Rozdział 32, Ustka
Mam nadzieję, że wybaczycie mi tę długą nieobecność, ale wiecie końcówka roku i trzeba nadrobić 9 miesięcy nic nie robienia na lekcjach haha
Przepraszam, że jest taki krótki i stosunkowo mało się dzieje, ale na prawdę zależało mi, żeby już dziś go opublikować, bo mocno spadły mi ostatnio wyświetlenia
Nie zapomnij o gwiazdce i komentarzu, bo potrzebuje motywacji ❤️
------
Krzysztof, w tym samym czasie
Podnoszę wzrok znad telefonu. Mija dłuższa chwila nim cokolwiek w ciemnym pomieszczeniu nabiera kształtów. Większość ekipy bawi się, tańcząc do głośnej muzyki i przekrzykując się nawzajem w trakcie rozmów. Wzrokiem szukam mojej siostry, która stojąc z boku pochłonięta jest rozmową z Wojtkiem. Czuję nagły przypływ emocji, ale w porę przypominam sobie, że moja siostra nie jest już tak mała jak mi się wydaje, a Wojtek ma przecież dziewczynę. Właśnie... Marszczę lekko brwi. W pokoju brakuje jeszcze jednej dziewczyny. Jedynej jaka przyjechała tu z nami oprócz mojej siostry. Wstaję i przeciskając się między ludźmi docieram do drzwi łazienki i kontrolnie szarpie za klamkę. W środku nikogo nie ma. Podchodzę do przenośnego głośnika z którego leci muzyka i wyłączam go.
- Po pierwsze: zaraz przyjdzie wkurwiona obsługa, bo jest zdecydowanie za głośno. Po drugie: widział ktoś Kubę i Alę? - pytam i rozglądam się po twarzach, szukając jakiejś reakcji. Maciek powoli wypuszcza powietrze.
- Wyluzuj stary, to Quebo. Pewnie są w innym pokoju albo w innym hotelu, żeby mieć spokój - puszcza do mnie oko i podaje napoczętą butelkę wódki.
- Nie uważacie, że by nas uprzedzili? - dociekam, niechcąc zostawić tak niewyjaśnionej sprawy.
- Niby czemu mieliby nas uprzedzać, są dorośli. Rano ich znajdziemy całych i zdrowych - Maciej wzrusza ramionami. Los jego brata chyba średnio go obchodzi. Wzdycham i jednym haustem wypijam zawartość trzymanej w rękach butelki. Na tym etapie chyba muszę odpuścić sobie pisanie z Weroniką, bo nie przyniesie to nic dobrego.
***
Alejandra
Wracamy na plażę i kładziemy się z powrotem na kocu, a Kuba musi wysłuchiwać moich obaw przez co najmniej kolejne piętnaście minut. Po tym czasie daje się uspokoić trochę i Kuba stara się zająć moje myśli czymkolwiek innym. Z początku uspokajający szum morza teraz wydaje się być groźny i zaczynam zastanawiać się nad wielkością fal i tym jak daleko na plażę sięgają. Jeszcze do niedawna przez myśl nie przeszedłby mi nocleg na dzikiej plaży, ale przy Kubie przekraczam wiele dawnych granic. Dotarło do mnie, że ograniczenia są tylko w głowie już w momencie mojej ucieczki z domu. Mój związek z Kubą tylko utwierdza mnie w tym przekonaniu na każdym kroku. Que zmienia pozycję, kładąc się na boku i dokładnie obserwując moja twarz. Skupiam wzrok na pojedynczych gwiazdach na niebie.
- Trochę głupio obserwuje się świat, kiedy wszystko wydaje się czarno-białe - lekko parska śmiechem pod nosem - Dlatego nie lubię nocy. Przypominają mi moje życie po zerwaniu z Roksaną - Ożywiam się lekko i również podpieram głowę na łokciu, żeby spojrzeć na mężczyznę. On jednak odwraca wzrok i patrzy w morze.
- To ty ponownie pomalowałaś mój świat. Sprawiłaś, że trwa w nim wieczny dzień. Wieczne światło - mówi dalej. Jestem pewna, że gdyby było jasno, mogłabym zobaczyć łzy w jego oczach.
- No tengo palabras... - zaśmiewam się, bo dosłownie brakuje mi słów, aby odpowiedzieć chłopakowi - Gdy przyjechałam do Warszawy byłam zagubioną dziewiętnastolatką bez żadnych perspektyw ani pomysłu, gdzie postawić kolejny krok. Wtedy pojawiłeś się ty - uśmiecham się trochę do siebie, a trochę do Kuby, bo do głowy wpadło mi ciekawe porównanie - Trochę jak odziany w dresy anioł stróż. Wyciągnąłeś do mnie rękę, żeby mi pomóc.
- W takim razie ty też jesteś aniołem. Oboje nimi jesteśmy. Co sądzisz o takiej wizji? - W jego głosie słychać, że chęć na płacz przeminęła. Uśmiecha się ciepło, wiem to chociaż, ledwo dostrzegam jego twarz w ciemnościach - I tobie i mnie życie nie raz podcięło skrzydła. Już jako dzieci musieliśmy nauczyć się podnosić z kolan po każdej porażce. I obydwoje w pewnym momencie myśleliśmy, że to już koniec. Wówczas ktoś ustawił kakao na najwyższej półce, do której nie mogłaś sięgnąć - Śmieję się z jego aluzji do naszego pierwszego spotkania - Zrozumieliśmy, że wystarczy złapać się za ręce i dać sobie szansę na miłość. To płytkie ale... Z nią wszystkie trudności są prostsze.
Ma rację. Ale miłość jest jak światełko w tunelu. Z jednej strony ratunek, z drugiej strony ryzyko. Uśmiecham się lekko i przytulam do mężczyzny. Robi się coraz chłodniej, szum fal wzmaga się. Chcę odwrócić się lekko i pocałować go. Dokładnie tak robię. Powoli i namiętnie, tak żeby rozgrzać nasze ciała. Szczególnie moje, które na samą myśl o nocy na tej plaży całe drży. Czuję jak ciepła dłoń blondyna delikatnie pociera cały czas moje ramię i czuję się dziwnie bezpiecznie.
Nie powinnam. Siedzimy na dzikiej plaży i jak zacznie się sztorm to nikt nas nie uratuje.
W dodatku męczy mnie myśl, że tej nocy już nie zasnę. Będę myśleć o naszym związku i o paru innych sprawach, które dręczą mnie zawsze w nocy.
***
Do hotelu wracamy z samego rana, a ludzie obsługujący zwodzony most mierzą nas dziwnym wzrokiem. Zapewne widać, że całą noc spędziliśmy na plaży. Mam potargane włosy i rozmazany makijaż, a nasze ubrania są zasypane piaskiem. Bolą mnie plecy, nogi i głowa. Ledwo docieram do hotelu, gdzie zastajemy już w miarę ogarniętych członków ekipy.
– Gdzie wy byliście? – pyta Krzysiek, mierząc nas podejrzliwe wzrokiem
Obraz nędzy i rozpaczy, co nie?
– Nawet nie pytaj – odpowiadam i rzucam kurtkę oraz koc na łóżko, które wobec tego będzie trzeba wytrzepać z piasku.
– A Kuba – mówi jeszcze, stając już w progu pokoju – Dzwoniła twoja mama. Nie odbierałeś, więc skontaktowała się ze mną. Kiedy była ostatnio w twoim mieszkaniu w Warszawie wyjęła ze skrzynki wezwanie do sądu. Musimy skrócić nasz pobyt w Ustce, bo rozprawa jest za trzy dni – Obserwuję reakcje obu mężczyzn. Kubie chwilę zajmuje nim przypomina sobie o jaką rozprawę chodzi. Sama też zdążyłam już puścić w niepamięć ich wybryki w Łodzi. Blondyn kiwa głową i wymienia z przyjacielem jeszcze kilka słów, ale nie mam okazji ich słyszeć, bo zamykam się w łazience. Opieram się o umywalkę i biorę kilka głębokich wdechów. Mam wypieki na twarzy i wciąż boli mnie głowa. Musiałam się przeziębić. Staram się zignorować ten fakt i wchodzę pod ciepły, relaksujący prysznic. Od nadmiaru pary i ciepła w łazience robi mi się na moment słabo. Mam problem z wzięciem oddechu. Od kilku dni zmagałam się z większym zmęczeniem i bólami różnych części ciała, ale spodziewałam się, że wynika to z trybu życia, jakiego wymaga od nas trasa koncertowa. Gdy wychodzę spod prysznica delikatnie przejeżdżam opuszkami palców po czerwonej wysypce na brzuchu i dopiero wtedy dociera do mnie, że coś się dzieje.
– Odpuszczę sobie dzisiaj wyjście na miasto – mówię, gdy ubrana wychodzę spod prysznica i widzę niemal gotową do zwiedzania ekipę. Kuba musiał w tym czasie wziąć prysznic w pokoju kogoś z chłopaków, bo wciąż ma lekko wilgotne włosy – Jestem cholernie zmęczona, w dodatku trochę się zaziębiłam na tej plaży w nocy – tłumacze od razu że śmiechem – Ale wy idźcie. Zostanę i... Może pogadam sobie z Weroniką albo coś – wzruszam ramionami. Pomiędzy chłopakami i Weroniką przechodzi kilka szeptów, po czym wstają i żegnają się ze mną z uśmiechami. Kuba podchodzi do mnie i widzę w jego oczach troskę. Zaczyna być mi głupio, że nie mówię mu o wszystkim.
– Coś jest nie tak? Mogę zostać...
– Nie Kuba. To czego teraz najbardziej potrzebuje to chwila ciszy i samotności – mówię z uśmiechem – Jak coś się będzie działo, to zadzwonię – zapewniam i tylko czekam, aż mężczyzna opuści pokój, żeby sięgnąć do torby podróżniczej i z saszetki z "lekami na wszelki wypadek" wyciągnąć termometr, a później rzucić się na łóżko i pójść spać.
Budzę się dopiero późnym popołudniem, o czym świadczą zapalone w pokoju światła. Kuba leży koło mnie z telefonem opartym o klatkę piersiową i przegląda Instagrama.
– Cześć – mówię jeszcze lekko zachrypniętym głosem. Czuję się znacznie lepiej, ale nie zdążyłam się rozbudzić.
– Obudziłem cię? – pyta od razu odwracając się w moją stronę. Kiwam przecząco głową.
– Co robiliście?
– Byliśmy na latarni morskiej i trochę spacerowaliśmy po plaży. Nic wielkiego, ale jest ładna pogoda, więc chętnie wyjdziemy jeszcze na wieczorny spacer – oderwał wzrok od telefonu i chwilę mi się przyglądał. Przysunęłam się bliżej i pokochałam głowę na jego torsie. Chłopak objął mnie ręką i wrócił do przeglądania strony głównej, na której zdecydowana większość obrazków stanowili inni sławni ludzie i jakieś memy.
– W sumie możemy iść – mówię po chwili – Tylko tym razem ubiorę się cieplej – zaśmiałam się. Faktycznie nie było nam dane poleżeć już dłużej, bo po kilkunastu minutach do pokoju winietki Maciek z Adamem.
– Idziemy na miasto! – wykrzyczał DJ Myszka.
– Skoro zostajemy tutaj kilka dni mniej, trzeba jak najlepiej wykorzystać pozostały czas. No już gołąbeczki – Maciejka klasnął w dłonie – Macie 15 minut.
Pokręciłam z rozbawieniem głową. Na koszulkę z krótkim rękawem ubrałam jeszcze jedną z długim oraz czarny sweter na wierzch, a na dół założyłam spódnice w kratę. Najchętniej spędziłabym teraz noc w klubie, więc spódniczka to całkiem dobry wybór, a sweter zawsze będę mogła zdjąć. Po wyjściu z pokoju zauważam, że Karolina ma chyba podobny pomysł, bo wychodzi ubrana w sukienkę i długi płaszcz. Przekonuje ekipę do spaceru po plaży, jednak gdy chcą przejąć na drugą stronę mostem gwałtownie zaprzeczam.
– Spędziliśmy tam zdecydowanie za wiele czasu – razem z Kubą wybuchamy śmiechem i w skrócie opowiadam historię jaka nam się przydarzyła.
– To by się nadało do Przygód Wesołego Hypemana – komentuje Krzysiek. W rezultacie siadamy na plaży na wysokości promenady, aby móc szybko wrócić kiedy zgłodniejemy lub nabierzemy większej ochoty na alkohol.
alejandraangello
Polubione przez: quebahombre, k.kondracka i 79 innych
alejandraangello 🌊🌊🌊
Komentarze:
quebahombre Ola 15 minut przed wyjściem: "tym razem ubiorę się cieplej" Ola kiedy już wychodzimy: *ma na sobie tylko cienki sweter*
alejandraangello @quebahombre Oj tam, wcale nie jest tak zimno 😂
_veronicabelle @quebahombre Zawsze tak robi!! Potem narzeka, że jest chora 😂😂
-------
Tak wiem.
Za dużo ostatnio tych postów z Instagrama, ale wybaczcie... Aktorka, której wygląd nadałam Oli ma tyle ślicznych zdjęć, że nigdy nie mogę się zdecydować które wstawić tutaj. Na razie przewiduje, że do końca książki będą jeszcze, ze trzy/cztery posty i to koniec. Co do ilości rozdziałów to ostatnio wpadł mi do głowy jeszcze jeden wątek, więc książka trochę się przedłuży. Mam nadzieję, że cieszycie się z tego powodu hihi
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top