Zamówienie 16 Najpiękniejszy prezent

"Czy mogła bym prosić o one shote Reaxbb albo readami"

Dla: user42986088 

Rachel Roth weszła do okupowanej już przez Tytanów kuchni. Westchnęła głośno, by wyrazić swoje poirytowanie hałasem, jaki panował w pomieszczeniu i wyjęła z lodówki świeże mleko. Podchodząc do mikrofali, jednak zdążyła je wylać, a stało się to za sprawą latającego wszędzie dookoła Garfielda.

- Gar! - syknęła Raven, próbując zetrzeć z siebie rozlane mleko - Ile ty masz lat? Siedem czy siedemnaście?

- Dziewiętnaście, mamuśka! - chłopak wyszczerzył zęby w ogromnym uśmiechu - Już za tydzień będzie dziewiętnaście!

- Serio? - Rachel uniosła do góry jedną brew, jakby nie dowierzając słowom Garfielda. Przecież dopiero co się poznali. Dopiero co zakładali drużynę i dopiero co ledwo sięgał jej do podbródka. Teraz by zobaczyć jego twarz, Rachel musiała nie dość, że stanąć na palcach, to jeszcze unieść głowę.

- Serio, serio - Beast Boy szturchnął dziewczynę w żebra - I liczę na jakiś fajny prezent.

- Prezenty są dla dzieci - skwitowała jego słowa Rachel - Chociaż tak patrząc po tobie...

- Nie daj się prosić Rae - Garfield zaśmiał się, słysząc słowa demona.

- Nie nazywaj mnie tak - prychnęła dziewczyna.

- Rae, Rae, Rae - Beast Boy powtarzał jej imię, jakby było ono najzabawniejszym żartem świata - Ale przyjdziesz na imprezkę, co?

- Cokolwiek - Rachel wzruszyła ramionami. Ochlapana mlekiem, bez śniadania, ruszyła do swojego pokoju, by odetchnąć od tego zielonego błazna. Czasem jednak wydawało jej się, że jakaś część jej demonicznego wnętrza, lubiła, to jak Garfield ją nazywał ją "Rae". Jednak nikomu przecież się przyznać do tego nie mogła. A w szczególności nie mogła tego przyznać sobie.

***

To nie tak, że chciała dobrze wyglądać.

Po prostu lubiła te szpilki, długi fioletowy sweter i czarne szorty, odsłaniające jej zgrabne nogi. Podobał je się mocniejszy makijaż i ciemne włosy, spływające falami na jej ramiona. Uwielbiała swoje nowe kolczyki i naszyjnik z zawieszką ankh, podarowane przez jej przyjaciela ponad dwa miesiące temu.

- Wow - powiedział zielonoskóry Garfield, wchodząc do sypialni Raven - Wyglądasz super.

- Puka się - warknęła dziewczyna, chowając do torebki ozdobną kopertę - Ale dzięki. Ty też prezentujesz się nie najgorzej - Rachel omiotła chłopaka wzrokiem. Czarne spodnie, jasna koszulka i ciemna kurtka dobrze - Właśnie miałam wychodzić. Reszta pewnie na nas czeka.

- Oczywiście. Panie przodem - chłopak ukłonił się przed dziewczyną, przepuszczając ją w drzwiach. Dojrzał on naszyjnik, jaki miała na szyi. Nie mógł zobaczyć jednak delikatnego rumieńca wpływającego na szarawą twarz dziewczyny - Ej Rae! Masz ten wisiorek ode mnie!

- Tak... - Rachel przyśpieszyła kroku, by jak najszybciej dojść do salonu, gdzie czekali na nich pozostali członkowie drużyny. Szczerze nie spodziewała się, że Bestia będzie pamiętał o tym, że naszyjnik jest od niego - Jeszcze raz dzięki za niego. Czy coś.

- Nie ma sprawy. W końcu to był prezent - chłopak wyszczerzył zęby w uśmiechu.

W salonie siedział już Dick wraz z Kori. Oboje żywo o czymś rozmawiali, śmiejąc się przy tym głośno. Chłopak obejmował kosmitkę ramieniem, co jakiś czas całując jej policzek. Rachel spojrzała się na nich smutno. Choć na głos by się do tego nie przyznała, to zazdrościła im tej miłości.

- Jesteście już! - czarnowłosy oderwał się od Starfire - Vic czeka w samochodzie. Możemy już iść.

***

- Ludziska tu jest BOSKO - wykrzyknął Garfield, gdy  on i jego przyjaciele, na których składali się zarówno Tytani, jak i ich najbliżsi wspólnicy weszli do wielkiej restauracji.

- Cieszymy się, że ci się podoba przyjacielu - Starfire uśmiechnęła się szeroko, stojąc u boku Dicka.

- Wynajęliśmy całą salę tylko dla nas stary - Cyborg podszedł do przyjaciela i klepnął go w ramię - Czas na imprezę!

Zaczęła grać muzyka. Jako pierwszy do tańca rzucił się oczywiście Garfield. Na Victora i Dicka też nie trzeba było długo czekać. Chwilę później przyłączyli się do nich Mas i Menos, ciągnący ze sobą Bumblebee ubraną w czarną sukienkę oraz Wally z Jinx. Reszta usiadła wygodnie przy stole, by poczęstować się przekąskami. A przyznać trzeba, że było się czym częstować. Tytani nigdy nie oszczędzali na jedzeniu.

Raven oparła się wygodnie o miękki fotel i zagarnęła dla siebie jedną miskę z orzechami w miodzie. Do tego dobrała butelkę piwa i zaczęła imprezowanie, kołysząc lewą nogą w rytm muzyki.

- Nie chcesz potańczyć? - do demona przysiadła się Kori, trzymająca w dłoniach colę - Wszyscy świetnie się bawią.

- Taniec to nie do końca mój konik - Rachel spojrzała na przyjaciółkę - Ładnie dziś wyglądasz.

- Dziękuję ci - Star odpowiedziała radośnie. W rzeczy samej wyglądała ślicznie. Zielona koszula, przylegająca spódnica i skórzane kozaki świetnie podkreślały urodę kosmitki - Ale uważam, że ty przyjaciółko wyglądasz wręcz niesamowicie. Nigdy nie widziałam ciebie w takiej kreacji. Nawet na innych urodzinach. Skąd u ciebie tak nagła zmiana przyjaciółko?

- Tak jakoś - wymruczała ciemnowłosa.

- Och! To chyba nie z powodu Garfielda, prawda? - na twarz kosmitki wpłynął tajemniczy uśmiech.

- Co? - zapytała Rachel mocno zaskoczonym tonem - Kori o czym ty gadasz?

- Wiesz... my dziewczyny mamy taki instynkt, że wiemy, kiedy nasza przyjaciółka się w kimś zakochuje - Star szturchnęła Raven łokciem w żebro.

- Gadasz głupoty - na policzku dziewczyny pojawił się lekki rumieniec - Przecież się w nim nie zakochałam.

- Jak chcesz - kosmitka wzruszyła ramionami - Zmieniając temat. Co kupiłaś naszemu przyjacielowi?

- Nic szczególnego - odpowiedziała Rachel  - A ty?

- Razem z Dickiem postanowiliśmy kupić mu motor. Już od jakiegoś czasu o nim mówi. Dick nauczy go potem jeździć i w ogóle.

- Fajnie - powiedziała cicho Raven, spuszczając głowę w dół. Nie było szans, żeby jej prezent przebił motor. Star momentalnie zobaczyła jej przygnębienie.

- Och! Nie martw się przyjaciółko - dziewczyna objęła demona ramieniem - Jestem pewna, że twój prezent mu się spodoba. Nawet jeśli to "nic szczególnego".

Po tych słowach Kori wstała od stołu i zabierając jedną puszkę piwa ze sobą, udała się w kierunku tańczącego Dicka. Rachel westchnęła głośno i z przekonaniem, że kolejną imprezę spędzi, siedząc przy przekąskach, wzięła garść orzechów.

Minęły już dwie godziny imprezy. Wszyscy bawili się świetnie, albo tańcząc na parkiecie, albo siedząc przy stole. Dzięki pomocy alkoholu nawet humor Raven zdążył się nieco poprawić. W końcu jednak nadeszła chwila, której się obawiała.

- Prezenty! - wykrzyknął Garfield niczym małe dziecko. Wszyscy zebrali się wokół niego i przygotowali pakunki. Niektórzy, tak jak Star i Dick dawali wspólne prezenty.

Zaczął oczywiście Cyborg. Wręczył przyjacielowi sporych rozmiarów pudełko, tak, że Beast Boy niemal ugiął się pod jego ciężarem. Zaraz potem wziął się za odpakowywanie prezentu.

- Stary! - krzyknął radośnie, gdy zobaczył zawartość pudełka - Nowiutka konsola Zeta X i zestaw dwudziestu gier! Odlot!

Następne prezenty również bardzo cieszyły Gara. Nowiutka bluza, zestaw hantli, perfumy i oczywiście kluczyki do motoru. Z tego prezentu Beast Boy ucieszył się chyba najbardziej.

- O jacie! - oczy chłopaka błyszczały z radości - Jakie to jest odjechane! Dzięki!

Z każdym prezentem samopoczucie Rachel słabło. W pewnym momencie nie wytrzymała, przeprosiła wszystkich i najszybciej jak mogła, opuściła salę, ukrywając się gdzieś w korytarzu.

Jak mogła być taka głupia? Mogła mu kupić inny prezent. Niby Star już jej kiedyś mówiła, że podoba się Garfieldowi, ale jaką miała pewność, że to prawda? Co, jeśli da mu prezent, a on... Nawet nie chciała o tym myśleć. Poza tym nie powinna TAK myśleć. To egoistyczne. Garfield miał przecież wybrać sam i nie będzie mogła mieć mu za złe, jeśli nie wybierze jej. Dziewczyna wzięła głęboki wdech. Poprawiła włosy i powolnym krokiem wróciła na imprezę.

Nie zdziwił jej widok tańczących ludzi. W końcu rozdawanie prezentów już się zakończyło. Zdziwił ją natomiast fakt, że wszyscy tańczyli w parach. Nim zdążyła uciec gdzieś w kąt, by przeczekać tam do końca wolnych, stanął przed nią sam solenizant.

- Rae! Wszystko w porządku? - zapytał Garfield ze zmartwioną miną - Tak nagle wyszłaś...

- Źle się poczułam. Musiałam się chwilę przewietrzyć - skłamała dziewczyna - Już jest okej.

- To super - chłopak uśmiechnął się i wyciągnął w jej stronę dłoń - Tańczysz?

Tego pytania Rachel się nie spodziewała. Stanęła w miejscu jak wryta, zastanawiając się nad odpowiedzią. Z jednej strony chciała jak najszybciej usunąć się w cień, z drugiej natomiast...

- Pewnie.

Beast Boy chwycił dziewczynę za bladą dłoń i zaprowadził na parkiet. Objął ją delikatnie w pasie, a ona zarzuciła mu ręce na szyję. Chwilę potem kołysali się powoli w rytm spokojnej piosenki.

- Mówiłem ci już, że pięknie wyglądasz? - zapytał chłopak, patrząc w fiołkowe oczy dziewczyny.

- Tak mi się wydaje - odpowiedziała cicho Raven.

- Rae?

- Tak?

- Mam ci coś ważnego do powiedzenia. Nie wiem, czy to odpowiedni moment, ale...

- Ale? - dopytała dziewczyna drącym głosem. Bała się tego momentu. Bała się, że Garfield powie, że wyjeżdża, w końcu od jakiegoś czasu wspominał o przeprowadzce. Bała się, że powie, że poznał dziewczynę. Bała się, że ją zostawi.

- Już od dawna myślę, czy ci o tym nie powiedzieć - chłopak umilkł na chwilę - Kiedy ciebie poznałem, pięć lat temu, wiedziałem, że jesteś niezwykła... Ja byłem tylko głupim zielonym chłopakiem, który irytował wszystkich dookoła. Ty natomiast... ty byłaś spokojna, opanowana i troskliwa, nawet jeśli próbowałaś to ukrywać. Pewnego dnia coś pojąłem - Garfield znowu zatrzymał się na chwilę, jakby myśląc nad tym, co powiedzieć. Serce Raven biło trzy razy za szybko - Zakochałem się w tobie Rae. I to uczucie nie opuszcza mnie aż do teraz.

- Garfield... - Rachel nie wiedziała co powiedzieć. Była całkowicie oniemiała. Czuła jak każda komórka w jej ciele szaleje, próbując uwolnić radość jaka w niej buzowała.

- Rozumiem, jeśli ty nic do mnie nie czujesz - chłopak uśmiechnął się smutno - Ale i tak musiałem ci to kiedyś powiedzieć.

Rachel zebrała w sobie całą odwagę i modląc się w duchu, żeby ten moment nie był tylko jej snem, pocałowała chłopaka. Ten był z początku zaskoczony, ale zaraz potem przyciągnął dziewczynę do siebie, zatapiając rękę w jej długich włosach, pachnących fiołkami. Żadne z nich nie chciało przerwać tego momentu.

- Garfield - powiedziała cicho Raven, odsuwając się delikatnie od chłopaka - Mam dla ciebie prezent.

Mówiąc to, wyjęła z niedużej torebki ozdobną kopertę i wręczyła ją chłopakowi. Ten otworzył ją, wyjmując z niej dwa błękitne bilety.

- Wakacje w Hiszpanii? Rae nie musiałaś - chłopak mocno przytulił dziewczynę.

- Musiałam - dziewczyna uśmiechnęła się - W końcu to twoje urodziny. A na urodziny kupuje się prezenty, prawda?

- Rachel - wyszeptał Garfield, nachylając się delikatnie w jej stronę - Ty jesteś moim najpiękniejszym prezentem.


Od autorki:

Dwa zamówienia jednego dnia? Czemu nie, rozpieszczę Was trochę XD. Liczę na to, że spełniłam oczekiwania zamawiającej ;). Poza tym wiecie, że "Zamówienia DC" mają już ponad dwa tysiące wyświetleń? Bardzo Wam za to dziękuję <3.

RavenVo



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top