Rozdział 1

Drżącą ręką próbuję wetknąć kluczyk do zamka, a gdy ten wypada i z brzękiem ląduje na podłodze, zamieram. Nasłuchuję czy ojciec nie wstał i powoli sięgam po klucz. Tym razem udaje mi się go włożyć, a każde przekręcenie go wywołuje chwilowe przerażenie. Opieram się o zamknięte drzwi i oddycham z ulgą. Chowam klucze do kieszeni bluzy, choć wiem, że już mi się nie przydadzą.

Mam jeszcze szansę zrezygnować.
Nie.

Moje serce słychać w całym bloku, ale mimo to poprawiam torbę podróżną na ramieniu i zbiegam ze schodów skacząc po dwa stopnie.

Po wyjściu z klatki schodowej moją twarz owiewa zimne powietrze. Dookoła wirują liście w ciepłych, jesiennych kolorach.

Nie no żart.
Wszystkie liście gniją na mokrych trawnikach.
W takich chwilach nawet żałuję, że nie mieszkam w słonecznej Barcelonie.

Poprawiam chustkę, a czarną czapkę nasuwam bardziej na czoło. Dłonią sprawdzam czy bilet i telefon znajdują się w tylnej kieszeni spodni i szybkim krokiem ruszam na autobus.

Wysiadam na dworcu i szukam odpowiedniego peronu. W mojej głowie kłębią się sprzeczne myśli i emocje, których nie umiem zignorować.
- Przepraszam, - zaczynam, uśmiechając się przyjaźnie - wie pani z którego peronu odjeżdża pociąg do Warszawy?
Kobieta wskazuje miejsce, nie racząc nawet odezwać się do mnie słowem. Prycham cicho, ale i tak grzecznie dziękuję i odchodzę w podanym kierunku.

Na pewno chce to zrobić?
Jak sobie tam poradzę?
Przecież ledwo zdałam maturę...

Przystaję i w oparciu o ścianę próbuję pozbyć się z głowy wszystkich wątpliwości. Słyszę, że pociąg przyjeżdża i jak w transie udaje się do wejścia. Pokazuje mężczyźnie przed drzwiami bilet, po wejściu do pojazdu od razu zajmuje miejsce, aby się nie rozmyślić. Wkładam do uszu słuchawki i w momencie gdy chcę włączyć muzykę słyszę dźwięk powiadomienia. Wkładam kosmyk niesfornych, rudych włosów za ucho, aby nachylić się nad telefonem.

Od: Wero🐼
Mam nadzieję, że nie rozmyśliłaś się i jedziesz teraz pociągiem do lepszego życia

Do: Wero🐼
Właśnie wsiadłam, zadzwonię z Wa-wy... Serio szkoda, że nie jedziesz ze mną 😭 boję się, co mnie tam spotka

Od: Wero🐼
Na pewno będzie ci tam lepiej niż tutaj, muszę zmykać na lekcję, odezwij się jak dojedziesz

Weronika jest jedyną osobą, która zna od początku do końca moją historię i moje plany odkąd tylko zrodziły się w mojej głowie. Na początku chciałam jechać z nią, ale poszłam do szkoły rok wcześniej, więc pisałam maturę w tym roku. Została jej jeszcze jedna klasa. Obiecała, że złoży podanie na studia w Warszawie i to ona usilnie przekonywała mnie do tego kroku.

Pociąg rusza wraz z pierwszą nutą w słuchawkach. Patrzę na oddalający się dworzec, budynki znikające za mgłą i na to, jak moje dotychczasowe życie zostaje za zielonym znakiem z nazwą miejscowości.

Może popełniłam błąd?
Może nie powinnam wyjeżdżać?
Stop.

Próbuję oddać się muzyce i zapomnieć o problemach, ale nie sposób usunąć ze swojego życia, czegoś tak nagle. Czuję łzy w oczach, a mimo to się uśmiecham.

Co ze mną zrobiłeś?
Już mnie nie dotkniesz.
Nie zrobisz mi już żadnej krzywdy.

Mimo tego, że wiem ile ryzykuję tak spontanicznym wyjazdem, mam ochotę śmiać się do siebie. Czuję ulgę. W końcu wiem, że nie muszę bać się o swoje życie na każdym kroku.

Nie mam żadnych zmartwień, żadnych zmartwień

---

Cześć! Witam was po mega długiej przerwie od pisania, w książce o Quebo. Mam nadzieję, że ten niedługi rozdział zachęcił kogokolwiek do czytania dalej, czy coś xd

Serio nie wiecie jak długo zastanawiałam się czy opublikować tę książkę czy nie ;-;

W każdym razie liczę, że książka wam się spodoba ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top