeby w obydwu parach była jedna osoba z zdolnością w razie gdyby nadeszło jakieś niebezpieczeństwo lub zaistniały inne okoliczności podczas których użycie jej byłoby konieczne j całkowicie uzasadnione. Po za tym nie zawsze jesteśmy w stanie trzymać się cały czas określonych schematów, powinnaś to wiedzieć — zwrócił jej uwagę.

— Tak, przepraszam — schyliła głowę z zawstydzeniem.

— Nie ważne, dobrze, że zapytałaś bo potem nie będzie na to całe gadanie czasu. Czy jeszcze ktoś ma jakąś niejasność wobec czegoś? — Gdy wszyscy pokręcili głowami wstał z swojego miejsca odruchu otrzepując swój płaszcz. Jego wzrok natomiast instynktownie odszukał ten pewnej bety z którą chciał porozmawiać. — Skoro nie to nie zabieram już wam czasu. Gin, ty zostań — odezwał się gdy wszyscy zaczynali kierować się w stronę wyjścia. Gin i Ryunosuke wymienili jednoznaczne spojrzenia, Higuchi natomiast tylko się im przyglądała by zacząć pytać pozostałą dwójkę mężczyzn co się dzieje. Najwyraźniej nie została jeszcze wtajemniczona w całą tą sprawę z umawianiem się Tachihary z samym dyrektorem Portowej Mafii jednocześnie będąc w stałym związku. Miał ochotę prychnąć bez rozbawienia, nie mógł spodziewać się niczego innego.

Gin przytaknęła podchodząc do niego kiedy Akutagawa pociągnął za sobą resztę na korytarz, z satysfakcją natomiast Chuuya zauważył, że beta o rdzawych włosach jest ciągnięta w znacznie mocniejszym uścisku niż blondwłosa. Kiedy zostali sami spojrzeli na siebie nic nie mówiąc i pozwalając ciszy zawładnąć pokojem, na swój sposób była ona nawet bardziej dusząca jak i uderzająca niż byłyby słowa, które mogli wypowiedzieć. Nakahara jednak postanowił przerwać tą piękną chwilę z całkowicie profesjonalną aparycją.

— Mam nadzieję, że obcięłaś temu chujowi kutasa bo jeśli nie to ja to zrobię.

— Bardzo bym chciała uczynić ci ten zaszczyt jednak obawiam się, że Ryunosuke zrobił to już za nas.

Znowu zamilkli dopóki rudowłosy nie zaśmiał się na chwilę niekontrolowanie z absurdu tej sytuacji. Już sam tak naprawdę nie potrafił stwierdzić jak się z tym wszystkim czuł jednak nie zmieniało to faktu, że te dwa zdania były niezwykle abstrakcyjne, a jednak wystarczyły by rozwiązać gromadzące się napięcie w powietrzu.

— Chuuya-san — opuściła nieco głowę by pokazać to, że żałuje, dopuściła również do swojego głosu nutki różnych emocji czego świadkiem był naprawdę rzadko, w ogóle bardzo nieczęsto dało się usłyszeć jej głos, zwłaszcza gdy była w miejscu pracy, — ja naprawdę z całego serca przepraszam cię za to jak potraktował cię Tachihara. Ja sama również nie sądziłam, że mógłby mieć kogoś na boku do którego by szedł kiedy ja miałam nadgodziny. Gdyby doszło to do mnie zanim usłyszał to mój brat pewnie sama bym wzięła sprawy w swoje ręce, a tak wszystko jest na twojej głowie.

— Nie musisz za nic przepraszać skoro tego nie wiedziałaś, że tak się dzieje. Sam bardzo chętnie bym temu debilowi coś zrobił, ale oboje wiemy, że tak naprawdę nie możemy sobie na to pozwolić, jest za cenny na obecną chwilę nawet jeśli nie posiada zdolności — obrócił nieco głowę do tyłu patrząc na zamknięte drzwi przez które wyszedł przed chwilą młodszy. Tak naprawdę nie były to nawet jego słowa tylko samego Moriego który skontaktował się z nim zaraz po tym jak wieść o tym dotarła do jego uszu. Może to tak nie wygląda jednak mafiozi zazwyczaj aż lecą na plotki zwłaszcza jeśli dotyczą one ich przełożonych. Im bardziej absurdalne, a nawet poniżające tym lepiej. Gdyby tylko mógł złapać osobę, która rozpoczęła tą gównoburze skręcił by jej kark najwolniej i najboleśniej jak tylko umiał. Niestety jednak istniały ważniejsze rzeczy na tym świecie niż słodka zemsta nad czym niebywale ubolewał.

— Szczerze mówiąc myślałam, że skoro oboje jesteśmy betami to nie muszę nawet kwestionować jego lojalności — przyznała cicho jednak z twardym błyskiem w oku. Był on niemal wojowniczy. — Myślałam, że skoro nie ma rui jak omegi oraz takiego popędu jak alfy to mogę być spokojna o to, że mnie w żaden sposób nie zdradzi. A tu doszła do mnie informacja, że ten za moimi plecami sypiał z moim przełożonym — Chuuya z automatu niemal poczuł się winny chociaż nie można było zrzucać na niego ciężaru tej sytuacji. W końcu oni też w żaden sposób nie dali nikomu po sobie poznać, że się ze sobą umawiali, dlatego też kiedy po raz pierwszy mężczyźni znaleźli się w dość jednoznacznej sytuacji ten uznał go za singla. — Nie sądziłam, że to właśnie fakt jaka jest nasza drugorzędną płeć nas w końcu podzieli skoro przetrwaliśmy tak wiele. On najwyraźniej jednak wolał się piąć w górę hierarchi, tak jak mafijnej jak i społecznej. Czy to było głupie? Wierzyć, że podział społeczeństwa tak naprawdę nas nie dotyczy?

Chuuya westchnął. Gin może i była zdystansowaan jednak jeśli już pozwalało jej się na dłuższe mówienie to potrafiła się naprawdę mocno rozgadać, nawet jeśli było to na osobiste tematy. On sam nie lubił rozwodzić się nad takimi rzeczami i najpewniej starałby się zapomnieć całkowicie o tej sytuacji, ale nie zmieniało to faktu, że Gin to jednak dotknęło. Jakim okropnym typem osoby musiałby być żeby tak po prostu przejść obojętnie na fakt, że dziewczyna, którą znał odkąd była dzieckiem właśnie została zdradzona przez osobę której tak mocno ufała? Zacisnął pięści wbijając paznokcie okryte materiałem we wnętrze dłoni.

— Nie obwiniaj się, to on pchał się niewiadomo gdzie, nie ty — położył jej dłoń na ramieniu. — To on zadecydował o tym co zrobi i z własnej woli wybrał to wszystko. Nie zasłużyłaś sobie na to — nie umiał pocieszać ludzi. Nie umiał zbytnio postawić się w ich sytuacji nawet jeśli przeżył coś podobnego ponieważ jego spojrzenie na świat było z zasady dość inne niż osób którzy byli skazani na jego drętwe słowa. Mimo wszystko zobaczył jak pod jej oczami tworzą się małe zmarszczki, zupełnie jakby się uśmiechała, jej brwi się wygładziły.

— Dziękuję Chuuya-san. Ty też sobie na to nie zasłużyłeś — zwróciła się do niego zwracając się nieco mniej formalnie. Chociaż to akurat powinno mniej szokować skoro właśnie wylała na niego trochę swoich żali zapominając na moment o ich stanowiskach.

— Wiem o tym — zapewnił obracając się na pięcie oraz kierując się w stronę wyjścia uznając ten temat za zakończony. Nie miał nic więcej do powiedzenia, a rozmowa zdawała się już zakończyć. Wszystko zostało wyjaśnione, a on poczuł jak kamień spada munz serca. Czuł się o wiele lżej niż przed wejściem do budynku.

— Ale czy na pewno?

— ... Przekaż reszcie, że nie mają niczego spierdolić inaczej to oni będą się tłumaczyć przed szefem, a nie ja będę świecił za was oczami tak jak ostatnio gdy odbijaliście Akutagawe — zniknął za rogiem czując bolesne pulsowanie z tyłu głowy i postanawiając zignorował fakt, że starszy brat dziewczyny stał centralnie obok wyjścia z pomieszczenia.

Westchnął niemal w transie kierując się korytarzami i przecierając twarz. Gdyby mógł po prostu by to wszystko rzucił i zagrzebał się na parę dni w swoim pokoju ignorując to, że ma do nadzorowania tak dużą sprawę. Prychnął kiedy poczuł powiew świeżego powietrza i pogładził się po podbródku wracając na chwilę myślami do wcześniejszych wydarzeń i tego co miało nastąpić. Dostoyevski wydawał się być naprawdę pewny siebie co byłoby dla nich niezwykle korzystne gdyby dawał ponieść się swojej arogancji i poczuciu, że jest w stanie pokonać ich bez większego wysiłku (co w sumie mógłby osiągnąć jednak nie byłoby to dla niego wcale aż takie łatwe). Rosjanin jednak zdecydowanie jest aż nazbyt ostrzony mimo jego śmiałych ruchów, które miały zapewne ich sprowokować do walki na oślep bez wcześniejszego przemyślenia. Nie znają również jego drugorzędnej płci, wszystkie niedobitki, które przetrwały z nim spotkanie zdawały, że nie tylko aura wokół niego jest niezwykle dziwna, ale i również jego zapach był nikły, praktycznie nie wyczuwalny, a nawet po nim nie dało się stwierdzić czy jest alfą, betą czy może i nawet omegą. O wiedzy na temat jego zdolności w ogóle nie było żadnej mowy.

Miał również po swojej stronie potężnych uzdolnionych, ba!, zdołało mu się nawet zwerbować samą Gippius, uzdolnioną która dziesięcioma atakami pokonała równocześnie dziesięć uzdolnionych, we własnej osobie. Nie dość tego, pewnie gdyby miała okazję doszlifować swoje umiejętności w samokontroli i wbiła sobie trochę rozumu do tej szalonej głowy to byłaby w stanie najpewniej nawet w pewnym momencie równać się z potęgą imitacji bóstwa, która znajdowała się w nim. Jednemu z najpotężniejszych uzdolnionych w Japonii jeśli nie na świecie. Prychnął kręcąc głową i chwytając koszyk ze sterty tych które były ustawione w pierwszym miejscu widocznym zaraz po wejściu do sklepu. Jego kuchnia świeciła pustkami, nawet on nawet jeśli był niewiadomo jak silny to nie mógłby walczyć z pustym żołądkiem. Od razu ruszył do działu z suchych prowiantem wrzucając do koszyka kilka rodzai ryżu oraz dwie paczki makaronu, zaraz potem poszedł w kierunku produktów muszących znajdować się w lodówkach. Nie zamierzał jakoś bardzo zastanawiać się na razie nad ceną lub jakąś produktów, które brał, na razie liczyło się tylko to żeby mógł zrobić z nich ciepły i sycący obiad, zdecydowanie zasługiwał na taką małą odmianę od ostatnich nawyków żywieniowych, które nabył poprzez jedzenie dan gotowych z automatów lub sklepów. Sięgnął na wyższą półkę chcąc wziąć karton mleka kiedy nagle poczuł ciało większe od tego jego napierające na jego postać oraz zobaczył rękę chwytającą produkt który właśnie zamierzał kupić. Zgrzytnął zębami po czym odskoczył na bok czując ten konkretny zapach alfy którego tak nie znosił, ale jednocześnie miał w sobie coś dziwnego co sprawiało, że czasami gdy ten nie dział mu na nerwy (co było naprawdę rzadkie) był nawet znośny.

— Tak coś czułem, że cię tu zastanę — Dazai Osamu, detektyw który rzekomo nie pojawiał się w polu widzenia swoich współpracowników przez jakiś czas, uśmiechnął się w jego stronę kpiąco. — W końcu musisz pić mleko żeby urosnąć, prawda? — O mało się nie zaśmiał widząc jak na czole rudzielca automatycznie wyskakuje żyłka.

— Dobrą, czego chcesz? — Nie miał ani ochoty na przepychanki z swoim byłym partnerem ani tym bardziej na widzenie go na oczy. Kiedy ten się nie odezwał i po prostu dalej uśmiechał w jego pochylając się nieco w dół tułowiem spróbował go wyminąć jednak i tak jego droga została zagrodzona przez ciało wyższego. — To chcesz czegoś w końcu czy nie? Nie zamierzam się teraz z tobą bawić w kotka i myszkę — spojrzał na niego ostro świadomy spojrzeń rzucanych im przez przechodzących ludzi. Pewnie i tak nikt nie zwróci im uwagi, najbardziej prawdopodobne jest to, że dla nich wygląda to z boku na typową walkę o dominację pomiędzy dwiema alfami. Nie znaczyło to jednak, że jak by w końcu mu przywalił to ochrona by nie interweniowała, a Dazai na pewno zrobił przy przedstawienie korzystając z okazji, że są w miejscu gdzie takowe mógłby zrobić.

— Może najpierw dokończ zakupy, co? — Zaproponował. — Spokojnie, ja poczekam — zapewnił tym okropnym tonem głosu na co niemal odruchowo nie przerzucił go na drugi koniec alejki. Wziął jednak od niego karton wkładając go do koszyka i zamierzając kontynuować swoje sprawy na tyle długo aż ten się od niego nie odczepi zostawiając go w spokoju. Nie mógł się bardziej mylić.

Najwyraźniej to o co prosił było niemożliwe, alfa gdy tylko wyczuła jego zirytowane przylgnęła do niego niczym robactwo do zepsutego mięsa lub rekiny do człowieka gdy te wyczują krew. Przez te cztery lata nieobecności mężczyzny w mafii oraz nie widzenia go nawet na oczy zdążył się już odzwyczaić od tego jak na niego skakał naruszając jego przestrzeń osobistą lub wytykał mu różne jednak cały czas te same rzeczy chcąc tylko wzbudzić i podtrzymać zirytowane starszego zupełnie tak jakby go to śmieszyło. W sumie w stu procentach to robiło skoro nie umiał opanować kiedyś śmiechu przez całe sześć minut kiedy jakaś beta przeciągnęła dziecko na drugą stronę ulicy kiedy ten uniósł rękę mając już dość wybryków bruneta. Zmarszczył brwi widząc jak brązowooki skacze od jednej półki do drugiej i wykonuje gesty jakby chciał wrzucić to co miał w dłoniach do rąk Nakahary. W pewnym momencie dostrzegł kraba i ryży ledwo powstrzymywał się przed tym żeby nie zrobić wgniecenia w płytach na których stał za pomocą swojej zdolności.

— Nie daruję ci — ostrzegł go chłodnym tonem doskonale wiedząc na co się zapowiada. Dazai którego znał nigdy nie przepuścił by okazji do narobienia szumu, nawet jeśli było to kosztem.jego godności z której po dołączeniu do Zbrojnej Agencji Detektywistycznej wydawał się mieć nawet mniej niż za ich nastoletnich czasów.

— Kto powiedział, że będę chciał przebaczenia — w jego oczach zamigotało niebezpieczne światło, które jasno wskazywało na zamary drugiego.

— Ty kupo gówna nie denerwuj- — zanim skończył dokończyć zdanie ten już rzucił się do kosza żeby zgodnie z tym czym groziły przez ostatni czas jego ruchy włożyć do niego jedzenie. Niebieskooki oczywiście zrobił płynny unik bez żadnego wysiłku wymijając go. Kiedy chciał chwycić go natomiast od tyłu złapał go za rękę wykręcając mu ramię tak by ten zachwiał się niebezpiecznie w dół.

— Chibi, jak możesz! Moje ciało wije się w agonii, przed oczami latają czarne plamy! Czuję, że zaraz moja dusza opuści moje ciało, że jestem już blisko upragnionego spoczynku-!

— Zamknij mordę! — Syknął na niego zaciskając mu wargi, które były w trakcie poruszania się posłał przepraszające spojrzenie do omegi stojącego przy koszach z owocami i będącego świadkiem całego zdarzenia. Ten w odpowiedzi tylko się wzdrygnął i ruszył w całkowicie przeciwnym kierunku do tego ich unikając przy okazji wzroku alfy. Chuuya nie mógł zrobić niczego innego niż tylko przeklnąć w myślach i westchnąć. Spojrzał gniewnie na mężczyznę przed nim. — Czy możesz-

— Przepraszam bardzo — usłyszał za sobą głos bez zwątpienia skierowany do nich, a gdy obrócił kark dostrzegł masywnego mężczyznę w uniformie ochrony, jego zapach również sugerował to, że jest betą. Stał jednak twardo i stanowczo w miejscu patrząc na nich nieugięcie i najwyraźniej nie boją się faktu, że właśnie konfrontuje się z dwiema alfami z których jedna była wyraźnie wściekła. — Jeśli sytuacja z przed chwili się powtórzy będę zmuszony panów wyprosić.

— Tak, jasne, oczywiście. To się nie powtórzy

— Ne~ Chuuya~ bądź dobrym psem i mnie puść — Osamu zaczepił go przez co na jego czole pokazała się żyłka świadcząca o jego zdenerwowaniu.

— Ja przynajmniej jak jeden nie pachnę.

— Ja przynajmniej ja jeden nie wyglądam — uśmiechnął się do niego niewinnie.

Na moment zapadła cisza.

— Ty-?!

———

— Przez ciebie wywalili nas ze sklepu, mam nadzieję, że jesteś z siebie dumny — marudził cicho pod nosem bardziej do siebie niż tak naprawdę do zabandażowanego mężczyzny koło niego pocierającego tył swojej głowy który pulsował boleśnie.

— To nie moja wina, że Chuuya nie umie się zachować — prychnął w odpowiedzi trzymając w dłoniach zadowolony z siebie siatkę i doskonale wiedząc, że skoro jego partner kupił w końcu mu tego kraba (tylko ze względu na fakt żeby już nie robić scen przy kasie, ale nadal się liczy) to ten również mu przygotuje ponieważ po pierwsze ryży nie lubi krabów i nie zatrzymałby ich dla siebie, a po drugie na pewno nie zostałby dopuszczony do jego drogocennej kuchni.

Niebieskooki już się do niego nie odezwał nie mając siły się z nim więcej kłócić, zamiast tego postanowił się zastanowić co do cholery go podkusiło żeby wpuścić najbardziej znienawidzonego przez niego detektywa oraz zdrajcę mafii (chociaż nie znał większej liczby osób zdradzających mafię po prostu wiedział, że tego nie znosiłby po prostu najmocniej). Chcąc od niego odejść jak najdalej ruszył w stronę kuchni najpierw wyrywając mu jego zakupy z których zamierzał zrobić dla siebie obiad, tylko i wyłącznie dla siebie ponieważ nie uważał, że dotrwa do momentu w którym nie wyrzuci bruneta na próg. To było oczywiste, że ten w którymś momencie po prostu coś odwali i będzie to na tyle duże, że Nakahara zwyczajnie nie będzie w stanie się z nim więcej cackać. Chociaż nawet to nie musiało być jakieś wielkie zdarzenie, w obecności tego konkretnego człowieka całkowicie tracił kontrolę nad swoim temperamentem i to właśnie przez ten fakt wychodził wielokrotnie na agresora stanowiącego niebezpieczeństwo dla społeczeństwa. Nawet nie zamierzał przywoływać na myśl sytuacji w których przez działania młodszego był po prostu nawet i zabierany na komisariat chociaż zbytnio mu się to nie udawało. Mimo wszystko była to część ich dynamiki której zwyczajnie nie chciał zmieniać, nie ważne ile razy powtarzał zupełną przeciwność tego stwierdzenia.

— Nie Chuuya~ — usłyszał za sobą głos detektywa gdy stanął przed blatem niedaleko kuchenki i zaczął wykładać jedzenie na wierzch żeby się zorientować czego będzie potrzebował i co powinien za to schować do lodówki bądź zamrażarki. — Co ty na to żeby zrobił mi kraba na maśle? — Niemal mógł usłyszeć ten cholerny uśmiech który na pewno wpęzł na usta wyższego.

— Chyba kurwa śnisz — warknął. — Nie jestem twoją jakąś prywatną kucharką, jeśli jesteś głodny to idź nękać kogoś innego bo sam pewnie nawet nie będziesz umiał zagotować mleka — nadal na niego nie spojrzał jednak czuł jak zapach alfy staje się bardziej wyrazisty co jasno sugerowało, że ten się zbliża mimo iż nie słyszał jego kroków co nie było niczym dziwnym, w końcu Dazai tak samo jak i on przeszedł trening dla skrytobójcy. — Z resztą, miałeś mi powiedzieć czego ode mnie chcesz. Nie uwierzę, że zniknąłeś, a potem przyszedłeś mnie nękać jak gdyby nigdy nic po niedawaniu nikomu oznak życia.

— Jak zawsze Chibi zna mnie na wylot — zachichotał, a ta kwestia zapaliła w umyśle Chuuyi czerwone lampki. Osamu nigdy z własnej woli nie powiedziałby czegoś takiego. Wyjątkiem oczywiście były jakieś jego sekretne gierki jednak to tylko spotęgowało jego niezadowolenie gdy tylko mu to przypomniało o fakcie, że ten nigdy nie miał czystych intencji. — Oczywiście chciałem spożytkować swoją przysługę.

Ryży zatrzymał na chwilę swoje ruchy po czym przypomniał sobie ich pamiętne wyjście do salonu gier krzywiąc się niemiłosiernie. Naprawdę nie rozumiał co go tak naprawdę podkusiło by się na to wszystko zgodzić. Zdecydowanie nie było to warte użerania się z Dazaiem przez tyle czasu, nawet jeśli nawet troszkę, ale tylko troszkę, nawet dobrze się bawił. Prychnął z lekka już zrezygnowany, mimo wszystko miał honor i nie zamierzał się wycofać skoro słowa już raz padły.

— Czyli co? Chcesz żebym po prostu zrobił ci kraba, tak? — Już przygotowywał się mentalnie na wszelkie fale krytyki na pewno nie będące konstruktywną i nie mające nawet podłoża. Już przez zbyt długi czas przegrywał zakłady z Daziem żeby nie wiedzieć jak będzie wyglądał szczegółowy i świetnie rozplanowany sposób dręczenia goni podjudzania. Dazai jednak za czasów gdy był w Portowej Mafii zawsze wybierał jakieś wygodne dla siebie miejsca, na przykład kanapę z której dało się w miarę dostrzec miejsce z kuchenką. Dlatego też poczuł się zwyczajnie zdziwimy gdy poraz kolejny tego dnia poczuł napierające na niego ciało wyższego który tym razem luźno oplótł ręce wokół jego talii, a jego głowa znała się na jego ramieniu.

— Naprawdę uważasz, że przepuścił bym taką wspaniałą okazję by cię dreczyctna zwykły posiłek? — Brzmiał na szczerze rozbawionego, a on nie mógł powstrzymać się od wywrócenia oczami, oczywiście, że to nie mogło być takie łatwe.

— A więc czego chcesz?

— Widzisz Chuuya, ostatnio zaczęło nękać mnie pewne pytanie... Czy w naszym społeczeństwie naprawdę występuje homoseksualizm? — To pytane było tak przypadkowe, że niebieskooki nawet nie otworzył ust chcąc zakpić i po prostu próbował to przetworzyć. — Bo jakby przecież nie patrzeć tak naprawdę wszystko niebywale się skomplikowało, nieprawdaż? Teraz nie bierzemy pod uwagę tylko i wyłącznie naszej pierwszorzędnej płci, istotnym szczegółem jest również i ta nieco mniej istotna będąca naszą drugorzędną — zaczął mówić wprost do jego ucha. — Czy więc jeśli mamy dwie kobiety, a jedna z nich jest omegą, a druga alfą czy na pewno określenie ich będzie takie proste? Płeć zazwyczaj określa się ze względu na nasze narządy płciowe, tutaj więc mamy problem bo tak jak mężczyzna będący omegą ma prącie jak i macicę taką samą sytuację posiada kobieca alfa. Dlatego też dla zaspokojenia własnej ciekawości... Chciałbym coś sprawdzić.

Zanim jeszcze jedna z rąk brązowookiego opuściła się niebezpiecznie nisko ryży już wiedział do czego to wszystko zmierzało, a gdy smukłe palce musknęły niby przypadkiem jego krocz miał ochotę zapaść się pod ziemię. Oboje byli alfami i oboje wiedzieli jak to wszystko działało, dlatego też ten ruch w żaden sposób nim nie ruszył ponieważ zdawał sobie sprawę z faktu, że jego ciało nie zareaguje na tą małą zaczepkę ze strony bruneta, poczuł jednak za to jak jego mięśnie się napinają co i tak uznał za naturalne w takiej sytuacji, w końcu niecodziennie twój były partner w zbrodni będący pieprzoną alfą postanowia się pobawić w tajemniczego i oświadczyć ci, że zamierza przeprowadzić na tobie swego rodzaju seksualny eksperyment dla zaspokojenia własnej marnej potrzeby wiedzy.

— Jeśli zaraz mnie kurwa mać nie puścisz to wylecisz przez okno — zagroził żałując, że dotyk skóry byłego mafiozo unieważnia jego umiejętność.

— Oh, no dalej Chuu~ya~. To nie tak, że nigdy nie widziałem twojego małego przyjaciela — zaśmiał się przez co zarobił uderzenie żebra. Na uczucie bólu wycofał się, a ryży obrócił się w jego stronę patrząc mu przeszywającym wzrokiem prosto w twarz. — Co ci szkodzi? — Zapytał brunet przekrzywiając głowę ze złośliwymi ognikami w oczach. — W najlepszym przypadku najwyżej trochę ulże twojemu niewyrzytemu ciałku.

— Kurwa mać — westchnął pocierając twarz w geście rezygnacji który ten natychmiast wychwycił i z powrotem się do niego zbliżył tak lekkim krokiem jakby ból który mu zadał nigdy się nie pojawił, a na jego ustach zapanował zwycięski uśmiech. Niebieskooki po prostu patrzył na niego spod łba po czym uniósł rękę wciskając mu dłoń w usta przez co detektyw zatrzymał się w miejscu bez wyrazu żadnego zaskoczenia w oczach. — Jeśli uważasz, że będę pieprzył się z tobą na kuchennym blacie to cię chyba pojebało bardziej niż zwykle — oświadczył wymijając go i ruszając w kierunku sypialni słysząc za sobą kolejny chihot przez który jego ciśnienie krwi o mało znów się nie podniosło niebezpiecznie.

W ciągu następnych kilkunastu sekund otworzył gwałtownym ruchem drzwi do swojej sypialni. W ciągu następnych kilku za to został chwycony za ramiona, obrócony przodem do jego źródła zdenerwowania, a następnie poprowadzony (bardziej adekwatnym słowem byłoby popchniętym) na łóżkowa czując jak ich nogi się o siebie ocierają. Nacisk na niego stał się cięższy co zasygnalizowało mu, że ma usiąść, a on chcąc mieć to już za sobą po prostu to zrobił. Od razu ręką jego partnera znalazła się na jego kroczu macając je i spoglądając na nie z zainteresowaniem. Co chwila wzmacniał i luzować uścisk zmieniając miejsca w których znajdowały się jego palce. Uśmiechnął się pod nosem zadowolony czując lekkie zwiększenie się objętości i słysząc sapnięcie wychodzące od rudowłosego.

Ukląkł na ziemi przez moment kontynuacjąc to co zaczął po czym pochylił jeszcze bardziej głowę tak, że tylko kilka centymetrów tak naprawdę dzieliło go od materiału spodni. Rzucił jeszcze spojrzenie w górę wiedząc, że ten konkretny sposób w jaki się uśmiechnął zdecydowanie wyprowadzi go z równowagi po czym otworzył usta obejmując wargami przez ubranie powoli zwiększającą się erekcję starszego. Prowokująco zaczął ją masować, a gdy nie usłyszał żadnej na to odpowiedi po prostu ponowił to planując doprowadzić swojego partnera do jak najbardziej zadowalającego go stanu.

W pewnym momencie poczuł rękę odzianą rękawiczką wplatająca mu palce we włosy i mocniej przyciskająca jego usta do zakrytego ciała. Na jego wargi wypłynął szeroki uśmiech kiedy jego źrenice się zmniejszyły. Odsunął się chwytając zamek od spodni i rozsuwając go płynie nie spotykając się z żadnym sygnałem, że ma przerwać po czym nucąc lekko pod nosem wyciągnął nabrzmiałego już w miarę penisa z bokserek gdy ten ochoczo wyszedł na wolność drgając do góry i błyszczące od naturalnego lubrykanty który wytworzył się przez pobudzenie. Zaczepnie wystawił język zahaczając nim o główkę i posmakował nieco mężczyzny. Następnie spojrzał do góry by zobaczyć jego reakcję. Zamrugał zaskoczony zostając na moment z szerzej otwartymi oczami gdy zobaczył ryżego zagryzającego na pewno boleśnie zęby na swojej drugiej ręce z różowymi plamami na policzkach i również wpatrującego się w niego z przepełnionym niedowierzaniem spojrzeniem. Prychnął po momencie rozbawiony wracając do swojej zwykłej aparycji po czym pochylił się znów by tym razem złożyć lekki pocałunek na jeden z żył nie odrywając ust i pohwytując spojrzenie niebieskich tęczówek.

— Ty jebana- — Nakahara w pewnym momencie jęknął ciągnąc nieprzyjemnie Dazaia za włosy w taki sposób, że ten wpadł w jego włosy łonowe. Ten jednak całkowicie niezrażony tym gwałtownym ruchem zaczął powtarzać pocałunek od podstawy kierując się w górę by następnie zejść z nimi na dół z kolejnej strony.

Z każdym kolejnym pojedynczym cmoknięciem te stawały się coraz bardziej mokre, a jego język zaczynał odgrywać coraz większą rolę. Zapach alfy stał się aż rażąco nieprzyjemny, a on sam czuł niezwykłą i fizyczną potrzebę odsunięcia się jak najdalej od jego źródła, on sam również był pewien, że dla ryżego jego (może i zmieniony na delikatniejszy) zapach również nie był najprzyjemniejszym co go w życiu spotkało.  Doświadczenie jednak, które teraz przeżywał zdawało się być najwyraźniej warte tej udręki, a sam Osamu nie zamierzał się na razie wycofywać, przynajmniej nie do czasu aż nie sprawdzi pewnej rzeczy. Mruknął wprost w przyrodzenie przesuwając się po całej długości, a z ust drugiego wydobył się taki słodki odgłos o który nigdy by go nie posądził. Zrobił to jeszcze kilka razy czując przy tym jak jemu samemu jego spodnie zaczynają być znacząco za ciasne, a ciepło uderza mu do głowy, jednocześnie jednak nie mógł pozbyć się nieprzyjemnego uczucia znajdującego się na dnie jego żołądka.

Wrócił do samego początka zaciskając mocno wargi na końcówce kutasa mężczyzny przy okazji również zaczynając palcami ugniatać jego jądra dla wzmocnienia efektu. Nicisk na tył jego głowy wzmocnił się, a skoro nawet jemu samemu znudziła się zabawa w dręczonie starszego postanowił łaskawie wziąć go więcej w usta i spowodować, że kolejna fala ciepła i przyjemności przetoczy się przez organizm drugiego. Siła z jaką napierały na niego palce jednak w żaden sposób nie ustąpiła wpychając go coraz głębiej aż ten w którymś momencie nie poczuł odruchu wymiotnego przez to w jakim tempie wziął go do gardła. Nie wycofał się jednak pozwalając na przyjęcie kontroli przez mężczyznę by ten mógł narzucić mu niezwykle szybkie tempu ruchu. W pewnym momencie zahaczył o niego zębami jednak mimo iż ruch na moment zawahał się to nie usłyszał nawet słowa skargi. Do pustego ruchu dodał pracę językiem po czym od czasu do czasu zaczął zasysać policzki by wzmóc doznania drugiego, samemu zaś ledwo powstrzymywał się od opuszczenia ręki i dotknięcia się.

Do jego uszu dotarło kolejne przekleństwo, tym razem o wiele głośniejsze i znacznie bardziej siarczyste, jednoznacznie sugerujące, że ten zaraz dojdzie. Brunet nie zdążył się jednak wycofać będąc niemal u podstawy kutasa starszego przez co wytrysk był dla niego znacznie bardziej odczuwalny w negatywnym znaczeniu. Gdyby zdążył się cofnąć najpenwije w tym momencie pewnie i bez przełykania zawartości jego ust po prostu kontynuowałby robienie loda by wzmóc w egzekutorze orgazm jednak teraz mógł tylko gwałtownie i całkowicie zrobić ruch do tyłu by uwolnić swoje wargi i zaczął kaszleć z powodu zakrztuszenia się spermą która zaczęła kapać z jego buzi na podłogę i pozostawiając na jego podbródku biały ślad. Po policzku spłynęła mu pojedyncza łza która tak naprawdę nie byłaby jedyną gdyby nie fakt, że idealnie potrafił podtrzymywać łzawienie oczu gdy tego chciał. Uniósł dłonie do góry wycierając swoją twarz, a jego klatka piersiowa nie przestała opadać i wznosić się gwałtownie z każdą kolejną próbą złapania oddechu.

— Wynocha z mojego domu — odezwał się zachrypnięty głos osoby na którą nawet i w takiej sytuacji Dazai zdołał spojrzeć z wyższością, zupełnie tak jakby to wcale nie jego właśnie paliło niemiłosiernie gardłonz wiadomych przyczyn. Chuuya za to który miał większość twarzy zalaną w czerwieni oraz wargę z której kapała krew przez zbyt mocne gryzienie jej nie zwracał na to nawet uwagi chcąc żeby po prostu brunet zniknął mubz oczu. — Dostałeś to co chciałeś, a teraz kurwa won.

Dazai tylko uśmiechnął się kpiąco poraz kolejny z dumą prostując się i otrzepując z kurzu swoje ciuchy. Ruszył do wyjścia jednak zanim całkowicie zniknął mu z pola widzenia jeszcze obrócił się w jego stronę głowę oblizując swoje wargi w resztek wytrysku. Dopiero wtedy Nakahara chwycił się za twarz pociągając mocno za swoją grzywkę która na nią nachodziła i nawet nie przejmując się schowaniem swoje miękkiego teraz penisa do spodni rzucił się do tyłu kładąc się plecami na łóżku.

— Japierdole — wymamrotał. Jeszcze nie dawniej niż godzinę temu myślał o wyrzuceniu do kosza pewnych konkretnych kwiatów jako krok dla pozbycia się jednego mężczyzny ze swojego życia. Co on za to miał kurwa zrobić w takiej sytuacji gdy drugi wepchnął się na nowo do niego rozwalając je jak starał się poskładać je na nowo?

———

Podczas tworzenia tego ff nigdy tak naprawdę nie zamierzam trzymać się rutynowej dynamiki a/b/o, ba!, już sam pomysł zrobił się z tego, że główny paring miał taką samą drugorzędną płeć. Na moim profilu pojawiają się rzeczy, które chciałabym sama kiedyś przeczytać jednak wychodzące z czyjejś innej ręki. Dlatego więc postanowiłam trochę połamać normy, które ludzie określili sobie jeśli chodzi o omegaverse. W moim rozumiewaniu kultura i zwyczaje w takim uniwersum rozwija się tak samo jak w naszym, dlaczego też tak naprawdę płeć nie jest tutaj najważniejsza + każde omegaverse jakie zdarzyło mi się przeczytać opierało się prawie tylko i wyłącznie na seksie oraz ciąży, jestem tym zmęczona. No i jeszcze dodam, że nie znoszę kiedy ludzie robią z kogoś omegę co kompletnie do takiej postaci nie pasuje tylko i wyłącznie ze względu na ship. Mam takie "meh" kiedy czytam i tak naprawdę nawet nie staram się skupiać na tym uwagi. To wszystko co chciałam powiedzieć, miłego dzionka <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top