Zamówienie 5 Porwanie, walka i łzy
"Opowiadanie o Ptakach Nocy lub Gotham Sirens"
Dla: Jestem_Zara
W mieszkaniu Barbary Gordon unosił się zapach smażonych naleśników. Kobieta usiadła przy stole i zabrała się do jedzenia późnej kolacji. Nalała do kubka herbaty i włączyła telewizor. Jako że nie miała ochoty na żaden film, przełączyła na kanał informacyjny. Nie skupiała się zbytnio na treści nadawanej na antenie, do czasu aż usłyszała, jak reporter wymienia dwie, dobrze znane jej nazwy.
- Na ulicach Gotham trwa pościg prowadzony przez Czarnego Kanarka oraz Łowczynię. Chodzą słuchy, że doszło do porwania kilku ważnych osobistości z dzisiejszego bankietu odbywającego się w Posiadłości Wayne'ów. Osoby te przetrzymywane mają być w ciężarówce...
Barbara nie słuchała reszty informacji, gdyż przeszkodził jej w tym dzwoniący telefon. Na wyświetlaczu widniało imię Heleny. Kobieta szybko odebrała.
- Batgirl potrzebne nam wsparcie! - poza głosem zdenerwowanej Huntress, bohaterka słyszała także szum powietrza i silnik motoru, na którym zapewne jechały jej przyjaciółki.
- Zaraz tam będę!
Babs pobiegła do komody, w której trzymała swój sprzęt. Nie było to może najbezpieczniejsze miejsce do przechowywania stroju i batarangów, ale dopóki mieszkała sama, nie musiała martwić się o to, że ktoś zauważy dziwną zawartość.
Parę minut później Batgirl, jechała już na motorze, ubrana w czarny stój ze złotym symbolem nietoperza na piersi. Spojrzała na GPS zamontowany na nadgarstku. Do obecnego położenia zarówno porywaczy, jak i bohaterek miała parę przecznic. Postanowiła jednak zajechać bandytów od przodu i wybrała trasę.
Na szczęście dla Batgirl ciężarówka przewożąca uprowadzonych, nie zmieniła kierunku jazdy, wciąż poruszając się po jednej z większych dróg w mieście. Kobieta raptownie skręciła w lewo, by wyjechać tuż przed pojazd porywaczy. Ten zahamował gwałtownie i wpadł w poślizg. Zaraz potem z impetem wjechał w pobliskie drzewo. W Gotham prawie zawsze padało, przez co ulice były śliskie i nietrudno było o wypadek.
- Batgirl! - rudowłosa bohaterka usłyszała za sobą głos Canary i Huntress, zsiadających z motoru.
- Co się w ogóle stało? Słyszałam coś w telewizji, ale zaraz potem musiałam lecieć.
- To Dwie Twarze - odpowiedziała Helena - To on uprowadził tych ludzi z imprezy u Bruce'a.
- Czemu on nie prowadzi pościgu?
- W trakcie porwania pilnowali go ochroniarze. Miał tam z nimi zostać aż do przyjazdu policji. Poza tym został tam, żeby ludzie nie myśleli, że jego też uprowadzili. Zadzwonił do Dinah, żeby się tym zajęła. A ona zadzwoniła do mnie i myślałyśmy, że same damy radę, ale niestety oni mieli sporą przewagę.
- Wygląda na to, że nadal ją mają - powiedziała Canary, wskazując na pojazd, z którego wyskakiwali mężczyźni ubrani w maski przypominające twarz ich pracodawcy.
Huntress wyciągnęła kuszę i wypuściła strzałę, trafiając jednego z nich prosto między oczy. Mężczyzna padł na ziemię martwy.
- Hel.. Huntress! - wykrzyknęła Dinah - Bez zabijania!
- Nie gadaj, tylko walcz! - odpowiedziała jej Helena, przygotowująca się do kolejnego strzału.
Batgirl wybiegła przed przyjaciółki i trzymając w rękach zaostrzone batarangi, zaatakowała mężczyzn. Wbiła metal w ramię jednego z nich, odbiła się od mokrej ulicy i będąc w powietrzu rzuciła drugim batarangiem w plecy. Mężczyzna krzyknął z bólu, ale nie upadł na ziemię. Szybko się obrócił i uderzył bohaterkę w brzuch, zanim zdążyła wylądować. Przez to odleciała do tyłu, wywracając się na beton. Zamaskowany facet podszedł do Babs, nachylił się nad nią i przygniótł stopą. Był na tyle silny, że Gordon mimo tego, że próbowała, nie mogła wstać.
- Nie ze mną takie numery ruda - powiedział napastnik, wyciągając zza pasa pistolet. Broń wymierzył prosto w twarz Batgirl.
- To samo mogę powiedzieć o tobie blondasku.
Babs usłyszała świst wypuszczanej strzały. Zaraz potem na ziemię obok niej upadł mężczyzna, który jeszcze przed chwilą celował w nią bronią.
- Musisz bardziej uważać - powiedziała Helena.
- Dzięki. Wyszłam z wprawy.
Helena naciągnęła kolejną strzałę i ruszyła w kierunku Canary, by pomóc jej uporać się z dwoma napastnikami. Chciała po prostu strzelić im w głowę, tak jak zrobiła to przed chwilą, ale gdy napotkała wkurzone spojrzenie Dinah, zaczepiła kuszę o pas i wyjęła metalową laskę. Skoczyła i z zamachem uderzyła w jednego z mężczyzn. Nie czekając na jego reakcję, znowu zaatakowała, podcinając mu nogi i zrzucając go na ziemię. Mężczyzna upadł w kałużę, ochlapując przy tym pelerynę Huntress. Zaraz potem kobieta zdzieliła go metalem go głowie, sprawiając, że napastnik stracił przytomność.
Łowczyni obróciła się, by sprawdzić, czy Kanarek daje sobie radę. Jak na razie Dinah nie potrzebowała pomocy. Spokojnie radziła sobie z przeciwnikiem, unikając jego ciosów. Sama nie atakowała, czekając na dogodny moment. Ze zwinnością zrobiła salto w tył, lądując pewnie na pobliskim murku. Brzuch mężczyzny był na wysokości jej nóg. Okręciła się wokół własnej osi i biorąc porządny zamach, uderzyła go w klatkę piersiową. Napastnik, wyczerpany atakowaniem Kanarka upadł na ziemię i zemdlał.
- Ten był ostatni - stwierdziła ze spokojem Dinah z gracją zeskakując z ceglanego muru. Podeszła do ciężarówki i używając swego sonicznego głosu, zniszczyła zamek zabezpieczający drzwi. Otworzyła je, lecz jej oczom ukazał się uzbrojony zbir trzymający pistolet przy głowie jednej z zakładniczek.
- Won stąd, albo oberwie kulką w łeb! -wykrzyczał chłopak. Jego głos drżał, ale mimo to przyciągnął kobietę bliżej do siebie.
- Odłóż broń, a nic nikomu się nie stanie - powiedziała Babs, powoli wchodząc do ciężarówki.
- IDŹ STĄD! - wrzasnął - Idź stąd, bo ją zabiję!
- Nie zabijesz jej - Helena oświadczyła sucho, dołączając do Batgirl - Nigdy nie zabiłeś. Widać to po tobie.
- To nieprawda! Zabiję ją jeśli stąd nie pójdziecie!
- Wątpię w to. Nie wyglądasz mi na mordercę.
- Zobaczysz! Jeśli zaraz stąd...
Helena szybkim ruchem wyrwała broń z rąk chłopaka i rzuciła ją za siebie. Zaraz potem zbir upadł na ziemię, zrzucając maskę. W jego oczach widać było łzy.
- Ja... ja... - głos mu zadrżał - ja musiałem to zrobić. Musiałem pomóc przy tym porwaniu. Dwie Twarze powiedział, że mogę zarobić duże pieniądze. A jeśli się nie zgodzę, to zabije moją siostrę. Wziął ją do siebie i trzymał nóż przy jej gardle. Ona... ona... tak się bała. Ja nie chciałem zabijać... ja...
- Spokojnie. Nie zabiłeś tej kobiety. Niedługo przyjedzie tu policja. Zabiorą cię i pomogą twojej siostrze, jeśli grozi jej niebezpieczeństwo - powiedziała spokojnie Kanarek, siadając przy chłopaku.
- Pójdę do więzienia, prawda?
- Nasze czyny mają konsekwencje. Ale możesz pomóc, jeśli powiesz nam, gdzie przebywa Dwie Twarze.
- Pewnie - chłopak otarł z policzka łzy - Wsadźcie go do Arkham. Tam gdzie jego miejsce.
Od autorki:
Opowiadanie o Ptakach Nocy. Użyłam obecnych członkiń Ptaków, które pokazuje Wikipedia, czyli Batgirl, Black Canary oraz Huntress. Jest to moja własna wersja tejże grupy, więc nie będzie ona miała większego związku z serialem (którego i tak nie oglądałam). Mam nadzieję, że się podobało ;).
RavenVo
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top