Rozdział 24
Z Michaelem nie brakuje mi tematu, rozmawiamy o wszystkim jakbyśmy znali się od dawna i nie miała do niego urazu. Bardzo mnie zabolało kiedy obudziłam się w nocy a jego nie było. Zjedliśmy nasze dania a później Michael zamówił gorącą czekoladę co było najlepszym pomysłem.Była przepyszna i bardzo chętnie był miała taką maszynę w domu.
-To dla Ciebie -Przesuwa w moją stronę czerwone kwadratowe pudełeczko. O masakra, co to może być.
-Ja nie mam dla ciebie żadnego prezentu -patrzę na chłopaka
-To nie ważne, otwórz -uśmiecha się
-Dziękuję -biorę pudełko i delikatnie otwieram.A w środku najdelikatniejszy pierścioneczek jaki kiedykolwiek widziałam -Jest prześliczny -patrzę z błyskiem na prezent -Dziękuję -zakładam pierścionek na palca prezentuje się zjawiskowo.
-On oznacza nas -podnoszę wzrok na chłopaka -Supeł nieskończoności, wiesz ze zawsze będziemy razem?
-Nie jesteśmy razem Michael -od razu tłumaczę
-Bardzo bym chciał być z tobą, z wami -o boże.Aż nie wiem co powiedzieć.Chcę być z nami?Ze mną chcę być?
-Muszę już iść -pakuje pudełeczko do torebki, jak i kluczę i telefon -Dzięki za spotkanie i prezent -patrzę na smutnego ale z nadzieją Michaela
-Jasne, to ja dziękuję i przepraszam za wszystko
-Nie musisz mnie przepraszać.Na razie -Uśmiecham się lekko i wychodzę z kawiarni.Nie wiem co mam powiedzieć, nie wiedziałam co zrobić jak zareagować na jego marzenie i pragnienie.
******************************** 12 Maj (Sobota)*************************************
Od ostatniego spotkania widziałam się jeszcze raz z Michaelem, przyjechał do mnie z zakupami o które poprosiłam Lily. Dziewczyna nie mogła przyjechać musiała coś załatwić z Kevinem, nie wiem co planują Lily jeszcze mi nie powiedziała ale chyba wielka niespodzianka się szykuję.
Kiedy chłopak u mnie był wypił kawę i pojechał, ale zdążył się zapytać mnie co postanowiłam z jego prośbą bycia ze mną. Tylko nie ma żadnej decyzji i nie będzie bo nie chcę teraz się wiązać z nikim a tym bardziej z Michaelem.
O trzeciej nad ranem tak mi się pić chciało ale tak bardo wstać nie miałam ochoty, ale musiałam. Zapaliłam światło w pokoju jak i w kuchni i poszłam się na pić.Kiedy gasiłam światło w kuchni usłyszałam walenie do drzwi aż się wystraszyłam.Kto o tej porze być pod moimi drzwiami. Podchodzę po cichu do drzwi i zerkam przez judasza kto to, kiedy widzę Michela aż nie wiem co powiedzieć.
-Co ty robisz?-otwieram drzwi, wtedy chłopak odwraca się do mnie
-Rodzisz ?-patrzę niedowierzająco zaczynam się śmiać
-Oszalałeś? Skąd taki pomysł ?
-Pozapalałaś światła, myślałem że coś się dzieje.Że to już -zaczyna tłumaczyć
-Nie Michael, nie rodzę.I co robisz pod moim domem, szpiegujesz mnie?-burzę się,chociaż to miłe że tak się o mnie martwi
-Nie szpieguję po prostu martwiłem się że ... bo jak wtedy mnie nie...yy było...tak teraz chce
-Nic nie rozumie Michael
-Chciałem być wtedy przy tobie ale wydarzyło się coś nieplanowanego więc teraz będę na pewno przy tobie
-Siedzisz dla mnie w aucie pod domem i czekasz aż zacznę rodzić ?-Powstrzymuje się od śmiechu ale nie mogę -Dziękuję -łapie chłopaka za rękę -Ale wejdź do domu -otwieram szerzej drzwi
-Nie chcę robić kłopotów -kręci głową
-Wchodź i nie marudź -uśmiecham się
********************************************************************
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top