Rozdział 17

Kuba dopina zapięcie mojej sukienki, delikatnie muskając moje plecy, przez wycięcie w sukience. Moje ciało przebiega dreszcz.
– Jesteś pewien, że to dobry pomysł?
– Ola, mieszkasz ze mną, przyjaźnimy się, nie widzę problemu, żebyś spędziła święta w moim rodzinnym domu.

Posyłam mu lekko wymuszony uśmiech. Zjada mnie stres, bo chociaż sam mi to zaproponował, dość dziwnie czuć będę się u niego w domu. Nie jesteśmy razem i chyba sami nie wiemy do końca co nas łączy. Poprawiam błękitną sukienkę przed kolano i zakładam beżowy płaszcz, który kilka dni temu pożyczyłam od Natalki. Zerkam na swoje dłonie i przeglądam się prześlicznym, długim, zdobionym i niebieskim paznokciom. Weronika przysłała mi w ramach prezentu bon na profesjonalny manicure i teraz moje paznokcie są nie dość że długie to jeszcze piękne jak nigdy. Zakładam na nogi beżowe botki, bo pogoda nie rozpieszcza. Od początku grudnia pada śnieg z deszczem, wszystko płynie i jest mokre. Kuba wychodzi z łazienki, a dookoła rozchodzi się mocniejszy niż zwykle zapach perfum.
– Zwiążesz? – pyta wskazując na dwa końce czarnego krawatu. Ma na sobie białą koszulę pokrytą różnego rodzaju czarnymi wzorami i jeansy z łańcuchami przy kieszeniach.

No... Całkiem w jego stylu.

Kiwam głową, bo z mojego gardła nie chce wydobyć się ani jeden dźwięk. Obserwuję jak Kuba chwyta klucze i najpierw otwiera drzwi mieszkania, a potem samochodu. Kładzie dłoń na moim kolanie i gdy odwracam głowę w jego stronę, uśmiecha się pokrzepiająco.

Dam radę.
Dam radę?

Wysiadamy z auta po ponad godzinnej podróży, choć dla mnie to i tak za krótko. Kuba waha się chwilę, czy nie zapukać do drzwi, po czym uśmiecha się pod nosem i po prostu naciska na klamkę. Czekam aż wejdę i zamyka drzwi za mną. Poprawiam sukienkę i powoli idę za Kubą, który już wchodzi do otwartej na salon kuchni.
– Cześć mamo – przytula kobietę na powitanie, a ja uśmiecham się ciepło, widząc, że kobieta na mnie patrzy. – To Ola, to znaczy... Alejandra, urodziła się w Hiszpanii.

Wyciągam do kobiety dłoń, a ta ignoruje ją i od razu całuje po policzkach.
– W końcu sobie kogoś znalazł – klaszcze w dłonie ucieszona i chwyta moje ręce. – Po ostatnim związku kilka lat temu, nie mógł dojść do siebie i już myślałam, że z poprzednią zerwał, bo jest gejem. A tu proszę! Jednak kogoś ma. I to jaka ładna! – Kobieta gada jak najęta, tak że ciężko jej przerwać. Otwieram oczy ze zdziwienia i szybko zaprzeczam:
– Proszę pani, to nie tak – odsuwam się i marszczę lekko brwi – Nie jesteśmy razem!
– Oj ja już wiem co was łączy. Tyle lat chodzę po tym świecie, że widzę w waszych oczach, że coś jest na rzeczy.
– Mamo... – Kuba trochę zakłopotany opiera się biodrami o blat i drapie po karku. – Może pomożemy ci jakoś z kolacją?
– Nie zmieniaj tematu – grozi chłopakowi palcem – Przed matką nic nie ukryjesz.

Wzdycham i słuchając ciągłych komplementów kobiety skierowanych w moją stronę, pomagam nosić talerze i potrawy na duży stół w salonie. W pewnym momencie dzwoni dzwonek do drzwi i szybko mówię że pójdę otworzyć.
– Maciek? Hej – witam się z bratem Kuby i dopiero potem zerkam na dziewczynę obok. Wyciągam do niej dłoń przedstawiam się i gdy kierujemy swoje kroki do kuchni, przytrzymuję lekko Maćka za ramię.
– To ta Paulina z Torunia? – pytam szeptem.
– Tak. Stwierdziła, że wybiera mnie i wyprowadziła się od tego pojebane go ojca – odpowiada również po cichu i śmieję się, pokazując rząd białych zębów.

***

Od dłuższego czasu wszyscy już są. Wigilia potoczyła się w miarę tak jak zwykle. Sporo jedliśmy, a teraz od dobrych kilku minut siedzę z mamą i siostrą Que i oglądamy rodzinny album.
– A to Kuba gdy miał cztery latka – wskazuje na jedno ze zdjęć – Taki był śliczny i grzeczny, a teraz patrzę no na niego. – Podnoszę wzrok na Kubę i Maćka, którzy stoją kilka metrów od nas i popijają wino. Zerkam jeszcze raz na zdjęcie. Kuba był naprawdę uroczym dzieckiem.
– No... Przynajmniej kolor włosów w miarę się zgadza – śmiejemy się, a mama Kuby zamyka album na moich kolanach i oznajmia, że już pora na prezenty.

Razem z Kubą stwierdziliśmy, że wybierzemy wspólne prezenty dla wszystkich. Głównie drogi alkohol, a dla Pauliny - która podobnie jak Natalia zafascynowana jest makijażem - zestaw ślicznych pędzelków z Sephory. Czuję czyjeś palce muskające moją dłoń i odwracam głowę w tamtą stronę. Widzę jak Kuba wychodzi z pomieszczenia i powolnym krokiem podążam za nim. Mijam innych ludzi i przestępuję przez próg. Kuba uśmiecha się szeroko, stoi na schodach i wyciąga w moją stronę rękę. Ostrożnie go łapię i chłopak szybkim krokiem zaczyna iść na górę, niemal ciągnąć mnie za sobą.
– Czekaj – śmieję się i potykam o zagięty róg dywanu. Kuba staje a ja wpadam na niego. Jego dłonie trzymają mnie delikatnie za biodra. Podnoszę głowę, aby spojrzeć w jego oczy i gdy zdaję sobie sprawę jak blisko siebie jesteśmy, odsuwam się jak poparzona. Nerwowym gestem wygładzam sukienkę, a Que wchodzi do niewielkiego pokoju na przeciwko schodów. Ściany pokryte są plakatami, a półki zawalone płytami i książkami.
– Widzisz, ja też coś dla ciebie mam. Znaczy to nie jest tylko ode mnie, tylko tak jakby od reszty też – tłumaczy się szybko – To razem zdecydowaliśmy co ci kupić. Sięga do szuflady i prosi abym się odwróciła.
Zbieram rude włosy na jedną stronę. Na mojej szyi pojawia się delikatny, złoty łańcuszek z zawieszką w kształcie znaku nieskończoności.

Odwracam się do Kuby.
– W takim razie cała twoja ekipa ma świetny gust. Jest prześliczny – dotykam palcami zawieszki.

– Dziękuję – szepczę jeszcze gdy schodzimy z powrotem na dół.

Stajemy w progu. Nasze dłonie stykają się i przez chwilę odnoszę wrażenie, że Kuba pragnie ją złapać. Przechodzimy do pomieszczenia. Stoimy zaledwie kilka kroków od drzwi, a wszyscy obracają się w naszą stronę. W pomieszczeniu słychać chyba tylko mój oddech i przyspieszone bicie serca. Po plecach przebiegają mi dreszcze. Kuba muska palcem moje ramię przez co odwracam się w jego stronę. Przełyka ślinę i uśmiecha się zakłopotany.
– Popatrz w górę – mówi, wskazując na wiszącą nad nami jemiołę.

Ya no puedo.
Życie chyba robi sobie ze mnie żarty.

------

Jednak jest rozdział przed świętami! Wszystko dzięki XxX_BlackRose_XxX bo to ona mi przypomniała, że w ogóle robię coś takiego jak pisanie książki.

Może poprawie trochę aktywność, bo jestem przeziębiona i pewnie do końca tygodnia zostanę w domu, mam nadzieję że się cieszycie haha

To do następnego i wesołych świąt!




Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top