Zamówienie 13 Tylko śmiech
"Jak jeszcze przyjmujesz zamówienia to poproszę o Gotham Sirens (akcja) i Harley Quinn x Joker (romans) Jak nie zrobisz, to zrozumiem XD"
Dla: NikuuChan
Poznała go już parę lat temu, kiedy pracowała jeszcze w zakładzie Arkham. Wtedy jej włosy były koloru słomy i zawsze związane były w schludnego koka. Na jej nosie widniały okulary, dzięki którym wydawała się dojrzalsza niż w rzeczywistości była.
Od początku ich znajomości, wiedziała, że między nimi istnieje niezaprzeczalna więź, która nie pozwala jej żyć bez niego. Chciała, żeby ta więź przetrwała wieki. Więc pokochała go. Doktor Harleen Quinzel rzuciła się w przepaść za szaleńcem, zawiązując sobie na szyi sznur.
***
- Panie J? - Harley zapukała cicho i nie czekając na odpowiedź, otworzyła drzwi. Poprawiła jasne włosy, pilnując tego, by kolorowe końcówki dobrze się prezentowały. Po wejściu zastał ją widok, zielonowłosego mężczyzny siedzącego przy biurku i uważnie liczącego wszystkie zgromadzone tam banknoty. Joker nawet nie uraczył kobiety spojrzeniem - Może mogłabym jakoś pomóc?
- Wypad Harley - warknął mężczyzna - Nie rób tego co zawsze robisz, gdy do mnie przychodzisz.
- To znaczy, Panie J? - kobieta wzięła głęboki wdech, czekając na odpowiedź.
- Wszystko niszczysz, idiotko - Joker wciąż nie raczył spojrzeć na blondynkę.
- Ale może jednak pomogę, co? - Harley zrobiła krok w przód i położyła rękę na blacie biurka, strącając przez przypadek banknot.
- HARLEY! - ryknął Joker - Ile mam ci to powtarzać?! Przeszkadzasz! - mężczyzna gwałtownie podniósł się z fotela, rozrzucając poukładane sterty pieniędzy. Kobieta instynktownie cofnęła się, zakrywając twarz. Jednak nie pomogło jej to. Joker złapał je rękę, odsłaniając jej policzek, a zaraz potem mocno ją z niego uderzył. Na bladej skórze pozostał niemiłosiernie piekący, czerwony ślad.
- Prze... przepraszam Panie J - Harley złapała się za bolący policzek i ze łzami w oczach wydukała z siebie tych kilka słów - To moja... Pójdę do pokoju... Już nie będę przeszkadzać, obiecuję. Będę dobra, będę...
Rozległ się dźwięk kolejnego uderzenia. Tym razem towarzyszył mu krzyk.
- Nie rycz - warknął mężczyzna - Idź i mi nie przeszkadzaj.
- Oczywiście - Harley złapała za klamkę i bardzo szybko opuściła pomieszczenie, zatrzaskując za sobą drzwi. Wycierając z oczu łzy, pobiegła do sypialni i rzuciła się na łóżko. Podkuliła nogi, zakrywając się kocem. Nie mogła ryczeć. Joker by ją za to zabił. Dlatego pozostawało jej ciche łkanie w poduszkę z myślami, że jej ukochany przecież nie chciał jej nigdy zrobić krzywdy. To wszystko była jej wina. Jak zresztą zawsze.
***
- Harley? - blady mężczyzna wszedł do pokoju. Zdziwił go ogromny bałagan, jaki w nim panował. Dywan był podarty, a zasłony już dawno zostały zjedzone przez mole. Komoda i szafa miały obdrapany lakier, zwisający z rogów mebli. Mężczyzna przejechał kościstymi palcami po zakurzonej powierzchni lustra, przyglądając się swojemu odbiciu. Włosy miał w nieładzie, a pod oczami ciążyły mu granatowe cienie.
Joker nie pamiętał, kiedy poprzednim razem był w tej sypialni razem z Harley. Ostanie noce spędzał, siedząc przy biurku, rozmyślając nad tym, jaki ma z niej pożytek, albo włócząc się poza domem u boku różnych kobiet. Każda z nich kończyła z poderżniętym gardłem, wrzucona do kanałów.
Ostrożnie podszedł do łóżka, Zobaczył w nim śpiącą pod kocem blondynkę, oddychającą spokojnie. Nie chcąc jej budzić, położył się obok kobiety, okrywając ją ramieniem. Ta, jakby odruchowo wtuliła się w jego tors. Joker odsłonił zęby w paskudnym uśmiechu - Jutro wszystko się zmieni. Obiecuję ci to.
***
Harley dawno nie była tak podekscytowana. Siedziała na dachu budynku, z nogami zwisającymi swobodnie nad ciemną uliczką. Na swoim ramieniu czuła ciepło oddechu jej ukochanego, który spędzał ten wieczór razem z nią. Czuła jak w jej oczach pojawiają się łzy szczęścia. Nie pamiętała, kiedy ostatnio spędziła tyle wspaniałego czasu z Jokerem. Wstyd jej się było przyznać, ale zaczynała podejrzewać, że Pan J już jej nie chce przy sobie. Jednak ten wieczór całkowicie rozwiał jej podejrzenia i miał utwierdzić ją w przekonaniu, że Jokerowi wciąż na niej zależy jak na nikim innym.
- Dziękuję ci - powiedziała blondynka, wtulając się mocniej w ukochanego.
- Za co mi dziękujesz Harley? - zapytał ją Joker, przyciągając ją bliżej siebie.
- Za te gwiazdy... - kobieta zamyśliła się, wpatrując się w nieskończone gwiazdozbiory świecące na czystym, atramentowym niebie - Wiesz? Myślałam, że już mnie nie kochasz. Ale teraz nie wiem, jak mogłam tak w ogóle pomyśleć.
- Jesteś idiotką. Przecież wiesz, że chcę dla ciebie jak najlepiej. Nigdy bym cię nie skrzywdził, wiesz? - Joker nachylił się i wyszeptał jej te słowa do ucha, bawiąc się kosmykiem jej włosów. Harley poczuła, jak przechodzą ją dreszcze.
- Oczywiście, że wiem Panie J - blondynka odwróciła się, by spojrzeć prosto w zielone oczy ukochanego. Widziała, jak się uśmiechał. I wiedziała, że uśmiechał się dla niej.
W następnej chwili Harley poczuła na swoich ustach, wargi Jokera. Nie zastanawiając się długo, otoczyła ramionami jego szyję. Pogłębiła pocałunek, a Joker objął ją w talii, przyciągając do siebie.
Harley nie wiedziała, ile trwali w tym pocałunku. Jedynym co się dla niej liczyło, była cudowna chwila, jakiej właśnie doświadcza. Czuła na swoim delikatnym ciele dotyk Jokera, który jeszcze wczoraj tak boleśnie zhańbił jej twarz. Teraz całował on ją, jakby była najważniejszą osobą na świecie. Była w stanie zapomnieć mu wszystkie jego winy, by tylko mogła trwać w tym momencie wiecznie.
- Harley? - mężczyzna odsunął od siebie usta kobiety i spojrzał na nią uważnie - Czy ci na mnie zależy?
- Jak na nikim innym Panie J - kobieta wciąż czuła na sobie dreszcze. Nie chciała wracać do rzeczywistości.
- A czy byłabyś w stanie zrobić dla mnie wszystko?
- Bez wyjątku - Harley przybrała poważny wyraz twarzy.
- Skocz.
- Stąd? - Harleen pochyliła się nad krawędzią i spojrzała w pustą przepaść. Nie wiedziała, ile metrów dzieliło ją od ziemi.
- Dokładnie. Udowodnij mi, swoją miłość - Joker złapał kobietę za ramiona i spojrzał jej prosto w oczy. Jego wzrok był szalony.
- Zrobię to - odrzekła po chwili zastanowienia Harley. Przełknęła wielką gulę w gardle i powoli uniosła się z klęczek. Postawiła pierwszy niepewny krok. Potem następny. Chwilę potem stała na krawędzi budynku.
- Skacz.
Posłuchała.
Przez pierwsze sekundy chciała krzyczeć ze strachu. Przypomniała sobie jednak, że robi to dla Jokera. Robi to, ponieważ on musi mieć powód, żeby ją o to prosić. Ponieważ nie chce go zawieźć. Skoczyła, ponieważ go kocha. Napawała się swobodnym lotem, jakby był to największy dar od losu.
Potem nastała tylko agonia. Wszystkie jej kości zdawały się pęknięte na tysiące małych drobin. Mimo to jej płuca wciąż unosiły się i opadały. Słabo i chaotycznie. Jej oczy zasłoniła ciepła krew, lejąca się z czoła, pomieszana ze słonymi łzami, kapiącymi na zimny bruk.
Resztami sił, Harley zmusiła się, by przewrócić się na lewą stronę, skąd słyszała czyjeś kroki. Przez zamazany obraz widziała czyjąś smukłą sylwetkę, zmierzającą w jej kierunku. Potem postać przyklękła przy niej i przeczesała dłonią zielone włosy, szczerząc zęby w paskudnym uśmiechu.
- Skoczyłam. Widzisz, że cię kocham, Panie J? - Harley wyszeptała przez łzy, skupiając wszystkie swoje zmysły, by móc dojrzeć ukochanego.
- Oczywiście - mężczyzna otarł jej mokrą twarz - Ale widzisz - nachylił się, tak by jego usta znalazły się tuż przy jej zakrwawionym uchu - To działa tylko w jedną stronę.
Harleen Quinzel widziała w nim wszystko, co dobre. Nigdy nie dopuszczała do siebie jego wad. Ufała mu bezgranicznie. A mimo to w ostatnich chwilach życia, słyszała tylko jego śmiech.
Od autorki:
Dziś bez happy-endu, ale mam nadzieję, że coś takiego wam przypadło do gustu. Zamówienie o Sirens napiszę kiedy indziej, a nie w następnym zamówieniu, żeby spełnić też oczekiwania innych. Mam nadzieję, że Nikuu się nie obrażasz ;).
RavenVo
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top