Zamówienie 23 Po latach
Komu wyświetliło się powiadomienie niech napisze! Wattpad coś ostatnio świruje i przynajmniej mi nie wyświetlają się powiadomienia, albo robią to z kilkugodzinnym opóźnieniem. Publikowałam 7 stycznia o około 22:10.
"No dobra. Zbierałam się na to kilka dni. Czy dałoby się napisać takie 'spotkanie po latach'? Roy x Feniks (bohaterka z mojego opowiadania). Akcja po drugim sezonie(dzień, dwa po bitwie i śmierci West'a). Takie, że Roy nie wiedział o jej przybyciu."
Dla: MrocznaIris
*na potrzeby moje własne i bo mam takie widzimisię Roy i Cheshire nigdy nie byli razem, a mała Lian nigdy nie istniała*
W niedużym barze już od samego początku spotkania panowała ciężka atmosfera, a odór papierosów, połączony z alkoholem tylko potęgował nieprzyjemne uczucia.
Kaldur, Dick, Connor i Roy zebrali się w czwórkę, by pić. Jednak nie pili za zwycięstwo odniesione raptem wczoraj. Pili oni, by zapomnieć o zmarłym przyjacielu, którego kosztem udało się im ocalić Ziemię.
Około godziny dwudziestej drugiej do baru zawitała niewysoka dziewczyna o brązowych włosach i niebieskich jak morze oczach. Od razu zauważyła ona siedzących przy stole bohaterów. Tak właściwie przyszła ona tutaj, właśnie po to, by się z nimi zobaczyć.
Feniks Ignis, bo właśnie tak miała na imię kobieta, spotkała drużynę zaledwi parę godzin temu, gdy niewiele myśląc, postanowiła dołączyć do ratowania Ziemi. Jednak kto mógłby się spodziewać, że podczas walki na jej drodze stanie nie kto inny jak Roy Harper, z którym łączyła ją niegdyś szczera przyjaźń.
Dziewczyna skinęła głową, witając się ze wszystkimi członkami i usiadła obok nich, przysuwając jedno z pobliskich krzeseł do stolika. Zamówiła szklankę wody i w milczeniu przysłuchiwała się rozmowie, wyczekując odpowiedniego momentu na włączenie się do niej.
Jakże wielkie było jej zdziwienie, kiedy raptem parę minut po tym, jak zajęła miejsce, większość mężczyzn opuścił bar, tłumacząc się późną godziną i rozstawiając Feniks i Roya samych. W rzeczywistości, nie chcieli oni przeszkadzać w rozmowie dwóch przyjaciół, spotykających się po kilku, zapewne długich latach rozłąki.
Jednak kiedy trójka bohaterów opuściła bar, pomiędzy pozostałą dwójką wytworzyło się dziwne napięcie, które nie pozwalało im na swobodną rozmowę.
- Tak właściwie... to nawet nie wiem od czego zacząć - odezwał się Roy, wpatrując się w prawie pustą szklankę z alkoholem - Nie spodziewałem się tego, że przyjedziesz.
- Wiesz jaka jestem. Kiedy trzeba ratować świat, będę pierwsza w kolejce, by skopać kosmiczne zadki - Feniks spróbowała rozładować nieco niezręczną atmosferę, która zdawała się narastać z każdą chwilą.
- Racja - na twarz Roya wpłynął cień uśmiechu. Chwilę potem ustąpił on poważnemu wyrazowi - Powiedz mi, ile lat minęło? Cztery? Pięć?
- Sześć - dziewczyna odpowiedziała zgodnie z prawdą, wbijając wzrok w swoje drobne dłonie. Całe zaczęły się pocić, a jej palce drżały.
- To całkiem sporo, prawda? - chłopak zaczął, jakby od niechcenia, bawić się szklanką, przesuwając znajdujący się w niej napój .
- Tak... - dziewczyna przeciągała jedną sylabę w nieskończoność. Tak naprawdę nie wiedziała czemu tutaj przyszła. Ona i Roy nie widzieli się od lat. Mężczyzna, który siedział naprzeciwko niej, mógł być teraz całkiem inną osobą niż wtedy, gdy się przyjaźnili za nastoletnich lat.
- Dlaczego zniknęłaś?
Szklanka z hukiem uderzyła o stół, a alkohol znajdujący się w niej, ochlapał stół, brudząc go kilkoma kolorowymi kroplami. Rudowłosy chłopak wbił swój wzrok w dziewczynę, całkowicie zmieniając swoje nastawienie. W jego oczach zamiast zmieszania, pojawiła się determinacja.
- Proszę? - na to pytanie Feniks nie była gotowa. Liczyła na to, że załatwi swoje sprawy i wyjedzie z miasta, zanim nadarzy się okazja, by porozmawiać z Royem na ten temat. Jednakże chłopak musiał wyczuć, że dziewczyna nie zamierza zabawić w Happy Harbor zbyt długo.
- Dlaczego wyjechałaś tak nagle? Z dnia na dzień? Bez żadnego pożegnania?
- Roy... - brunetka uniosła do góry ręce, jakby w geście obronnym. Chciała tym dać do zrozumienia, że to nie czas i nie miejsce na taką rozmowę. Roy był jednak odmiennego zdania.
- Pamiętam, że przyszedłem do twojego pokoju. Było jeszcze wcześnie rano, ale ty zazwyczaj o tej godzinie już byłaś na nogach. Zapukałem, ale nie odpowiedziałaś. Otworzyłem drzwi i zacząłem się śmiać, że zaspałaś na wschód Słońca, ale... ciebie tam nie było.
- Posłuchaj mnie, proszę... - Feniks zaczęła mówić, ale czuła jak głos zaczyna jej drżeć. Wiedziała, że zaczyna przegrywać tę rozmowę - Ja...
- Nie! - chłopak przerwał jej, gwałtownie uderzając o blat stołu. Naczynia znajdujące się na nim, niebezpiecznie zabrzęczały - To TY mnie posłuchaj! Wszedłem do twojego pokoju i jedyne co zobaczyłem po tych wszystkich latach to jakiś durny list, w którym nie było napisane nic! Dosłownie NIC! Tylko że wyjeżdżasz i że mamy na ciebie nie czekać - Roy ściszył głos - Na początku myślałem, że to tylko jakiś pieprzony żart. Ty zawsze lubiłaś robić mi żarty - przerwał na chwilę, wbijając wzrok w szklankę z niedopitym alkoholem, a ostatnie słowa niemalże wyszeptał - Minął tydzień, potem dwa... A ty wciąż nie wracałaś.
Chłopak całkiem zamilkł i skupił swój wzrok na brudnym stole, pełnym pustych naczyń. Żaden kelner nie pofatygował się, żeby sprzątnąć panujący tu bałagan. A może nikt nie chciał przeszkadzać w rozmowie, która nawet z daleka wyglądała na nieprzyjemną?
Roy myślał. Bardzo długo myślał, ile i co ma jeszcze powiedzieć Feniks. Chciał jej wszystko wygarnąć, wykrzyczeć, że zostawiła go, gdy jej najbardziej potrzebował. Gdy w końcu zrozumiał, że ta niezwykła dziewczyna była dla niego kimś więcej niż przyjaciółką.
Poznał ją ponad siedem lat temu, prawie że osiem. Dołączyła do niego w walce z przestępczością. Oliver Queen uznał, że dobrym pomysłem będzie zapoznanie Roya Harpera - łucznika, z Feniks Ignis - początkującą czarodziejką ognia. Początkowo chłopaka niezwykle to irytowało. Nie przepadał za Feniks, za jej charakterem i za jej mocami, które nieraz sprawiły, że któraś część rezydencji Queen'ów stanęła w ogniu.
Osiem lat temu Feniks Ignis była jednym wielkim problemem, który doczepił się do Roya na kilkanaście długich, jak się wtedy wydawało, miesięcy.
- Chciałem spalić tę kartkę - Roy podniósł głowę i spojrzał na zakłopotaną Feniks. Wydawało mu się, że jej oczy są zaszklone - Ale gdy tylko popatrzyłem na ogień... Nie byłem w stanie tego zrobić. Nie byłem w stanie spalić tego listu. Nie byłem w stanie zniszczyć ostatniej rzeczy, która mi po tobie pozostała. Która przypominała mi o tych wszystkich wspólnych chwilach, które razem przeżyliśmy. A w płomieniach zawsze widziałem ciebie, twoją uśmiechnięta twarz, bo ogień... ogień...
- Bo ogień to ja - dokończyła za niego brunetka. Na dowód swoich słów położyła drobną dłoń na stole. Cała drżała. Nie umknęło to uwadze Roya. Chłopak wiedział, że dla Feniks ta rozmowa też nie była przyjemna. Jednak jedyne co mógł obecnie zrobić, to po prostu patrzeć na nieduży płomień, który zaczął tańczyć między palcami dziewczyny.
Żaden z klientów baru nie zwrócił uwagi na rozmawiających ze sobą Feniks i Roya. Większość była po prostu zbyt pijana, żeby rejestrować cokolwiek poza smakiem alkoholu w ustach, a reszta uznała, że to zwyczajna para, mająca zwyczajną kłótnię, która zakończy się przeprosinami, albo zerwaniem. Nikt nie chciał mieszać się w coś, co ich nie dotyczyło.
Ani jedna z tych osób nie wiedziała jednak, że te dwie osoby, które siedziały przy jednym stole, wypełnionym pustymi szklankami, to w rzeczywistości wielcy bohaterowie. To właśnie przy ich pomocy ocalono świat. Teraz, ci sami bohaterowie, musieli ocalić coś znacznie ważniejszego.
Swoją dawną przyjaźń.
- Na początku ciebie nienawidziłem, wiesz? - chłopak odezwał się, po dłuższej chwili milczenia - Byłaś strasznie irytująca. Myślałaś, że wszystko wiesz najlepiej, a tak naprawdę ledwo co panowałaś nad własnymi mocami. Cieszyłaś się z byle głupoty, śmiałaś nawet ze słabych żartów. Byłaś tą osobą, która strasznie mi w życiu zawadzała.
Feniks nie wiedziała co odpowiedzieć. W gardle miała wielką gulę, która uniemożliwiała jej wypowiedzenie choćby jednego słowa. Spojrzała na Roya. Z wyglądu prawie nic się nie zmienił przez te wszystkie lata. Sama zaczęła się zastanawiać, czy ona też ma takie same włosy i oczy, jak parę lat temu, kiedy była jeszcze żywiołową nastolatką.
- Dopiero po kilku miesiącach zobaczyłem jaka jesteś naprawdę - Roy westchnął głośno - Odważna, dzielna, nigdy się nie zawahałaś ratując innych. W byciu bohaterem zawsze widziałaś sens, mimo, że wciąż musiałaś się dużo nauczyć. Jednak czerpałaś z tego radość. Lubiłaś tę naukę, odkrywanie mocy, panowanie nad twoim "drugim ja". Dzięki tobie do tej ponurej rezydencji zawitała choć odrobina szczęścia. I zanim się obejrzałem, zacząłem ciebie lubić. Twoje żarty nadal były słabe, ale potrafiłem się przy nich zaśmiać. Byliśmy całkowicie różni od siebie, ale udało nam się znaleźć parę wspólnych cech - chłopak ponownie odetchnął głęboko - Dlatego do dziś nie rozumiem, czemu nigdy nie zadzwoniłaś. Byliśmy przyjaciółmi, a ty tak po prostu mnie zostawiłaś.
- Nawet nie wiesz, ile razy chciałam nacisnąć twój numer - głos Feniks drżał - Ile razy chciałam ci powiedzieć, gdzie jestem, jak się czuję, co robię. Ale nie mogłam, rozumiesz? Nie mogłam! - po policzku dziewczyny spłynęła pojedyncza łza - Przestałam panować nad moimi mocami, a Shadow zaczęła przejmować nade mną kontrolę . Wiesz, ile razy budziłam się w nocy, tylko po to, by ugasić pożar, który wywołałam przez sen? Nie mogłam narażać was na niebezpieczeństwo. Nie mogłam narażać ciebie! - drobna ręka dziewczyny wskazała na chłopaka, a w jej oczach pojawiło się coraz więcej łez - Musiałam uciec. Chciałam się pożegnać, przytulić, powiedzieć wszystko, co czułam... ale nie miałam na to czasu. Ty i Oliver byliście na tygodniowej misji, która z dnia na dzień się przedłużała, a wszystko dookoła mnie zaczęło się sypać. Zdążyłam jedynie napisać list. Nie mogłam napisać w nim wiele, bo bałam się, że zaczniecie mnie szukać. Musiałam się od was odciąć. Od ciebie. I od wszystkiego, co nas łączyło.
Tykanie zegara stało się na tyle głośne, że każdy mógł je usłyszeć. Każda mijająca sekunda i minuta, dobitnie dawała o sobie znać.
Bar niemalże w całości opustoszał. Przy zakurzonej ladzie siedziało raptem kilku mężczyzn, cicho rozmawiających o codziennych trudnościach życia. Raz czy drugi zerknęli oni w stronę płaczącej dziewczyny o brązowych oczach i rudowłosego chłopaka, wpatrującego się w pustą szklankę.
- Ja już pójdę - Feniks podniosła się z krzesła, kładąc na stole kilka monet, będących zapłatą za zamówiony napój. Niemalże nietknięty napój - Jakby co, wiesz gdzie mnie szukać.
Na dworze, pomimo letniej pogody, wiało. Feniks szczelniej otuliła się cienkim płaszczem, przeklinając się w duchu, że nie wzięła niczego cieplejszego. Spuściła głowę w dół i wbiła wzrok w oszkloną wystawę sklepową, oświetlaną przez uliczne lampy. Na zarysowanej powierzchni szkła odbijała się sylwetka dziewczyny. Podeszła ona bliżej, by spojrzeć na swoją twarz. Cała czerwona i zapuchnięta od płaczu.
- Brawo - powiedziała do odbicia brunetka, a jej głosie dało się usłyszeć jedynie wyrzut - Piękny powrót sobie zafundowałaś, Feniks.
Dziewczyna prychnęła i odeszła od sklepowej wystawy. Chciała ruszyć w dalszą drogę, ale jej nogi odmawiały jej posłuszeństwa. Początkowo chciała wrócić do wynajmowanego mieszkania, w którym spała przez ostatnie noce, ale momentalnie odechciało jej się iść gdziekolwiek.
Po policzkach brunetki na nowo zaczęły spływać łzy. Nie powstrzymywała ich, pozwoliła im upaść na ziemię. Chwilę potem sama dziewczyna osunęła się na kolana, chowając twarz w dłoniach.
- Feniks!
Donośny głos dobiegał zza pleców dziewczyny i z każdą sekundą stawał się coraz głośniejszy.
- Feniks, poczekaj!
Dziewczyna otarła łzy i uniosła głowę, by spojrzeć w kierunku nadbiegającego w jej stronę chłopaka. Szybko podniosła się na nogi.
- Roy? - dziewczyna nie ukrywała swojego zdziwienia - Co ty robisz?
- Biegnę za tobą - zdyszany chłopak, oparł dłoń o ramię Feniks. Brunetka poczuła jak po jej ciele przebiegają dreszcze - Mam ci coś do...
- Posłuchaj - przerwała mu dziewczyna - Wiem, że jesteś na mnie zły - spojrzała prosto w jego oczy - To co zrobiłam... jest nie do wybaczenia. Powinnam chociaż się z tobą pożegnać, powiedzieć coś... cokolwiek - Feniks spuściła głowę w dół - Ale nie zrobiłam tego. Zrozumiem jak nie będziesz chciał mnie już znać.
Jednak Roy nie powiedział nic. Zamiast tego objął delikatne ciało Feniks i przysunął je do siebie, zamykając dziewczynę w mocnym uścisku. Brunetka poczuła jak w jej oczach, na nowo zbierają się łzy.
Drżącymi z chłodu dłońmi, niepewnie odwzajemniła gest, wtulając się w chłopaka. Z tej odległości była w stanie usłyszeć bicie jego serca. I była pewna, że Roy również słyszał jej serce.
- W życiu nie powiedziałbym, że nie chcę ciebie znać - wyszeptał chłopak, a coś w jego głosie sprawiło, że przez ciało brunetki przeszły kolejne dreszcze - Przecież jesteś moją Feniks.
- A ty moim Royem - dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie, opierając głowę o klatkę piersiową chłopaka - Moim.
Od autorki:
To jest zdecydowanie jedno z najdłuższych dotąd napisanych zamówień i ma ono około 2000 słów. Czemu aż tyle? Po prostu wyjątkowo dobrze mi się je pisało, a poza tym uznałam, że motyw spotkania po latach, zasługuje na opowiedzenie go nieco dokładniej, żeby nie pominąć ważnych informacji dotyczących bohaterów. Mam nadzieję, że się podobało i zachęcam czytania pozostałych zamówień.
*zamówienia 21 i 22 ukażą się zaraz po tym jak je napiszę*
RavenVo
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top