Przepraszam (Fallacy x Encre)
One shot dla sleepysheepship6 (wiem nie prosiłaś/eś ale ja uwielbiam tą książke i po prostu musiałam wyspekulować co dalej będzie ;-; ) nie bierz tego do siebie to tylko moja wersja tego co mogłoby się wydarzyć w kolejnych rozdziałach. Tylko moje spekulacje (i to jeszcze w skrócie) XD ja się nie moge doczekać kolejnego rozdziału uwu. Czekam z niecierpliwością
=======================================
POV. Narrator
Dzisiaj jest bankiet w zamku Lorda Fallacy'ego. Goście już się zeszli w salach balowych. Fallacy właśnie przemawiał a ludzie zafascynowani słuchali tych słów. Gdy Fallacy skończył, zaczęła grać muzyka a goście zaczeli tańczyć. Pewna dama podeszła do Lorda i Gospodarza tego domy i poprosiła do tańca. Ze względu że damie nie wolno odmawiać tańca, Lord przyjął oczywiście zaproszenie do tańca. Był niezwykle dobrym tańcerzem. Przyglądała mu się jedna kobieta. Czarownica o imieniu Annia. Chciałq uwolnić Encre od niego za wszelką cenę. I to właśnie zrobi. Wymierzyła odpowiednio kąt i rzuciła zatrutym nożem. Po chwili Lord Fallacy padł na podłogę z nożem wbitym w plecy. Wszczęła się panika. Suave podbiegł do wątłego ciała Lorda i szybko wyciągnął nóż. Poddani Lorda zabrali go z sali a Suave od razu zabrał się za identyfikacje trucizny. Jasper, który widział co się stało stał w szoku. Po chwili dotarło do niego co się stało. Po chwili pojmali Annie. Skąd wiedzieli że to ona? Świadek.
- Panie, co z nią zrobić? - Spytali słyżając.
- Spalić. - powiedział młody wampir.
Encre zwabiony krzykami po drodze do sal, zobaczył stan Fallacy'ego. Przeraził sie.
POV. Encre
Nie nie nie nie! To się nie może tak skończyć. Nie możesz umrzeć! Suave nie wpuścił mnie do pomieszczenia w którym mieli go leczyć. Rana była zatruta i potrzebna była pomoc osób trzecich. Za to na dworze.... Na dworze szykowali stos na Annie. Dlaczego ona to zrobiła!? Nagle mnie olśniło. Annia powiedziała że mnie uwolni. Że uwolni mnie za wszelką cenę. To miała być ta cena?
*Time skip*
Wieczorem spalili Annie. Ja siedziałem przy Fallac'ym. Rozciąłem sobie dłoń i wkropiłem w jego usta. To mogło pomóc mu w zregenerowaniu się. Nie chciałem aby to się tak skończyło.
- ....Przepraszam.....przepraszam za to.... To moja wina..... To z mojej winy bo chciała mnie uwolnić.... Ale....ale nie było potrzeby aby to robić.... -
Płakałem trzymając jego ręke blisko swojej skroni. Czułem się winny za to wszystko. Chciałbym aby wyzdrowiał. Może i mnie przetrzymywał, może i mnie źle traktował, może i mnie uderzył ale czy to ka znaczenie? Ja też byłem dla niego ciężarem. Pobierał moją krew ale to nie jest ważne.
Coś mnie kuło w duszy. To uczucie kiedy strach że ktoś bliski może się rozsypać w proch.
Nie chce się tak czuć.
Nie chce by to był akurat on.
Wtedy w biurze... Gdy mnie dotykał. Bałem się a jednak.... Jednak mi się to podobało. Widziałem go nagiego. To uczucie, moje brudne myśli.... Czy ja się zakochałem w Lordzie Wampirów? Jeśli tak to na serio musiało mi nieźle uderzyć na głowe.
Oh Mon Dieu Qu'est-ce que je vais faire maintenant? (O mój Boże co ja teraz zrobie?) Nawet w takiej sytuacji myśle o śprośnych rzeczach. Que la main de Dieu me protège (Niech mnie ręka Boska broni) aby to tylko był koszmar z którego zaraz powinienem się obudzić!
- Oh mon amour ... si seulement tu savais ... (oh kochany...gdybyś tylko wiedział...)
POV. Jasper
Sorasznie się martwiłem o ojca. A co jeśli tego nie przeżyje? Co jeśli... Nie! Suave robi wszystko co w jego mocy. Nie wątp w niego.
- Paniczu? -
O wilku mowa. To Suave
- Tak Suave? -
Usiadł obok mnie. Rozłożył ręce na przytulasa. Oczywiście że skorzystałem. Suave mnie uspokajał. Wcale nie czułem się spokojny wiedząc że z tej wiedźmy nic nie zostało. Martwie się o ojca. Dopiero co zaczeliśmy odnawiać kontakt, dogadywać się dobrze i nagle jest bliski śmierci! Żaliłem się Suave'owi
- ....tyle bym dał aby był tu ze mną.... Aby mu powiedzieć że go kocham....aby znowu mnie opieprzył za niestosowne zachowanie, za brak koncentracji..... Ale to nie możliwe i prawdopodobnie nigdy więcej może się to nie zdarzyć!.... -
Płakałem w kamizelke Suave'a. Była mokra ale najwyraźniej właścicielowi to nie przeszkadzało. Ciesze się że go mam. Że jest przy mnie.
Tata musi żyć.... Musi....
=======================================
Jeśli ktoś chce dalszą część spekulacji moge napisać XD tylko napiszcie w kom uwu
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top